Ze świata Farloka: Rzecz pierwsza o Bonawenturze Ciekawszym cz.4
Więzienie Ciężkoucieczkowe dla Pragmatycznych Nikczemników bez Ogłady zwyczajem ludzkim i fizjologicznym zapadło w senność w porze nocnej. Jedynie straż zwyczajna, pełniąca służbę w toku dyżuru nocnego krzątała się po ciemnych korytarzach migających tylko gdzieniegdzie słabymi światłami jarzeniówek. Gwarno natomiast zrobiło się w komnacie archiwów przetrzymywanych, dokąd wszelka wiedza o osadzonych z czasów przed zatrzymaniem trafiała w oryginale, kopii i notce zwięzłej, innymi słowy streszczeniu słowotoku dla mniej rozgarniętych służbistów.
Tam to urzędnik piśmienny, w miarę oczytany, odkrył pewną nieścisłość w pozornie ścisłych aktach Bonawentury. Od razu przywołał jakiego chłystka na przyuczeniu, aby ten pędem po naczelnego się rzucił.
– Kozeta miękka mnie wzywa. Streszczaj się – oznajmił naczelnik z nutą goryczy w głosie.
Archiwista, przygotowawszy uprzednio plik osobowy informacji o Bonawenturze, wziął jeden z pergaminów i przestudiował na szybko.
– Są pewne podejrzenia – zaczął.
– Czyżby? O kim?
– O Bonawenturze, łapserdaku puszczonym w drodze łagodzenia przed kilkoma dniami.
– Cele są przepełnione. A ten łachudra, byle kmiotek przy prawdziwych niecnotach, blado wypadał.
– A jednak mam nieścisłość i pewne wycieki ze stron nie tak od nas oddalonych.
Naczelnik ziewnął, a potem zrobił groźną minę.
– Nie widzę potrzeby przyspieszonego działania.
– Proszę jednakowoż o wysłuchanie.
– W drodze wyjątku.
– Ten Bonawentura pojawił się w osadzie ludzkiej. Szedł znanym traktem, tym którzy wszelcy zwolnieni podążają.
– Cóż więc?
– Zatrzymał się u golibrody lokalnego. Ludziska nie potrafili opisać zdarzeń w jasny sposób. Jednak wielu podawało, iż biedak ugotował się żywcem, obsmażył na krawędziach, uparował dokładnie. Sam zaś Bonawentura bez szwanku wyszedł z akcji.
Naczelnik, z posępną tym razem miną, obszedł komnatę i przez chwilę długą pary z ust nie puścił.
– To rzetelny raport? – zapytał w końcu.
– Najrzetelniejszy.
– W takim razie zachodzi obawa, że mury naszego przybytku opuścił jeden z nich – Piechur.
******
Bonawentura Ciekawszy w charakterze zbiega zbrodniczego gnał pędem uliczkami ciasnawymi, ażeby przed sprawiedliwością wtórną umknąć. Resztki odzienia zwisały mu smętnie z kończyn, falowały w biegu, ale wciąż z uporem pikantne szczegóły kryły.
Nie pojmował, co zaszło u golibrody. W jednej chwili wszystko stało się inne niż wcześniej, spalone, usmażone, dobrze ugotowane. A on jakby nigdy nic, ino osmolony z deka i lżejszy o znaczną część szat wierzchnich, wyszedł na zewnątrz, skołowany rzecz jasna. Potem zaczął uciekać, choć ludziska wcale nie zamierzali za nim w pościg ruszać. Przyglądali się widokowi osobliwemu, debatowali nieco. Ale gonić Bonawneturę? Na to zabrakło inicjatywy.
Zatrzymał się na samym skraju mieściny. Opodal odnalazł wzrokiem przytułek z legowiskami dla ciemnoty, biedoty i dla zrymowania reszty hołoty. Budynek zlepiony z gliny, traw wysuszonych i kamienia słabej próby, przechylony znacznie w lewo, słaniał się wszak na zgliszczach fundamentów, lecz przeto nadal przyjmował gawiedź zatraconą. Korytarz ciągnął się w ciemność. Zaraz po prawej, na taborecie drzemał dobrze utrzymany w tężyźnie mieszczuch. Od razu rozbudził czujność swą, widząc nowego klienta.
– Lina za dwa, trumienki po cztery, prycza dziesięć – powiedział, drapiąc się po bokobrodach.
– Prycza, na jedną noc – oznajmił Bonawentura i sypnął denarem w ilości większej o jeden od zakładanej.
Osiłek zapłatę przyjął z namaszczeniem, wskazał jednoosobową izdebkę z pryczą i niewielkim oknem na zachód.
Bonawentura rozgościł się we włościach szybko. Z okienka widok mizerny na ścianę kamienicy sąsiedniej nie był niczym niezwykłym. Ważne, iż prycza w miarę wygodna i nie trzeszczała zawzięcie. Miał wielką nadzieję, iż w tak ponurym miejscu nikomu nie przyjdzie go poszukiwać. Straż od razu założy, że zbiegł do kolejnego miasta. Tak uraczony pewnością bezpieczeństwa, zapadł w lekki, ale zdrowy sen. A w czasie tych siedmiu niemal godzin, miastowa straż dwa razy krążyła pod przytułkiem, bowiem opodal tanie nierządnice stacjonowały.
Komentarze (3)
Jest ciekawie, idźmy dalej
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania