zgubiłam kawałek wzajemności
Delikatny jak nigdy
dotyka powoli
nie upuść
skoczę w przepaść byleby nie
obejść tego dołu
czasu
wiele by trzeba
monumentalne te schody malujesz
można by pomyśleć
że prowadzę ku niebu
gładkiemu puszystemu
z waty
cukrowej
tak żebym mogła zanurzyć się w niej
wziąć lekko różowy wdech
i pomarańczowy wydech
a kolorowe endorfiny przekonywałyby
serce w kawałkach
dobrze jest
pozbierasz się
i w tych oparach
uciec czasowi
- Nie obowiązujesz mnie, prawda?
bo bym musiała
myśleć co by zrobić jutro na obiad
a tu kolejny róż
radosny malutki
chodź tu chodź
też pragniesz miłości?
tu wiele takich jak ty
a ty taki malutki
tak powoli
kończymy się, prawda?
żyjąc od wschodu do zachodu
czekając północy kiedy to
księżyc powie
przez swoje zdeformowane usta
życie
samotność
domeną wieczności
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania