Zabójcza Euforia - Rozdział 2
Nastał ranek, całą noc przegadałyśmy, leżąc i słuchając jednocześnie muzyki. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek obnażę przed kimś swoje uczucia. Z Emmą przyjaźnie się od niedawna, lecz nie jestem zbyt otwartą osobą, nie mówię o tym, co czuję. Dzisiaj po raz pierwszy tak mocno się przed kimś otworzyłam. Byłam lekko zmęczona, ale to normalne, gdy nie prześpi się całej nocy, poza tym czułam się świetnie. Gorzej było z Emmą, gorączka, nagła zamuła, bladość. Miałam umówione spotkanie z chłopakiem na dzisiejszy dzień, a przyjaciółka postanowiła, że musi odpocząć, więc zawinęłam się z samiutkiego rana do domu. Będąc już na miejscu postanowiłam, że pora się trochę ogarnąć, ubrać, umalować, wykąpać, byłam tak spocona i śmierdziało ode mnie niemiłosiernie, jak bym przebiegła maraton, no i oczywiście trzeba wypić kawę, by mieć siłę spotkać się Radkiem. W sumie nie wiedziałam, czy chce się w ogóle z nim widzieć, zaczynał mnie już trochę irytować. Zaimponowało mi w nim to jak bardzo się o mnie starał, mam niskie mniemanie o sobie, więc sprawiło mi to radość, wydawał się sympatyczny i w porządku, myślałam, że będzie mi z nim dobrze, bo w końcu znalazła się osoba, która tak bardzo chciała mnie mieć, to nie ja musiałam się tym razem starać. Lecz po czasie wszystkie wady i ciemne strony nagle wyszły, był trochę przygłupi, trudno było z nim poważnie o czymkolwiek pogadać, nie, żebym sobie dodawała, po prostu nie mam z nim wspólnych tematów, a wielu spraw nie był w stanie zrozumieć. Przesadnie próbował się popisywać, mówił, jaki to on nie jest, co by nie zrobił, komu, by to nie przywalił jak się zdenerwował, a zawsze to jego nerwy i chęć pobicia kogoś kończyły się na proszeniu mnie bym go powstrzymała, mówiąc: „Uspokój i powstrzymaj mnie skarbie, bo nie chcę zrobić mu krzywdy, zabierz mnie stąd”. Ogarnęłam wtedy, że tak naprawdę nie umie się bić i bałby się, po prostu chciał się popisać. Nie jestem fanką rozwiązywania problemów bójkami, ale też nie jestem fanką fałszu, nienawidzę fałszywych ludzi. Do tego natrentna i toksyczna zazdrość oraz bycie sexoholikiem. Powoli zaczyna do mnie docierać, że nie ma sensu być z kimś, tylko ze względu na to, że poświęca mi uwagę, czuję coraz większe zażenowanie i obrzydzenie tym kolesiem, nie kocham go i nie zmuszę się do tego. Pora to zakończyć im dłużej będzie to trwać, tym gorzej później będzie cierpiał.
Udało się, udało się skończyć tą toksyczną relację. No może nie do końca, jest teraz jeszcze bardziej natrętny niż był, wypisuje bez przerwy, prosi, błaga, wyznaje miłość, potem pisze, że może mam rację, i to nie ma sensu, na końcu wyzywa, a później koło się zatacza i zaczyna swój schemat od błagania. Jest mi go trochę szkoda, ale poczułam, że w końcu nie jestem z każdej strony osaczona, jestem wolna, mogę mieć w końcu ten czas dla siebie i czuję ulgę, jak bym pozbyła się wielkiego ciężaru. Od razu napisałam do Emmy czy miałaby coś ogarnąć, poprzedniej nocy czułam się super, chce to powtórzyć, a potem zadzwoniłam do Oliwii, czy ma ochotę wybrać się do klubu, Emmą takich imprez i klimatów nie lubi, dlatego napisałam do koleżanki z klasy, jest sobota weekend. Pora się trochę na nowo zabawić.

Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania