Zaproszenie do zabawy (Piszemy opowieść...)

Witam wszystkich.

Wrzucam na główną bo wiem że nie każdy odwiedza forum

https://www.opowi.pl/forum/piszemy-opowiesczabawa-w1751/

 

Zasady są proste:

Piszemy opowieść za pomocą indywidualnych wpisów w wątku, liczących max 2 zdania w jednym poście. Wiersze nie podlegają limitom dwóch zdań.

Zaczynając od pierwszego zdania w wątku, każda następna osoba pisze kolejne, które rozwijają poprzednie.

By opowieść zachowała spójność, przed umieszczeniem swojej cegiełki należy odczekać przynajmniej jedną minutę.

Jeśli dwie lub więcej osób wrzuci zdanie w tym samym czasie i pojawią się rozbieżności, osoba pisząca kolejne zdanie musi zintegrować sens poprzednich w swoim.

 

Jeśli chcecie o coś zapytać lub sprostować, należy użyć ukośników w ten sposób:

/// pytanie lub sprostowanie /// - by uniknąć pomieszania z treścią fabuły. Ewentualnie spytać w "pitoleniu" czy innym swobodnym czacie na forum.

Co jakiś czas, robimy podsumowanie dotychczasowej fabuły by zachować ciągłość i uniknąć pomyłek.

Jeśli ktoś ma inspiracje muzyczne można się podzielić linkiem, byle oszczędnie.

 

Piszemy jak chcemy, może być wierszem, możemy mieszać gatunki - byleby bez wzajemnego obrzucania się błotem oraz wpisów nie mających nic wspólnego z zabawą.

Możemy zahaczać o erotyzm byle ze smakiem i bez porno opisów!

Tak samo można wprowadzać satyryczne postacie inspirowane użytkownikami opowi, jednak podkreślam - z szacunkiem i bez obrażania.

Udział może wziąć każdy - piszemy pomimo osobistych animozji co do innych użytkowników, skupiamy się na fabule.

Także zapraszam, piszemy zgodnie z własnymi siłami i chęciami, całkowicie bez presji jakiegokolwiek rodzaju. Niech trwa dopóki nas to bawi.

 

Poniżej podaję dla nowoprzybyłych streszczenie dotychczasowego rozwoju fabuły;

...........................................................................................................................................

#1

Cierpiący na nieznaną chorobę psychiczną mężczyzna ocknął się pewnego niedzielnego popołudnia w swoim zagraconym mieszkaniu. Po halucynacji z lewitującymi spodkami, znalazł się w galerii handlowej gdzie w poszukiwaniu koziego sera wszedł do Biedronki, mijając leciwego ochroniarza.

Spacerując sklepowymi alejkami, serce mu pękało z pragnienia miłości gdy usłyszał świąteczną piosenkę. Zamyślony wpadł na atrakcyjną kobietę, która upuściła karton z mlekiem.

Z początku zła na niego kobieta, złożyła mu niemoralną propozycję wyjścia na kawę albo od razu seksu na pobliskiej ławie.

Zakłopotany, wciąż doświadczając halucynacji słuchowo-wizualnych postanowił że da szansę miłości.

Niestety, wyjście ze sklepu utrudniły im palety oraz ponura para sekciarzy Rozsądek oraz Godność, jednak puścili ich po rozdaniu ulotek o końcu świata.

Przelatująca obok osa wprawiła kobietę w panikę, która wyciągnęła schowany do tej pory pistolet zaczynając strzelać, celując w owada. Kasjerka widząc całą sytuację ewakuowała sklep, jednak nieszczęśliwie ofiarę z życia poniósł ochroniarz Tadeusz.

 

Parze udało się opuścić centrum handlowe, po czym zaciągnęli się skradzionym odświeżaczem powietrza, doświadczając przy tym wizji szczęśliwego wspólnego życia. Gdy tak stali na przystanku, lunął kwaśny deszcz jednak schronili się przed nim wsiadając do zaczarowanego pociągu który zabrał ich ze sobą.

Kobieta pokazała mężczyźnie swój kamyk jednak on nie cierpiał tandetnych piosenek i wyrzucił go przez okno. Zjarany konduktor puścił więc swoją nutę, która spowodowała u pary przypływ patriotycznych uczuć.

 

#2

W trakcie rozmowy, dowiedzieli się że mają niepełne Polskie korzenie - mimo tego naszła ich chęć by oddać życie w imię ojczyzny więc zaczęli szukać jej na mapie swych myśli oraz uczuć. Obrali nowy cel - znalezienie wróżki, prawdopodobnie mającej im pomóc w tym zadaniu.

Podczas dalszej podróży pociągiem odkryli że toaleta jest niesprawna a smog na zewnątrz zagęszcza się, przybierając potworną postać Smoga Wawelskiego.

Mężczyzna postanowił obrzucić Smoga wiązankę przekleństw jednak ten zionął na niego przeraźliwie brudnymi oparami.

Z niewiadomych wtedy przyczyn, pociąg wykoleił się, a wagon w którym przebywali, odczepił.

Jako że był to zaczarowany pociąg to sytuacja zamiast skończyć się tragicznie, rozwinęła się magicznie i wszyscy wypadli razem z ciuchcią ze starej rzeczywistości w nową, jeszcze nieznaną.

W trakcie całego tego zaszwankowania, wywołanego częściowo przez ataki Smoga, para zaczęła krzyczeć do siebie po imieniu.

Mężczyzna miał na imię Euzebiusz a kobieta - Algemona. Euzebiusz wyznał jej miłość przenikającą każdą rzeczywistość, prawdopodobnie pod wpływem traumatycznych wydarzeń których był uczestnikiem a Algemona, prawdopodobnie też z tego samego powodu wyrecytowała wiersz miłosny o swym uczuciu do niego.

Okazało się że wypadek spowodowała wróżka której szukali, na przedzie pociągu uprawiając seks z konduktorem - w rezultacie powodując pofałdowania materiału rzeczywistości oraz śmierć konduktora poprzez absorpcję jego potencjału energetycznego.

W międzyczasie na tyłach pociągu, para starała się dojść do siebie, zwracając się od tej pory do siebie zdrobniałymi imionami oraz zdradzając swoje sekrety firmowe/osobiste.

 

Przerywając tę słodką chwilę, uroczyście do przedziału weszła Grafowomanka - znana krytyczka oraz niemalże bogini poezji.

Jednak zła wróżka rzuciła na nią czar mający przemienić ją we wstrętnego płaza - co Grafowomanka odparła soczystą krytyką literacką.

Nagle zgromadzeni poczuli się chorzy, okazało się że kwaśny deszcz wywołany przez Smoga, zaczął przeżerać dach ich wagonu, wywołując objawy choroby.

Znajdujący się w wymiarze astralnym, ulatujący duch konduktora zadął w gwizdek zarządzając natychmiastową ewakuację pociągu, który zwijając się od omamów wywołanych chorobą wystrzelił prosto w burzę, oddalając od Krakowa.

 

Szybując tak w przestworzach, para zauważyła przez okno świetlistą postać która okazała się niską anielicą ze skoliozą posiadającą korzenie chłopskie.

Wszechwiedząca anielica o imieniu Xezutcoplurque, spytała Ezia i Algemonę o ich potrzeby na obecną chwilę. (Prawdopodobnie z racji posiadania uczuć wyższych)

Para po zastanowieniu się, poprosiła o zapas prowiantu oraz wódki. Jako że wódka była towarem nielegalnym w niebiosach, skąd przybyła anielica - zniknęła ona w wytworzonej przez siebie mgle, w poszukiwaniu trunku....

 

#3

Podczas poszukiwań napoju bogów wśród chmur, trzasnął ją piorun i w olśnieniu przypomniała sobie że schowała zapasik w swych puszystych rękawach.

Gdy tak lała zanieczyszczony woskiem alkohol, nie wiadomo skąd nadleciał tajemniczy motocyklista z kablem od prodiża. Zamachując się nim jak lassem, związał nogi anielicy, przy okazji spijając alko z jej rękawa. Kabel lub też linka (wąż?) - okazało/y się żywą istotą - miłośnikiem napojów wyskokowych, krzycząc entuzjastycznie.

Anielica starała się nieudolnie odeprzeć atak, jednak zaklęcie przyzwania obróciło się przeciwko niej - zamiast świętych pomocników pojawiły się demony, wśród nich okrutny Minetozaur (!) który rycząc wściekle walnął ją z bara.

Uderzenie wykopyrtnęło anielicę na podłogę pociągu, powodując rozbicie wielu butelek trunku oraz ukazując skandaliczny brak bielizny u tej eterycznej istoty.

Cieknący po podłodze alkohol zachwiał równowagą wszystkich, w tym i podwójnie rozjuszonego Minetozaura, który nie mógł zdecydować pomiędzy dwiema atrakcyjnymi okazjami.

Wyczarowana również przez anielicę, satanistka Małgorzata, ruszyła pośpiesznie się napić, strasząc przy tym Minetozaura, który ukrył się pod niebiańską suknią.

W tej samej chwili wąż od prodiża ugryzł go dotkliwie w szyje, wijąc w elektrycznych spazmach.

Anielica w tym czasie próbowała odepchnąć Minetozaura i schować go do flakonika, by stał się dżinem i wypełniał życzenia.

Przez całe to ogromne zamieszanie nie zauważyli że znaleźli się w orbicie zielonego księżyca, zamieszkanego przez Hana Solo wraz z Hannicą, którzy właśnie zajadali się świąteczną galaretką.

 

W całym tym zamieszaniu nikt nie dostrzegł coraz większego rozanielenia malującego się na twarzy anielicy. To niecna podsukienna działalność węża-kabla od prodiża sprawiła, że anielica, trzymając się kurczowo aureoli, zaczęła śpiewać "O, gwiazdo miłości"...

Wtem - pociąg z łomotem wbił się w zielony księżyc wyrzucając Ezia, Algemonę, Anielicę, Minetaura oraz Małgorzatę u stóp podchmielonego Hana Solo.

Wąż nie przeżył - co wprawiło w rozpacz jego pana - Vampira, który również zamieszkiwał zielony księżyc.

Vampir wybałuszył ślepia na widok piękna Anielicy, które zainspirowało go do napisania epopei kosmiczno-erotycznej, w której wszystkie uczucia ulokowane dotychczas w wężu-kablu od prodiża przelał na główną bohaterkę epopei - Laurę.

Minetozaur zakradł się z tyłu Vampira i zakładając mu dźwignie Nelsona, wraz z Hanem Solo napoili go wódką.

Tymczasem Hannica z księżyca, czując pragnienie, oderwała się niechętnie od projekcji "Człowieka z żelaza" i stwierdziwszy, że cała wódka z ocalałych butelek już się ulotniła, wzięła ścierkę i zaczęła odzyskiwać cenny bezbarwny trunek z resztek podłogi rozbitego pociągu.

Ssąc nasączony gałganek mruczała pod nosem z rozkoszą, potrząsając do rytmu piersiami, szlagier "Bałkanica". Słysząca to Małgorzata, zaczęła tańczyć, porzucając swe rajstopy, tańcząc boso na zielonym piasku a publiczność wokół tupała do rytmu. Niepewność Małgorzaty co do swego performansu, rozwiał mocno pijany już Vampir, któremu widok ten bardzo się spodobał.

 

#4

Przypadkowym widzem burleski stał się koniuszy Gregorow, mocno już pijany po spożyciu 80% etanolu i z plecami bolącymi od wybatożenia przez proboszcza.

Po ułożeniu sentymentalnego wiersza, zdał sobie sprawę że jest typem faceta, który nigdy nie zaimponuje żadnej kobiecie. Od stężenia alkoholu we krwi dostał "teleporta" wprost na autostradę, znajdując się nagle na kursie kolizyjnym z czarnym porsche Księdza.

Klecha przejechał koniuszego, nie obciążając zanadto swojego sumienia, jednak dalszą drogę tarasowało mu jakieś dziwaczne, imprezujące chyba zbiorowisko istot mitycznych, pseudo-realnych oraz takich z życia wziętych. Widok ten był tak smutny iż ksiądz postanowił się powiesić na kablu od prodiża.

 

Umierając, poczuł boską interwencję wpychającą jego ulatującą duszę ponownie do ciała. Z odnowioną wiarą w boga, pobiegł pochować koniuszego Gregorowa w prodiżu.

Wcześniej jednak poćwiartował zwłoki by mogły się w nim zmieścić. Z głową wciąż zamroczoną ożywieniem, wsiadł do prodiża próbując odprawić nabożeństwo, jednak pomylił się czyniąc czarną, niebożą mszę - powodując orgię na widok której podbiegł niski Kolo podając informacje z trzeciej ręki a z czwartej biorąc udział w wydarzeniu.

Kolo podniósł księdza do góry swoimi czterema rękami i rzucił go wprost na róg Minetozaura.

Minetozaur ryknął, próbując go zrzucić jednak ksiądz zaplątał się w swojej sutannie - która przeistoczyła się w czarną dziurę, będącą portalem czasoprzestrzennym do siedziby Radia Maryja w Toruniu.

Radio ryczało negatywnie z głośników wprost do ich otumanionych przekazem podprogowym uszu, a Arcykapłan Muchomor liczył w tym czasie kolejne miliony spływające na jego konta z portfeli zakochanych w nim emerytek. Łaskotany przez multum moherowych beretów w grube cielsko, nie zauważył zesłanych przez Anielicę czterech jeźdźców Apokalipsy, którzy tymczasowo zamienili go w proch.

Gdy Radio przejęła ekipa przybyszy, armia Drapieżnych Zielonych Pierników oblazła budynek rozgłośni i odgryzła wszystkie anteny, przerabiając je na miecze świetlne i podręczne maczugi. Drapieżne pierniki zaczęły nagrywać własne audycje o charakterze edukacji seksualnej.

 

W międzyczasie ich wódz Jasiogosia, wypiekał w przenośnym ognisku, piernikowe koty strzelające płonącymi myszami, następnie pisząc artykuły na opowi.pl - widzące to pierniki wstały i poczęły zjadać się nawzajem w kanibalistycznym szale.

Jasiogosia postanowiło przerwać te orgie i wyjęło z dupy wielką strzelbę, atakując niedojedzone pierniki, które zamienione w okruchy zostały wrzucone do domowego ogniska.

Będący świadkiem zajścia (heteroseksualny) ksiądz Zygfryd po nawiązaniu romansu z powstałym Arcykapłanem Muchomorem, ożywił rytualnie piernikowe koty strzelające płonącymi myszami, a one zaczęły bombardować radiostację.

Zygfryd zamknął portal pod swoją sutanną, odcinając drogę powrotną z Radia Maryja a Jasiogosia postanowiło dołączyć do boskiego romantycznego trójkąta.

Radiostację wykupił ruski Sułtan i potentat gazu głupkowego Rasputtini, po czym uderzył prętem w ich trójkącik, wywołując tym samym potężną falę tsunami, która wymiotła wszystkich pierwotnych bohaterów z powrotem do Krakowskiej Stonki- Biedronki.

 

Bohaterowie pchani tajemniczą siłą mistycznego tsunami zostali przeniesieni wraz z Biedronką na zielony księżyc, gdzie czekał już na nich Han Solo wraz z parówkami z grilla.

Ksiądz postanowił poczęstować się parówką jednak okazało się ze Minetozaur wszystkie skonsumował - co rozpoczęło między nimi konflikt.

Przyglądający się temu Han Solo zaczął grać na skrzypcach motyw przewodni z "Mortal Kombat" a Anielica machać swoimi pomponami, zagrzewając przeciwników do walki.

Ksiądz potraktował Minetaura prawym sierpowym, na co monstrum opluło go żrącą mazią.

Walkę niespodziewanie przerwało przybycie zrzędliwego starca Ziarniaka, habilitowanego poety, który wszystkich skrytykował za nędzną, nietrzymającą się zasad literackich historię - powodując tym samym napad depresji oraz przypływ egzystencjalnych rozważań u Minetozaura.

Aby rozrzedzić atmosferę, Han Solo począł rozważać problemy filozoficzne tego świata, wygłaszając bardzo mądrą przemowę, jedna Ziarniak wznowił swe zabijające ducha narzekanie.

Pozostali, słysząc go postanowili odprawić na nim egzorcyzm

 

Cdn...(?) (stan na 16/11/24)

Średnia ocena: 3.9  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • Grain rok temu
    Nie dało się głupiej. Dla kogo to?
  • Na pewno nie wstrętnych staruchów, więc odpadasz.
  • Cain rok temu
    E tam głupie od razu. Demokratyczne.
  • Grain rok temu
    słone paluszki - a potem ta raszpla pierdoli, że ktoś ją traktuje z buta
  • Grain - pokaż swoje wpisy rodzinie, niech będą z ciebie dumni.
  • Grain rok temu
    słone paluszki i bez tego są dumni
  • Na pewno, Grain, na pewno. A przy niedzielnym obiedzie siedzidzie w białych kapturach? Uroczo🥰
  • Grain rok temu
    słone paluszki jesteś smętnym trollem, bez polotu
  • Grain
    Właśnie tym jesteś. I niczym więcej.
  • Wspaniale❗️
    Kolejna literacka zabawa🥰
  • Cain rok temu
    🤪
  • Grain rok temu
    https://www.youtube.com/watch?v=SF_18nmUm1E
  • Cain rok temu
    Wciąż możesz wziąć udział.
  • Grain rok temu
    nie jestem uzależniony
  • Cain rok temu
    Nikt nie mówił że jesteś
  • 00.00 rok temu
    Paluszki Wrzuć coś do puli opowieści
  • Bettina wrzuca za połowę opowi😂
  • 00.00 rok temu
    Paluszki Nie wykręcaj się, chodź!
  • Zerkooooo, ni mom weny. Serio. Pusteczkowo, ale mam radość z czytania innych☺️
  • Bettina rok temu
    słone paluszki
    I niech tak zostanie. 😔
  • pitolik rok temu
    Radosne, fantastyka dramatyczno rozrywkowa.
  • pitolik rok temu
    Daje wyobrażenie o uniwersalnej myśli portalu.
  • Cain rok temu
    Poleca 9/10 psychiatrów.
  • pitolik rok temu
    Eja eja, Koniuszego Gregorowa jakiś pijany ksiądz musi przejechać, lub jakieś inne nieszczęście, poszukiwany specjalista od takiej mokrej roboty.
  • Where Is My Mind 4 miesiące temu
    "Cierpiący na nieznaną chorobę psychiczną mężczyzna ocknął się pewnego niedzielnego popołudnia w swoim zagraconym mieszkaniu. Po halucynacji z lewitującymi spodkami znalazł się w galerii handlowej, gdzie w poszukiwaniu koziego sera wszedł do Biedronki, mijając leciwego ochroniarza.

    Spacerując sklepowymi alejkami, serce mu pękało z pragnienia miłości, gdy usłyszał świąteczną piosenkę. Zamyślony wpadł na atrakcyjną kobietę, która upuściła karton z mlekiem.

    Z początku zła na niego kobieta, złożyła mu niemoralną propozycję wyjścia na kawę albo od razu seksu na pobliskiej ławie.

    Zakłopotany, wciąż doświadczając halucynacji słuchowo-wizualnych postanowił, że da szansę miłości.

    Niestety, wyjście ze sklepu utrudniły im palety oraz ponura para sekciarzy Rozsądek, oraz Godność, jednak puścili ich po rozdaniu ulotek o końcu świata.

    Przelatująca obok osa wprawiła kobietę w panikę, która wyciągnęła schowany do tej pory pistolet, zaczynając strzelać, celując w owada. Kasjerka, widząc całą sytuację, ewakuowała sklep, jednak nieszczęśliwie ofiarę z życia poniósł ochroniarz Tadeusz.

    Parze udało się opuścić centrum handlowe, po czym zaciągnęli się skradzionym odświeżaczem powietrza, doświadczając przy tym wizji szczęśliwego wspólnego życia. Gdy tak stali na przystanku, lunął kwaśny deszcz, jednak schronili się przed nim, wsiadając do zaczarowanego pociągu, który zabrał ich ze sobą.

    Kobieta pokazała mężczyźnie swój kamyk, jednak on nie cierpiał tandetnych piosenek i wyrzucił go przez okno. Zjarany konduktor puścił więc swoją nutę, która spowodowała u pary przypływ patriotycznych uczuć.

    #2

    W trakcie rozmowy dowiedzieli się, że mają niepełne Polskie korzenie – mimo tego naszła ich chęć, by oddać życie w imię ojczyzny, więc zaczęli szukać jej na mapie swych myśli oraz uczuć. Obrali nowy cel – znalezienie wróżki, prawdopodobnie mającej im pomóc w tym zadaniu.

    Podczas dalszej podróży pociągiem odkryli, że toaleta jest niesprawna, a smog na zewnątrz zagęszcza się, przybierając potworną postać Smoga Wawelskiego.

    Mężczyzna postanowił obrzucić Smoga wiązankę przekleństw, jednak ten zionął na niego przeraźliwie brudnymi oparami.

    Z niewiadomych wtedy przyczyn, pociąg wykoleił się, a wagon, w którym przebywali, odczepił.

    Jako że był to zaczarowany pociąg, to sytuacja, zamiast skończyć się tragicznie, rozwinęła się magicznie i wszyscy wypadli razem z ciuchcią ze starej rzeczywistości w nową, jeszcze nieznaną.

    W trakcie całego tego zaszwankowania, wywołanego częściowo przez ataki Smoga, para zaczęła krzyczeć do siebie po imieniu.

    Mężczyzna miał na imię Euzebiusz a kobieta-Algemona. Euzebiusz wyznał jej miłość przenikającą każdą rzeczywistość, prawdopodobnie pod wpływem traumatycznych wydarzeń, których był uczestnikiem a Algemona, prawdopodobnie też z tego samego powodu wyrecytowała wiersz miłosny o swym uczuciu do niego.

    Okazało się, że wypadek spowodowała wróżka, której szukali, na przedzie pociągu uprawiając seks z konduktorem – w rezultacie powodując pofałdowania materiału rzeczywistości oraz śmierć konduktora poprzez absorpcję jego potencjału energetycznego.

    W międzyczasie na tyłach pociągu para starała się dojść do siebie, zwracając się od tej pory do siebie zdrobniałymi imionami oraz zdradzając swoje sekrety firmowe/osobiste.

    Przerywając tę słodką chwilę, uroczyście do przedziału weszła Grafowomanka – znana krytyczka oraz niemalże bogini poezji.

    Jednak zła wróżka rzuciła na nią czar mający przemienić ją we wstrętnego płaza – co Grafowomanka odparła soczystą krytyką literacką.

    Nagle zgromadzeni poczuli się chorzy, okazało się, że kwaśny deszcz wywołany przez Smoga, zaczął przeżerać dach ich wagonu, wywołując objawy choroby.

    Znajdujący się w wymiarze astralnym, ulatujący duch konduktora zadął w gwizdek, zarządzając natychmiastową ewakuację pociągu, który zwijając się od omamów wywołanych chorobą, wystrzelił prosto w burzę, oddalając od Krakowa.

    Szybując tak w przestworzach, para zauważyła przez okno świetlistą postać, która okazała się niską anielicą ze skoliozą posiadającą korzenie chłopskie.

    Wszechwiedząca anielica o imieniu Xezutcoplurque spytała Ezia i Algemonę o ich potrzeby na obecną chwilę. (Prawdopodobnie z racji posiadania uczuć wyższych)

    Para po zastanowieniu się, poprosiła o zapas prowiantu oraz wódki. Jako że wódka była towarem nielegalnym w niebiosach, skąd przybyła anielica – zniknęła ona w wytworzonej przez siebie mgle, w poszukiwaniu trunku....

    #3

    Podczas poszukiwań napoju bogów wśród chmur, trzasnął ją piorun i w olśnieniu przypomniała sobie, ze schowała zapasik w swych puszystych rękawach.

    Gdy tak lała zanieczyszczony woskiem alkohol, nie wiadomo skąd nadleciał tajemniczy motocyklista z kablem od prodiża. Zamachując się nim jak lassem, związał nogi anielicy, przy okazji spijając alko z jej rękawa. Kabel lub też linka (wąż?) - okazało/y się żywą istotą-miłośnikiem napojów wyskokowych, krzycząc entuzjastycznie.

    Anielica starała się nieudolnie odeprzeć atak, jednak zaklęcie przyzwania obróciło się przeciwko niej – zamiast świętych pomocników pojawiły się demony, wśród nich okrutny Minetozaur (!), który rycząc wściekle, walnął ją z bara.

    Uderzenie wykopyrtnęło anielicę na podłogę pociągu, powodując rozbicie wielu butelek trunku oraz ukazując skandaliczny brak bielizny u tej eterycznej istoty.

    Cieknący po podłodze alkohol zachwiał równowagą wszystkich, w tym i podwójnie rozjuszonego Minetozaura, który nie mógł zdecydować pomiędzy dwiema atrakcyjnymi okazjami.

    Wyczarowana również przez anielicę, satanistka Małgorzata, ruszyła pośpiesznie się napić, strasząc przy tym Minetozaura, który ukrył się pod niebiańską suknią.

    W tej samej chwili wąż od prodiża ugryzł go dotkliwie w szyje, wijąc w elektrycznych spazmach.

    Anielica w tym czasie próbowała odepchnąć Minetozaura i schować go do flakonika, by stał się dżinem i wypełniał życzenia.

    Przez całe to ogromne zamieszanie nie zauważyli, że znaleźli się w orbicie zielonego księżyca, zamieszkanego przez Hana Solo wraz z Hannicą, którzy właśnie zajadali się świąteczną galaretką.

    W całym tym zamieszaniu nikt nie dostrzegł coraz większego rozanielenia malującego się na twarzy anielicy. To niecna podsukienna działalność węża-kabla od prodiża sprawiła, że anielica, trzymając się kurczowo aureoli, zaczęła śpiewać "O, gwiazdo miłości"...

    Wtem – pociąg łomotem wbił się w zielony księżyc, wyrzucając Ezia, Algemonę, Anielicę, Minetaura oraz Małgorzatę u stóp podchmielonego Hana Solo.

    Wąż nie przeżył, co wprawiło w rozpacz jego pana-Vampira, który również zamieszkiwał zielony księżyc.

    Vampir wybałuszył ślepia na widok piękna Anielicy, które zainspirowało go do napisania epopei kosmiczno-erotycznej, w której wszystkie uczucia ulokowane dotychczas w wężu-kablu od prodiża przelał na główną bohaterkę epopei-Laurę.

    Minetozaur zakradł się z tyłu Vampira i zakładając mu dźwignie Nelsona, wraz z Hanem Solo napoili go wódką.

    Tymczasem Hannica z księżyca, czując pragnienie, oderwała się niechętnie od projekcji „Człowieka z żelaza” i stwierdziwszy, że cała wódka z ocalałych butelek już się ulotniła, wzięła ścierkę i zaczęła odzyskiwać cenny bezbarwny trunek z resztek podłogi rozbitego pociągu.

    Ssąc nasączony gałganek, mruczała pod nosem z rozkoszą, potrząsając do rytmu piersiami, szlagier „Bałkanica". Słysząca to Małgorzata, zaczęła tańczyć, porzucając swe rajstopy, tańcząc boso na zielonym piasku, a publiczność wokół tupała do rytmu. Niepewność Małgorzaty co do swego performansu, rozwiał mocno pijany już Vampir, któremu widok ten bardzo się spodobał.

    #4

    Przypadkowym widzem burleski stał się koniuszy Gregorow, mocno już pijany po spożyciu 80% etanolu i z plecami bolącymi od wybatożenia przez proboszcza.

    Po ułożeniu sentymentalnego wiersza zdał sobie sprawę, że jest typem faceta, który nigdy nie zaimponuje żadnej kobiecie. Od stężenia alkoholu we krwi dostał „teleporta” wprost na autostradę, znajdując się nagle na kursie kolizyjnym z czarnym porsche Księdza.

    Klecha przejechał koniuszego, nie obciążając zanadto swojego sumienia, jednak dalszą drogę tarasowało mu jakieś dziwaczne, imprezujące chyba zbiorowisko istot mitycznych, pseudorealnych oraz takich z życia wziętych. Widok ten był tak smutny, iż ksiądz postanowił się powiesić na kablu od prodiża.

    Umierając, poczuł boską interwencję wpychającą jego ulatującą duszę ponownie do ciała. Z odnowioną wiarą w boga, pobiegł pochować koniuszego Gregorowa w prodiżu.

    Wcześniej jednak poćwiartował zwłoki, by mogły się w nim zmieścić. Z głową wciąż zamroczoną ożywieniem, wsiadł do prodiża, próbując odprawić nabożeństwo, jednak pomylił się, czyniąc czarną, niebożą mszę – powodując orgię, na której widok podbiegł niski Kolo, podając informacje z trzeciej ręki, a z czwartej biorąc udział w wydarzeniu.

    Kolo, podniósł księdza do góry swoimi czterema rękami i rzucił go wprost na róg Minetozaura.

    Minetozaur ryknął, próbując go zrzucić, jednak ksiądz zaplątał się w sutannie – która przeistoczyła się w czarną dziurę, będącą portalem czasoprzestrzennym do siedziby Radia Maryja w Toruniu.

    Radio ryczało negatywnie z głośników wprost do ich otumanionych przekazem podprogowym uszu, a Arcykapłan Muchomor liczył w tym czasie kolejne miliony spływające na jego konta z portfeli zakochanych w nim emerytek. Łaskotany przez multum moherowych beretów w grube cielsko, nie zauważył zesłanych przez Anielicę czterech jeźdźców Apokalipsy, którzy tymczasowo zamienili go w proch.

    Gdy Radio przejęła ekipa przybyszy, armia Drapieżnych Zielonych Pierników oblazła budynek rozgłośni i odgryzła wszystkie anteny, przerabiając je na miecze świetlne i podręczne maczugi. Drapieżne pierniki zaczęły nagrywać własne audycje o charakterze edukacji seksualnej.

    W międzyczasie ich wódz Jasiogosia, wypiekał w przenośnym ognisku, piernikowe koty strzelające płonącymi myszami, następnie pisząc artykuły na opowi.pl – widzące to pierniki wstały i poczęły zjadać się nawzajem w kanibalistycznym szale.

    Jasiogosia postanowiło przerwać te orgie i wyjęło z dupy wielką strzelbę, atakując niedojedzone pierniki, które zamienione w okruchy zostały wrzucone do domowego ogniska.

    Będący świadkiem zajścia (heteroseksualny) ksiądz Zygfryd po nawiązaniu romansu z powstałym Arcykapłanem Muchomorem, ożywił rytualnie piernikowe koty strzelające płonącymi myszami, a one zaczęły bombardować radiostację.

    Zygfryd zamknął portal pod swoją sutanną, odcinając drogę powrotną z Radia Maryja, a Jasiogosia postanowiło dołączyć do boskiego romantycznego trójkąta.

    Radiostację wykupił ruski Sułtan i potentat gazu głupkowego Rasputtini, po czym uderzył prętem w ich trójkącik, wywołując tym samym potężną falę tsunami, która wymiotła wszystkich pierwotnych bohaterów z powrotem do Krakowskiej Stonki- Biedronki.

    Bohaterowie pchani tajemniczą siłą mistycznego tsunami zostali przeniesieni wraz z Biedronką na zielony księżyc, gdzie czekał już na nich Han Solo wraz z parówkami z grilla.

    Ksiądz postanowił poczęstować się parówką, jednak okazało się, że Minetozaur wszystkie skonsumował – co rozpoczęło między nimi konflikt.

    Przyglądający się temu Han Solo zaczął grać na skrzypcach motyw przewodni z „Mortal Kombat” a Anielica machać swoimi pomponami, zagrzewając przeciwników do walki.

    Ksiądz potraktował Minetaura prawym sierpowym, na co monstrum opluło go żrącą mazią.

    Walkę niespodziewanie przerwało przybycie zrzędliwego starca Ziarniaka, habilitowanego poety, który wszystkich skrytykował za nędzną, nietrzymającą się zasad literackich historię – powodując tym samym napad depresji oraz przypływ egzystencjalnych rozważań u Minetozaura.

    Aby rozrzedzić atmosferę, Han Solo począł rozważać problemy filozoficzne tego świata, wygłaszając bardzo mądrą przemowę, jedna Ziarniak wznowił swe zabijające ducha narzekanie.

    Pozostali, słysząc go, postanowili odprawić na nim egzorcyzm.

    Cdn...(?) (stan na 16/11/24)"

    Czuwaj, ktoś powinien to jeszce przejrzeć i miogiem zamieszczać.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania