Współczesny kryzys ducha

Siedzą znudzeni, scrollują TikToka. Mają słuchawki na uszach, popijają energetyki i co jakiś czas zaciągają się e-papierosami. Mijam kilka osób, potem następne. Czy na tak marnym gruncie mógłbym wyrosnąć nowy Mickiewicz, Kasprowicz czy Leśmiana? Dziś króluje materializm i wewnętrzna miernota, a dawni giganci ducha odchodzą w zapomnienie. Wyrwanie się z przytłaczającego pędu tego bezmyślnego, konsumpcyjnego społeczeństwa wydaje się jedyną sensowną drogą.

Ciągłe rozproszenie uniemożliwia rozwój duchowy. Jednym z podstawowych założeń buddyzmu zen jest to, żeby wykonywać jedną rzecz naraz, ale ludziom jest zawsze za mało. Mają dużo. Za dużo. A mimo to wciąż chcą więcej i więcej. Mają już tyle, że przestają widzieć w tym jakąkolwiek wartość. Wartościowe jest dla nich tylko to, co jeszcze mogą dla siebie zyskać. Kiedy już to zdobywają, przechodzą do zdobywania czegoś innego. Pędzą dalej w poszukiwaniu kolejnych i kolejnych rzeczy. Wystarczyłoby zatrzymać się na chwilę, spojrzeć na to wszystko i powiedzieć: „Jestem wystarczający i w tym momencie mam wszystko czego potrzebuję”.

Ludzie pogrążają się w rozproszeniu, bo to odrywa ich od własnego nieszczęścia. Gdyby wsłuchali się w siebie, odkryliby swoje realne pragnienia. Mogliby zyskać pewien wewnętrzny spokój i nie musieliby ślepo podążać za większością. Współczesny mieszczanin nigdy nie jest tu i teraz. Zawsze ma milion rzeczy na głowie. Robi coś, rozmawia z kimś, prowadzi samochód, słucha radia, myśli o tym co zrobił wczoraj i co ma do zrobienia jutro. Wszystko w jednym momencie. Aż chciałoby się do niego podejść i powiedzieć: „Olej ten szajs, nie musisz tego robić w tym momencie”.

Przysparzają sobie problemów, a potem chaotycznie miotamy się w poszukiwaniu rozwiązań, a przecież wystarczyło od samego początku unikać tego co zbędne. Zadłużają się, bo kupują rzeczy, których nie potrzebują. Sięgają impulsywnie po niezdrowe jedzenie. Podtrzymują toksyczne relacje. Biorą na siebie zobowiązania, których w ogóle nie muszą brać. Bezskutecznie próbują zerwać z nałogami, a wystarczyło nie zaczynać.

Nadmierny konsumpcjonizm to zguba dla ludzkości. Człowiek nie powinien pożądać nieustannie rzeczy zewnętrznych, ale zamiast tego mógłby skierować się w stronę własnego wnętrza. W pewnym sensie sztuka i duchowość są ratunkiem dla ludzkości. Mało kto jest w tych czasach zainteresowany wewnętrznym rozwojem i poszerzaniem świadomości, bo każdy jest zbyt mocno pochłonięty zdobywaniem kolejnych zbędnych rzeczy. Nie mówię, że bycie jest zawsze ważniejsze od posiadania. Ważne jest to, by zachować w tym jakiś balans, a współczesny świat ten balans utracił.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Aleks99 5 miesięcy temu
    Według mnie jest o wiele za wcześnie, aby ocenić. To się okaże za lat ileś, co z tego wyniknie. Nie będzie nowego Mickiewicza, ale będzie ktoś inny, w tej inności może być właśnie wielki, tak jak w swojej był Mickiewicz i inni. Tak to widzę. Natomiast zawsze mnie trochę smuci, że coraz więcej osób izoluje się, zamyka w swoim świecie. Ja na przykład lubię słuchać świata, rozmów, nie lubię słuchawek. Muzyki słucham w zaciszu domowym, podcastów też :)
  • costam 5 miesięcy temu
    Bardzo interesujący, ważny tekst. Zanim odniosę się do meritum, pozwolę sobie skorzystać z wilczego prawa czytelnika i komentatora i wytknąć dwa błędy w zapisie: "...mógłbym (mógłby) wyrosnąć nowy Mickiewicz, Kasprowicz czy Leśmiana? (Leśmian). Ale to drobnostki, a teraz ad rem. Omawiany tekst, siłą rzeczy, dostrzega jedynie cząstkę rzeczywistości, odnosząc ją jednak do całego świata. To ogromne uproszczenie. Mówiąc najkrócej: nie pomstujmy tak jednoznacznie na te sławetne słuchawki na uszach, bo to że tak wielu chce słuchać muzyki może być właśnie dobrą wiadomością. Ale to tylko drobny przykład dowodzący, że stan ludzkości jest nieskończenie bardziej zniuansowany niż przedstawia się to powyżej. To oczywiste, że żyjemy w świecie nowych technologii, ciągłej bieganiny, zaniku kompetencji społecznych czy ciągłego przebodźcowania, o którym tak trafnie wspomina tu Autor, a kiedyś także prof. Zygmunt Bauman. Ale przy tym wszystkim zgadzam się też całkowicie z @Aleks99, że z wnioskami na temat tego, co dalej, trzeba jeszcze "trochę" poczekać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania