Trochę mi zaleciło Grey'em z tymi punktami i torturami :D Ogólnie bardzo fajne. Narracja taka niewymuszona, swobodna, trochę jak... z pamiętnika Bridget Jones :D Po dialogach zrobiło się ciekawiej. Czekam na drugą część.
To nie koniec, więc może nawet nie wiedząc, co było w 6 i 7 doświadczy na własnej skórze :) Jest szansa, czas leci, pomyka nieubłaganie :)
Mnie się bardzo podobało :) Nie gram w gry, nie czytam książek, filmy rzadko oglądam, więc bez skojarzeń. Dialog mnie urzekł. Trzeba wiedzieć, co rzucić w odpowiedzi, by dalej być na górze.
Ode mnie 5 :)
Pozdrawiam :)
Powtórzę to co we wcześniejszej”wtorkowej „ publikacji, jeśli to Twoje początki to całkiem gut. Ja przynajmniej jeszcze wiele mógłbym stad dla siebie wyciągnąć.
Byłem czytałem, jest całkiem ok
„Zmęczona codziennością. Zmęczona nudnym procesem czterominutowego seksu. Zmęczona srającym bez ustanku kotem. I zmęczona niedokładnie pomalowanymi ścianami, które i tak zaczynały odłazić, ukazując brudną biel nijak kontrastującą z zielenią” – Grochola tak pisywała, masz coś z Grocholi ;D (to komplement, Grochola była spoczi)
„Więc dokładnie sześć dni temu, gdzieś pomiędzy dziesiątą a jedenastą albo raczej, pomiędzy prasowaniem a doglądaniem trzech podskakujących pokrywek, zirytowana debilizmem ludzkości chwyciła za słuchawkę i wykręciła numer widniejący na zaśnieżonym (Jutro wejdę na dach i nastawię antenę) ekranie telewizora” – Helen Fielding też by się w sumie nie powstydziła (tam w nawiasie bym dała chyba z małej)
Teraz uwaga, cały fragment od:
„Jack w zasadzie się cieszył, choć ową radość dobrze zakamuflował.
— A co z żarciem? — zapytał, kiedy jeszcze dyndała mu na szyi. Nie ostudziło to jej entuzjazmu. Nie tym razem.
(....) Czasami zastanawiała się czy byłby zdolny po przełączania kanałów telewizora, gdy się kochali. Ciągle nie była pewna (itd…)” – pięknie Canulardo, literatura kobieca, ale nie ta z ometkowaniem Harlequin, tylko ta, którą miło poczytać na poprawę humoru przed okresem, podoba mi się (ps. „Francuskim” z racji bycia przymiotnikiem bym dała małą; do* przyłączania kanałów)
„— Na swój chłopięcy, czarodziejski sposób?
— Nie. Na, przyjedźcie i wsadźcie go w kaftan sposób” :D
„— Wiesz, że gdyby kobiety rządziły, nie byłoby na świecie żadnych wojen” – bullshit, dajcie mi władzę, bazookę i pks na Wiejską
„A teraz to: Ósma czterdzieści sześć” – 23 pojawiło się ze dwa razy, tera mnożymy, podoba mi się ta Twoja liczbowa mania (jak widać trwa od lat)
„Nie chciała marnować czasu na utarczki z kimś, kto w ciągu maksimum dwóch lat będzie tylko kolejnym nekrologiem” – tu gites
Gdyby to był jakiś Tajwan, czy inne Azjaty, to regulamin można by uznać za bardziej prawdopodobny.
Reasumując – lekkość pisania (nie szukam na siłę, by pochwalić staroci, lekkość była jak widać od zawsze, we krwi), przegadany dialog, aczkolwiek naturalny, zero sztuczności, całość urocza, tak to dobre słowo. Niczego sobie tekst, Canulardo.
Pozdrawiam!
Jest spora różnica między tym a tekstami, które tworzysz teraz, niemniej lekkości pióra nikt Ci nigdy nie odmówi
końcówka na plus duży, lubię kiedy opowiadania urywają się w takim momencie, pozostawiając lekki niedosyt..
nie oceniam ale pozdrawiam!
Z przecinkami przed "i" bywa różnie. Tutaj jednak możesz mieć rację, bo jak cześć tytułu sugeruje "starocie". Nie, że już w nich nie grzebie, ale szansa na błąd w starszym tekście jest duża.
Dzięki za wizytex, pp
Komentarze (22)
Dzienks
Dziękuję.
Nie zbadane są wyroki
Pizdro
Mnie się bardzo podobało :) Nie gram w gry, nie czytam książek, filmy rzadko oglądam, więc bez skojarzeń. Dialog mnie urzekł. Trzeba wiedzieć, co rzucić w odpowiedzi, by dalej być na górze.
Ode mnie 5 :)
Pozdrawiam :)
Byłem czytałem, jest całkiem ok
Pozdrówka.
„Więc dokładnie sześć dni temu, gdzieś pomiędzy dziesiątą a jedenastą albo raczej, pomiędzy prasowaniem a doglądaniem trzech podskakujących pokrywek, zirytowana debilizmem ludzkości chwyciła za słuchawkę i wykręciła numer widniejący na zaśnieżonym (Jutro wejdę na dach i nastawię antenę) ekranie telewizora” – Helen Fielding też by się w sumie nie powstydziła (tam w nawiasie bym dała chyba z małej)
Teraz uwaga, cały fragment od:
„Jack w zasadzie się cieszył, choć ową radość dobrze zakamuflował.
— A co z żarciem? — zapytał, kiedy jeszcze dyndała mu na szyi. Nie ostudziło to jej entuzjazmu. Nie tym razem.
(....) Czasami zastanawiała się czy byłby zdolny po przełączania kanałów telewizora, gdy się kochali. Ciągle nie była pewna (itd…)” – pięknie Canulardo, literatura kobieca, ale nie ta z ometkowaniem Harlequin, tylko ta, którą miło poczytać na poprawę humoru przed okresem, podoba mi się (ps. „Francuskim” z racji bycia przymiotnikiem bym dała małą; do* przyłączania kanałów)
„— Na swój chłopięcy, czarodziejski sposób?
— Nie. Na, przyjedźcie i wsadźcie go w kaftan sposób” :D
„— Wiesz, że gdyby kobiety rządziły, nie byłoby na świecie żadnych wojen” – bullshit, dajcie mi władzę, bazookę i pks na Wiejską
„A teraz to: Ósma czterdzieści sześć” – 23 pojawiło się ze dwa razy, tera mnożymy, podoba mi się ta Twoja liczbowa mania (jak widać trwa od lat)
„Nie chciała marnować czasu na utarczki z kimś, kto w ciągu maksimum dwóch lat będzie tylko kolejnym nekrologiem” – tu gites
Gdyby to był jakiś Tajwan, czy inne Azjaty, to regulamin można by uznać za bardziej prawdopodobny.
Reasumując – lekkość pisania (nie szukam na siłę, by pochwalić staroci, lekkość była jak widać od zawsze, we krwi), przegadany dialog, aczkolwiek naturalny, zero sztuczności, całość urocza, tak to dobre słowo. Niczego sobie tekst, Canulardo.
Pozdrawiam!
Dzienks
końcówka na plus duży, lubię kiedy opowiadania urywają się w takim momencie, pozostawiając lekki niedosyt..
nie oceniam ale pozdrawiam!
Dzienks Never-Forever
Dzięki za wizytex, pp
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania