Poprzednie częściZakręty losu cz. 1

Zakręty losu cz. 15

Po kwadransie byli wewnątrz.

– Pilnuj psa. – David zwrócił się do siostry.

Szli, mijając się z tłumem, otoczeni różnoraką głupawą muzyką i kolorowymi światełkami. Davida straszliwie drażniły te melodyjki, ale starał się trzymać nerwy na wodzy.

– Chcecie watę? – zapytał, gdyż przechodzili obok wąsatego faceta, siedzącego za srebrnym, podniszczonym wózkiem.

– Chcemy – odparła Amy, ale pierwsza stanęła przy maszynie. – Trzy? – Spojrzała na ukochanego.

– Nie, nie lubię.

– Nie lubisz? Przecież jadłeś.

– Tak... dla jaj – mruknął chłopak.

Dziewczyna kupiła dwa smakołyki, dała jeden małolatce, po czym usiedli na pierwszej lepszej, wolnej ławeczce, której znalezienie graniczyło w tym miejscu z cudem.

– Chcesz na młyn? – zapytał David siostrę, gdyż znajdowali się akurat obok wielkiego koła.

Była to jedna z nielicznych karuzel, przy której grała normalna muzyka.

– „Od dziesięciu lat” – wtrąciła Amy, wskazując na wiszącą nieopodal, brudną tabliczkę.

David uśmiechnął się szelmowsko.

– Chcesz? – powtórzył. – Przecież to twoja ulubiona.

– Taaak – bąknęła Lilly.

– Zaraz wracam, trzymaj ją! – Chłopak wręczył brunetce smycz i udał się z siostrą w kierunku młyna.

Wrócił po chwili, sam.

– To nie pierwszy raz – wyjaśnił chłopak – To: „Od dziesięciu lat”, to żałosna ściema. Kto to sprawdzi? – dodał i w końcu lekko się uśmiechnął, urywając od Amy kawałek waty. – Żartowałem, że nie lubię, po prostu dziś nie mam ochoty. – Objął brunetkę i tymi słowami zakończył swój jakże obszerny monolog.

Dziewczynę chyba męczyła ta kwestia, bo zapytała bardzo szybko:

– David. Za co ją uderzyłeś? Przesadziłeś, i to ostro – pouczyła w kwestii Sophie, ale dało się wyczuć niepewność w jej głosie.

– Ja przesadziłem? Widziałaś ją? – syknął chłopak.

– Dobrze, napiła się, ale to nie jest powód, żeby kopać ją w brzuch. To nie jest jakiś facet, tylko twoja matka – ciągnęła niezrażona Amy.

Kurwa mać, matka?! Miałem tysiąc trzysta dolców, jedyne pieniądze na życie, które mi zostały, i które mi, kurwa, ukradli. Jej rzekomi znajomi! Skąd ona ich wzięła?! Nie mam pojęcia! Teraz jestem bez pracy i do tego bez kasy! I co?! Ty mnie utrzymasz?! Mała nie ma ciuchów, ja też muszę kupić jakieś buty! Skończy się na tym, że znów będę musiał gdzieś dorobić! – wypalił bez ceregieli David, niemal przekrzykując otaczający ich tłum.

– Jak to: „gdzieś dorobić”? Nie będziesz nigdzie dorabiał, coś wymyślimy – odparła spokojnie Amy, przytulając się do ukochanego. Dobrze wiedziała, że coś kombinuje.

– Co wymyślimy?! Kurwa, ja nie dostanę pracy, rozumiesz?! U Johna pracowałem po znajomości! – wrzeszczał David.

– Dlaczego nie dostaniesz?

– Bo byłem karany, dlatego! – wyznał chłopak.

Amy znieruchomiała! Wiedziała, że jest łobuzem, ale myślała, że niegroźnym łobuzem. Zamilkła.

– Więc teraz wiesz już wszystko. Jak wróci mała, zawieź nas do motelu albo podwieź do mojego samochodu – rzekł chłopak, na powrót opierając głowę na dłoniach.

Myślał, że wyznanie prawdy zniechęci ukochaną, ale się pomylił. Po chwili, gdy już ochłonęła, powiedziała:

David, dlaczego się upierasz i nie chcesz przenocować u mnie? Polly nie będzie. Jak myślisz, na co pożyczyła ode mnie stówę? Na siedzenie w domu?

– Księżniczko, nie, czemu nie odpuścisz? Nie boisz się wpuścić mnie do domu?

– Nie. Czy ty myślisz, że ja nie wiem, z kim się zadałam? Przecież nie jestem głupia. Nie wiem, za co siedziałeś, ale znam cię już trochę i myślę, że miałeś swoje powody. Choć nie cieszy mnie to. I nie wierzę w to, że mógłbyś mnie okraść...

Nie dokończyła, bo wyskoczyła przed nimi Lilly i od razu dopadła do psa, kucając obok niego.

– Chcesz jeszcze gdzieś? – zapytał ją brat. – Wybieraj jedną, bo to już ostatnia.

– Na młyn.

– Znowu?

– Tak.

– Sama kup bilet – zadecydował chłopak, chcąc dać siostrze pięć dolarów, ale brunetka odsunęła jego rękę.

– Ja zapłacę. – Dziewczyna sięgnęła do spodni.

– Nie

– David, nie przesadzaj! Nie mogę postawić dziecku karuzeli za głupie pięć dolców? Naprawdę czasem robisz z igły widły – fuknęła wkurzona dziewczyna i mimo sprzeciwu, wcisnęła banknot w dłoń dziewczynki.

David ustąpił, ale widoczna była targająca nim złość. Poczuł się jak nieudacznik. Kurwa, to teraz będzie się nade mną litować jak nad biedakiem. Po chuj jej powiedziałem? – Wkurzał się.

– Książę, wyluzuj. – Amy wzięła go za rękę. – Znowu rozmyślasz? Nie ma nad czym.

– Nie ciekawi cię, co zrobiłem? – zapytał nagle.

– Może i ciekawi, ale to mało istotne.

– Jak to: „mało istotne”? A jeśli kogoś pobiłem albo zabiłem? – Chłopak się uśmiechnął, ale zaraz spoważniał.

– Gdybyś zabił, siedziałbyś nadal. – Rozradowała się dziewczyna.

– Zrobiłem sklep na dziesięć tysięcy. Wszystko poszło dobrze, ale kumpel mnie wsypał. Zresztą nie tylko mnie. Kumpel mówię... jebana kur...! – Chciał przekląć, ale się powstrzymał. – Teraz już wiesz naprawdę wszystko, więc zastanów się co do zaproszeń.

Amy w odpowiedzi oparła głowę na jego ramieniu. Nie poleżała długo, bo zadzwonił telefon. Gadała z kimś chwilę, po której oświadczyła:

– Polly nie będzie, wraca jutro wieczorem. Pojechała z facetem gdzieś tam... nie zrozumiałam przez ten hałas. Więc sprawa załatwiona.

– Amy, nic nie jest załatwione. Jutro jest niedziela, nie zamierzam zawracać nikomu dupy. Traktujesz mnie jak żebraka. Nie chce żadnej litości, poza tym głupio się czuję, rozumiesz? I nie naciskaj, do chuja! – David zerwał się z miejsca i ruszył w stronę diabelskiego młyna.

Dzisiejszy dzień dał mu się już wystarczająco we znaki. Miał dość. Chciał usiąść z zimnym piwem i olać wszystko. Brunetka szybko go dogoniła. Zdziwił się jej upartością, inna już dawno dałaby sobie spokój.

– David! – Dziewczyna szarpnęła go potężnie. – Przestań się pieścić, do cholery! Nie jesteś pępkiem świata! Kurwa, jakiego żebraka?! Czemu odrzucasz jakąkolwiek pomoc?! Twierdzisz, że nie masz pieniędzy, a jednak wolisz wydać na jakiś obskurny motel niż pojechać ze mną?! Rozumiem, że wkurzyła cię matka, ale jest tu też Lilly! Będziesz ją woził, chuj wie, gdzie?! Co się z tobą dzieje?! – wrzasnęła, wściekła do granic możliwości.

Naprawdę się wkurzyła, gdyż tak mocno ścisnęła ramiona chłopaka, że poczuł ból.

– Jak się tak uparłaś, to weź młodą, odbiorę ją jutro. Muszę sprawdzić, co w domu i tam przenocuję. Ważne, żeby ona tego nie widziała – odparł spokojnie David.

– A żebyś wiedział, że wezmę! – zagrzmiała dziewczyna i wróciła na ławkę.

Po chwili usiadł obok. Milczeli do czasu powrotu dziewczynki.

– Chcesz spać u mnie? – spytała Amy.

– Tak. – Małolatka rozpromieniała.

– Jedziemy?! – Brunetka lodowato spojrzała na ukochanego.

Wstał i bez słowa ruszył w stronę jej auta. Po kwadransie zatrzymała się pod blokiem chłopaka. Wysiadł.

– Gdzie idziesz? – Zareagowała natychmiast Lilly.

– Jedź z Amy. Jutro cię odbiorę – odparł David.

– Nie! – Dziewczynka wzniosła sprzeciw. – Chcę z tobą! – krzyknęła i wysiadła z auta.

Amy przytrzymała psa, gdyż Lilly zupełnie o nim zapomniała. David się pogubił. Nie chce do Amy? Był totalnie skołowany, podobnie starsza z dziewczyn.

Ukucnął przed siostrą i wziął ją za ramiona. Brunetka wyłączyła silnik.

– No co jest? Przecież lubisz Amy i chciałaś jechać?

– Nie, chcę iść z tobą – mruknęła płaczliwie małolatka.

– Lilly, co się dzieje?

Ośmiolatka spuściła głowę. Milczała.

– Mała, co chodzi?! – rzucił nieco głośniej chłopak.

– Bo... bo ty nie wrócisz – mruknęła Lilly i się rozpłakała.

David spojrzał na sympatię i wrócił wzrokiem do siostry.

– Jak to nie wrócę? Co ty gadasz?

– Wtedy też tak było, jak mama też była pijana. I też nie wróciłeś – powiedziała Lilly i rozpłakała się jeszcze bardziej.

 

Dwa lata temu, w czasie zatrzymania go w domu, Sophie także przegięła z alkoholem. Nie zdziwił się, że małolatka to pamięta, została wtedy sama z pijaną matką. Policja nie wiedziała, że Lilly jest w domu, inaczej pewnie spędziłaby noc w ośrodku.

– Uspokój się, to było dawno. Nie możesz iść ze mną do domu. Chyba wiesz, dlaczego – David tulił siostrę

– To czemu nie jedziesz z nami?

Zatkało go i teraz już nie wiedział, co powiedzieć. Westchnął głośno i wstał.

– Wsiadaj, zaraz wrócę. – Otworzył siostrze tylne drzwi wozu.

– Nie! – Dziewczynka uczepiła się chłopaka, ściskając go mocno.

– Mała. Sprawdzę tylko, co u mamy i zaraz pojedziemy. Obiecuję.

– Nie, nie przyjdziesz, nie pójdę! – lamentowała Lilly, wisząc przy jego lewej nodze.

– Amy... – David spojrzał na Amy, wzrokiem szukając pomocy.

– Lilly, chodź! – krzyknęła dziewczyna.

Bez reakcji.

– Mała, chodź, David zaraz przyjdzie – powtórzyła Amy, mierząc chłopaka rozkazującym wzrokiem.

– No idź! Nie bój się, zaraz wrócę – przekonywał David, próbując delikatnie wyswobodzić się z uścisku siostry.

Dziewczynka niechętnie puściła brata i usiadła na tylnym siedzeniu, przytulając psa. Chłopak bez słowa odwrócił się na pięcie i udał do domu. Sophie spała. Pozamykał okna, zostawiając jedno otwarte i zabrał się za zbieranie butelek i kieliszków. Wyniósł je pod zlew w kuchni, wziął odkurzacz i porządnie sprzątnął całą podłogę. Kobieta była tak nawalona, że nie przeszkadzało jej nawet głośne wycie urządzenia. Wziął z łazienki mokry mop, ale machnął nim tylko kilka razy, gdyż zadzwonił telefon. Odebrał.

– No co z tobą? Mała panikuje – poinformowała brunetka.

– Jeszcze chwila. Muszę trochę tu ogarnąć – wyjaśnił i nacisnął guzik kończący rozmowę.

Szybko sprzątnął i rozejrzał się po wszystkich możliwych skrytkach matki, ale znalazł tylko pół butelki Martini. Wsadził ją do reklamówki, schował wyłączoną komórkę Sophie do swojej szafy, wyjmując przy okazji marihuanę, której sporo jeszcze miał. Zrobił dwa skręty, schował w tylną kieszeń, chwycił czarną bluzę i kartkę. Napisał na niej: „Lilly jest ze mną” i położył świstek na stole. Zamknął drzwi na klucz i szybko ruszył do auta. Zatrzymał się jednak i spojrzał na wino. Zaraz będzie kombinować – przeszło mu przez myśl, wrócił więc i odstawił butelkę na miejsce. Po chwili siedział obok ukochanej.

– Jedźmy.

– Zatrzymaj się przy sklepie, kupię piwo – poprosił pasażer, nie spojrzawszy nawet na swoją ślicznotkę.

Amy także nabrała wody w usta. Wyglądała inaczej. Miała ni to oburzoną, ni to zmartwioną minę. Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, ale się wstrzymywała.

David zerkał na nią sporadycznie, lecz nadal milczał. Atmosfera robiła się coraz gęstsza i z każdą chwilą chłopak czuł coś, co stopniowo wypełnia jego wnętrze. Było to jakby strach, a może wstyd, połączone z jakimś dziwnym dreszczem podniecenia. Sam już nie wiedział, co mu jest. Wkurzał go ten stan i źle się z nim czuł. Gdy kierująca zatrzymała się pod sklepem, w mig opuścił fotel pasażera.

– Co chcesz? – zapytał, opierając dłonie o karoserię.

– Nic.

– Nie wypijesz piwa?

– Nie wiem.

– A coś innego?

– Kup, co chcesz – wycedziła prawie szeptem brunetka, jakby coś przeszkadzało jej w wydobyciu z siebie normalnego dźwięku.

David zauważył, że teraz to ona jest smutna i poczuł się jak kompletny idiota.

– Mogę iść z tobą? – zapytała nagle Lilly, z nutką niepewności.

– Chodź.

– Daj ją – rzekła Amy i wzięła od dziewczynki psa.

Weszli do dość obszernego, lecz niezadbanego marketu, z bezsensownym, fioletowo-

-żółtym kolorem ścian. Chłopak wziął sześciopak piwa. Lilly szła za nim jak cień, w końcu zapytał:

– Chcesz coś?

– Chrupki.

– To na co czekasz?

Dziewczynka tradycyjnie chwyciła paczkę serowej przekąski i wrzuciła do koszyka.

– Weź jeszcze paprykowe – poprosił chłopak i zaraz obok znalazła się druga paczka.

Kasjer podliczył, ale David poszperał się po kieszeniach i dodał:

– Jeszcze zapalniczkę.

Sprzedawca pstryknął, sprawdzając jej działanie, chłopak zapłacił i wrócili do brunetki. Jej mina nie uległa zmianie. Rzucił torbę na tył, Amy oddała psa małolatce i bez słowa wcisnęła gaz. Z sekundy na sekundę jechała coraz szybciej, aż David ze zdumieniem spojrzał w jej stronę. Dotarli w niecałe dziesięć minut, co tradycyjnie zajmuje dwa razy więcej czasu. Dochodziła dwudziesta pierwsza i było już prawie ciemno.

Pogrążony w półmroku dom wyglądał trochę jak nawiedzony dwór. Paliły się tylko cztery latarnie na podjeździe, dwie żarówki nad drzwiami i nocne lampki w dwóch pokojach na górze.

– Chodźcie. – Amy opuściła pojazd.

Chłopak wysiadł, chwytając zakupy, lecz Lilly nie. Brunetka do niej podeszła.

– Mała, chodź.

– Nie. Tam jest ciemno i strasznie – oświadczyła wystraszona Lilly.

Amy się roześmiała.

– Poczekaj, zaraz będzie jasno.

Dziewczyna wyłączyła alarm i weszła do środka. Po chwili zapaliło się mnóstwo lampek, umieszczonych pod dachem i na zagięciach budynku. Dom momentalnie rozjaśniał. W środku, na parterze, też już było widno.

– No chodźcie! – krzyknęła gospodyni.

Teraz Lilly wysiadła z auta, w którym za chwilę piknął alarm i poszła za bratem, prowadząc psa. Gdy weszli do korytarza, brunetki już nie było.

– Chodźcie do kuchni! – Usłyszeli z oddali.

Udali się tam. David wyjął dwa piwa, a resztę dał dziewczynie. Schowała je do lodówki i zapytała:

– Lilly, co chcesz? Soku czy coli?

– Nie wiem – Dziewczynka zawstydziła się odrobinę.

– No mów, nie wstydź się. – Amy uśmiechnęła się szeroko.

– Może coli.

– No... to rozumiem.

 

– Chodź, włączę ci jakąś bajkę – Brunetka chwyciła talerzyk z ciastkiem, wzięła Lilly za rękę i poprowadziła do salonu, z której rano dobiegała muzyka.

Po chwili rozległ się dźwięk włączonego telewizora. David siedział na stołku i popijał piwo. Znów błądził gdzieś myślami. Amy wróciła i podeszła do niego.

– Chcesz coś zjeść? – Oparła dłonie o jego nogi.

– Nie chcę.

– A coś słodkiego?

– Nie. Trzeba wyprowadzić psa – rzekł chłopak i chciał wstać, ale dziewczyna go nie puściła.

– David, porozmawiaj ze mną. Co jest z tobą? Wszystko się ułoży, zobaczysz.

– Chodź z tym psem.

– Poczekaj... – rozkazała brunetka, poszła do okiennych drzwi umieszczonych za stołem i uchyliła niezbyt mocno.

Piesek od razu wybiegł na zewnątrz.

– Widzisz? Sama się wyprowadziła. – Uśmiech powrócił na oblicze dziewczyny, ale to nie był ten uśmiech.

– Otworzyć ci piwo? – zapytał anemicznie David.

– Tak.

– Chodź do ogrodu. – Chłopak dał jej otwartą butelkę i ruszył w stronę wyjścia.

– Muszę zamknąć wejściowe drzwi.

David wyszedł na zewnątrz i odpalił skręta i podał dziewczynie, która właśnie wróciła. Wzięła kilka dymków. Piwo bardzo szybko skończyło się chłopakowi. Dopalił zioło i rzekł:

– Pójdę po drugie. Wypiłaś?

– Nie.

Przyniósł następne i usiadł z dziewczyną na czarnej kanapie, umiejscowionej przy drewnianym ogrodowym płocie, zaraz za wielkim grillem. Podbiegła Daisy, zakręciła się kilka razy w i zaraz zniknęła w mroku. David zaśmiał się apatycznie. Amy chyba zrezygnowała z rozmowy, bo milczała. Nie odrywała wzroku od ukochanego. Ten czuł marihuanę coraz mocniej i zaczynał mieć coraz większy dół. Wyobraźnia pracowała i nieprzyjemne myśli zaczęły mnożyć się w jego głowie. Oparł się plecami o sofę, objął Amy i przysunął do siebie.

– Przepraszam cię za moje chamstwo – mruknął.

Dziewczyna nie odpowiedziała, przytuliła się tylko mocniej. Siedzieli w ciszy dość długo, w końcu małolatka przerywała tę niezręczną sytuację, pojawiając się w ogrodzie.

– Amy, muszę do łazienki – oświadczyła.

Gospodyni poszła z Lilly i David wyprostował się na siedzisku. Nie miał pojęcia, ile czasu tak tkwili, wszystko mu się wlokło i plątało. Chodząca po głowie Sophie nie dawała chłopakowi spokoju. Bał się, że zacznie pić już na dobre. Gdyby miał pracę, mógłby starać się o opiekę nad Lilly, ale ze swoją przeszłością nie miałby z ojcem najmniejszych szans. Nie chciał stracić małolatki. Zniósłby wszystko, ale nie to...

Przytulenie wyrwało go z zadumy.

– Zjesz coś? – Brunetka ponowiła pytanie.

– Nie mam ochoty. Kupiłem chipsy do piwa i zapomniałem o nich. – David roześmiał się nieco szczerzej. – Jak masz chęć, są w torbie, w kuchni.

– Nie mam. – Amy się uśmiechnęła.

– Za mało kupiłem. – Chłopak podniósł do góry rękę z pustą butelką.

– Mam piwo – odparła dziewczyna. – David, zjedź coś. Niedługo dziesiąta, a ty co zjadłeś? Kawałek mięsa i dwie kromki chleba?

– I pizzę! – dodał David, śmiejąc się głupkowato.

– Ja nie żartuję!

– Księżniczko, nie chcę. Nie zmuszaj mnie do jedzenia, ok? Nie jestem małym dzieckiem – fuknął chłopak. – Daj mi lepiej piwo.

Za moment dostał otwartą butelkę.

– Może coś obejrzymy? – zapytała gospodyni.

– Nie mam ochoty, ale jak chcesz, posiedzę z tobą.

– Nie, myślałam, że może ty chcesz.

Rozmowa znowu się urwała. David czuł się coraz bardziej przymulony i zmęczony, nie tyle pracą, co dzisiejszymi wydarzeniami i bólem rąk. Trawa nie dała żadnej satysfakcji ani poprawy nastroju. Chłopak co chwila spoglądał na zegarek, który obecnie wskazywał dwudziestą drugą dwie.].

– Gdzie jest łazienka? – zapytał.

Amy zaprowadziła go do toalety i gdy wyszedł, przyłożyła palec do ust i skinęła głową, żeby poszedł za nią. Weszli do salonu – Lilly w półleżącej pozycji spała jak zabita w fotelu.

– Trzeba zanieść ją do pokoju Jacka – szepnęła dziewczyna i David wziął małolatkę na ręce.

Mruknęła cicho, ale spała dalej. Pokój brata Amy był drugim pomieszczeniem za jej sypialnią, na końcu korytarza. Był nieduży i calutki obklejony różnego rodzaju plakatami z superbohaterami. Chłopak położył siostrę, Amy przykryła ją kocem i po cichu wyszli.

– Już wpół do jedenastej. Idziemy do sypialni, czy chcesz jeszcze posiedzieć na dole? – zapytała dziewczyna.

– A co z psem?

– Nie wiem, może niech śpi z małą?

– A jak narobi?

– Nie narobi – Amy się uśmiechnęła.

– Nie wiem, sama zdecyduj. To twój dom. Możemy iść do ciebie – bąknął byle jak David.

– Dobra, pójdę po nią – powiedziała Amy i zniknęła na schodach.

David wszedł do jej pokoju, zdjął buty i walnął się na łóżko. Nie czuł się ani trochę skrępowany. Brunetka pojawiła się po chwili i usiadła obok.

– Powinienem spać u niej. Nie zna twojego domu, może spanikować w nocy – oznajmił chłopak.

– Nie będziemy zamykać drzwi i zostawimy lampkę. Zobaczy nas, jak wyjdzie z sypialni.

– Nie jestem pewien, tu są cztery pokoje.

– I gdzie zamierzasz tam spać? To mały pokój.

– Na podłodze. – David wyszczerzył zęby.

– Przestań się wygłupiać!

– Ja się nie wygłupiam, tylko znam swoją siostrę. Często wstaje w nocy, będzie mnie szukać – przekonywał chłopak.

– To niech śpi tu. Mam grubą kołdrę, będzie niezły materac. Tam się nie wyśpisz – upierała się brunetka.

– Jak uważasz. Nie chcę w nocy paniki, a spanikuje na pewno.

Amy poszła do garderoby, przyniosła grubą puchową kołdrę i rozłożyła na ziemi, po lewej stronie łóżka. Położyła na nią niewielką, niebieską poduszkę i ze słowami: „idź po nią”, zniknęła w łazience.

David „przemeldował” siostrę, nakrył kocem wziętym z sypialni Jacka i na powrót legł na wielkim łóżku. Czuł się bardzo zmęczony, w czym pomógł narkotyk, który powodował senność. Poleżę chwilę, póki się wykąpie – pomyślał i zamknął oczy. Zasnął momentalnie. Obudziło go niewyraźne: „David, obudź się” – i tarmoszenie go za ramię. Nie załapał, gdzie jest i kto go zaczepia. Odwrócił się na drugi bok, mrucząc coś pod nosem.

– David. – Amy nie ustępowała.

Otworzył zmęczone powieki.

– Chcesz wziąć prysznic? Uprałam twoją bieliznę. – Dziewczyna położyła mu dłonie na głowie, która zaczęła pulsować nieprzyjemnym bólem.

– Nie chcę – mruknął chłopak, na powrót zamykając oczy.

– Będziesz spał w ciuchach? Wstań, trzeba rozesłać łóżko – nalegała dziewczyna.

Zwlókł się niechętnie, stanąwszy przy oknie jak zombi. Amy zdjęła z pościeli czarną narzutę i rzuciła na krzesło. Półprzytomny chłopak rozebrał się do bielizny i wrócił do łóżka. Amy ułożyła się obok, wtulając twarz w jego podbródek. Objął ją – była ciepła i pachnąca. Ból głowy zebrał na sile, przez co sen zaczynał przychodzić coraz oporniej. Leżał na boku kilka minut, po czym przekręcił się na plecy. Nieprzyjemne zimne szpilki kłuły w skroniach i kręciło się nieco w zamkniętych oczach. Przekładał głowę z lewej na prawą, nie mogąc uleżeć spokojnie.

– Źle się czujesz? – zapytała w końcu dziewczyna.

– Głowa mnie boli.

Amy wstała i wyszła z sypialni. David spojrzał na siostrę – spała, zwinięta w dziwny kłębek. Dziewczyna wróciła w okamgnieniu.

– Masz, popij – Dała chłopakowi dwie tabletki i butelkę wody.

Łyknął prochy, ponownie zmieniwszy pozycję. Objął brunetkę i mocno przytulił. Nadal milczał. Matka i jej towarzystwo powróciły. Znów zaczęły ogarniać go złość i strach.

Dziewczyna także leżała bez słowa. Głaskała go po bolącej głowie i senność powoli wracała. Po kilku minutach udało mu się w końcu odlecieć.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Joan Tiger dwa lata temu
    No, ma chłopak, o czym myśleć. Teraz każda dobroć, którą Amy do niego skieruje, będzie odbierana jako litość. Czy ona da radę dłużej z tym nerwusem? Pewno tak…
    Jest zaradny i charakterny, na pewno sobie poradzi, ale jakim kosztem. Kuźwa, ale drama. Musisz tak dziecko strofować?
    Cierpliwa ta Amy i też potrafi pocisnąć, jeśli trzeba. Nareszcie cisza – błogi sen. Co za dzień…
    Więcej takich rozdziałów proszę. 😘
  • ZielonoMi dwa lata temu
    Amy to zupełne przeciwieństwo zamulonej Laury. XD Dzięki, że wpadłaś.
  • Joan Tiger dwa lata temu
    ZielonoMi, zawsze wpadam. Fakt, ale mam nadzieję, że w dalszych częściach szarego, Laura ciut odmuli i będzie git.
  • ZielonoMi dwa lata temu
    Joan Tiger Odmuli się, i to jak.🤣

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania