Poprzednie części: Zakopane, koniec lata
Zakopane. Dotknąć nieba
szczyty wspinają się do nieba
próbują się tam dostać
zaczyna się zmierzch
świat tonie
w różu pomarańczach
ożyły
zdają się płynąć
jak wielkie frachtowce
pieszczą je ostatnie
promienie słońca
próbuje ranić wiatr
targa szatę
a one
one wciąż trwają
od wieków
budzą zachwyt
biorą serce w jasyr
9.2024 andrew

Komentarze (6)
Przeczytam,
Pozdrawiam Ciebie
i Wszystkich odwiedzających
Miłego dnia 🍒
Tak się bawią bogobojni
Wklej tutaj w komentarz, przy okazji ktoś przeczyta.
"szczyt
1. najwyższy punkt góry; najwyżej wzniesiony lub najdalej wysunięty punkt jakiegoś obiektu;
2. najwyższy stopień nasilenia czegoś, eksploatowania czegoś"
Pierwsze primo, nie wspina się wyżej to co najwyżej się wspięło. Jeśli natomiast wspina się no to aby szczytem zostać, zatem wspinające się jeszcze szczytem nie jest. Przynajmniej do czasu osiągnięcia tego najwyższego punktu zidiocenia mitologicznego.
Drugie primo, stając na gruncie wiedzy i nauki, to te szczyty w rzeczywistości od tego "nieba" oddalają się z powodu nieuchronnej erozji.
W przypadku Jezusowych straźnicowych sióstr i braci, wskutek prostowania się zwojów półkul a przez to bezpowrotnej urraty zdolności rozumowania, czego dowodem jest omawiana treść bełkotu i wskazane w omówieniu brednie.
w różu pomarańczach"
- Teraz to juź do cna zatopiłeś tę szczecińską strażnicę...
Nawet - różu pomarańczy - jest kalekie.
W różowych pomarańczach swiat tonie?! Różowe one....
Więcej myślenia, byle nie o niebieskich migdałach.
Tutaj to zbytek wobec warzywnie egzystencjonalnego audytorium, ale może warto wychodzić ponad kalwaryjską obszczymurkowość.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania