Polecę po swojemu, bo właśnie przeczytałam jeszcze raz.
W tekście niewiele jest wspomniane o głównym bohaterze. Najwięcej jest o otoczce, opowiedzianej ze szczegółami. Narrator każe zwrócić szczególną uwagę na niektóre aspekty poprzez własną drobiazgowość.
Tekst, który w pierwszej chwili skojarzył mi się z Fanthomasem. Jeśli człowiek się doczyta, to raczej zauważy, że nie piszecie tak samo, ale chodzi o sam pomysł.
Gdyby weszła w ten tekst bez wiedzy o autorze, pewnie właśnie bym jemu to przypisała, zastanawiając się nad słowami, które zostało użyte, bo to nie jego styl.
Już nie piszę więcej. O wiele bardziej wolę Twoje inne teksty. Uwielbiam emocjonalność, którą do nich wplatasz - nawet, jeśli jestem przez to rozchwiana emocjonalnie :)
Pozdrawiam :D
"W tekście niewiele jest wspomniane o głównym bohaterze. Najwięcej jest o otoczce, opowiedzianej ze szczegółami" - dokładnie tak, bo właśnie nad opisami chciałam tutaj deczko popracować, z całym moim narwaniem dość srogo zaniedbuje opisy, to raz, a dwa mało o bohaterze, bo trochę inspirowane scenami z Chandlera, a trochę z Johna Fante, ubogie miejsca, zadymiony bar, taki właśnie klimat, lubię, i głównie klimat chciałam zbudować, bez "kto, co, po co".
Aaaa, no i inspirowane pewną wokalistką i pewnym perkusistą, którzy niedawno wprowadzili mnie w stan, z którego wenę będę czerpać, tak coś czuję, jeszcze jakiś czas :)
"Już nie piszę więcej. O wiele bardziej wolę Twoje inne teksty. Uwielbiam emocjonalność, którą do nich wplatasz - nawet, jeśli jestem przez to rozchwiana emocjonalnie" - no i po tym poznać szczerego czytelnika, bardzo się cieszę Elorence, że na inne teksty czekasz, spokojnie, to tylko wyrzut myśli, ćwiczenie słów, ubieranie w nie myśli, pisanie bez fabuły, dłubanie w tworzeniu pojedynczych scen i nie zamykanie się w szufladzie
Ktoś zawsze zanurzy palce w ciecz innych żyć. - to bym zmienił, bo albo "dygresja" do rzyć - to bez cieczy zdanie, albo faktycznie o życie chodzi to uciekłbym od kojarzącego się słowa może w żywot.
Stan kiedy życie wydaje się podniecająco piękne, chwile ulotne i warte wewnętrznej celebracji, a trudy możliwe do pokonania. - za to zdanie pokłon głęębooki!
Barmanka mieszała drinki szybciej niż siedzący przy barze tubylcy nadążali liczyć należne za nie drobne. - zaś za to 'Karawanlitzer" [to już drugi - nie żebym wypominał! ;) ]
Pięć jak zwykle psze Pani!
Witam, witam :) Żadna dygresja do "rzyć", absolutnie, raczej niezbyt udane sformułowanie, dlatego jak najbardziej zmieniam na, hm, no właśnie nie wiem na co, bo "w ciecz żywotów" też mi się nie bardzo widzi, a jak tak dłużej się przyglądam, to w ogóle mi się to zdanie nie podoba. Zaraz w nim pogrzebię.
Dziękuję za Karawanlitzera! Tak wiem, że to już drugi (choć nie bardzo pamiętam za co był pierwszy:)).
Pozdrawiam :)
("albo faktycznie o życie chodzi " - o życie, życie, - życie płynie, stąd ciecz, no nie wiem jak to zmienić w tym momencie, odczekam i może cuś mi zaświta:))
Dzień dobry
Aż chce się zaśpiewać "Brzydka ona, brzydki on, a jaką piękna miłość.
Żyć i chwytać takie chwile jest wielkie. Zawsze takie tanie bary mają w sobie klimat i to coś, czego nie mają gwiazdkowe. Czytałam i słyszałam ten jazz, rock i jej głos. Czułam pot i dym i topienie kostek lodu. Widziałam te okruchy pomiędzy piersiami i masło w kapciach ust. Każdy tam miał swoje pięć minut. Zwykła codzienność i praca tych prostych ludzi. Ot monotomność.
Tego nie pojmuję, być może taki twój zamiar?
Wszystko płynie, a powodzie wywułuje sztuczno-ludzka regulacja rzek.- wywołuje?
Próba odtworzenia obrazów i szczegółowego zarysowania chwili, gdy ów myśl została pomyślania.?
która kocha wydawać kolejne dźwięk, - dźwięki?
Pozdrawiam i miłego dzionka
Dzień dobry :)
"Zawsze takie tanie bary mają w sobie klimat i to coś, czego nie mają gwiazdkowe" - dokładnie tak jest.
Cieszę się, że udało Ci się wczuć w opisane scenki.
Zamiarem moim błędy wyłapane absolutnie nie były - wywołuje*, pomyślana*, dźwięki*, ofkors, już reperuję :)
"ów myśl" - tak ma nie być. "Owa" ma być.
A co do reszty - tak ma być, tak właśnie. Szczególnie, nazwijmy to, prolog i epilog; z naciskiem na prolog. Trochę się jednak, przeczytawszy go, poczułem rozczarowany, że w tym tekście w jakimś stopniu o coś chodzi, że jest tam jakaś historia. Ale, zaleciało mi Jarmuschem, taka historia, że nawet jak jest, to bardziej nie wiadomo, niż wiadomo, z czym się człowiek styka.
[grzecznościowa puenta, wiadomo]
PS. Ja tam onegdaj dodałem dwie opasłe prozy. 'Ciemny' i 'jasny' chaos. Długie, dziwne (acz to pierwsze mniej, bardziej przystępne), prawie nikt tego nie oceniał czy się pod tym udzielił, co mnie w sumie nie dziwi. Zazwyczaj się nie promuję jakoś nachalnie, ale tu, a nuż; kto jak kto, Ty może się przedrzesz. ;D
No tak, wiem, że Ty wolisz jednak bez fabuły, że ona Tobie do szczęścia niepotrzebna i ja owszem, pisałam kiedyś cały czas omijając wszelkie sceny gdzie bohaterowie coś tam, po coś tam i jeszcze ktoś tam, z tym, że to były teksty stricte dla beki, że mi baba w rajtkiwym sklepie rajtki z dziurą sprzedała i ja oooo taka zła, że aż trzeba było to opisać. Teraz inne nurty mną kierują i sytuacja wygląda tak, że raz ta fabuła jest, raz nie. Tu ten prolog, taa, w ten deseń miałam wenę, ostatecznie brakło chyba odwagi (tudzież umiejetności), żeby połaczyć to z klimatem opisany dalej. Jest jak jest :D
I tera tak, reklamę rób kiedy ochotę masz, palcem mi należy pokazywać , co nam czytać, bo js czasem zamotana, ale tym razem mój Drogi wspomniane teksty obydwa wyniuchałam i mam w planach na najbliższe dni, tylko że na Twój flow to muszę mieć odpowiedni stan umysłu, bo czerpię z niego bezczelnie szereg korzyści dla mła (czyt. jezdeś produkt luksusowy i nie wpieprzam Cię wielką łychą).
I widzisz - ów/owa, taa, na nauki odpornam, zara zmienię! ;)
Dzięki Robio, pozdrawiam (puenta okolicznościowa xd)
Aaa jeszcze!
"prawie nikt tego nie oceniał czy się pod tym udzielił, co mnie w sumie nie dziwi" - to jest przykre, a wiesz, że ja bym Ciebie też nie wyczaiła jak by mnie Canulardo za bety pod Twój tekst dawno temu nie przytargał! :D Ślepam i głucham na perełki, a nawet tych odkrytych nie nadążam czytać i ciągle mam pierdyliard tekstów w plecy :/
(Uwaga: to nie jest początek komentarza. To jużdopisuję na końcu.Po przeczytaniu. Chciałem się cofnąć do początku. Do momentu, w którym nie wiedziałem, jak srogi wpierdol zbiorę. Dziękuję wszystkim i nikomu za uwagę).
"Przyjmujące założenie, że kolejność alfabetu to tylko takie ustalenie. " - a nie: przymując?
"Być może to cześć tekstu, a być może nie. " - świetne zagranie. Ładnie pogrywasz z czytelnikiem.
"Prości, brzydcy ludzie, na których tak bardzo lubił patrzeć i których lubił słuchać, czując jak wielkie serce wkładają w muzykę, a efekt powoduje, że w świetle rozprzestrzeniających się dźwięków tak bardzo seksowny wydawał się świat. " - weż Ty się już ogarnij. Ja rozumiem forma, dzień, dwa, ale... Hał? - W sensie, nie, że szczekam. Bardziej: pytam jak?
" Czas płynął w rytm głosu kobiety, której piękno wyłapywały zmysły inne niż wzrok. " - ok, ten zapis (topywy, rzecz jasna) przywołął mi w pamięci, że:
W kapitalnym filmie Doonie Darko gra taka azjatycka grubaska. Ani pinkna, ani rezolutna. Jednak coś ma takiego, że gdy jej dokuczają, na świat wewnętrzy-telewizyjny i zewnętrzny-poza telewizyjny wylewa się wiadro chujni. W sensie: poczucia krzywdy i smutku. Tam takiego kalibru melancholli dopuścił się przedtawiony obraz. Ty to osiągnęłaś mając teoretycznie jeszcze mniej, bo tylko (lub, w tym przypadku AŻ) pisane słowo. Pigułkując moje nieudolne i w opór zagmatwane pierdolenie – CUDO.
"Są miejsca i przelotne momenty, gdy szum myśli bywa zaskakująco przyjemny. " - a to mi znajome. Tooo moje. Objazd kamery. Pozwalanie sobie na wyrok. Na osąd. Ale na wyrok i osąd nienachalny, a puentujący. Jakby z takim wyczuciem sędzia ogłaszał wyrok śmierci, skazany łzami wdzięczności zrobiłby zwarcie elektrycznego krzesełka.
Idziesz w górę, Ritita. Wysoko fruwasz. Słońce zdaje się w ogóle Cię nie parzyć. Się robię zazdrosny, ale tak pozytywnie, bo Ci dobrze życzę.
"Zwymiotował po raz pierwszy w kiblu, gdzie dająca jedynie substytut światła żarówka wisiała w samej oprawce. " - i to.
Mam dużo refleksji to czytając. Tekst jest dla mnie odbiorczo intymny. Teraz mi się widzi Sin City. Nie jakaś konkretna scen. Prędzej sam zamysł. Kreacja i czarno-białość. To od takich skojarzeń zapoczątkowałem Noir.
Zaczynasz mieć swoje Noir.
Na końcu miałem napisać jak to Twoje Noir widzę, ale przeczytałem o ulotności myśli i ze strachu, że może mnie to spotkać, spuentuję teraz.
Więc:
Twoje Noir to poetycki zapis, ale okraszony fabulariami. To ćwierć-pustostan, ale...
1.) subtelniejszy, mniej żywiołowy – dlatego, że emocjami rozdzielasz bohaterów. Zdejmujesz ich cieżar z siebie.
2.) Wystrzelałaś sięz Pustostanów, ale nie z charakterystycznego dla nich zapisu i ujęcia myśli, wiec opakowujesz nimi inne podmioty. Nie musząc trzymać się swojej wspomnieniowości, masz dzięki temu niemal Boskie moce. Wymyślasz i się dzieje. Pan Jezus z podziwem kręci głową, ale tylko chwilę bo Matka Be woła go z okna kamienicy na kanapki.\
3.) Jest wykurwiście, że aż przyszła to obejrzeć cała ekipa od Zi (Źźźźźź)
Tylko tak: komentarz piszę tu, pod tym tekstem i trzon reflekcji, cała geneza do tego tekstu przynależy. Jednak chodzi mi o szeroko-pojęte "ostatnio", jeśli idzie o Twe pisanie. O ostatnie miesiące. Od Hansa. Od Pierwszego Cmyka. Otaczam nawiasami Twój ostatni literacki dorobek ze szczególnym uwzględnieniem tego tekstu, ale i UWAGA!!! Ostatniego tekstu TW, któy z przyczyn mej indolenii emocjonalnej nie został należycie upiedestałowiony.
Ufff... idę dalej.
"Ona tam jadła, za drzwiami, przeżuwała, gryzła, połykała. Okruchy sypały się w dół, wpadały w dekolt, zmarszczony jak zdziwione brwi. " - kurwa, no po prostu. Rozjebany jestem nad utkaniem całości. Zdaję sobie sprawę, że po prostu też dlatego, że tekst jest w punkt, ale... jest zbyt bardzo w punkt. Możliwe, że nastrajasz mnie na Noir.
"Ta fałda skóry pomiędzy łokciem a ramieniem dygotała równolegle do gestykulacji. " - i to. Miałem dziś rozległe komentatorskie plany i... gwizdek-pizdek. Cały voltomierz... Środek tarczy po ptostu.
Żeby osadzić ostatni diament w koronie... tylko pomyśl
"Ciąg dalszy nastąpi, a być może nie. " Nad: "Ciąg dalszy może nastąpi, a być może nie." - czy nie lepiej jeśli wahanie, niepewność rozkłada się równomiernie?
Koniec komentarza. Tekst mi dojebał, choć (patrząc po treści) nie powinien. Zupełnie nie powinien.
Fabuła jest tylko wymówką dla oceanu odczuć i można sięrozczarować szukając tradycyjnie skomponowanej opowieści, ale jedną z największych potęg natury jest wzbudzić fale bez wiatru.
Biję brawo. Ścisły top.
Top 5 na pewno.Top 3...? nie wiem.
"przeczytałem o ulotności myśli i ze strachu, że może mnie to spotkać" :D
Jadę samochodem, mam myśl, jakąś taką niestandardową, odkrywczą, zapisać nie ma jak (dużo rozmyślam akurat jeżdżąc), mija jakis czas, parkuję, chce wrócić do myśli - nie ma. Więc odtwarzam otoczenie - obrazy, które migały za szybą, piosenkę, co akurat pyrkała w radiu i dupa, myśl zagubiona, jak w tutule. Stad tekst priwadzacy do nikad, bo sedno zapomniane.
"Wystrzelałaś sięz Pustostanów, ale nie z charakterystycznego dla nich zapisu i ujęcia myśli, wiec opakowujesz nimi inne podmioty" - środek tarczy, Canulardo strzela 10/10
Boskie moce, taaa :D
Ritha z Power Rangers!
Ale kurde patrz, byłam zadowolona z tego tekstu, total spontan, ale utkany na mocnej wizji (klimatu itp.), ryzykowny początek, niespuentowana historia, ogólnie myślę, powiedzą, że dziwoląg (ale udostępnić musiałam, bo pisane w ferworze flow i tak jak chciałam).
I, kurwa, przylezie taki Canukardo i łon wie. Wylapuje te teksty, które i mi się widzą. Inne, trudne, mało, kurwa, tego, łon to zanalizuje perfekcyjnie. No, skubaniec. Znaczy Ty.
"Pan Jezus z podziwem kręci głową, ale tylko chwilę bo Matka Be woła go z okna kamienicy na kanapki" :DDD
Witam ekipę od Zi! Ź!!!
"Możliwe, że nastrajasz mnie na Noir" - cóż... Połącz to z kawą i colą :)
"Fabuła jest tylko wymówką dla oceanu odczuć" - taa, musiałam mieć jakąś glinę, zeby w niej grzebać, po to ta fabuła jedynie
Ja tu chciałam oddać klimat tej knajpy i tych ludzi, Chandlerem inspirowany, pisałam wyżej, ale inny w zapisie. No i wokalistka i perkusista to inspiracje z życia. Siedziałam w sobotę o 2 w nocy 20 minut zaczarowana światłami, dymem, starszym perkusistą, który jakby dla perkusji w tym momencie i razem z nią, połączeni, żył, i wokalistką, która śpiewajac "Przeżyj to sam" wprowadziła mnie w mega metafizyczny nastrój.
Kurde, dzięki Canu, jesteś świetnym czytelnikiem, nie dlatego, ze chwalisz, tylko dlatego, że chwalisz tak i wtedy, że ja widzę drogę, którą winna leź.
Grazie! Pozdrawiam! (okolicznisciowa pienta klmcia, jak pedział Rubio xd)
" Canukardo" - brzmi jak odmiana Paragwajskiego pomidora. Jeszcze takiego zjebanego, niedojrzałego. Już widze tę nagłówki w gazetach.
"Ludzie masowo zgłaszają zatrucia po Canukaldach.
Prezes sieci Lidl prosi o pomoc"
""Możliwe, że nastrajasz mnie na Noir" - cóż... Połącz to z kawą i colą :)" - nie mogiem już, bom się roztuczył. Jest taka piosenka: "Duzo, za dużo o Tobie.. w mojej głowie... - więc, ten. Dużo mnie za dużo
To jeden z takich tekstów gdzie forma staje się treścią. Bardzo ciekawy pomysł, bo myśl faktycznie ucieka w różnych sytuacjach i wraca w najmniej oczekiwanych. W moim odczuciu niezwykle błyskotliwy tekst i jak zawsze dobrze napisany.
"Ktoś zawsze zanurzy palce w strumień cudzego życia. Wszystko płynie, a powodzie wywołuje sztuczno-ludzka regulacja rzek." to mnie ujęło.
Wyrzuć Rita please: "Ciąg dalszy może nastąpi, a być może nie". To jest niepotrzebne. "Cotton Club Coppoli", "Aria dla Atlety", fragment, kiedy Majchrzak rżnie Polę Raksę, każąc jej śpiewać w czasie stosunku, trąbka przerażająca przez to, że puszczona z taśmy podsłuchu w "Rozmowie" Coppoli. Te sceny miałem przed oczami. I głos, który słyszałem. Głos już z tego opowiadania. Uwielbiam kobiecy głos, kobiecy śpiew, zwłaszcza kiedy sięga kilku oktaw. Odarłaś Ritha kobietę z fizycznego piękna i zostawiłaś jej głos. A odarłaś ją z piękna w sposób mistrzowski, stawiając lustrze męskich oczu. Nie pokazałaś brzydoty wbrew pozorom, ale wolność i niezależność sztuki - w tym wypadku śpiewu. Brawo.
"Cotton Club Coppoli", "Aria dla Atlety", fragment, kiedy Majchrzak rżnie Polę Raksę, każąc jej śpiewać w czasie stosunku, trąbka przerażająca przez to, że puszczona z taśmy podsłuchu w "Rozmowie" Coppoli. Te sceny miałem przed oczami" - hahahahaha :D Gites.
Kurde, no, dziena. Zara będzie, że ino chwalisz ;)
Serio wyrzucić ten wers? Muszę się nad tym zastanowić. Zastanowienie wymaga o 3 stopnie niższej temperatury. Zastanowię się ciut później.
Miło mi słyszeć, taa, ten tekst (nieskromnie), nawet mi wyszedł.
Fajnie, że jesteś. Dawaj teksty z powrotem! Wielu nie zdążyłam przeczytać :(
Pozdrawiam!
No ładnie. Początkiem czarujesz, tkasz atmosferę, tylko po to, żeby ją odrzeć z całego piękna. Zostawiasz zwykłą, ludzką brzydotę. I chyba to jest w tym wszystkim najpiękniejsze.
Tym tekstem grasz na uczuciach, jak żyletką na gitarze. Wydobywasz dźwięki, które masz ochotę, zgniatasz i formujesz na nowo brzydsze, bardziej niepokojące.
Podobało mi się :)
O i widzisz, to jest ponoć ulubiony tekst Cana jeśli chodzi o moje twory, i ja tez go bardzo lubię. Powstał w kwadrans, zupełnie ot tak na sporym flow i, kurwa mać, jak mi brakuje teraz takiego tworzenia, chociaż od czasu do czasu, tak z marszu, ach!
Dziękuję i tu, pkropko :)
Pkropka odkopała skarb - Ritha, jestem ZACHWYCONA. Aż mi trochę smutno, że ja nigdy tak nie napiszę. Wciągasz czytelnika w sam środek emocji i obrazu. Bezlitośnie i oszałamiająco. Gratulacje!
faktycznie - FANTASTICZNE! dwie migawki, a jakie sugestywne. robienie pięknej sztuki sprawia, że to piękno przenosi się na człowieka. świetnie to opisałaś. można też na to patrzeć w szerszym wymiarze. ja mam taki odruch, że wydaje mi się, że wielki artysta, pisarz, malarz, muzyk itp. musi być dobrym człowiekiem. tymczasem często jest to nieprawda. chleją, zdradzają, biją, olewają. dzieci artystów często są bardzo nieszcześliwe, bo tak naprawdę nie mają ojca (matki) dla siebie. muszą się dzielić ze sztuką, która pochłania ich rodzica.
Dwie migawki, dokładnie. No co Ty, mi się artysta kojarzy raczej bardziej negatywnie, niestety. A Artysta-rodzic to już w ogóle jest dramat zapewne (chociaż być może nie ma reguły).
Dzięki piękne za wdepnięcie, Sensol. Milo mnie :)
Ja akurat cenię sobie artystów ponad tę spoleczną, szaro-nudną maź, bez względu na ilość posiadanych przez nich (artystów) wad.
No teraz dotłumaczyłam.
Piąty wieczorem: A Ty dlaczego odpowiadasz na komentarze pod swoimi tekstami, zamiast czytać nowych?
Ho, ho, ho, bardzo źle. W sumie Ci nie płacimy, ale jak byśmy płacili, to byśmy przestali.
Komentarze (51)
Takie to inne, zupełnie inne niż znam z Twojego repertuaru :)
Ogluszylas i związałaś Panią Wenę?
Eh, późniiii
W tekście niewiele jest wspomniane o głównym bohaterze. Najwięcej jest o otoczce, opowiedzianej ze szczegółami. Narrator każe zwrócić szczególną uwagę na niektóre aspekty poprzez własną drobiazgowość.
Tekst, który w pierwszej chwili skojarzył mi się z Fanthomasem. Jeśli człowiek się doczyta, to raczej zauważy, że nie piszecie tak samo, ale chodzi o sam pomysł.
Gdyby weszła w ten tekst bez wiedzy o autorze, pewnie właśnie bym jemu to przypisała, zastanawiając się nad słowami, które zostało użyte, bo to nie jego styl.
Już nie piszę więcej. O wiele bardziej wolę Twoje inne teksty. Uwielbiam emocjonalność, którą do nich wplatasz - nawet, jeśli jestem przez to rozchwiana emocjonalnie :)
Pozdrawiam :D
Aaaa, no i inspirowane pewną wokalistką i pewnym perkusistą, którzy niedawno wprowadzili mnie w stan, z którego wenę będę czerpać, tak coś czuję, jeszcze jakiś czas :)
"Już nie piszę więcej. O wiele bardziej wolę Twoje inne teksty. Uwielbiam emocjonalność, którą do nich wplatasz - nawet, jeśli jestem przez to rozchwiana emocjonalnie" - no i po tym poznać szczerego czytelnika, bardzo się cieszę Elorence, że na inne teksty czekasz, spokojnie, to tylko wyrzut myśli, ćwiczenie słów, ubieranie w nie myśli, pisanie bez fabuły, dłubanie w tworzeniu pojedynczych scen i nie zamykanie się w szufladzie
Dziękuję pięknie, pozdrawiam jeszcze piękniej :D
Stan kiedy życie wydaje się podniecająco piękne, chwile ulotne i warte wewnętrznej celebracji, a trudy możliwe do pokonania. - za to zdanie pokłon głęębooki!
Barmanka mieszała drinki szybciej niż siedzący przy barze tubylcy nadążali liczyć należne za nie drobne. - zaś za to 'Karawanlitzer" [to już drugi - nie żebym wypominał! ;) ]
Pięć jak zwykle psze Pani!
Dziękuję za Karawanlitzera! Tak wiem, że to już drugi (choć nie bardzo pamiętam za co był pierwszy:)).
Pozdrawiam :)
Aż chce się zaśpiewać "Brzydka ona, brzydki on, a jaką piękna miłość.
Żyć i chwytać takie chwile jest wielkie. Zawsze takie tanie bary mają w sobie klimat i to coś, czego nie mają gwiazdkowe. Czytałam i słyszałam ten jazz, rock i jej głos. Czułam pot i dym i topienie kostek lodu. Widziałam te okruchy pomiędzy piersiami i masło w kapciach ust. Każdy tam miał swoje pięć minut. Zwykła codzienność i praca tych prostych ludzi. Ot monotomność.
Tego nie pojmuję, być może taki twój zamiar?
Wszystko płynie, a powodzie wywułuje sztuczno-ludzka regulacja rzek.- wywołuje?
Próba odtworzenia obrazów i szczegółowego zarysowania chwili, gdy ów myśl została pomyślania.?
która kocha wydawać kolejne dźwięk, - dźwięki?
Pozdrawiam i miłego dzionka
"Zawsze takie tanie bary mają w sobie klimat i to coś, czego nie mają gwiazdkowe" - dokładnie tak jest.
Cieszę się, że udało Ci się wczuć w opisane scenki.
Zamiarem moim błędy wyłapane absolutnie nie były - wywołuje*, pomyślana*, dźwięki*, ofkors, już reperuję :)
Dziękuję pięknie i pozdrawiam ciepło :)
A co do reszty - tak ma być, tak właśnie. Szczególnie, nazwijmy to, prolog i epilog; z naciskiem na prolog. Trochę się jednak, przeczytawszy go, poczułem rozczarowany, że w tym tekście w jakimś stopniu o coś chodzi, że jest tam jakaś historia. Ale, zaleciało mi Jarmuschem, taka historia, że nawet jak jest, to bardziej nie wiadomo, niż wiadomo, z czym się człowiek styka.
[grzecznościowa puenta, wiadomo]
PS. Ja tam onegdaj dodałem dwie opasłe prozy. 'Ciemny' i 'jasny' chaos. Długie, dziwne (acz to pierwsze mniej, bardziej przystępne), prawie nikt tego nie oceniał czy się pod tym udzielił, co mnie w sumie nie dziwi. Zazwyczaj się nie promuję jakoś nachalnie, ale tu, a nuż; kto jak kto, Ty może się przedrzesz. ;D
I tera tak, reklamę rób kiedy ochotę masz, palcem mi należy pokazywać , co nam czytać, bo js czasem zamotana, ale tym razem mój Drogi wspomniane teksty obydwa wyniuchałam i mam w planach na najbliższe dni, tylko że na Twój flow to muszę mieć odpowiedni stan umysłu, bo czerpię z niego bezczelnie szereg korzyści dla mła (czyt. jezdeś produkt luksusowy i nie wpieprzam Cię wielką łychą).
I widzisz - ów/owa, taa, na nauki odpornam, zara zmienię! ;)
Dzięki Robio, pozdrawiam (puenta okolicznościowa xd)
Aaa jeszcze!
"prawie nikt tego nie oceniał czy się pod tym udzielił, co mnie w sumie nie dziwi" - to jest przykre, a wiesz, że ja bym Ciebie też nie wyczaiła jak by mnie Canulardo za bety pod Twój tekst dawno temu nie przytargał! :D Ślepam i głucham na perełki, a nawet tych odkrytych nie nadążam czytać i ciągle mam pierdyliard tekstów w plecy :/
Dzięki i pozdrawiam :)
"Przyjmujące założenie, że kolejność alfabetu to tylko takie ustalenie. " - a nie: przymując?
"Być może to cześć tekstu, a być może nie. " - świetne zagranie. Ładnie pogrywasz z czytelnikiem.
"Prości, brzydcy ludzie, na których tak bardzo lubił patrzeć i których lubił słuchać, czując jak wielkie serce wkładają w muzykę, a efekt powoduje, że w świetle rozprzestrzeniających się dźwięków tak bardzo seksowny wydawał się świat. " - weż Ty się już ogarnij. Ja rozumiem forma, dzień, dwa, ale... Hał? - W sensie, nie, że szczekam. Bardziej: pytam jak?
" Czas płynął w rytm głosu kobiety, której piękno wyłapywały zmysły inne niż wzrok. " - ok, ten zapis (topywy, rzecz jasna) przywołął mi w pamięci, że:
W kapitalnym filmie Doonie Darko gra taka azjatycka grubaska. Ani pinkna, ani rezolutna. Jednak coś ma takiego, że gdy jej dokuczają, na świat wewnętrzy-telewizyjny i zewnętrzny-poza telewizyjny wylewa się wiadro chujni. W sensie: poczucia krzywdy i smutku. Tam takiego kalibru melancholli dopuścił się przedtawiony obraz. Ty to osiągnęłaś mając teoretycznie jeszcze mniej, bo tylko (lub, w tym przypadku AŻ) pisane słowo. Pigułkując moje nieudolne i w opór zagmatwane pierdolenie – CUDO.
"Są miejsca i przelotne momenty, gdy szum myśli bywa zaskakująco przyjemny. " - a to mi znajome. Tooo moje. Objazd kamery. Pozwalanie sobie na wyrok. Na osąd. Ale na wyrok i osąd nienachalny, a puentujący. Jakby z takim wyczuciem sędzia ogłaszał wyrok śmierci, skazany łzami wdzięczności zrobiłby zwarcie elektrycznego krzesełka.
Idziesz w górę, Ritita. Wysoko fruwasz. Słońce zdaje się w ogóle Cię nie parzyć. Się robię zazdrosny, ale tak pozytywnie, bo Ci dobrze życzę.
"Zwymiotował po raz pierwszy w kiblu, gdzie dająca jedynie substytut światła żarówka wisiała w samej oprawce. " - i to.
Mam dużo refleksji to czytając. Tekst jest dla mnie odbiorczo intymny. Teraz mi się widzi Sin City. Nie jakaś konkretna scen. Prędzej sam zamysł. Kreacja i czarno-białość. To od takich skojarzeń zapoczątkowałem Noir.
Zaczynasz mieć swoje Noir.
Na końcu miałem napisać jak to Twoje Noir widzę, ale przeczytałem o ulotności myśli i ze strachu, że może mnie to spotkać, spuentuję teraz.
Więc:
Twoje Noir to poetycki zapis, ale okraszony fabulariami. To ćwierć-pustostan, ale...
1.) subtelniejszy, mniej żywiołowy – dlatego, że emocjami rozdzielasz bohaterów. Zdejmujesz ich cieżar z siebie.
2.) Wystrzelałaś sięz Pustostanów, ale nie z charakterystycznego dla nich zapisu i ujęcia myśli, wiec opakowujesz nimi inne podmioty. Nie musząc trzymać się swojej wspomnieniowości, masz dzięki temu niemal Boskie moce. Wymyślasz i się dzieje. Pan Jezus z podziwem kręci głową, ale tylko chwilę bo Matka Be woła go z okna kamienicy na kanapki.\
3.) Jest wykurwiście, że aż przyszła to obejrzeć cała ekipa od Zi (Źźźźźź)
Tylko tak: komentarz piszę tu, pod tym tekstem i trzon reflekcji, cała geneza do tego tekstu przynależy. Jednak chodzi mi o szeroko-pojęte "ostatnio", jeśli idzie o Twe pisanie. O ostatnie miesiące. Od Hansa. Od Pierwszego Cmyka. Otaczam nawiasami Twój ostatni literacki dorobek ze szczególnym uwzględnieniem tego tekstu, ale i UWAGA!!! Ostatniego tekstu TW, któy z przyczyn mej indolenii emocjonalnej nie został należycie upiedestałowiony.
Ufff... idę dalej.
"Ona tam jadła, za drzwiami, przeżuwała, gryzła, połykała. Okruchy sypały się w dół, wpadały w dekolt, zmarszczony jak zdziwione brwi. " - kurwa, no po prostu. Rozjebany jestem nad utkaniem całości. Zdaję sobie sprawę, że po prostu też dlatego, że tekst jest w punkt, ale... jest zbyt bardzo w punkt. Możliwe, że nastrajasz mnie na Noir.
"Ta fałda skóry pomiędzy łokciem a ramieniem dygotała równolegle do gestykulacji. " - i to. Miałem dziś rozległe komentatorskie plany i... gwizdek-pizdek. Cały voltomierz... Środek tarczy po ptostu.
Żeby osadzić ostatni diament w koronie... tylko pomyśl
"Ciąg dalszy nastąpi, a być może nie. " Nad: "Ciąg dalszy może nastąpi, a być może nie." - czy nie lepiej jeśli wahanie, niepewność rozkłada się równomiernie?
Koniec komentarza. Tekst mi dojebał, choć (patrząc po treści) nie powinien. Zupełnie nie powinien.
Fabuła jest tylko wymówką dla oceanu odczuć i można sięrozczarować szukając tradycyjnie skomponowanej opowieści, ale jedną z największych potęg natury jest wzbudzić fale bez wiatru.
Biję brawo. Ścisły top.
Top 5 na pewno.Top 3...? nie wiem.
A niezwruszona pozostac musze!
Czytam dalej, uspokój emocje.
Ps. Sin City nie wiem co to.
Jadę samochodem, mam myśl, jakąś taką niestandardową, odkrywczą, zapisać nie ma jak (dużo rozmyślam akurat jeżdżąc), mija jakis czas, parkuję, chce wrócić do myśli - nie ma. Więc odtwarzam otoczenie - obrazy, które migały za szybą, piosenkę, co akurat pyrkała w radiu i dupa, myśl zagubiona, jak w tutule. Stad tekst priwadzacy do nikad, bo sedno zapomniane.
"Wystrzelałaś sięz Pustostanów, ale nie z charakterystycznego dla nich zapisu i ujęcia myśli, wiec opakowujesz nimi inne podmioty" - środek tarczy, Canulardo strzela 10/10
Boskie moce, taaa :D
Ritha z Power Rangers!
Ale kurde patrz, byłam zadowolona z tego tekstu, total spontan, ale utkany na mocnej wizji (klimatu itp.), ryzykowny początek, niespuentowana historia, ogólnie myślę, powiedzą, że dziwoląg (ale udostępnić musiałam, bo pisane w ferworze flow i tak jak chciałam).
I, kurwa, przylezie taki Canukardo i łon wie. Wylapuje te teksty, które i mi się widzą. Inne, trudne, mało, kurwa, tego, łon to zanalizuje perfekcyjnie. No, skubaniec. Znaczy Ty.
"Pan Jezus z podziwem kręci głową, ale tylko chwilę bo Matka Be woła go z okna kamienicy na kanapki" :DDD
Witam ekipę od Zi! Ź!!!
"Możliwe, że nastrajasz mnie na Noir" - cóż... Połącz to z kawą i colą :)
"Fabuła jest tylko wymówką dla oceanu odczuć" - taa, musiałam mieć jakąś glinę, zeby w niej grzebać, po to ta fabuła jedynie
Ja tu chciałam oddać klimat tej knajpy i tych ludzi, Chandlerem inspirowany, pisałam wyżej, ale inny w zapisie. No i wokalistka i perkusista to inspiracje z życia. Siedziałam w sobotę o 2 w nocy 20 minut zaczarowana światłami, dymem, starszym perkusistą, który jakby dla perkusji w tym momencie i razem z nią, połączeni, żył, i wokalistką, która śpiewajac "Przeżyj to sam" wprowadziła mnie w mega metafizyczny nastrój.
Kurde, dzięki Canu, jesteś świetnym czytelnikiem, nie dlatego, ze chwalisz, tylko dlatego, że chwalisz tak i wtedy, że ja widzę drogę, którą winna leź.
Grazie! Pozdrawiam! (okolicznisciowa pienta klmcia, jak pedział Rubio xd)
(to by bylo tyle w temacie "pisze bez błedów xd)
"Ludzie masowo zgłaszają zatrucia po Canukaldach.
Prezes sieci Lidl prosi o pomoc"
""Możliwe, że nastrajasz mnie na Noir" - cóż... Połącz to z kawą i colą :)" - nie mogiem już, bom się roztuczył. Jest taka piosenka: "Duzo, za dużo o Tobie.. w mojej głowie... - więc, ten. Dużo mnie za dużo
Taaa, no i tyle, proszę państwa. Rozchodzimy się.
Taa, rozchodniaczek, cyk i paszli.
"Ktoś zawsze zanurzy palce w strumień cudzego życia. Wszystko płynie, a powodzie wywołuje sztuczno-ludzka regulacja rzek." to mnie ujęło.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję Justyś, fajnie, ze podeszło :)
Buziaki ślę :)
Kurde, no, dziena. Zara będzie, że ino chwalisz ;)
Serio wyrzucić ten wers? Muszę się nad tym zastanowić. Zastanowienie wymaga o 3 stopnie niższej temperatury. Zastanowię się ciut później.
Miło mi słyszeć, taa, ten tekst (nieskromnie), nawet mi wyszedł.
Fajnie, że jesteś. Dawaj teksty z powrotem! Wielu nie zdążyłam przeczytać :(
Pozdrawiam!
Tym tekstem grasz na uczuciach, jak żyletką na gitarze. Wydobywasz dźwięki, które masz ochotę, zgniatasz i formujesz na nowo brzydsze, bardziej niepokojące.
Podobało mi się :)
Dziękuję i tu, pkropko :)
Pozdrówki
Dzięki piękne za wdepnięcie, Sensol. Milo mnie :)
No teraz dotłumaczyłam.
Dzięki, pozdrawiam :)
Ho, ho, ho, bardzo źle. W sumie Ci nie płacimy, ale jak byśmy płacili, to byśmy przestali.
Nooo, faktycznie! Więcej nie będę! :[
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania