zgubiłam kawałek wzajemności

Delikatny jak nigdy

dotyka powoli

nie upuść

 

skoczę w przepaść byleby nie

obejść tego dołu

czasu

wiele by trzeba

 

monumentalne te schody malujesz

można by pomyśleć

że prowadzę ku niebu

gładkiemu puszystemu

z waty

cukrowej

 

tak żebym mogła zanurzyć się w niej

wziąć lekko różowy wdech

i pomarańczowy wydech

 

a kolorowe endorfiny przekonywałyby

serce w kawałkach

dobrze jest

pozbierasz się

 

i w tych oparach

uciec czasowi

- Nie obowiązujesz mnie, prawda?

bo bym musiała

myśleć co by zrobić jutro na obiad

 

a tu kolejny róż

radosny malutki

chodź tu chodź

też pragniesz miłości?

tu wiele takich jak ty

a ty taki malutki

 

tak powoli

kończymy się, prawda?

żyjąc od wschodu do zachodu

czekając północy kiedy to

księżyc powie

przez swoje zdeformowane usta

życie

samotność

domeną wieczności

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bartolomeo 16.09.2017
    Bardzo spodobał mi się ten styl, ma w sobie "to coś" czego nie da się wyrazić słowami więc za ich pomocą powiem 5/5.
  • Angela 21.11.2017
    Jak zwykle pod wielkim wrażeniem przekazu. Wiersz ma w sobie to coś : ) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania