Zardzewiała z siódmej A
Urszula chodziła do nowoczesnej szkoły o dużych oknach i przestronnych salach. Rude włosy i piegowata cera urobiły jej przezwisko „zardzewiała”. Przyciągała uwagę chłopaków wypukłościami na piersiach oraz szerokością bioder bardziej niż inne dziewczyny. Pewnego razu jeden chłopak namacał klucz, który nosiła pod swetrem na szyi. Nie taki mały klucz do zamka typu yale, lecz długi, z kółkiem i ząbkami na drugim końcu, jakich używano do starych zamków na zasuwę. Ciągał za ten klucz, aż wreszcie go jej zabrał. Kiedy powiedziała o tym wychowawczyni, usłyszała, że nie powinna nosić klucza na widoku i w ogóle nie musi się niczym przejmować, bo chłopcy lubią płatać takie figle. Poszła na skargę do sekretariatu, ale dyrektor nie miał czasu na głupstwa, ponieważ był jak zwykle czymś bardzo zajęty. Po lekcjach posiedziała chwilę u koleżanki, potem wróciła do domu w nadziei, że jedna z sąsiadek pozwoli jej zaczekać u siebie. Idąc klatką schodową zapukała w swoje drzwi. A nuż któreś z rodziców wróciło wcześniej z pracy. Na widok cienia padającego na wizjer odetchnęła z ulgą i czekała spokojnie aż jej otworzą. Ku największemu zaskoczeniu, w środku przywitała ją czwórka gitowców ze starszej klasy. Jeden schował się za drzwiami, reszta plądrowała mieszkanie. Natychmiast rzucili się na nią. Usiłowała się wyrwać to najstarszy uderzył ją pięścią w twarz. Znała jego nazwisko, gdyż miał opinię najgorszego ucznia w szkole, nie wiedziała tylko, że potrafi bić tak mocno. Teraz przywarł do niej blisko, aż mogła wyraźnie widzieć wydzierganą pod lewym okiem czarną kropkę. Z ust zalatywało mu alkoholem. Wzywała pomocy, wtedy jego koleżka zatkał ręką jej usta. Rozciągnęli ją na kozetce w dużym pokoju, mocno trzymali za ręce i nogi. Mimo jej płaczu, nie zważając na miotanie ciałem i stłumione jęki, każdy z nich brał swoją kolej, nawet Mikrus o dziecinnej twarzy, wysokim, piskliwym głosikiem krzyczący:
— Tak ci dobrze, lubisz kiedy to robię!
Na odchodnym herszt bandy, Polubiec, przytknął jej nóż do nosa i rzekł:
— Piśnij słówko, a tak ci upiększę buźkę, że do końca życia nie znajdziesz sobie męża.
Trzy dni dławiła w sobie ten koszmar. Obwiniała swój wygląd, inny niż jej koleżanek. „Gdybym nie nosiła na szyi klucza, nigdy by do tego nie doszło” — wyrzucała sobie w duchu, unikając wzroku rodziców. Jednak przed matką niczego się nie dało ukryć. Poznała całą prawdę, za wyjątkiem szczegółów, zbyt traumatycznych, aby o nich wspominać. Nazajutrz pobiegła roztrzęsiona do szkoły. Wkrótce zwołano nadzwyczajne posiedzenie rady nauczycielskiej pod przewodnictwem dyrektora, z udziałem przedstawicieli komitetu rodzicielskiego. Po długich, burzliwych obradach zdecydowano podjąć następujące kroki: Biorącym udział w incydencie uczniom klasy ósmej C udzielić ustnej nagany oraz obniżyć ocenę ze sprawowania. Mając na względzie bezpieczeństwo Uli, przenieść ją do innej szkoły, gdzie będzie mogła kontynuować naukę. Pod żadnym pozorem nie powiadamiać milicji ani organów sprawiedliwości, gdyż mogłoby to zaszkodzić dobrej reputacji szkoły oraz pracującym w niej nauczycielom. Łagodność kary tłumaczono postawą Uli, nieświadomie prowokującej swym zachowaniem naturalne odruchy u mężczyzn. Uczniom w jej klasie powiedziano, że Ula opuszcza szkołę z powodu planowanej relokacji. Była zawsze zamknięta w sobie, nie miała wielu koleżanek, jej odejście nie wzbudziło niczyich podejrzeń.
W nowej szkole Uli wiodło się nie najlepiej, zwłaszcza gdy wyszło na jaw, że jest w ciąży.
— Taki wstyd, jak mogłaś, co znajomi sobie pomyślą! — lamentował rozgniewany ojciec.
Wspólnie z matką nakłonił ją do aborcji. Aby uniknąć ludzkich języków, zdecydowali się przeprowadzić do odległej dzielnicy. Czwórka gitowców wkrótce ukończyła szkołę, co dyrektor przyjął z ulgą, zwłaszcza w przypadku Polubca, powtarzającego dwie klasy. Dwóch z nich rozpoczęło naukę fachu w zawodówce, Mikrusa przyjęto do technikum elektronicznego, Polubiec trafił do poprawczaka. Żadnego nie ominęła służba wojskowa. Po jej odbyciu wszyscy się zmienili nie do poznania. Podjęli pracę, założyli rodziny. Mikrus został cenionym specjalistą poszukiwanym przez renomowane firmy. Polubiec ukończył studia prawnicze, zrobił doktorat, a po kilku latach praktyki poświęcił się karierze politycznej. Jako poseł na sejm stanowczo się opowiadał za wprowadzeniem ustawy antyaborcyjnej. Po Uli wszelki słuch zaginął. Zmieniła nazwisko. Podobno miała wielu partnerów. Związała się na krótko ze sporo starszym mężczyzną, później koncertowała na doczepkę po Polsce z jakąś grupą rockową. Życia sobie nie ułożyła. Chwytała się dorywczo jakiejkolwiek pracy, żyła z dnia na dzień. Jednej nocy w drzwiach jej mieszkania wywiercono dziurę, wlano przez nią benzynę i podpalono. Uli nie udało się uratować.
Komentarze (30)
Jak zwykle dobrze napisany tekst, ale Twój ostatni dobór takich dołujących tematów jest chyba nieprzypadkowy.
Pozdrawiam.
Nie mam powodu negatywnie opisywać tutejszego admina, jeśli już to chwalić pod niebiosa, że poświęca swój czas i wiedzę, abym za darmo mógł tutaj produkować swoje wypociny.
Temat owszem niezbyt optymistyczny, ale w kontekście tego co zdążyłem już opublikować jest ledwie małym, sinym obłoczkiem, na błękitnym i słonecznym niebie. Jednak nie błękit nieba tylko takie chmurki bardziej przyciągają uwagę.
Również pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
5
Pozdrawiam
Historia wydarzyła się naprawdę, tylko trochę ją wybieliłem. Ostatnią podstawówką (chodziłem do czterech) rządzili gitowcy. Dzielnicowego wrzucili do stawu, jak była zbiórka złomu to przytaszczyli całkiem nowy samochód z ulicy, a zajęcia w klasie rozpoczynali marszowym krokiem i krzykami „Sieg Heil!”. To był prawdziwy terror.
Dziękuję za wysoką ocenę.
I aż za często słyszy się o ofiarach "prowokujących" oprawców.
Wstrząsające, dobrze napisane. Nie wiem, czy się wydarzyło, ale wierzę, że mogło.
„Chłopi”, „Lalka”, „Przedwiośnie” — żadna z tych historii nie wydarzyła się naprawdę, ale jakie to ma znaczenie?
Dziękuję za przeczytanie i komentarz :)
Okropna historia, jak zwykle ofiarą płeć piękna, znów testosteron w jajach zawinił ?
Kiedyś moja zakolegowana sąsiadka zwierzyła mi się z przykrej przygody, będąc nastolatką padła ofiara molestowania w domu rodzinnym! Miała straszny żal do matki, że nie zgłosiła przestępstwa, a matka cóż, pewnie się wstydziła, bo miejscowość mała, poza tym była niewidoma wskutek powikłań cukrzycy, słyszała tylko wołanie córki o pomoc i pośpieszyła z pomocą.
Po latach sąsiadka sama została matką, synem zajmowali się zaprzyjaźnieni sąsiedzi w czasie, gdy sąsiadka pracowała. Przypadkiem zauważyła, jak sąsiad w parku obnażał jej syna, doznała szoku, ale sprawy nie zgłosiła, a syn nie był nawet nastolatkiem tylko dzieckiem. Jak to łatwo innych osądzać i oskarżać, nieprawdaż?
Jak zwykle ciekawie napisane ??
„...znów testosteron w jajach zawinił” — no właśnie, tworząc człowieka bóg wszystko spartolił, bo czemu kobieta nie może zajść na własne życzenie? A facet powinien się zajmować pracą i zarabianiem pieniędzy ?
Zło jest banalne. Zaczyna się niepostrzeżenie. A jak już sprawy przybiorą zły obrót, ludziom trudno wyrazić sprzeciw, bo to wymaga odwagi. Wystarczy nic nie robić i się pocieszać „mnie na pewno to nie spotka”.
Jak zwykle ciekawy komentarz ?
Hihihihih, przypomniało mi się, jak mój trener opowiadał o przemocy i udzielaniu pomocy, pomógł kiedyś kobitce, którą napitalał facet, gdy sprowadził faceta do parteru, to kobitka w ryk i dalej trenera okładać piąchami. Zrobiło się zamieszanie, przyjechała policja i za szmaty trenera. Hahahahahaha, od tej pory trener nie był już taki skory do pomocy ?
Czyli kobieta sama nie wie czego chce?
Bardziej zabawnie jest to pokazane w komedii 'Tootsie'. Na pewno oglądałaś ją kilka razy, to mi napisz jeśli coś pokręciłem.
Początkująca aktorka (grana przez Jessicę Lange) zwierza się przebranemu za kobietę Michaelowi (Dustin Hoffman), że ma dosyć owijania w bawełnę i marzy się jej konkretny facet, co wszystko wali prosto z mostu. Michael wykorzystuje tę informację i już bez przebrania, podczas coctail-party proponuje jej szybki, ryzykowny seks. A ona w odpowiedzi wylewa mu na twarz kieliszek wina.
Be careful what you wish for ?
Kilka razy nie, bo ja raczej niefilmowa, tylko "Wejście smoka" i wielki Bruce przyciągnął mnie kolejny raz, ale "Tootsie" kojarzę.
Trener wmieszał się w nawalankę mocno dziwnej pary, stąd i dziwna reakcja kobiety ?
Życzenia mam wyważone i przemyślane i przeważnie się ziszczają, czego i Tobie życzę ?
'Enter the Dragon' też oglądałem kilka razy. Kiedy byłem w Hongkongu zrobiłem sobie zdjęcie pod pomnikiem Bruce'a Lee w Tsim Sha Tsui i drugie przy karykaturalnej podobiźnie Jackiego Chana, zaraz jak się wsiada do tramwaju stromą trasą wjeżdżającego na górę Wiktorii. Stamtąd roztacza się przepiękny widok na morze południowo-chińskie oraz setki statków na wodzie.
A co do wyważonych życzeń — najlepsze rzeczy, które mnie spotkały, zawsze przychodziły niespodzianie, były niezamierzone. Życia nie można zaplanować, trzeba je chwytać spontanicznie, po wariacku :)
Szczęściarz z Ciebie, ale jeszcze wszystko przede mną, Mały Smok to mój idol ?
Życzenia nie są planowaniem, życzenia to afirmacje, dodają życiu smaczku, gdy się ziszczają. O!
https://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/rozwoj-osobisty/afirmacja-na-czym-polega-i-jak-ja-stosowac-przyklady-afirmacji-aa-TuRV-L42X-3LRe.html
Po pierwsze - wina. Wiadomo czyja - Uli. Potwierdzają to jej rodzice, szkoła. Nawet a może przede wszystkim, dziewczyna wini siebie. To głęboko w nas zakorzenione.
Zostaje ukarana, przeniesiona, naznaczona. Sama nie ma siły sobie "wybaczyć" czy zapomnieć, sama nie daje sobie szansy.
Oprawcy zaś "wychodzą" na prostą. Po terapii (wojsko) "powstają" cenieni obywatele. Ciekawe czy oni mają problemy z poczuciem winy. Czy uczyniona przez nich krzywda zostawiła w nich rysę, czy w ogóle przeszła niezauważona. Może zostawiła i stała się niejako motorem czy też utrwalaczem zmian? A może nie, w końcu każdy (mężczyzna) ma prawo się "wyszumieć" a potem tylko na plus mu to wychodzi.
Jako społeczeństwo, mimo pewnego niewątpliwego "awansu" kobiet, wciąż reagujemy tak samo. Poza szkołą, do której wzywa się teraz policję nawet do średniej bójki (choć na policji często pogłębia się dramat), wciąż żądzą te same stereotypy. I nie winię tu wcale mężczyzn. Bo stereotypy najbardziej utrwalają same kobiety. Jako matki, jako żony.
Tak, masz rację, ten problem jest niezwykle złożony, nie wiadomo jak się do nie niego dobrać, cóż dopiero rozwiązać.
Ja nie myślałem aż tak głęboko. Chciałem przywołać do życia zdarzenie, o którym dawno zdążyłem już zapomnieć. Ale czasem mam taką migawkę. Przypomniałem sobie tamtą dziewczynę i zastanawiałem się jak potoczyło się jej życie. Mam nadzieję lepiej, niż opisałem.
Natomiast zakończenie to jest inna dziewczyna, koleżanka z liceum, nie tylko wyjątkowo urodziwa, ale również bardzo uzdolniona, co się nie zdarza często. Mimo to skończyła na ulicy. Na szczęście większość klasy opłaciła jej tymczasowy lokal, ja również wysłałem kilka groszy. Musiała mieć wrogów, bo rzeczywiście wlano jej przez drzwi benzynę, ale na szczęście nie spłonęła.
Jak pisał F. Molnar w 'A Pál utcai fiúk' — w życiu smutek miesza się z radością. Tym razem zabrakło tej ostatniej.
Dziękuję za wyjątkowo udany powrót :)
„Przyciągała uwagę chłopaków wypukłościami na piersiach oraz szerokością bioder bardziej niż inne dziewczyny”… znaczy, że wszystkiemu jest winna natura, że za szybko się rozwinęła.
I ten cholerny klucz jak wisielcza pętla na szyi. Też jako dziecko miałam taką smycz.
"Kiedy powiedziała o tym wychowawczyni, ta ją zignorowała. Poszła na skargę do sekretariatu, ale dyrektor nie miał czasu na takie głupstwa, ponieważ jak zwykle był czymś bardzo zajęty"… jeszcze pozostał ten Najwyższy, bo wszyscy się wypięli. Winni pozostali bez skazy.
A ona wystraszona obwiniała siebie za to wszystko: za klucz, za oświatę, za branie, za żywota, za to, że urodziła się jako kobieta i za wstyd.
„Biorącym udział w incydencie uczniom klasy ósmej C udzielić ustnej nagany oraz obniżyć ocenę ze sprawowania”… sprawcy ukarani, reputacja szkoły też zachowana, Ula bezpieczna w innej szkole… „Łagodność kary tłumaczono postawą Uli, nieświadomie prowokującej swym zachowaniem naturalne odruchy u mężczyzn”… prowokatorka powinna być wdzięczna.
A kiedy wychodzi ciąża, jeszcze jeden spada na nią kamień - bezwstydnica, co ludzie powiedzą. Na fotel ginekologiczny i po sprawie.
Oprawcy nawet nie wiedzieli o ojcostwie. Poukładali sobie dobre życie i nawet jeden robił karierę polityczną po szczeblach ustawy antyaborcyjnej uzyskując sobie rozgrzeszenie i drogę do nieba.
Dziewczyna pokaleczona wewnętrznie… „Życia sobie nie ułożyła”. Wypalono ją jak zarazę. Wykluczono poza społeczeństwo. Dlaczego ona? Stereotyp ulęgłej kobiety ciągle jeszcze ma miejsce w rodzinie, w społeczeństwie, na wielu płaszczyznach życia i w środowiskach. Naznaczamy dziewczynki już od urodzenia inną kategorią ludzi.
Pozdrawiam
Też myślę wszystkiemu winna natura. Kobiety stworzyła pięknymi, nam dała oczy.
Pisząc to cofnąłem się do szkolnej ławki. Te końskie zaloty, ciąganie za włosy, klepanie po plecach (żeby sprawdzić czy już nosi stanik), komentarze, o poszerzyła sobie spodnie, na pewno robi to każdej nocy, świeczką, do tego gromnicą. Wybuchowy wiek. Większość przez to jakoś przechodzi, ale jak wszędzie, zdarzają się nieszczęśliwe wypadki.
Obecnie chyba jest trochę lepiej. Moje córki nie mają tylu problemów, lecz też nie wszystko jest cacy cacy.
Dziękuję ślicznie za komentarz z wieloma cytatami, pełen jakże interesujących refleksji :)
Gitowcy trafili na "wyższych stopniem". Taki trochę żart z mojej strony, ale w rzeczywistości wojsko im jednak pomogło. Wreszcie musieli się poddać rygorowi, regulaminom, porządkowi dnia pełnego trudu i wysiłku. A może trafili na dobrych, mądrych przełożonych? Którzy ich "skruszyli", a późnej - "zlepili" na nowo?
Zardzewiała natomiast rdzewiała. Sama. Bez oparcia w nikim - kruszyła się. Niszczała. Ze straconą wiarą w jakikolwiek porządek.
Pewnie w wojsku trafili na twardszych od siebie, albo odczuli do czego prowadzi znęcanie się nad drugim człowiekiem. Moim zdaniem subkultura git ludzi to była fasada, pod którą mogli wyrastać w poczuciu akceptacji przez rówieśników. Wojsko im pomogło, natomiast dla Zardzewiałej nie było ratunku, jak to słusznie podkreśliłaś. Nie tylko straciła wiarę w porządek, lecz postępowała, jakby jej życiem rządził chaos. Co sama dostała, dawała innym, chcąc czy nie.
Wiele by można na ten temat pisać. Dziękuję, że o tym wspomniałaś.
Brawo więc za wywołanie tak skrajnie negatywnej emocji. Ale nie proszę o więcej, o nie.
obwiniali wyłącznie bohaterkę. 5 i pozdrawiam serdecznie:)
Dlatego wszystkie kobiety poza domem powinny nosić hidżab. Dziękuję za wizytę i zapraszam następnym razem :)
"Vox Populi..."
Dzień dobry, mój drogi panie Narratorze, zanim przejdę do sedna sprawy, pragnę zauważyć jedną rzecz: każdy literacki tekst (proza i poezja): posiada swój własny gatunek i jeśli ktokolwiek o tym nie ma pojęcia, to: nic dziwnego, że nie rozumie przesłania, nomen omen: "Nowy Porządek Świata" jest po prostu przypowieścią.
Jasne, nie powiem: pańska nowela nie jest wcale zła, opisał pan po prostu sytuację z życia wziętą, która najprawdopodobniej miała miejsce w latach siedemdziesiątych (subkultura gitowców) poprzedniej epoki - komunistycznej, jednocześnie: jest to analiza socjologiczna ówczesnej społeczności, jak widać gołym okiem: ludźmi nadal kierują instynkty, zamiast - empatia, słowem: ludzie to nadal dwunożne ssaki agresywne i dopóki nie zostanie zmieniony system edukacyjny - nic z tego nie będzie.
I aby zmienić system edukacyjny: trzeba najpierw znaleźć źródło przyczyny, a ono leży w wychowaniu agrarnym - w ten sposób jest kształtowana mentalność dojrzewającej młodzieży, tak: system edukacyjny powinien stosować wychowanie personalne - nie tworzyć jakichkolwiek klasowych stad, które potem tworzą wewnatrzną hierarchię - to nic innego jak zezwierzęcenie istoty człowieczeństwa.
Pozytywną postacią noweli jest główna bohaterka: jest ona po prostu ofiarą wybrukowanej struktury społecznej - drabiny hierarchicznej, została niczym biblijna Magda Magdalena ukamienowana i nie wytrzymała presji otoczenia, jako osoba wyobcowana nie potrafiła znaleźć stabilnego życia - wybrała własną drogę, dlatego też: ludzie, którzy mówią okrutną i bolesną prawdę - nie są akceptowani społecznie i często padają ofiarami fizycznej i psychicznej agresji, to nic innego jak terror plemienny - taka jest cena za niewinność.
Kiedyś czytałem publicystykę Zbigniewa Herlinga-Grudzińskiego, rzecz miała miejsce podczas wojny domowej w Jugosławii i doszło do gwałtu na młodej kobiecie, która ledwo uciekła do Włoch, a tam: zamiast otrzymać pomocy - przeżyła jeszcze gorsze piekło, władze państwowe nie wyraziły zgody na aborcję i urodziła dziecko - zostało jej odebrane przez siostry zakonne, władze kościelne nie wyraziły zgody na katolicki pochówek, bo: jako osoba niezamężna była "nieczysta" i została pochowana po cichu - na jej pogrzebie nikogo nie było, jednak: każdego dnia grabarz słyszał głosy dochodzące z jej grobu i w końcu otworzono trumnę - górne wieko trumny (wewnętrzna pokrywa) było pełne śladów zadrapań i krwi...
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
Jestem niezmiernie wdzięczny za bardzo ciekawy i rozbudowany komentarz, pełen analogicznych zdarzeń oraz odnośników do bogatych źródeł.
Pisząc tę historię nie myślałem aż tak głęboko co Ty. Początkowo miałem zamiar napisać opowiadanie o gangu gitowców działających na warszawskiej Sadybie w latach 1974-1976, ale temat mnie przerósł, dlatego skoncentrowałem się na pojedynczym epizodzie z życia gangu.
Piszesz: „ludźmi nadal kierują instynkty, zamiast - empatia...”. Ja myślę, że nawet empatia jest instynktem, a właściwie daleką krewną instynktu, u różnych ludzi wykształconą w różnym stopniu. Dlatego w krańcowych sytuacjach (n.p. w obliczu głodu, lub ekstremalnego wycieńczenia) większość ludzi pozbawiona jest tego typu uczuć.
Incydent z kobietą autorstwa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego jest tyleż niesamowity, co makabryczny. Niestety (a może: na szczęście?) natura nie dba o takie przypadki, ponieważ mają miejsce niezwykle rzadko. Natura dba o najwyżej 80 procent populacji i na tym polega ukryte, lecz celowe okrucieństwo natury: żeby wyprodukować wróbla o pożądanej długości 16 centymetrów, musi produkować również osobniki zbyt małe i zbyt duże, które nie przeżyją. Do tego typu refleksji zmusił mnie Twój komentarz.
Nie przejmuj się niezamierzonymi pomyłkami w komentarzach; ja sam robię często błędy. Niestety musimy być pisarzem, korektorem, grafikiem, drukarzem, wydawcą w jednej osobie, a na tyle czynności nie mamy zwykle ani czasu, ani środków. Szanujący się portal powinien mieć opcję edycji komentarzy, lecz nie wypada pisać źle o portalu, gdzie można publikować za darmo, bez konieczności oglądania idiotycznych reklam.
Bardzo przykro dowiedzieć się o księgozbiorze ukradzionym Ci przez komornika sądowego. To wygląda prawie tak strasznie co palenie książek w Niemczech w roku 1933. Rozumiem zabrać komuś samochód, telewizor, ale pozbawić go rozwoju umysłowego jakim jest czytanie? Mam nadzieję nigdy więcej takie nieszczęście się nie zdarzy.
Narrator
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania