Zapytam o trumnę
Idę do przodu bo boję się tyłu
Chociaż wyprzedza mnie czasem tył śmieszny
I może czarny jest duży i straszny
Dla mnie się stara być już pocieszny
Ja się uśmiecham dziecięcym uśmiechem
On się uśmiecha (nie)sarkastycznie
I może jest najgorszym najlepszym
Ale go kocham
Platonicznie
Gdy w nocy w środku lasu zasypiam
Kochany tył cień wchodzi mi w rozum
Przygania lęki strachy wszelakie
Nie czuję tańczącego tam mrozu
I rosę nakłada na mech wyschnięty
Udaje że nie jest księżycem Saturna
I ja podążam za nim na co dzień
By później zapytać gdzie moja trumna
Takie to smutne o trumnę pytać
A ja to zrobię z uśmiechem szerokim
Lecz najpierw zagram z nim w chowanego
Ukryję się za innym obłokiem
I wiem że obłok też będzie czarny
I ja się czarna robię pomału
I czekam końca nie wyczekuję
I robię wszystko już bez zapału
I tylko jedna osoba biegnie
Tak kamieniami ciska w grzesznicę
Potrzeba czasu też kiedyś rzucę
Jak tylko kamień któryś przechwycę
Komentarze (9)
"Ja się uśmiecham dziecięcym uśmiechem
On się uśmiecha (nie)sarkastycznie
I może jest najgorszym najlepszym
Ale go kocham
Platonicznie" - ulubiony :)
I księżyc Saturna był :) 5 :*
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania