wszystko zaczęło się od mydła
sabonete phebo. dotknęło mnie raiz do oriente. z gliceryną. nie chodzi o żarcie i kolejne sukcesy zapakowane w oryginalne pudełko. tylko o moją pamięć. do Ciebie. troszkę. tęsknię za ziemią okrytą pyłem pylenia. za blaskiem. odbity od drobinek lodu iskrzących się na tarasie. niewinnie trwa tylko chwilę. to nie jest brak wiary w siebie. więc odpakowałam następne sabonete odor de rosas. i zapach brazylijskiej nieznanej mowy pozostał na moich ramionach. żegnaliśmy się raz po raz. i kolejne intencje opadały białe na drewnianą podłogę. na tarasie zabawiał się delikatny przymrozek i śnieg pokrył kolejną niespokojną duszę. ja blada odwróciłam głowę i spojrzałeś jak. nie mam poczucia czasu. na dobrą poezję. wypływa z pustego grobu. biały dym niesie twoje dłonie na moich plecach. od tyłu nie widziałam twojej twarzy. ale słyszałam głos. nie patrz. na rozwiązłe palce na...
rozdwojenie gwiazd. ciało pokryte małymi wargami. to tylko krew. zamrożona bez ujścia do morza. burzy śnieżną krainę. nie wiem jak nazwać zdradę.
zostały jeszcze dwa tygodnie. i dwa mydła nietknięte czasem. i ja spolegliwa od rozpuszczania powstałej piany. możesz mnie dotykać jak i ja biorę w dłonie świeży śnieg. pokrył mnie i nie czuję nic.
nie wiem kiedy rozpakuje następne sabonete toque de lavanda. pachnie jak nieznane mi poczucie winy.
Komentarze (19)
List calkiem brzmi jak pamiec o kimś
Jak sobie tp wyobrazasz!
Wspolczuje Ci ze nie mkzesz sie zdecydować
Eh nie mam.glowy ,nie chce mi sie tego rozkminiac
Jest blisko ,a zarazem daleko
I tylko moj
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania