Zakręty losu cz. 22
– Pijemy? – zapytała, siadając na podłodze i opierając się o łóżko, z wódką w dłoni.
Polly odłożyła fajkę na parapet i przechyliła z siostrą kieliszek, niestrudzenie obserwując jej zachowanie. Nadal wyraźnie odbiegało od normy. Dziewczynie cały czas zbierało się na płacz, za nic nie mogła od odpędzić od siebie tego wkurzającego uczucia, mimo że bardzo chciała. Starała się, jak mogła strugać niewzruszoną i nie dać się ponieść emocjom, lecz w głębi duszy czuła, że w końcu znowu pęknie.
Po chwili Polly skończyła używkę, wrzuciła niedopałek do kibla i usiadła obok siostry, odsuwając na bok butelkę, która Amy zdążyła już przygarnąć do siebie.
– Lej, na co czekasz – mruknęła brunetka, nie patrząc na nastolatkę.
Czuła się totalnie skołowana. Bardzo chciałaby z nią pogadać i wyrzucić z siebie wszystko, ale za nic w świecie nie mogła wziąć się w garść i zacząć bolesnego tematu, słowa nadal stały w przełyku.
– Am, no gadaj, co się stało? Coś z tym chłopakiem? – Polly widząc, że siostra wciąż milczy, postanowiła wyciągać prawdę na siłę, kładąc ręce na jej łydkach.
– Nie.
– To co? Wywal to wreszcie z siebie.
– Spalili mi sklep – wydusiła w końcu mętnie Amy, niemalże na siłę wypychając z ust słowa.
– Co takiego? – Polly niemal wrzasnęła.
– To, co mówię.
– Jak to „spalili”? – Młodsza z dziewczyn natychmiast usiadła obok siostry i już miała jej dłoń w swojej.
– Nie wiem, cholera, młoda, nie wiem – bąknęła Amy, nie wytrzymała i się rozpłakała, wykorzystując w tym celu ramię nastolatki.
– Amy… – mruknęła szokowana Polly, mocno przytulając siostrę.
Nie miała pojęcia, co w tej sytuacji powiedzieć, zwłaszcza widząc, jak duża jest rozpacz dziewczyny. Pogubiła się.
– Polly, ja nie wiem, skąd teraz wezmę kasę, żeby cokolwiek odbudować – wymamlała Amy.
– Ale jak to „spalili”? Ktoś go podpalił? – dociekała nastolatka najdelikatniej, jak umiała.
Brunetka przytaknęła w milczeniu, nie odrywając twarzy od barku siostry.
– Ale kto? Wiadomo coś?
Dwudziestodwulatka się wyprostowała i przetarła oczy, lekko pociągając nosem
– Jeszcze nie, ale to na pewno było podpalenie, tak twierdzą strażacy. Wczoraj w mieście spotkałam Ethana i koniecznie chciał pogadać. Znowu zaczął głupio się tłumaczyć, a jak go zignorowałam, to zaczął się odgrażać. Powiedział, że jak nie chcę nawet z nim porozmawiać i nie daję mu nic wyjaśnić, to popamiętam. Do tego był pijany. Ostatnio, jak zaczepiał mnie pod sklepem i nie chciał odpuścić, David wmieszał się w to wszystko. Wtedy Ethan też był podpity. Mało tego – on nie był chyba tylko pod wpływem alkoholu. Nie wiem, co by było, gdyby David wtedy nie podszedł. Miałam wrażenie, że gotów był mnie już bić, miał minę jak jakiś diabeł. Nie wiem, nie mogę pojąć, co się z nim stało – wyjaśniła Amy.
– Co takiego? – W blondynce zakiełkowała wściekłość. – Mówiłaś o tym policji?
– Tak, będą go przesłuchiwać. Ale nie wierzę, że on mógłby to zrobić, myślisz, że byłby zdolny do czegoś takiego? Przecież to ciota. – Amy złośliwie zachichotała.
– A Sylvia? Nie wiesz, z jakim towarzystwem się ciąga i jakie towarzystwo zna? I dziwisz się, że ćpa? Ta kurwa każdego sprowadzi do rynsztoka. A teraz ją posuwa, to może mu pomogła? Dobrali się – skurwiel i szmata. Przecież to dupek, od początku ci mówiłam, ale ty nie, ty wiedziałaś swoje! No kurwa, Amy! – Polly się zdenerwowała.
– Lej. – Tyle usłyszała w kwestii odpowiedzi.
Wypiły kolejną porcję, która tylko spotęgowała rozpacz brunetki. Dziewczyna nadal chlipała, lecz szloch z wolna zaczął zanikać, a w jego miejsce zaczęła pojawiać się złość. Słowa Polly dobitnie wpłynęły na zmianę oceny sytuacji przez brunetkę.
– Am, uspokój się, poradzimy sobie. Ojciec ci pomoże – rzekła nastolatka, widząc, iż mina siostry niepokojąco się zmienia; dobrze znała ten wyraz twarzy.
– Nie… nie chcę.
– Aj tam, nie chcesz. Przejdzie ci dołek i wszystko wróci do normy. – Polly się uśmiechnęła, jeszcze raz przytuliła siostrę i wstała, aby zapalić kolejnego papierosa.
– Dlaczego tak dużo kopcisz? – zapytała pretensjonalnie Amy.
– Do wódki – odparła Plly tonem, jakby była bardzo dumna ze swoich wyczynów.
– Nie pal tyle.
– Co zrobisz z Vicki? – Nastolatka zmieniła temat.
– A co mam zrobić?
– Przecież ona zaraz zadzwoni do matki i będzie ciepło. Poza tym, co ją w ogóle obchodzi twój związek? Nie rozumiem. Wydaje się w porządku facetem, no i jest całkiem niezły. Jak co się znudzi, daj znać. – Polly się zaśmiała.
– Jest w porządku, ale czasem potrafi nastąpić na odcisk – rzekła Amy.
– Pokłóciliście się? – Polly już wiedziała.
– Naćpał się dziś czegoś i przyszedł mnie denerwować. Nie pojmuję, on nie bierze prochów… albo ja po prostu o tym nie wiem. Ale nigdy niczego nie zauważyłam, choć w sumie znam go bardzo krótko.
– Jeśli prowadza się po Daily, to możesz wszystkiego się spodziewać – poinformowała krótko nastolatka.
– A ty skąd wiesz? – Amy w końcu spojrzała na siostrę, choć doskonale wiedziała, że wcale nie musiała zadawać tego pytania.
– Wiem. – Polly szeroko się uśmiechnęła.
– Młoda, jeździsz tam? Nie podoba mi się to – warknęła brunetka.
– Ty też? I co, może teraz ty zaczniesz mi prawić morały? – Zniesmaczyła się młodsza dziewczyna.
– Nie, ale sama wiesz, jaka to okolica. Ćpasz coś? – zapytała groźnie Amy..
– Co robię? – Polly się obruszyła.
– Jeśli tak dobrze znasz te rejony, to może o czymś nie wiem?
– Kurwa, Amy, to, że jesteś wkurzona, nie znaczy, że musisz się do mnie czepiać! Odwal się! Poza tym masz faceta, który się tam obraca, więc mi tu nie pierdol, dobrze?! – Wkurzona Polly podniosła głos.
Amy zamilkła, nie wiedziała, co powiedzieć. Z jednej strony dziewczyna miała przecież rację, z drugiej jednak bała się, aby nie wpadła w jakieś bagno, a znając jej charakter, nie byłoby to zbyt trudne.
– Ale Po…
– Dobra, skończmy temat i wypijmy. Nie ćpam, wyluzuj – przerwała nastolatka, widząc, że rozmowa zaczyna zbaczać na zupełnie inny, niepotrzebny jej w tej chwili tor.
W milczeniu wypiły następny kieliszek, a po nim kolejny i Amy się podniosła. Zachwiało nią lekko.
– Gdzie idziesz? – zapytała natychmiast nastolatka.
– Do toalety. Nie mogę? – Brunetka wygięła usta w ironicznym uśmiechu.
– Nie upadnij! – Zaśmiała się Polly.
– Spokojnie, jeszcze dużo dziś mogę! – odparła Amy, humor powoli jej wracał. – A ty syp. Jak wrócę, widzę nalane, bo jak nie… – rozkazała, chichocząc, i niejednostajnym krokiem ruszyła do łazienki.
– Nie słyszę, żebyś polewała! – zagrzmiała wesoło z toalety.
Polly się uśmiechnęła i zapełniła szkła. Amy po chwili wróciła i podkręciła nieco muzykę, lecz nadal nie grała ona głośno.
– Młody śpi – przypomniała nastolatka.
– I co z tego? Jego nawet bomba nie ruszy, jakbyś nie wiedziała – rzuciła Amy i siadając po turecku obok siostry, już przełykała alkohol.
– Jurto będzie kac. – Zachichotała się Polly. – Kto zawiezie Jacka do szkoły?
– Pojedzie autobusem.
Blondynka głośno zarechotała, wyraźnie dając Amy do zrozumienia, co ma tą wesołością na myśli.
– No co? Od czasu do czasu może pojechać z innymi dziećmi, prawda? Ja zamierzam się dziś nachlać, a jutro nie ruszam się z domu – poinformowała brunetka.
– Będzie się buntował, ale masz rację, nie możemy mu cały czas ustępować.
– Właśnie, tak, jak David Lilly.
– Lilly?
– Jego siostrze, jest w wieku młodego.
– Taaak? To trzeba ich zeswatać! – dowcipkowała nastolatka.
– Też o tym myślałam, kiedyś ich poznamy.
– Mówiłaś mu? – zapytała znienacka Polly.
– Co takiego? Komu? – Amy nie zrozumiała.
– No, Davidowi… o frajerze.
– Zgłupiałaś? Wiesz, co by było?
– Co?
– Zlałby go pewnie, jakby go tylko spotkał, a nawet jeśli nie, to wymyśliłby jakąś inną głupotę. Czasem to czubek.
– Przestań, już by zlał. Nie wygląda na takiego.
– Nieee? Widziałaś kiedyś Paula? Tego wysokiego, ze sklepu naprzeciwko.
– I co w związku z tym?
– A to, że ostatnio się pobili, i też chyba poszło o mnie. David pyskował, że ma coś tam odszczekać, przewiduję więc, że to coś dotyczyło właśnie mnie. David jest nieco porywczy, do tego uparty jak osioł, dlatego skończyło się tak, jak się skończyło – ogłosiła Amy, tym razem osobiście nalewając wódkę i sok.
– No i dobrze. Zakochał się, to broni swojej kobiety. – Cieszyła się Polly.
– Tak? Nie widziałaś tego, to nie była zwykła bójka. Nie wiem, jak mocno musieli się poszarpać, że wybili mi szybę w sklepie – Roześmiała się Amy. – Ale może to i dobrze, bo gdybyśmy z Cindy nie usłyszały brzęku szkła i nie wybiegły, pozabijaliby się.
– Powinnaś się cieszyć, przynajmniej umie sobie poradzić, a nie taki suchar, jak ten frajer. Strach wyjść z takim na miasto, bo w razie kłopotów to ty musiałabyś bronić i jego, i siebie. Albo też niekoniecznie, pewnie tylko siebie, bo ten nic niewarty dupek zaraz by uciekł. – Zarechotała donośnie Polly.
– Dobra, nie gadajmy już o nim, rzygać mi się chce na samą myśl.
– I co, nie powiesz mu?
– Nie.
– Ok, jak uważasz, ale myślę, że powinnaś to przemy…
Słowa nastolatki przerwał domowy telefon i siostry jak jeden mąż spojrzały na siebie.
– Kto to? Już po dziesiątej – zdziwiła się Polly.
– Nie wiem, odbierz.
Polly podniosła słuchawkę, lecz gdy tylko to zrobiła, dzwoniący ją odłożył. Amy nie pytała, lecz jej skierowany w kierunku siostry wzrok znaczył tyle samo, co pytanie.
– Nie wiem, odłożył słuchawkę – wyjaśniła nastolatka.
Telefon zadzwonił ponownie, lecz teraz ze słowem: „halo” odebrała brunetka. Wciąż nikt się nie odzywał, dziewczyna słyszała tylko niezrozumiały szmer na przemian z głuchą ciszą.
– Halo! – powtórzyła dziewczyna, lecz efekt był taki sam, za moment jednak z oddali dobiegły ją ciche odgłosy wesołości i po chwili osoba po drugiej stronie ponownie odłożyła słuchawkę.
– I co? Znowu nic? – zapytała Polly.
– Nic, tylko jakieś głupie śmiechy. To ten skurwiel ze swoją lalą, więc teraz już wiem, na czym stoję. – Wkurzyła się Amy.
– Musisz powiedzieć o tym policji.
– Policji? Przecież nie mam żadnych dowodów. Co? Zajdę i powiem, że dostaję głuche telefony, jak sądzę, od byłego i myślę, że to on podpalił mi sklep, bo słyszałam śmiechy? Zastanów się…
– Kurde, kobieto! Tak, właśnie tak zrobisz, oni już będą wiedzieć, jak to wszystko poukładać. No, kurwa, co za tupet, co za przypał! – Młodszą z sióstr wstrząsnął potężny gniew. – Zniszczył ci sklep, a potem dzwoni i wykłada niemalże wszystko, jak na tacy – warczała.
– Mało tej wódki. – Amy znów zmieniła temat, unosząc pół pełnej butelki.
Uczucie rozpaczy na powrót zagościło we wnętrzu, w czym alkohol tylko pomógł. Nie mogła zrozumieć, co z niego za bydlak, jak mógł? Czy jest aż tak zaborczo zakochany? Jaki był, taki był, od zawsze nie był do końca w porządku, notorycznie oglądając się za innymi dziewczynami, ale podpalenie? Choć dziewczyna wiedziała, była niemal pewna, że to w dużym stopniu zasługa Sylvii, która od zawsze była zazdrosna o ich związek. Domyślała się, że chłopak być może zaczął wspomagać się jakimiś specyfikami, przez co rywalce łatwo jest nim w tej chwili sterować. Mimo iż była zdemoralizowana, od zawsze miała dar przekonywania wszystkich do swoich chorych racji.
Przez moment dwudziestodwulatka pomyślała, że może jednak przestać już podkulać ogon, powiedzieć Davidowi i najzwyczajniej w świecie się zemścić? Targająca w tej chwili dziewczyną wściekłość uparcie pchała ją w tym kierunku, z drugiej strony jednak bała się, że chłopak może się za mocno zapędzić i znacznie przesadzić. Chyba go pokochała, nie chciała więc, aby wpakował się w kłopoty, których i tak miał już pod dostatkiem. No i ten jego kumpel? Nie wyglądał zbyt przyjaźnie, był mocno podejrzany…
– Amy! – Szturchnęła ją zniecierpliwiona siostra.
Brunetka nawet nie poczuła, kiedy po jej policzkach spłynęły słone krople.
– Am. – Polly mocno ją przytuliła.
Uczucie rozżalenia gryzło na wylot, nie spowodowało jednak kolejnego wybuchu płaczu, dziewczyna wyczerpała już chyba cały zapas goryczy. Nagle uchyliły się drzwi i zaspany Jack anemicznie przedreptał przez próg i podszedł do dziewczyn.
– Dlaczego nie śpisz? – zapytała od razu Polly, chowając wódkę za plecy.
– Amy płacze? – zapytał młodzik, zawisając nad brunetką.
– Nie, coś mi wpadło do oka. – Dziewczyna uśmiechnęła się najsztuczniej, jak umiała. – Dlaczego wstałeś?
– Pić mi się chciało. – Chłopak wyciągnął dłoń z puszką coli.
– Wracaj do łóżka.
– A czemu wy nie śpicie? – Kombinował młodzik, nie kwapiąc się raczej do powrotu do swojego pokoju.
– Bo nie. Jesteśmy dorosłe i nie mamy jutro szkoły.
– Posiedźcie ze mną, dopóki nie zasnę – poprosił Jack, ciągnąc za ręce obie dziewczyny.
– Młoda, idź z nim – poprosiła Amy.
Polly podejrzliwie spojrzała na siostrę, której wyraz twarzy nasuwał w tym momencie mnóstwo pytań i spekulacji. Dziewczyna zrobiła się odrobinę blada i wyglądała w tej chwili, jakby wypompowali z niej całą chęć do życia.
– Am, idź ty, a ja sobie zapalę – odparła Polly, starając się grać wyluzowaną.
Prawda była jednak zupełnie inna, nastolatkę ogarnęło zdenerwowanie. Wiedziała, że siostra nie jest na tyle niepoważna, żeby zrobić coś głupiego, aczkolwiek miała jakieś dziwne, niepokojące przeczucia. Była jednak dobrą aktorką i nie dała nic po sobie poznać.
– Chodź – mruknęła brunetka i podniosła tyłek, znikając po chwili z bratem z pokoju.
– Zawieziesz mnie jutro? – zapytał Jack, leżąc już w łóżku.
– Nie, pojedziesz autobusem.
– Autobusem? Nie chcę. To Polly – mruknął.
– Nie, jedziesz autobusem, i bez dyskusji. Jack, mamy jutro dużo spraw, poza tym idę do pracy. Nie marudź, dobrze? Zamykaj oczy i spać, bo rano znowu będziesz narzekał, że nie chce ci się wstawać – nakazała Amy, starając się zachować spokój.
– Ale Polly nie idzie do pracy, więc może mnie zawieźć. – Chłopak nie ustępował.
– Jack, śpij już, jest późno. Zobaczymy jutro – bąknęła na odczepnego brunetka, ponownie nakrywając brata.
– Ale…
– Kurczę, żadnego ale, śpij już! – Dziewczynie puściły nerwy.
Młodzik zrobił dziwną minę i zamilkł, nie znał chyba takiego zachowania siostry. Amy także się nie odzywała, brat rozpalił w niej jeszcze większą irytację.
– Jack, przepraszam, jestem trochę zdenerwowana – wycedziła jednak po chwili, widząc zabłąkany wyraz twarzy chłopaka.
Jack nie odpowiedział, tylko zamknął oczy. Amy siedziała przy nim kilka minut, wertując w głowie wszystkie dzisiejsze wydarzenia, w końcu, gdy uznała, że młodzik prawdopodobnie już zasnął, wstała.
– Możesz już iść, ale nie gaś lampki – mruknął Jack.
– Dobrze, dobranoc. – Dziewczyna ucałowała go w ciepły policzek i cicho wyszła, nie domykając drzwi.
Wchodząc do swojego pokoju, przyciszyła nieco wieżę i już miała w dłoni kolejny kieliszek.
– Śpi? – zapytała Polly.
– Nie, ale zaraz zaśnie, bo już bełkocze. – Brunetka krzywo się uśmiechnęła.
Wypiła wódkę i ponownie odwiedziła toaletę. Chodziła już dość krzywo, co wywoływało radość młodszej siostry.
– Ależ masz słaby łeb. Wypiłyśmy dopiero pół litra, a ciebie już macha. Oj, dziecinko… – ironizowała zadowolona nastolatka.
– Spadaj.
Telefon odezwał się ponownie.
– Nie odbieraj! – krzyknęła z łazienki Amy, szybko się uwinęła i usiadła na miejsce. – Polewaj, nie mam całego dnia… nocy – warknęła wesoło, szturchając delikatnie siostrę.
Dźwięk nadchodzącego połączenia rozległ się kolejny raz i Amy podniosła słuchawkę.
– Czego, kurwa?! – syknęła.
Z drugiej strony słychać było tylko jakieś dziwne trzaski.
– Odpierdol się, frajerze i nie wydzwaniaj, bo się doigrasz, rozumiesz?! – zagrzmiała, rozgniewana dziewczyna i rzuciła słuchawką, po czym odłączyła telefon.
– Znowu? – Zniesmaczyła się Polly.
– Pierdolę to!
Telefon zagrał ponowanie, tym razem w pokoju Polly, za ścianą.
– Kurwa jego mać! – Amy zerwała się z miejsca, chwiejnym krokiem zeszła na dół i wyłączyła główne gniazdko.
Przy okazji wzięła z kuchni swoją komórkę i od razu odblokowała – siedem połączeń z nieznanego numeru i sms. Natychmiast odczytała. „Nie żyjesz, suko!” – widniało na ekranie. Przeszedł ją mrożący dreszcz, nigdy jeszcze nikt jej nie groził. Szybko skojarzyła fakty, domyślając się, że to pewnie przez jej rozmowę z policją. Natychmiast się zdenerwowała i słabo zrobiło się dziewczynie. Oparła się więc o kuchenny blat, czując, jak nogi robią się gumowe. Nie tylko stres miał na to wpływ; nic dziś przecież nie jadła, wlewając w siebie przy tym dość sporą porcję alkoholu, więc prędzej czy później musiało to dać efekty, niekonieczne te pozytywne.
Dyskomfort fizyczny po chwili jednak minął i Amy ruszyła na górę. Usiadła obok Polly i bezzwłocznie nalała kolejną działkę. Ręce jej drżały, co blondynka w mig zauważyła.
– Co jest?
Amy bez słowa wręczyła jej telefon z wyświetloną wiadomością.
– Co takiego? – Polly wytrzeszczyła oczy. – Kto to wysłał? No tak, nie ma numeru – stwierdziła po chwili. – Kurczę, Amy, co to ma być? To ten dupek, nie możemy tego tak zostawić! – Gniewny głos blondynki wręcz palił w uszy.
– Walę to, co on może? To tylko czcze pogróżki, gówno zrobi.
– Jesteś pewna? Tak samo, jak ze sklepem? Amy, kurwa, to już nie są żarty, musisz mu o tym powiedzieć, policji też. To ta suka wszystko zaogni.! Przecież wiesz, z kim się obraca, już ci mówiłam, prawda? – przekonywała Polly, mocno wyprowadzona już z równowagi.
– Mam to w dupie. Polewaj – nakazała, a raczej wybełkotała brunetka. – I daj mi fajkę.
– Głupio wyszczerzyła zęby.
– Fajkę? – nastolatka uniosła brwi.
– Dawaj!
Amy otrzymała papierosa i nie ruszając się z miejsca, natychmiast rozżarzyła. Nie mając pojęcia o paleniu, zaciągnęła się mocno, co natychmiast wywołało dławiący kaszel. Polly się roześmiała.
– Co ty odstawiasz? To jakiś eksperyment? – chichotała.
– Milcz! Uczę się palić!
– Jasne…
– Dawaj to, polewasz jak emerytka – abstynentka – powiedziała Amy i odebrała siostrze wódkę. Była już pijana.
– Patrz! Tak to się robi! – orzekła oficjalnym tonem i mocno przechyliła butelkę, wylewając tym samym płyn dookoła kieliszków.
Ręka już nie drżała, tylko latała z lewej na prawą.
– O żesz kurwa jego mać, ja pieprzę – warknęła dziewczyna, chichocząc.
– Daj to! – Rozkazała Polly, chcąc odebrać jej szkło, jednak Amy odsunęła dłoń. – Dobra, jak chcesz, to twój dyw…
Nagle rozległo się kilka głośnych, przecinających nocną ciszę trzasków i w Bmw uruchomił się alarm. Siostry natychmiast ucichły.
– Zamknęłaś bramę? – wyjąkała Amy, wsłuchując się w odgłosy na zewnątrz.
– Nie.
– Kurwa! – Dwudziestodwulatka zerwała, a raczej niezgrabnie podniosła się z miejsca i ruszyła w stronę drzwi.
– Czekaj! – Polly natychmiast ją zatrzymała. – Tam chyba ktoś jest – szepnęła, słyszalnie wystraszona.
– Puszczaj! – Amy się wyszarpnęła i zaraz była na schodach.
Chwyciła się poręczy i niestabilnym krokiem po chwili udało się jej zejść na dół, nie wybijając przy tym zębów. Machając się na lewo i prawo, wytoczyła się na zewnątrz i dopadła do migającego światłami jak choinka samochodu.
– Kurwa! – krzyknęła, zatrzymując się w miejscu.
Stała jak posąg, patrząc z niedowierzaniem na rozbitą przednią szybę, porysowaną karoserię i wielką „SUKĘ”, wypisaną krwistoczerwonym sprayem na całą szerokość przedniej klapy. Ruszyła wolnym krokiem i obejrzała boki auta – przy przednim kole leżał pozostawiony przez wandalów łom.
– Kurwa jego mać! – zagrzmiała ściekła, rozgoryczona dziewczyna, niespodziewanie chwyciła pręt i zaczęła walić nim w maskę. – Kurwaaa!
– Amy, co ty robisz?! – wrzasnęła Polly, podbiegając i usiłując odebrać siostrze pręt narzędzie.
– Pierdolę to! Jak rozjebać to do końca! Żałosny frajer, nawet tego nie potrafi! – Brunetka darła się na całą okolicę, odpychając nastolatkę.
– Am, uspokój się, wariatko! – apelowała zszokowana Polly i usilnie szarpiąc się z siostrą i za moment, choć z niemałym trudem, udało jej się wyrwać łom z jej rąk. Amy zastygła w bezruchu i oddychając głośno, wlepiła swój iście diaboliczny wzrok w zniszczone auto. Polly postała przy niej jeszcze chwilę, czekając, aż nieco ochłonie, po czym wyszła przed bramę i rozejrzała się wkoło. Gdy nikogo nie wypatrzyła, wróciła i objęła brunetkę, która nadal stała jak rzeźba.
– Chodź do domu, zadzwonimy na policję – rzekła spokojnie, lecz Amy nie usłuchała, tylko nieoczekiwanie wyrwała łom z jej dłoni i ruszyła w stronę ulicy.
– Kurwa, ty zajebany frajerze, popamiętasz mnie! Ty, pierdolona suko, też! – Ponownie się wydarła, wymachując przed sobą metalowym atrybutem.
– Am, przestań, jest jedenasta w nocy! – warknęła Polly, usiłując wciągnąć dziewczynę na ich podjazd.
– Kurwa! – fuknęła płaczliwie brunetka, odrzuciła łom na trawnik, odwróciła się na pięcie i po chwili schowała się we wnętrzu domu, łomotnąwszy mocno wejściowymi drzwiami.
Polly natychmiast ruszyła za nią, ale dziewczyna była już na górze. Rozległo się kolejne trzaśnięcie. Blondynka szybko wbiegła po schodach i przekręciła klamkę, lecz drzwi były zamknięte.
– Am, otwórz! – nakazała, pukając i raz po raz spoglądając w kierunku pokoju Jacka.
Chłopak chyba zasnął na dobre, skoro nie słyszał nawet wyjącego za oknem alarmu. Brunetka nie odpowiadała, więc Polly poprosiła ponownie.
– Nie! – Zza drzwi doszedł niewyraźny głos dwudziestodwulatki.
– Amy, otwórz, pogadamy.
– Nie, P, nie chcę mi się gadać! Zamierzam się napić… Sama!
– Amy, nie świruj, tylko otwieraj! – Nastolatka już nie pukała, a łomotała.
– Nieee!
Hałas w końcu obudził młodzika, który półprzytomny wyłonił się z sypialni.
– Czemu tak krzyczycie? Nie dajecie mi spać – oznajmił pretensjonalnie, zatrzymując się obok siostry. – Dlaczego tu stoisz?
– Przepraszam, już nie będziemy. Wracaj do łóżka.
Zaspany chłopak nie pytał dłużej, tylko bez słowa zniknął w sypialni, tym razem zamykając za sobą drzwi.
– Amy. – Blondynka znacznie ciszej ponowiła prośbę.
Teraz zamek zazgrzytał i nastolatka migiem wskoczyła do pokoju. Mimo jej obaw nic złego się jednak nie działo, Amy stała przed nią przebrana już w krótkie spodenki, z wódką w dłoni, ale zaraz klapnęła na swoim miejscu. Znowu płakała, o czym świadczyły czerwone oczy. Polly ją przytuliła i już chciała wszcząć rozmowę, lecz w tym momencie rozległo się głośne, dochodzące z dołu pukanie. Obie natychmiast zamarły.
– Zamknęłaś drzwi? – zapytała wystraszona Amy, patrząc na siostrę wielkimi jak spodki oczyma.
– Tak – odparła Polly, której wyraz twarzy niczym nie różnił się od miny brunetki.
Starsza z dziewczyn błyskawicznie się podniosła i ruszyła w stronę korytarza.
– Ale znowu nie zamknęłaś bramy! – szepnęła pretensjonalnie, wolno schodząc po schodach. – Pilot został w aucie – dodała, pełna lęku.
Pukanie zamieniło się w walenie. Przerażone dziewczyny cicho jak myszki stawiały stopy na kolejnych stopniach.
– Otwieraj, szmato! – Przy akompaniamencie dudnienia w drzwi rozbrzmiał nagle damski głos. – Mówiłaś, że popamiętam, wiec wyjdź i udowodnij, bohaterko! – darła się Sylvia.
Coraz bardziej zatrwożone siostry spojrzały po sobie, nie wiedząc, co robić. Ten głos definitywnie nie wróżył nic dobrego, zwłaszcza, że jego właścicielka była kompletnie pijana.
– Kurwa, otwieraj, suko, i to już! – Krzyknął jakiś chłopak. – Otwieraj, bo wyjebię ci wszystkie szyby! – wrzeszczał nieznajomy, agresywnie kopiąc w drzwi.
– Co się dzieje? – zapytał nagle wystraszony Jack, pociągając Amy za nogawkę.
– Wracaj na górę i nie wychodź, rozumiesz! – rozkazała cicho dziewczyna, z zimną stanowczością.
Pchnięty monstrualną surowością siostry chłopak zniknął w okamgnieniu.
– Ona nie otworzy! Dziwka jest mocna tylko w gębie! – Towarzystwo po drugiej stronie śmiało się wesoło.
Po chwili ponownie ktoś zaczął łomotać, tym razem w szybę salonu.
– Hej, policyjna suko, czemu się chowasz?! – krzyknęła Sylvia, furiacko kopiąc w drzwi. – Wyłaź, pogadamy! Może obciągniesz chłopakom! – drwiła, rechocząc z pijackim wydźwiękiem.
– Am, co robimy? – wyszeptała Polly. – Dzwonimy na policję?
– Nie wiem. – Zdrętwiała od stóp do głów brunetka kompletnie się pogubiła. Nie wiedziała, co robić. Przecież to jasne, że to przez jej zeznania się tu pojawili, bała się, że jak teraz zadzwoni, będzie jeszcze gorzej.
– Amy! – Polly szarpnęła siostrę.
– Poczekaj, może zaraz im się znudzi. Przecież nie wyważą drzwi – wyjąkała dziewczyna.
– Billy! Dawaj z drugiej strony! – Krzyknął inny chłopak. – Zajebię tę kurwę!
Pukanie w szybę przeszło z salonu do wejściowych drzwi, następnie do pokoju po prawej i raptownie się urwało. Siostry migiem skierowały się do kuchni.
– Kurczę, Amy, oni wejdą od strony ogrodu. – Spanikowała Polly.
– Nie wejdą.
Po chwili obie były już na miejscu i przykucnęły za kuchennym blatem. Intruzi nie czekali, od razu zabębnili w balkonowe drzwi.
– Amy, wyjdź, pobawimy się! – Odezwał się ten sam chłopak, dając kolejny upust szyderczej wesołości.
– Kurwa, kobieto, dzwoń! – Polly się zdenerwowała.
Obie zerknęły zza kamiennego podestu – za szybą stało dwóch kompletnie pijanych nieznajomych i Sylvia z jakąś dziewczyną. Nie wiedziały dokładnie twarzy chłopaków, obydwaj mieli nisko opuszczone daszki czarnych czapek. Ethana wśród nich jednak nie dostrzegły.
– Wyłaź, kurwo, widzę cię!!! – ryknął intruz i wystawszy język, zaczął nim machać w zbereźnym geście.
Nadal kopał w szybę, ale ta ani drgnęła.
– Kurwa, Amy! – naciskała Polly i zerwała się z miejsca, wracając po chwili z komórką.
W tym momencie już obaj napastnicy podjęli próbę wybicia potrójnej szyby, lecz ta trzeszczała tylko złowrogo, nadal nic sobie nie robiąc z zabiegów włamywaczy.
– Poczekaj! – Amy chwyciła rękę siostry, która już szykowała się do wybierania 911. – Oni nie wybiją tej szyby, ojciec wiedział, co robi – uspokajała nastolatkę.
Nagle rozległ się jeszcze głośniejszy huk. Spojrzały przed siebie – agresor wziął ogrodowe krzesło i zaczął walić nim w drzwi. Tłukł nim jak opętany, nadal nie uzyskując pożądanego rezultatu.
– Kurwa, wyłaź mówię! Otwieraj te zajebane drzwi, bo rozniosę ci chatę! – wył zirytowany ciągłym niepowodzeniem chłopak, rzucając z rezygnacją krzesłem w szybę.
Amy wyrwała siostrze telefon.
– Odejdźcie, bo zadzwonię na policję! – zagroziła, podnosząc się z przysiadu i pokazując nieznajomemu telefon.
– Dzwoń, kurwa, chociaż nie radzę! – ostrzegł typek, wciąż próbując wybić okno, tym razem kopiąc agresywnie.
Po chwili dołączyła do niego Sylwia i także podjęła próby wybicia szyby wziętym z podjazdu łomem.
– Kurwo sprzedajna, dorwę cię prędzej czy później! – wrzasnęła zbulwersowana, po czym ruszyła w stronę trawnika i zaczęła rozrzucać dookoła stojące na nim meble.
Chłopak za moment zrezygnował z użycia krzesła, wyjął z kieszeni spray i zaczął mazać nim po oknach, zaczynając od samego brzegu. Robił to bardzo starannie i za moment na szybach powstał duży czerwony napis: „BRUDNA POLICYJNA KURWA!”
– Amy… – mruknęła Polly.
– Młoda, uspokój się. I tak nic nie zrobią, nie zniszczą przecież żelaznych krzeseł. Zaczekajmy jeszcze chwilę, ok? Nie chcę dzwonić, nie widzisz, co to za bydło? – odparła przerażona Amy.
Obie już dawno wytrzeźwiały.
– Fura! – rzucił nagle najagresywniejszy z chłopaków i towarzystwo po chwili zniknęło za ścianą budynku.
Siostry zerwały się z miejsca i zaraz znowu były przy drzwiach. Doszedł je kolejny odgłos demolowanego Bmw, nie mogąc jednak nic dojrzeć przez umieszczone przy wejściu, kolorowe szyby, skierowały się do salonu i ukucnąwszy pod parapetem, dyskretnie wychyliły twarze. Teraz samochód Amy był już w poważnych tarapatach. Sylvia, trzymając pionowo pręt, namiętnie robiła dziury w przedniej klapie, jej koleżanka sprawdzała zawartość schowka i okolic, natomiast faceci przy pomocy scyzoryków z pełnym zaangażowaniem pruli skórzaną tapicerkę.
– Amy – wydusiła nastolatka, patrząc na siostrę.
– Nie dzwoń, to i tak już nic nie da – wycedziła przez zęby brunetka, wpatrując się w auto obłąkanym, załamanym wzrokiem.
– Dobra, wystarczy! Spadamy! – krzyknął nagle do towarzystwa ich lider, najwyższy z chłopaków, po czym spojrzawszy w okno, wyjął swój narząd i zaczął sikać na przednie siedzenie pasażera.
Dziewczyny natychmiast schyliły głowy.
– Pamiętaj, ruro, nie radzę ci zwierzać się psom, bo tu wrócę! – zagrzmiał złowrogo.
– I odszczekać to, co powiedziałaś, rozumiesz, dziwko?! – wtrąciła Sylvia. – Pamiętaj, że wiemy, gdzie mieszkasz! – dodała, do uszu sióstr doszedł jeszcze dźwięk uderzającej o szybę, pustej butelki i sekundy później nastała przecinana oddalającymi się śmiechami, grobowa cisza.
Komentarze (4)
Niech nie mówi, bo uruchomi Davida i będzie dołek… albo gorzej… i tak ma pod górkę.
Halo, halo… cisza… nagle głos z Krzyku: „Whats up”.
„Dyskomfort fizyczny po chwili jednak minął i Maya ruszyła na górę. Usiadła obok Polly i bezzwłocznie nalała kolejną działkę. Ręce jej drżały, co blondynka w mig zauważyła”. – Maya?
No, co za akcja – dobre; szkoda auta. Kuźwa, jakie zabezpieczenia. To na pewno dom, czy schron?
To, to ja lubię. Zajebisty rozdział. Masz parę baboli...
Dawaj następny... ten przespałam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania