z lat osiemdziesiątych
zaklinowany byłem na wąskim regale
z kilkoma książkami
w szkodę za panną wyłaziły oczy
od miedzy do miedzy żyto ogórek
składkowa reszta z sumy
do odprawiania razem z sąsiadami
sprawa była nie do odkapslowania
ani na matczyny napar z kłączy malin
z grządki maciejki wychodziły dziewczyny
świetliki spod klosza po koronę wielkiej lipy
i zasadzały się na mój wiatr
z postawionego kołnierza
w Gdańsku narzędzia rzucili przez płot
przesiewało najjaśniejsze słońce
aż debet i mnie złapał krótko mówiąc
potykałem się o nieswoją wolność
na ubijanej od nowa pianie
Następne części: Z lat osiemdziesiątych
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania