Wymówki

Jeszcze stosunkowo niedawno nie przypuszczałem, nie zdawałem sobie sprawy, jak nieskończenie łatwo jest znaleźć wymówkę, dla każdego swojego, nawet najbardziej parszywego czynu. Nawet w tej chwili, kiedy wszystko powinno być dla mnie jasne, patrząc na białą marynarkę od munduru, wiszącą na kołku wbitym w ścianie, jestem w stanie wmówić sobie, że to wszystko, co się wydarzyło, nie miałoby miejsca, gdyby nie ona.

Nienawidziłem munduru, do którego noszenia, tuż po śmierci brata zmusił mnie ojciec, byłem jednak posłuszny, wszystko po to, by chronić tą, która w drobnych dłoniach trzymała moje serce. Czy jednak był to jedyny powód, czy już wtedy, gdzieś wewnątrz mnie nie zaczęło kiełkować słodkie poczucie władzy? Czy nie upajałem się respektem towarzyszy, którzy widzieli mnie wcześniej jedynie jako młodszego brata swojego dowódcy, mięczaka uczącego muzyki dzieci z pobliskiej podstawówki. Nie jestem pewny nawet, teraz kiedy przyszedł nareszcie czas na rachunek sumienia.

Wmawiałem sobie, że kiedy to wszystko się skończy i uda mi się schwytać człowieka w masce, będę mógł wrócić do życia, jakie prowadziłem wcześniej, zapewniając jednocześnie mojej wybrance spokój i bezpieczeństwo. Pogoń za nieuchwytnym celem powoli zamienił się w obsesję, a ja miałem w sobie coraz mniej skrupułów. Torturowanie zatrzymanych, strzelanie do nieuzbrojonych, nawet kobiet, wbijanie zastrzyku prosto w serce konającego, by choć przez chwilę przedłużyć jego męki i wydobyć zeznania, to tylko nieliczne z moich win, jednak zawsze byłem w stanie jakoś znaleźć usprawiedliwienie. Nawet nie dostrzegłem, że tracę wszystko. Miłość, przyjaźń, przeciekały mi przez palce, wsiąkając w umęczoną ziemię.

W pierwszej szufladzie biurka dokładnie owinięte w papier spoczywa zdjęcie, ale ja widziałem je tylko raz, w dniu, kiedy mi je dostarczono, nie mam odwagi. Mok Dan uśmiechała się na nim tak promiennie, jak nigdy w życiu, a cała jej postać w białej sukience emanowała szczęściem. Dzień jej ślubu, a zarazem ostatnia chwila życia, które, powodowany szaleństwem osobiście przerwałem. Setki razy powtarzałem sobie, że to był wypadek, że gdyby nie zasłoniła przed strzałem tego zdrajcy nadal by żyła, jednak demon wewnątrz mnie poddaje to twierdzenie w wątpliwość. Czy nadal mogę okłamywać samego siebie? Czy nie chciałem jej śmierci? Czara goryczy została przepełniona, kiedy jej wybrankiem okazał się człowiek, który wbił mi nóż w plecy, ten, którego traktowałem jak przyjaciela, choć nigdy nie był mi równy. Kang To – Ślubna Maska, cień, którego tak desperacko starałem się pochwycić.

Przypominam sobie, co powiedział, kiedy odkryłem jego prawdziwą tożsamość i już wydawało mi się, że nareszcie wygrałem, bo miałem go w swoich rękach.

„Cieszę się, że mnie dopadłeś, dzięki temu nie będę musiał cię zabić”

To jedno zdanie sprawiło, że znów poczułem się przegrany, choć powinienem święcić tryumf.

Dzisiaj, kiedy nie ma już Mok Dan, wiem, że przyjdzie po mnie, wiem też, że nie będzie mu łatwo odebrać mi życie. Powinienem mieć na tyle przyzwoitości, by samemu je zakończyć. Koniec wymówek.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Ichigo-chan 06.07.2017
    "które, powodowany szaleństwem osobiście przerwałem" chyba zbędny przecinek, no chyba że to miało być wtrącenie (czego absolutnie nigdy nie pojmę xD) to wtedy jeszcze przed osobiście
    Podoba mi się. Nie wiem ogólnie o co chodzi, ale mi się podoba, bo czułam każdą jedną emocję. Może tylko czasami zdania były trochę poplątane (albo za długie?), że musiałam czytać po dwa razy, ale i tak przyjemność z czytania była.
    5, pozdrawiam ♥
  • Angela 06.07.2017
    Tak, to było wtrącenie. Wiem, że mogłabym podzielić zdania, ale kocham te wielokrotnie złożone. : )
    Bardzo mi miło, że Zajrzałaś i cieszę się, że się podobało. Dziękuję.
  • Karawan 06.07.2017
    Nawet nie dostrzegłem, że tracę wszystko, miłość, przyjaźń, przeciekały mi przez palce, wsiąkając w umęczoną ziemię. - A gdyby napisać; Nawet nie dostrzegłem, ze tracę wszystko! Miłość, przyjaźń, przeciekały mi przez palce wsiąkając w umęczoną ziemię.
    Mamy taką właściwość samoobrony mentalnej - zepchnąć na kogo innego. Najlepiej widać to u dzieci. Potem to chowamy, ale czy znika całkiem? :) 5
  • Angela 06.07.2017
    Zrobiłam tak jak Poradziłeś i wygląda to zdecydowanie lepiej. Dziękuję : )
  • Tina12 06.07.2017
    Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Doskonale oddałaś emocje tego tylko młodszego brata. Który stał się kimś tylko, dlatego że jego brat zmarł. Zdaję mi się, że każdy z nas jest po trochu jak bohater opowiadanie. Dla wszysykiego mamy wymówkę. Pozdrawiam 5.
  • Angela 06.07.2017
    Tak, to takie proste i wygodne, prawda? Sumienie wtedy nie gryzie jak pies po kostkach : /
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam : )
  • Angela 06.07.2017
    Bardzo dziękuję też za oceny z anonima : )
  • KarolaKorman 07.07.2017
    Ja nie anonimowo. Tekst pełen emocji i prawdy. Któż nie próbuje uchwycić się wymówki, by ulżyć sumieniu. Są też tacy, którzy szukają winnego, zawsze ktoś, nie ja. Ale po czasie odzywa się ten zapomniany głosik, co nie daje spać nocami i wciska w głowę myśli, ok których nie sposób uciec. Pozdrawiam :)
  • Angela 07.07.2017
    Święta prawda. Dziękuję : )
  • Celtic1705 07.07.2017
    Mój Boże, zostawiam pięć, bo nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć. Cudne i takie prawdziwe. *****
  • Angela 07.07.2017
    Miło mi : D
  • Pan Buczybór 07.07.2017
    Świetny tekst. Azjatyckie klimaty + wiarygodna przemiana bohatera. Czasami nie zdajemy sobie sprawy kiedy jest już za późno. 5
  • Angela 07.07.2017
    Starałam się. Podziękował : )
  • MarBe 24.07.2017
    Historia wszędzie mogła i może się wydarzać, tylko narzędzia ulegną zmianie. Słowo jest równie skuteczną i niszczycielską bronią i obecnie chętnie wykorzystywaną. 5)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania