Z dziejów bratniego narodu

1.

Błotna wiedźma siedziała za gorącym biurkiem i rozważała, dlaczego ludzie przestali ją dostrzegać. Niegdyś widzieli ją we wszystkim, a obecnie udają, że nie ma jej nigdzie.

-Może to i lepiej - syknęła ze złośliwą radością - Grunt to się nie ujawniać. Jesteś spalona, ludzkości pokręcona, ja was urządzę za wasze pieniądze. Zasadniczo i pobieżnie luzie rzadko kiedy mają prawdziwą wiedze i dobrze, w to mi graj.

Obecnie zależało jej na tym, żeby przywieść do zła pewnego sympatycznego chłopaka. Ten młody człowiek zwał się Osip Kaufmann i studiował medycynę. Wiedźma czuła, że mógłby stać się jej szpiegiem.

-Mam cię. Wszystkie twoje piękne zamierzenia pójdą się paść i będziesz w kaszanie zdalnie sterowanej, z której nikt cię za uszy nie wywlecze. Bo i po co?

 

2.

Błotna wiedźma przystąpiła do rzeczy. Niewidzialna dla Osipa, sączyła mu w ucho frazy typu: "Nikt cię nie rozumie", "Co się będziesz rodzicami przejmował, przecież oni mają cię w kinolach", "Beze mnie będziesz bezbronny, ziomale i tak się skapnęli, żeś ze mną gadał i teraz albo zginiesz w mamrze, gdzie nikt się nie będzie z tobą certolił, albo cię naród wiuchnie na suchej gałęzi. Beze mnie będziesz musiał wybierać między linczem normalnym a ratalnym. Albo jesteś zahukanym debilem ze swołoczy, albo postępowym facetem, który radzi sobie w życiu". Chłopak czuł, że wiedźma nakłania go do nieposłuszeństwa, które mienić zwykła cnotą, samodzielnością myślenia, niezależnością i siłą charakteru. "Ciężki frajer z ciebie" - mruczała, gdy Osip wzdragał się przed czynieniem zła. "I kim ty sobie tyłek zawracasz? Kretynami, boś widocznie sam kretyn".

 

3.

A działo się to w czasach, gdy błotna wiedźma była jeszcze doradczynią władców i jątrzyła między narodami w sposób inny od współczesnego.

-Co, Osip, durniu jeden? Jesteś zbyt czerwony dla białych i zbyt biały dla czerwonych. Oto sprzeczne wymogi przeciwstawnych środowisk: co nie zrobisz, to będzie źle. Między młotem a kowadłem jest jeszcze biegunka. Rząd czy opozycja - oto jest pytanie: jakże z dwojga złego wywieść trzecie pranie? Polityka to jedno wielkie... błoto. A błoto jest, jak wiadomo, moim żywiołem. Zresztą, wszystko, co ludzie robią, jest do pewnego stopnia przeciwko innym ludziom. Kto trzyma z demo, ten gnoi cara, a sam przecież mówiłeś, że car też człowiek. Żal ci zwierząt i gdybyś mógł, żarłbyś li i jedynie kotlety sojowe, zostałbyś wegeziomem, co się zowie, ale są też tacy, co mają anemię. Szkoda ci lasów, a przecież źle by ci było trachać po bezdrożach. Nie da się tak urzadzić, żeby wszystkim dogodzić, co? Tylko taki głąb jak ty mógł pomyśleć inaczej. Trybię i jarzę twoje rozkminy, nie peniaj wafla. Wykończę cię, wyciepię jak gnojówę, boś gnój fachowy. Wszystkim dobrze życzysz? Spox-Orinox, dam cynk w Peterhofie i bekniesz za przemyt Lachów na nielegalu. Wydasz wyrok na własną rodzinę, ty wzorze cnót synowskich, ty...

 

4.

Błotna wiedźma podsłuchała rozmowę Osipa z rówieśnikami na studiach. Stwierdziła, iż warto tak pokierować każdym spotkaniem podopiecznego z innymi ludźmi, by przekształciły się one jeśli nie w konflikt, to we wzajemne niezrozumienie.

-Powinnam tak na niego wpłynąć, żeby starał się wytworzyć w sobie podniosły nastrój i niech się tego trzyma, niech dba o swe wzruszenia i przejęcia bardziej niż o ludzi ze swojego otoczenia.

Z grubsza i z cieńsza chodziło o to, żeby... wpaść w błoto, czyli żeby chłopak nie zwracał się ku temu, czym ludzie wokół są naprawdę, ale ku temu, czym stają się w jego odbiorze. Wtedy bowiem nie zdołałby zjednać ich sobie naprawdę. "Ale jeśli im się uda, to nic tu po mnie". Warknęła tedy błotna wiedźma:

-Jesteś rasowym lizygrabem, niezaprzeczalnym tchórzem, mistrzowskim łamistrajkiem i masakrycznym zdrajcą. Zdradziłeś to wszystko, co ci wpajałam. Zdradziłeś moje, nasze zasady, pospolitując się z tym prostactwem-buractwem. Sam jesteś chodzącym prostactwem-buractwem. Kto płucze flaki, ten myśli, że każdy taki. Kto sam jest łachudrą, dziadersem, jełopem życiowym ,o fermą smrodlawą, ten stara się wszystko i wszystkich zepchnąć do swojego dziadowskiego poziomu. Jeszcze czego, łajdaku.

 

5.

"A może warto mu wpoić, że dobro jest złem, a zło dobrem? Żeby tam, gdzie jest wypukłość, mój pacjent widział wklęsłość, i odwrotnie? Wtedy będę go miała w szachu".

Jak zapowiedziała, tak zrobiła. Ilekroć Osip dodawał otuchy kolegom, wykładowcom czy sąsiadom, nie mówiąc już o kimkolwiek z rodziny, błotna wiedźma burczała:

-Po co ty bratasz się z mierzwą? Nic cię z nimi nie łączy, każde z nich to mniej niż zero, psim swędem się ustawili. Nie masz godności, wstydu, w ogóle nie dbasz o to, kim jesteś. Sprzeniewierzyłeś się wszystkiemu, co ci wpajałam. A w ogole i w szczególe ta cała twoja uczciwość to brecht na sali. Ty i uczciwość, przecież sam trybisz i jarzysz, że to lipa. Trzeba się rozpychać łokciami, inaczej wezmą cię za pacana. To z wygodnictwa strugasz gzymsa, co. Nie strugasz gzymsa, czyli naprawdę jesteś takim słabiakiem?

 

6.

 

Błotna wiedźma stwierdziła, iż najlepiej będzie wzbudzić w Osipie podświadomy przymus czynienia zła ("Co ludzie powiedzą?") i lęk przed kara za dobro ("Za te twoje skrupuły możesz nieźle oberwać"). Chłopak domyślał się prawdy, ale bezwiednie wybierał samookłamywanie się, udawał czy to przed samym sobą, czy to przed rodziną, czy to przed tłumem. "Dlaczego?" - zastanawiał się, a wiedźma zacierała ręce. Na krótko wszakże. Jej pacjent ustawicznie rozmyślał o tym, jak mógłby wysyłać ludziom i zwierzętom sygnały dobra. Pod tym względem carska Rosja nie różniła się zbytnio od współczesnego Poznania.

 

7.

 

"Azaliż to możebne, by czynić dobro w złych celach?" - głowiła się błotna wiedźma.

-Widzisz, Osip, właściwie to każde dobro czynione jest w złych celach. Przykładem są twoi rodzice. Zmajstrowali taką porażkę jak ty, żeby szkodzić i tobie, i wszystkim dookoła. Taka jest prawda. Co się będziesz z jareckimi liczył, przez nich jesteś walnięty. Lizygraba! Jeśli się chce czyjegoś dobra, to trzeba go kopać w tyłek, lać po mordzie, pluć mu na łepetynę, podstawiać giry dosłownie i w przenośni.

Osip słuchał i ogarniał go lęk. Z jednej strony widział nieuczciwość wywodów, z drugiej - mimowolnie, na niższych piętrach umysłu, przyznawał im słuszność, czul, że zarówno on sam, jak i niemal wszyscy wokół zachowują się niezgodnie z wytycznymi wiedźmy. "A może ona serialnie chce mojego dobra? Może ci, co tak mi pobłażali, chcieli mnie wten sposób osłabić życiowo i przed narodem, przed społeczeństwem odpowiedzą, jak ja sobie nie poradzę, jak mi się gira powinie?". Bał się błotnej wiedźmy, a jednocześnie zarzucał sobie nieposłuszeństwo, niewdzięczność i niemal odstępstwo od błotnych wymogów.

W jego glowie zapanował zamęt...

 

CDN - uspokajam, że zakończenie będzie może nie typowym happy endem, ale zapewni nadzieję

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • il cuore 3 tygodnie temu
    /Zasadniczo i pobieżnie luzie rzadko kiedy mają prawdziwą wiedze i dobrze/ – ludzie, wiedzę
    dywizy w oznaczeniu zdań dialogowych /na dodatek bez spacji/ wyglądają chujowo

    Pyrkon 14_16 czerwca
    cul8r

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania