Życie na emigracji cz.2
Pamiętam doskonale dzień w którym podjęłam decyzję o wyjeździe. Kłótnia z "ojcem", którego teraz mogę śmiało nazwać moim najukochańszym tatą. Nawet te krótkie rozmowy przez telefon uświadamiają mi jak bardzo jest dla mnie ważny, ile nauczył mnie w życiu, jaką pasję mi podarował. Ta kłótnia sprawiła że podjęłam decyzje nie licząc się z niczym. Chciałam być niezależna daleko od swojego rodzinnego domu. Właśnie przez takie błahostki podejmujemy w nerwach decyzje których później żałujemy. Wszystko wydawało się takie proste.
Telefon do mojego chłopaka:
- Wyjeżdżam
- Jesteś pewna? - zapytał. - Uspokój się i przemyśl to tysiąc razy
Jak zwykle miał rację. Może gdybym nie podjęła wtedy pochopnie decyzji, wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
Łzy mamy, gdy dowiedziała się o moim wyjeździe nic dla mnie nie znaczyły. Liczyłam się tylko ja i to, co aktualnie czuję.
Dwa tygodnie do wyjazdu, zero stresu, żyję chwilą.
Tydzień do wyjazdu - najważniejsze to spędzić ten czas ze znajomymi. Wychodzić wieczorami, imprezować, pić alkohol - bo przecież się żegnamy. Nadzieja na lepsze życie nie gasła. Powtarzałam sobie że będzie dobrze, że to odskocznia od codzienności, nowe, LEPSZE życie z dala od starych problemów. NOWA JA.
Ostatnie kilka dni spędzone w domu, z rodziną. Jeszcze nie wyjechałam a już tęsknię. Tęsknię za mamą, która zaakceptowała moją decyzję pomimo strachu o moją przyszłość. Za tatą, który mimo kilku nieporozumień na lotnisku żegnał mnie ze łzami w oczach - ja wiem, nie okazujesz uczuć, mam to po Tobie. Za całą rodziną, bo przecież mimo wszystko kocham ją nad życie.
Jestem kilka tysięcy kilometrów od domu. Boję się, co przyniesie kolejny dzień. Boję się, że chłopak na którym tak bardzo mi zależy zrezygnuje z przyjazdu do mnie, wybierze inną drogę. Że moja rodzina zatopi się w swoim codziennym życiu, zapominając o moim istnieniu.
Tak, boję się zapomnienia. Tęsknię.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania