za domem szatana
usiadłam na murku za domem szatana
siedziałam tak myśląc że zostałam z niczym
siedziałam tak sama całkiem rozebrana
a szatan stał obok trzymał mnie na smyczy
smycz była czerwona jak krew z mego pyska
jak krew z moich oczu i moich przedramion
jak niebo co we mnie czerwienią wciąż ciska
jak czerwień zła co mnie nią tak karmią
a szatan nie patrzył bo go odrażałam
nie byłam czerwona jak wszystko wokoło
czerwona orkiestra kier muzykę grała
czerwieni nie było przeze mnie wesoło
ja byłam już biała tak do czerwoności
a szatan do czerwoności był wściekły
próbowali pędzlem z niewinnej zazdrości
zmienić na czerwono wszystkie moje zęby
zmienić na czerwono chcieli moje łapy
pysk mój chcieli także na czerwono zmienić
nie udało im się więc szatan nie patrzy
trzyma mnie na smyczy
nienawidzi bieli
ciągle ma nadzieję nigdy się nie podda
smyczy swojej wcale nie wypuszcza z ręki
a ja jestem pewna chociaż nie do końca
że zmienię się kiedyś przynajmniej
na błękit
Komentarze (30)
I moja interpretacja w pigułce : Twój podmiot liryczny jest niewinny, ale pozbawiony charakteru. Chce to zmienić, mówi o tym ostatnia zwrotka. Diabłu jego niewinność wadzi, dlatego z rąk nie wypuszcza smyczy.
Powiedz, jak daleko jestem od Twojego zamysłu :)
Aha, i jeszcze jedno - skoro brakuje Ci tematów, znaczy, że stajesz się coraz lepsza - nie chcesz pisać o banałach, przynajmniej ja tak to widzę :).
5 jak się patrzy ;)
Jesteś bardzo blisko, to nie do końca to, ale naprawdę dajesz radę :D
Dziękuję bardzo!
Ja już się poddałam .
"czerwona orkiestra kier muzykę grała" - fenomenalne
Ale już wściekły-zęby? Jest parę zgrzytów, które jednak warto poprawić, bo mógłby to być faktycznie jeden z najlepszych wierszy, jakie tu spotkałem ;) 4,5 :P
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania