Poprzednie częściZabójcza Euforia. Prolog

Zabójcza Euforia - Rozdział 3

Wracam od znajomych, idąc przez dworzec, słyszę wibracje mojego telefonu, patrzę na ekran i widzę połączenie na messengerze od mojego przyjaciela Andrzeja. Jestem trochę zestresowana, ponieważ do tej pory mieliśmy jedynie kontakt poprzez pisanie, w dodatku nienawidzę gadać przez telefon, lecz dwa piwka, które niedawno w siebie wlałam dały mi trochę pewności. Odbieram telefon i witam się z przyjacielem. Ten od razu wyskakuje do mnie z tekstem czy nie mam jakichś fajnych, wolnych koleżanek. Jest właśnie ze swoją narzeczoną i kolegą w mieście, przyjechali się zabawić i szukają dla kolegi kogoś do towarzystwa. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że koleżanek akurat prawie nie mam, a takie które mam są zajęte. Emmy do tego grona nie wliczałam, ponieważ dopiero co zaczęłyśmy się dobrze dogadywać i w dodatku wiedziałam, że to grono osób lubiących disco polo nie przypadłoby jej do gustu. Mój kolega Andrzej stwierdził, że na pewno jakieś mam, lecz po chwili namysłu spytał, czy coś robię, odparłam, że wracam zaraz do domu, na co Andrzej zaproponowałbym to ja się z nimi wybrała. Stwierdziłam, że w sumie jest dopiero osiemnasta, młoda godzina, więc czemu nie. Kazali mi czekać przy klubie zaraz obok dworca, podjadą po mnie i przejdziemy się gdzieś, wypijemy piwko i pogadamy. Zakończyłam rozmowę i szłam w ustalonym kierunku trochę zestresowana, niby Andrzej to mój dobry przyjaciel, którego znam z około rok, ale tylko przez internet, nigdy wcześniej się nie widzieliśmy, w dodatku, odkąd ma narzeczoną, rozmawialiśmy ze sobą mniej. Zarywał kiedyś do mnie, lecz ja go odrzuciłam, mówiąc, że nie ufam facetom, po tym, jak mój były brutalnie ze mną zerwał, kłamiąc, że wyjeżdża i nie chce związku na odległość. Na jego nieszczęście dowiedziałam się od koleżanek, że co tydzień pojawia się na naszych słynnych imprezach w mieście obok, tam się poznaliśmy, od razu przestałam ryczeć w poduszkę i w kolejny weekend też pojechałam. Wchodząc na imprezę jak zwykle pierwsze co zrobiłam to ruszyłam do baru i jeden po drugim wypiłam na szybko trzy piwa, by móc się rozluźnić i dobrze bawić, całe szczęście nie sprawdzają tam dowodów, bo bez alkoholu ani rusz, kiedy chodzi o takie zabawy. Bawiłam się ze znajomymi do około dwudziestej drugiej ciągle rozglądając się dookoła, szukałam go. Buzowała we mnie złość. W pewnej chwili Aneta, jedna z grona znajomych, podeszła i powiedziała, że widziała Marka przy bokserze. Ja wielce odważna po wlaniu w siebie mocnych trunków, mimo że mój były facet był wysoki, lekko umięśniony i bardzo silny, ruszyłam z Anetą w tamtą stronę. Stał odwrócony tyłem do mnie, lecz dobrze wiedziałam, że to on. Podeszłam bliżej. Stojąc za jego plecami, szturchnęłam go palcem, a gdy się odwrócił, bez jakiegokolwiek namysłu i wahania wystrzeliłam z otwartej dłoni prosto w jego twarz, zawróciłam natychmiast na pięcie i dumna z siebie ruszyłam dalej, słysząc tylko śmiech jego kolegów, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło. Całą późniejszą imprezę bawiłam się jak nigdy, a żałoba po zerwaniu przeminęła od razu. Jedyne, czego żałowałam kolejnego dnia, to tego, że nie przywaliłam mu mocniej, no ale był to pierwszy raz, więc i tak mogłam być z siebie zadowolona, zemsta jest jednak słodka. Więc wracając do tematu z Andrzejem, wydawał się bardzo sympatycznym i wspaniałym chłopakiem, lecz ja się bałam ponownego skrzywdzenia. Gdy wreszcie byłam gotowa i stwierdziłam, że jednak coś do niego czuje i moglibyśmy być razem, było już za późno, miał dziewczynę. Myślałam wtedy, że to dopiero świeża sprawa, może jeszcze zerwą, wiem jak to źle brzmi, ale jestem tylko człowiekiem. Niestety, czas upływał, a oni się zaręczyli, do tej pory żałuję, że nie skorzystałam wtedy z okazji. Moim rozmyślaniom dobiegł kres, gdy zauważyłam podjeżdżający samochód, z którego Andrzej do mnie macha, podbiegłam do nich, wsiadłam i przywitałam się z każdym, jego narzeczona przedstawiła się jako Monika, a kolega jako Michał. Michał był kierowcą, starszy od nas, trochę grubszy, z sympatycznym uśmiechem. Stwierdzili byśmy pojechali na bulwary i tam wypili. Byłam trochę za bardzo spięta przez jakiś czas, nie wiedząc, o czym mam z nimi gadać. Na szczęście minęło szybko, gdy tylko siedząc nad rzeką wypiłam pierwsze piwo, na dodatek, dostając przy otwieraniu butelki kapslem w oko. Zauważyłam, że z Michałem bardzo dobrze się dogaduje, jest miło i fajnie. Niestety, nie wiedząc, kiedy urwał mi się film.

 

Budząc się rano na ogromnym kacu czuje smród wymiocin, patrzę na swoją pościel i od razu przypomina mi się jak zwymiotowałam na łóżko, kładąc się bez sił w tą kałuże spać. Próbuję wrócić wspomnieniami do wieczoru i z ogromnym bólem głowy uświadamiam sobie, że zgubiłam buty, pamiętam, iż poszłam w krzaki się wysikać, niestety byłam tak najebana, że musieli mnie stamtąd wyciągać, w rezultacie wyciągnęli mnie bez butów, a było za ciemno, by ich szukać. Pamiętam, iż Michał doprowadził mnie do domu, miałam na nogach jego buty, a na klatce jeszcze się z nim całowałam. A potem już tylko krzyk mamy i sen. Muszę iść do szkoły, bo matka mnie zabije. Na tym kacu będzie ciężko.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania