Poprzednie częściŻelazny Wiek - Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Żelazny Wiek - Rozdział 1 - Wilczyca

Rozdział 1

Rok 88 P.I.

Wilczyca

 

Jest rok 88 P.I., wojna o niepodległość guberni zjednoczonych pod sztandarem Wschodniej Federacji Wyzwolenia trwa już dwanaście lat i zmierza ku końcowi. Armie Federacji zdołały zająć większość terenów na wschodzie i zepchnęli wojska Republiki do rzeki Trint, która rozdzielała kraj na pół. Główne walki toczą się w Regionie Stołecznym Rasentolu i tworzą jawne zagrożenie dla stolicy, a drugim równie ważnym miejscem jest centralna gubernia Fareustad. Zajęcie tej drugiej odetnie jakiekolwiek zaopatrzenie docierające do Rasentolu i tym samym przypieczętuje los Republiki.

 

Armia Republiki wraz ze wsparciem Żelaznych Wilków – Ciężkiej Brygady Najemnej operującej na terenie Fareustad, dowiedziała się o planowanym ataku na miasto Ventr, które jest głównym punktem zaopatrzeniowym dla frontu wschodniego. Wiedząc, że armia Federacji stacjonuje nieopodal wioski Curthe, dowództwo zadecydowało, że wraz z pomocą Szarej Kompanii zaatakuje wroga z wyprzedzeniem i tym samym stworzy możliwość na odwrócenie przebiegu wojny.

 

Był chłodny poranek, nim wzeszło słońce, jeszcze pod osłoną mroku grupa pięciu ludzi przekradła się między drzewami w stronę obozu Armii Federacji. Pierwsza z nich – młoda dziewczyna o szczupłej sylwetce i kasztanowych włosach, ubrana w ciemno-brązową skórzaną zbroję przykucnęła między drzewami i obserwowała obozowisko. Co chwilę dobiegały okrzyki wydawanych komend, stukot stali i tętent koni. Po chwili obok dziewczyny przykucnął jeden ze zwiadowców i odrzekł:

— Pani porucznik – zaczął szeptem mężczyzna – wszystkie informacje wywiadu się potwierdziły, wygląda na to, iż wróg planuje wymarsz na Ventr w przeciągu następnych dwóch dni.

— Dziewczyna spojrzała się na niego i odparła – w takim razie nic tu po nas, wracamy natychmiast do obozu, musimy jak najszybciej poinformować Kapitana i niezwłocznie przystąpić do szykowania zasadzki – odrzekła z determinacją w głosie

— Tak jest! – żołnierz wstał i pokazał reszcie towarzyszy, że nadszedł czas do odwrotu. Dowódca oddziału jeszcze raz spojrzała szybko na wioskę nie mogąc się doczekać momentu, kiedy rzuci się w wir walki.

Po dotarciu z powrotem do obozu mieszczącego się w środku lasu dziewczyna natychmiast ruszyła ku największemu z namiotów pilnowanego przez dwóch gwardzistów. Ci od razu ją rozpoznali i wpuścili do środka, gdzie kapitan kompanii oczekiwał jej powrotu. Gdy tylko weszła do środka natychmiast stanęła na baczność i zasalutowała mówiąc:

— Dowódca oddziału rozpoznawczego melduje zakończenie zadania!

Wysoki mężczyzna, który stał do niej plecami podniósł kubek wódki i się napił a następnie odrzekł

— Raportuj Rasterio

Dziewczyna imieniem Rasteria podeszła do stołu z mapą i wskazała palcem na wioskę:

— Poprzednie raporty się sprawdziły, armia Federacji stacjonuje obok wioski Curthe i wygląda na to, że planują wymarsz w przeciągu dwóch dni. Jeżeli wszystko się sprawdzi, to za dwa i pół dnia znajdą się w Dolinie Ventryjskiej gdzie będą idealnie odsłonięci na atak – odrzekła dziewczyna

— Czyli wszystko przebiega zgodnie z planem – mruknął mężczyzna – coś tu jest nie tak, przeczucie mówi mi, że sami maszerujemy prosto w pułapkę.

Naradę przerwał nagły chaos wywołany poza namiotem. Rasteria wraz z kapitanem niezwłocznie wyszli na zewnątrz i ujrzeli żołnierzy Republiki, którzy swoim nagłym przybyciem wzbudzili wielkie zainteresowanie wśród członków Szarej Kompanii. Na przód wyszedł starszy mężczyzna o zimnym wyrazie twarzy, ubrany w pozłacaną zbroję i ruszył ku kapitanowi i Rasteri. Gdy stanął naprzeciw nich odrzekł szorstkim głosem

— Więc tak wygląda słynny kapitan Morgan Katz, rozumiem, że to cała kompania - powiedział rozglądając się dookoła

— Tak, przyznam, że nie spodziewaliśmy się wizyty oficerów z Armii Republiki, jeżeli chodzi o plany w sprawie ataku na Curthe, to wszystko przebiega zgodnie z planem i nie ma powodów do obaw…

Morgan nie dokończył już swojego zdania, gdyż stary oficer przerwał mu machnięciem ręki i nakazał wejść do namiotu. Oboje weszli do środka a dwaj żołnierze republikańscy stanęli przy wejściu i pilnowali, aby nikt nie przeszkadzał w obradach. Następne minuty mijały bardzo powoli, co chwilę dobiegały krzyki i pretensje będące wynikiem kłótni między Morganem a oficerem, który jak zdołała wywnioskować Rasteria, był pułkownikiem o imieniu Kurt Vallen. Napięcie było nie do zniesienia, dziewczyna chodziła w kółko nie mogąc opanować zniecierpliwienia aż do momentu, kiedy obaj mężczyźni wyszli z namiotu. Republikańscy żołnierze niezwłocznie wsiedli na konie, a na odchodne pułkownik tylko rzucił, że wszystko ma być gotowe przed świtem. Wszyscy członkowie Szarej Kompanii obrzucili ich kapitana pytającymi spojrzeniami, a ten odpowiedział, że dowództwo Żelaznych Wilków (ciężkiej brygady najemnej, do której ich kompania należała) wraz z generałami 7. Armii Republiki zadecydowali, iż jutro o świcie ich Szara Kompania w połączeniu z 17. Regimentem Piechoty zaatakują Curthe, które w pełni współpracuje z Federacją. Szepty niezadowolenia rozległy się po całym obozie, a Rasteria jako pierwsza zareagowała mówiąc, że nie taki był plan oraz że doprowadzi to do rzezi. Niestety, wszystko było już zatwierdzone, a im co najwyżej pozostało wykonanie rozkazów.

Sytuacja ta niezmiernie poróżniła Rasterię i Morgana, który był dla młodej dziewczyny jak ojciec. W trakcie Wielkiego Kataklizmu prawdziwi rodzice Rasteri zostali zabici i to właśnie kapitan Katz przyjął sierotę do wtedy jeszcze świeżo uformowanej Ciężkiej Brygady Najemnej. Młoda porucznik była bardzo przeciwna tej bitwie, gdyż zdawała sobie sprawę jakie konsekwencje może ona za sobą nieść. Oczywiście jej nienawiść do wojsk Federacji wciąż była wielka jednak nie da się ukryć, że działania pułkownika Vallena również nie pokrywały się z jej poglądami. Tak o to z wieloma wątpliwościami Rasteria w końcu zasnęła nie wiedząc, że jutrzejsza bitwa całkowicie odmieni jej życie.

 

W końcu nastał poranek, a w obozie od samego rana panowała gorąca atmosfera. Wszyscy biegali i starali się zebrać najpotrzebniejszy sprzęt szykując się do bitwy. Rasteria założyła swoją zbroję, wzięła dwa czarne ostrza i ruszyła w stronę głównego namiotu, gdzie miała omówić raz jeszcze z kapitanem plan działania. Rozmowa była krótka i chłodna, w powietrzu wciąż wisiało napięcie po wczorajszej kłótni, ale nie był to czas na dyskusję. W przeciągu godziny wszyscy członkowie Szarej Kompanii byli gotowi do wymarszu. Gdy dotarli do skraju lasu zajęli wyznaczone pozycje obserwując niczego nie spodziewających się żołnierzy Federacji. Rasteria przyglądała się wiosce i wszystkim jej mieszkańcom, nieświadomych tego co zaraz rozegra się na ich oczach. Morgan Katz popatrzył na słońce, a gdy to znalazło się nad koronami drzew podniósł swą dłoń i wydał rozkaz do ataku.

 

W wiosce i położonym obok niej obozie wybuchło zamieszanie. Niczego niespodziewający się żołnierze Federacji rzucali się do broni i starali się uformować jakikolwiek szyk. Niestety nie było na to czasu, a zasadzka udała się perfekcyjnie. Pierwsze uderzenie Szarej Kompanii dało niesamowity efekt przełamując pierwszą linię obrony. Rasteria natychmiast wyjęła swoje ostrza i od razu rzuciła się w stronę wroga podrzynając mu gardło. Skakała ona od jednego do drugiego kończąc życie swoich przeciwników bez najmniejszego wysiłku. Uderzenia stali, krzyk przerażonych mieszkańców wioski oraz ryk umierających żołnierzy wypełniał otoczenie. Mimo to, pierwszy szok zaczął już ustępować i wrogowie uformowali stabilny szyk i rozpoczęli wykorzystywać swoją przewagę liczebną. Rasteria została otoczona, jednak nie stanowiło to dla niej większego problemu. Zwinnie uniknęła pierwszego ataku, który nadszedł w jej kierunku a następnie wbiła miecz w klatkę piersiową przeciwnika, po czym pchnęła jego ciało na kolejnego, który próbował się zamachnąć. Stracił równowagę a ostatnim co zobaczył było wściekłe spojrzenie dziewczyny wbijającej ostrze w jego szyję. Pozostałych trzech napastników zawahało się i to był ich ostatni błąd w życiu. Skąpana we krwi Rasteria rzuciła swoimi ostrzami zabijając dwóch z nich a do trzeciego doskoczyła szybko wyjmując krótki nóż zwisający przy jej pasie i dobiła przerażonego przeciwnika. Wyjąwszy swoje miecze z ciał zabitych, rozejrzała się po polu bitwy. Tak jak przypuszczała wszystko to był jeden wielki chaos, krew lała się strumieniami, a płomienie ogarnęły cały obóz. Wszędzie słyszała okrzyki swoich rannych towarzyszy, lecz wciąż próbowała wypatrzyć kapitana Morgana. Ten stał na środku obozu i wraz z pięcioma innymi Wilkami odpierał kolejne fale przeciwników. Rasteria natychmiast wydała rozkaz swojemu oddziałowi, aby ruszył na pomoc kapitanowi i tak bitwa przeniosła się w głąb obozu. Już po trzydziestu minutach żołnierze Federacji musieli wycofać w głąb wioski, a szara Kompania mimo znaczących strat ruszyła za nimi. Generał dowodzący wrogą armią wyglądał na zadowolonego licząc, że zmusi mniej licznego wroga do walki na swoich zasadach, niestety dźwięk dmuchania w rogi, który rozległ się za jego plecami całkowicie zrujnował plany o zwycięstwie.

Z drugiego końca wioski można było usłyszeć okrzyki bojowe i zobaczyć powiewające fioletowe sztandary Republiki. 17. Regiment pod dowództwem pułkownika Kurta Vallena natarł z całą siłą na nic niespodziewającego się wroga. Armia Federacji była kompletnie otoczona i walczyła na dwa fronty. Lost bitwy był już przesądzony i w przeciągu następnej godziny dowódca nakazał kapitulację. Rasterię i jej towarzyszy przepełniła radość. Przez całą wioskę można było usłyszeć okrzyki radości, ale nikt nie spodziewał się tego co się ma zaraz wydarzyć. Kurt Vallen nakazał zebrać mieszkańców na placu i ustawić jeńców po przeciwnej jego stronie. Wszystko to wydało się być podejrzane Morganowi, który przypomniał pułkownikowi o tym, że ich przeciwnicy się poddali i są teraz jeńcami wojennymi. Pułkownik od parsknął tylko i spojrzał na nich z pogardą:

— Wszyscy, którzy przyłączyli się do pomocy wrogowi są zdrajcami Republiki! Konsekwencje muszą zostać poniesione!

Powiedziawszy te słowa uniósł on swoją dłoń i wydał rozkaz swoim żołnierzom do ataku. Rozpętało się prawdziwe piekło, republikanie zaczęli mordować bezbronnych przeciwników oraz wyżynać mieszkańców Curthe. Wioska stanęła w płomieniach, a stojąca pośrodku Rasteria nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Przerażona skalą zniszczeń i okrucieństwem jakiego dopuściły się wojska kraju, w który tak wierzyła, i któremu tak służyła. Z szoku wyrwał ją kapitan Katz, który natychmiast rozkazał swoim Wilkom obronę ludności cywilnej i od razu wywołało to agresję żołnierzy Republiki.

— Chyba zapomnieliście, gdzie jest wasze miejsce – warknął gniewnie pułkownik Vallen

— Jak możesz dopuszczać się zbrodni wojennych na ludności kraju, za który walczysz!?

— To są zdrajcy, te śmiecie nie mają prawa nazywać się mieszkańcami Republiki – odrzekł z maniakalną wściekłością Kurt

Morgan nie wytrzymał, wyjął swój ciężki miecz i rzucił się na pułkownika, który mimo wieku zwinnie wyjął ostrze i zablokował atak – zdrajcy – odrzekł. Pojedynek między dwoma dowódcami trwał nieprzerwanie przez dziesięć minut. Miecze uderzały o siebie z niezwykłą prędkością, niestety Morgan zaczął odczuwać zbytnie zmęczenie i kiedy próbował wyprowadzić atak jego przeciwnik perfekcyjnie od odparował i wbił miecz prosto w jego serce. Gdy ciało Morgana Kataza padło na ziemię, pułkownik Vallen rozkazał swoim żołnierzom zabić pozostałych członków Szarej Kompanii. Rasteria nie mogła zrozumieć co się stało, oczy przepełniły jej łzy, gdy rzuciła się w stronę umierającego kapitana. Płakała i płakała błagając by jej nie zostawiła, lecz ten tylko wziął jej dłoń i odrzekł, że musi uciekać oraz, że od teraz to jej obowiązek jako kapitana, aby dbać o Szarą Kompanię. Wyszeptał jej ostatnimi słowami, że wkrótce przybędą posiłki z ich batalionu. To były jego ostatnie, ledwo słyszalne słowa, po których wyzionął ducha. Rozpacz i wściekłość mieszały się w sercu Rasteri, próbowała zrozumieć słowa osoby, która była dla niej jak ojciec, lecz nie mogła. Emocję wzięły górę, wstała, chwyciła swoje ostrza i skoczyła ku pułkownikowi. Napierała na niego i w szale wyprowadzała ataki jeden za drugim, chaotycznie, bez żadnego planu. Usatysfakcjonowany mężczyzna odepchnął dziewczynę na ziemię. Uniósł swój miecz i był gotowy zadać ostatni cios, gdy wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Oczy Rasteri zmieniły swą barwę na pomarańczowo-czerwoną i zaczęły płonąć. Dziewczyna zaczęła nieświadomie przekuwać swój gniew w energię magiczną – manę. Szybko wstała, ponownie chwyciła ostrza, które natychmiast stanęły w płomieniach. Z jej ust wydał się przeraźliwy ryk i zarówno Rasteria jak i Kurt zostali otoczeni kręgiem ognia. Przepełniona chęcią zemsty rzuciła się w stronę wroga zostawiając za sobą smugę czerwonej energii i jednym precyzyjnym atakiem ścięła głowę Kurta Vallena. To nie był koniec, dziewczyna nie potrafiła panować nad swoją nowo odkrytą mocą, więc zebrała płomienie i wyzwoliła je w stronę żołnierzy Republiki znacznie zmniejszając ich liczby, wybuchła panika i 17. Regiment rzucił się do odwrotu, tym samym będąc wciąż mordowanym przez Rasterię i pozostałych przy życiu członków Szarej Kompanii. Gdy bo chwili Rasteri udało się opanować emocje i od razu padła bez sił na ziemię. Z przerażeniem patrzyła na spopielone ciała, wioskę i ziemię. Nie mogła pojąć co się stało i skąd w ogóle posiadała taką moc. Niezliczona ilość myśli zaczęła napływać do jej głowy, do czasu, gdy nie usłyszała nadjeżdżających koni. Były to posiłki, po które posłał przed bitwą Morgan. Półprzytomna Rasteria jak przez mgłę widziała co się dzieje, po czym całkowicie zemdlała.

 

Rasteria obudziła się z krzykiem oddychając głęboko i będąc cała zalana potem. Leżała na ziemi w jakimś namiocie, po chłodnie który docierał z zewnątrz wywnioskowała, że jest noc. Po jej krzyku do namiotu natychmiast zlecieli się jej towarzysze, medyk oraz mężczyzna, który wyglądał bardzo znajomo. Po chwili, gdy doszła do siebie, zostało jej wytłumaczone, że od wydarzeń w wiosce Curthe minęło pięć dni i przez cały czas spała. Wspomnienia wróciły, łzy napłynęły dziewczynie do oczu i nie wiedziała co się dzieje. Znajdowali się w północnej części Leskatii – guberni położonej na południe od Fareustad, w pełni pod kontrolą Federacji. Obóz należał 2. Batalionu Żelaznych Wilków. Dowódca jednostki wytłumaczył Rasteri, że po wydarzeniach w Curthe wszyscy zostali ogłoszeni zdrajcami i jedyne co im pozostało to ucieczka na tereny kontrolowane przez Federację. Byli najemnikami, więc walczyli dla tych, którzy płacili im więcej. Oczywiście Rasteria wolała wierzyć, że walczy za jakąś sprawę, broni swoich przekonań i idei. Niestety śmierć Morgana, ludobójstwo popełnione przez Republikę całkowicie zniszczyło jej wiarę w kraj, który tak kochała. Zrozumiała, że potrzebne są zmiany, oraz że Wschodnia Federacja Wyzwolenia jest jedyną siłą, która ma realne szanse tego dokonać. W tym momencie Rasteria postanowiła, że podległa jej kompania dołączy do osób walczących o niepodległość i sprawi, iż osoby odpowiedzialne za masakrę pod Curthe dostaną to, na co zasłużyli.

 

Po wydarzeniach w Curthe 5. Armia Federacji została pokonana i musiała się wycofać z Fareustad. Dzięki temu Republika mogła na chwilę odetchnąć – wojna jeszcze się nie skończyła. Z pomocą 7. Armii Republiki udało się umocnić obronę Rasentolu i wywrzeć realne zagrożenie na Leskatię, która od wielu lat pozostawała pod stałą kontrolą W.F.W. Informacje o samym Curthe zostały skutecznie zatarte przez panującego w Fareustad gubernatora oraz dowodzącego 7. Armią generała. Wszystko zostało puszczone w niepamięć jako działa ku większemu dobru. Żelazne Wilki natomiast spotkał los taki jak pozostałe Ciężkie Brygady Najemne w guberniach kontrolowanych przez Republikę – zostały one rozwiązane i przekształcone w lokalną Milicję posłuszną urzędującemu gubernatorowi.

 

Jeżeli chodzi o Rasterię to wraz z 2. Batalionem dołączyła do sił broniących Leskatię. Po śmierci w bitwie poprzedniego dowódcy to właśnie jej przypadło dowodzenie batalionem. W przeciągu kilku miesięcy opanowała swoją nową moc magiczną, a jej poczynaniach legendy krążyły już po całej Wielkiej Republice Rasentolu oraz terenach Wschodniej Federacji Wyzwolenia. Dzięki niej uda się w przyszłości utrzymać kontrolę nad Leskatię. Swoim talentem militarnym oraz magicznym zasłuży sobie na tytuł Ognistej Wilczycy, który będzie siał postrach w sercach tych, którzy będą zmuszeni stawić jej czoła. Co więcej W historii będzie zapamiętana jako jedna z Pięciu Bohaterów, którzy przyczynią się do zakończenia Wojny o Niepodległość.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Rafał Łoboda 06.12.2021
    Interpunkcja bardzo kuleje, zapominasz nawet o kropkach na końcu zdania. Zapis dialogów również do poprawy. Bohaterka wygląda na typową Mary Sue - biega od jednego przeciwnika do drugiego i morduje przeciwników bez wysiłku.
    Ale największy problem, to to, że opisujesz, a nie pokazujesz. Relacja z walki to nie artykuł w gazecie. Brak emocji, akcja pędzi zbyt szybko i z powodu braku opisów trudno cokolwiek sobie wyobrazić (O sympatii do bohaterki nie wspominając).
  • Xendrox 06.12.2021
    Plan miałem napisać kilka opowiadań, każdy o innej postaci, gdzie wszystko zmierza do połączenia się w jedno i dopiero potem skupiać się na każdej postaci dając im należyty czas i rozbudować pod względem charakteru itp. stąd znikomy opis postaci
  • Domenico Perché 07.12.2021
    Opisy walk jak dla mnie mało zgrabne stylistycznie.

    Historie również - nagle oddziały najemników są odgórnie rozwiązane i przekształcone w lokalne milicje. Tak łatwo się dali? To byli najemnicy czy chłopski pobór?

    Ciągle nie rozumiem idei narracji: opowieść o kimś? Historia? Kawałek o dziewczynie, a potem jakby podsumowanie opowiadacza, tylko bez typowych gawędziarskich zwrotów.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania