Wyczystka z przepływu czynnika ludzkiego – tryptyk
Uciekinierka
Mój ojciec był śniegiem w porzeczkach,
Przenajświętsza Panienka okryła go
osmaloną nałęczka z resztek strzechy
sąsiadów i zadaszyła na zawsze.
Odnosił poczerniałe od krwi pniaki,
wrzucał do bunkrów trzonkowe granaty,
żegnając je po chłopsku serią na krzyż.
Kiedy już z mamą żęli żyto na nowe poszycia,
zza miedz waliły obuchy rozpoznawanych siekier.
Ćwiczenia na postaciach
Pamięć to nie jest utrzymanie lastryka na mogile.
Moją ojczyzną jest Polska Podziemna,
cytował, zawężając temat ostatni niezłomny,
tegoroczny maturzysta.
Ojciec, były partyzant chronił mnie przed nią,
bardziej zamknięty po skatowaniu przez milicję.
Otworzył się tylko raz, podpowiadając, że nawet
podczas bitki z Niemcami albo Banderowcami,
po wycelowaniu, zawsze zamykał oczy, bo nie na ślepo wierzył,
że jest jeszcze coś, do rozpoznania przez Boga
Milczenie elektryczności
Po zmroku, jak dawniej na zamojskich wsiach, nie tylko
pamiętający uciekinierkę, nasłuchują spuszczanych psów.
Czy nie wracają zaszłości o jednego wroga i pana za dużo,
tłumione dotąd jedynie zielskiem na oddzielnych
sektorach koedukacyjnego cmentarza.
Kolejni uzurpatorzy samodzierżawia, pomazani niezastygającą krwią,
podbierają ubogą krewną.
Moje siostry – starowinki, ich dzieci, wnuki,
nie boją się kobiet i dzieci, ze strachem za oczami,
tylko kałmuctwa i kacapstwa,
spoza Europy napojonej stakanami Gazpromu.
A ja nowych legend map historycznych.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania