Poprzednie częściZacisze u Mariusza wstęp

Zacisze u Mariusza rozdział 1

Po otwarciu drzwi w progu ujrzał kobietę w przemoczonej sukience, która przylegała do jej ciała tak, że wyglądała, jakby była naga. Mariusz stał jak skamieniały i wpatrywał się w nią.

„Ale seksowna z niej laska” – pomyślałem. „Zamiast tak stać jak słup soli i się na nią gapić, to zaprosiłbyś ją do domu” – skarcił w duchu sam siebie.

Z zamyślenia wyrwał go głos kobiety.

— Ja przepraszam za najście o tak późnej porze. Przyjechałam do Szczecina na wycieczkę, ale jestem na tyle nierozważna, że pojechałam bez rezerwacji pokoju i nie mam gdzie się zatrzymać. Czy byłaby możliwość, abym mogła przenocować u pana? Rano poszukam sobie hotelu.

— Ma pani szczęście, bo ja prowadzę pensjonat.

— Naprawdę?

— Tak.

— Nawet pan nie wie, jak się cieszę.

Kobietą wstrząsnął dreszcz — zatrzęsła się jak osika na wietrze. Mężczyzna to zauważył, wziął jej walizkę i zaprowadził ją do salonu, gdzie posadził ją na kanapie. Potem podszedł do szafy, wyjął koc i podał kobiecie.

— Dziękuję.

— Jest pani pewnie głodna?

— Trochę.

— Zaraz przygotuję coś do jedzenia, ale najpierw pokażę pani pokój, żeby mogła się przebrać w suche ubranie.

Mariusz wstał z kanapy i ruszył w stronę drzwi. Kobieta podniosła się, chwyciła walizkę i poszła za gospodarzem.

Po wejściu do przedpokoju otworzył drzwi, które znajdowały się obok drzwi wejściowych.

— To będzie pani pokój.

— Dziękuję.

Mariusz uśmiechnął się, wręczył klucze i sobie poszedł.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania