Zielona samotnia

Spał gdzie chciał. Nic go nie zatrzymywało, ani czas, ani ideologia,

ani droga wybrukowana poszyciem.

O wpół do trzeciej budował nowy dom z gałęzi i szyszek.

Kopał kartofle przy drodze.

Zapiekał w suchym igliwie. Dzielił się z dzikami obok ambony.

 

Powietrza miał tyle, co nieba. Wiatrem czesał włosy.

Skasowane życie przepijał wodą źródlaną,

a łopianem ocierał rosę ze skroni.

Gdzieś koło wpół do siódmej układał się ze snem.

Nigdy nie ustawał w nim śnić o marzeniach.

W zamydlonych szarych prawdach szukał wolności.

 

Dziwne, bo miał jej całe krocie...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • il cuore pół roku temu
    /Zapiekał w suchym igliwie./ – igliwiu
    /Nigdy nie ustawał w nim o marzeniach./ – to mi nie bardzo, prędzej – z marzeniami
    cul8r

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania