Zielony Deszcz

Rok 1502

 

Biegła chociaż czuła, że nie robi tego dla siebie. Chciała, ale nie mogła dostrzec chęci do walki.

 

Prawie bezduszna cisza, tylko dźwięk łamanych patyków i pohukiwania koron drzew od wiatru. Przez małe szczeliny u ,,leśnego sufity" dostrzegała niebywały odcień nieba... Upadła. Lekko przesunęła dłonią po korze drzewa, o które po chwili oparła głowę. Z zachwytem patrzyła na odgrywający się nad nią taniec liści, migocących gwiazd na szmaragdowym firmamencie

 

"- Tu nie szkoda" - wyszeptała.

 

Na jej bladym policzku pojawił się błysk, potem następny i następny. Małe kropelki deszczu zaczęły spływać jak sypane kryształki. Za nagimi plecami Rose zawiał silniejszy podmuch.

 

" -Widzisz? To dla mnie!" -położyła się na mchu i spoglądała na nią. Trwała tam w bezruchu, ukrytą w ciemności. To była ona... Śmierć.

 

Rok 2018

 

"-Masakra! Kto wymyślił ten cholerny plan!" - mówiła sama do siebie a jakby do kogoś. Nie zwracała uwagi na przechodniów. Liczyło się jedynie dotarcie na czas. Musiała wsiąść do tego busa. "-O fuu..."

 

W ostatniej chwili ochroniła twarz przed uderzeniem w betonową kostkę. Z boku ktoś zaczął coś mówić, inna osoba chciała ją podnieść, ale Samanta nie miała na to czasu. Powoli, chwiejnymi ruchami podniosła się z chodnika i mimo napływających łez z bólu po obtarciach, zaczęła biec w stronę przystanku, na którym stał już autobus nr 201.

 

"-Nie tym razem... Pro-szę!" -Szeptała niewyraźne słowa zalanymi od łez ustami. Jej długie blond włosy podchodzące pod biel wyglądały teraz jak welon sunący się gdzieś z tyłu za nią.

 

Niestety. Stała na przystanku już sama. Usiadła powoli na ławce i wypuściła z ręki trzymane opakowanie owinięte w zieloną kokardkę. Zwróciła głowę w lewą stronę, na ledwie widoczny most przy końcu drogi, unoszący się nad rzeką przecinającą miasto na pół.Nieprzytomna, jak w amoku ruszyła w jego stronę. Przez jej głowę przebiegły tylko te chwile, które miała przeżyć po raz ostatni, które tak bardzo chciała przywołać i pokazać jak mocno były dla niej ważne. Czy będzie mieć kolejną szansę? Wiedziała, że nie. Teraz już wszystko zeszło, wszystko jedno gdzie wyrzuci ten''kamień".

 

Bezwietrzne popołudnie, słońce zasłonięte przez chmury i duszna atmosfera niepewności. Samanta stała w tym wszystkim, patrząc na przepływającą pod nią wodę. Odcień brudnej zgniłej zieleni, której nienawidziła. Była ubrana w samą fioletową letnią sukienkę z czarnymi obcasami, kompletnie nie w jej stylu. To wszystko na nic. Tak miało być albo ona nie tak to wszystko zrozumiała.

 

Ściskała mocno metalową poręcz, zmuszała siebie do przywołania tego, o czym planowała rozprawiać przez resztę tego cennego pozostałego czasu. Ale jedyne co słyszała w głowie to dźwięk samochodów poruszających się za jej plecami.

 

Samanta podniosła głowę, otworzyła oczy i od razu skupiła ich uwagę na czarnej postaci stojącej na brzegu rzeki, pod laskiem. Samotna, bez żadnych innych podmiotów wokół siebie. Od czasu do czasu machając ręką ukrytą pod czarną płachtą w górę i dół.

 

"-Czy on... Próbuje skoczyć?" -oderwała się od poręczy. Niezdecydowanym krokiem zwróciła się ku drodze prowadzącej w stronę prawdopodobnego samobójcy. -To znak! Miałam go uratować! -zaczęła rozmyślać nad całą sytuacją, powoli podnosząc kąciki ust. Czuła, że wszystko nabrało nagle sensu.

 

"-Stój! -Ymm-Człowieku nie rób tego!" -nie były to słowa, których spodziewała się użyć. Myślała, nad czymś mniej oklepanym, ale co zrobić, gdy zderzenie z rzeczywistością jest tak dobitne.

 

"-Możemy to naprawić. Razem. Nic nie musisz mówić, też byłam w tak..."

 

"-Jesteś beznadziejna. Spodziewałam się po tobie czegoś lepszego. -Odezwał się ostry kobiecy głos dobiegający od nadal stojącej tyłem postaci.

 

"-S s s słucham?"

 

"-Choć tu Samanto."

 

"-A w życiu! Skąd znasz moje imię! Zresztą nieważne. Masz zamiar skooooooooaaaaaa..."

 

Nagle niczym opadająca kłoda, czarna postać przechyliła się do przodu i zniknęła z oczu Samanty.

 

"-Ja p*er*ole! Zabiłam ją! Co ja narobiłam! -Zapłakała i podbiegła do brzegu skały. -Czemuuuu nie słychać było chlustu?!" -cała w szoku, przeczesywała palcami to włosy, to zatykała usta.

 

"-Na wszystkie porażki tego świata." -doszedł nagle głos udawanego smutku i przykrości. "-Poszło łatwiej, niż myślałam. Niech no mu tylko powiem."

 

Samanta szybko odwróciła się za siebie, ale nawet nie zdążyła całkiem zrozumieć sytuacji, gdy poczuła na sobie delikatne dłonie, a następnie silne pchniecie.

 

Leciała w dół niby sekundę, a jakby przed oczyma przebiegła jej nie tylko przeszłość, ale i przyszłość. Szara, bez wyrazu i taka, o jaką zawsze się martwiła... lecz w tym momencie przyszło jej do głowy "I jeszcze pomyślą, że się zabiłam..."

 

Rozległ się dźwięk jak gdyby spadającego kamienia do wody, a potem już tylko odgłosy tętniącego życiem miasta. Zaczęło powoli kropić, a niebo przybrało jasnozieloną barwę.

 

Ps. Trudno mi było zabrać się za kompletne dopracowanie poprzedniej książki, więc piszę ją na razie, jak najdzie mnie wena. Tutaj mam dla was coś nowego, nad czym już od kilku lat skupiają się moje myśli. Nie całkiem wiem jak wprowadzić do całej fabuły, ale wydaje mi się, że w ten sposób będzie najlepiej.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Witam,
    Na początek kilka drobiazgów:

    "Z zachwytem patrzyła na odgrywający się nad nią taniec liści, migocących gwiazd na szmaragdowym firmamencie -Tu nie szkoda - Wyszeptała" - na tym fragmencie pokażę, co trzeba by było poprawić:

    "Z zachwytem patrzyła na odgrywający się nad nią taniec liści, migocących gwiazd na szmaragdowym firmamencie.
    - Tu nie szkoda - wyszeptała."

    Dialog zaczynamy od nowej linijki, plus jeśli opis odnosi się bezpośrednio do dialogu, piszemy z małej litery a po dialogu bez kropki. Spacje stawiamy przed i po myślnikach.

    Jeszcze tu pokażę, o co chodzi:
    " -Nie tym razem... Pro-szę! -Szeptała niewyraźne słowa zalanymi od łez ustami." - jest tak, a powinno:

    "- Nie tym razem... Pro-szę! - szeptała niewyraźne słowa zalanymi od łez ustami."

    Na opowi jest poradnik, jak poprawnie pisać dialogi.
    Można też edytować tekst i wprowadzać poprawki.

    Rzuca się też w oczy brak przecinków, który utrudnia poprawne rozumienie tekstu np tutaj:

    " Zwróciła głowę w lewą stronę na ledwie widoczny most przy końcu drogi unoszący się nad rzeką przecinającej miasto na pół."

    Co do fabuły, tekst jest fajny, widać tu zarys pomysłu. Opisy też są przejrzyste i zrobione z wyczuciem, choć trochę trzeba jeszcze popracować nad warsztatem. Niemniej widać tu dużo włożonej pracy.
    Nieźle wyszło.
    Życzę powodzenia w dalszym pisaniu.
    Pozdrawiam :)
  • Gnomi18 13.05.2019
    Dziękuję za Twoją opinię. Postaram się dostosować do rad ^ ^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania