Życie to gra, ale i tak możesz je przegrać: Nic tu po tobie
Zamiera z uniesioną dłonią zwiniętą w pięść — czy na pewno powinna zapukać w drzwi? Czy na pewno chce z nim pogadać? Chyba jednak nie, przecież dał jej wyraźnie do zrozumienia, że ma go zostawić w spokoju. Więc może lepiej, żeby przeczekała największą burzę negatywnych emocji.
Z drugiej strony wie, że nienawidzi czekać, a już w szczególności na przeprosiny. W dodatku jest niezaprzeczalnie winna poprzedniej kłótni, więc nie może z tym zwlekać. Poczucie winny rośnie, przygniatając ją swym ciężarem. Gdyby była bardziej egoistyczna, może właśnie siedziałaby w salonie i popijała herbatkę, a nie stała przed drzwiami jego pokoju.
Ale jednak taka nie jest, przez co nie ma pewności, czy aby na pewno dobrze robi.
— Pukasz, czy ja mam cię puknąć?
Pisnęła przerażona i natychmiast odwróciła się do niego przodem, zasłaniając dłonią usta. Nie ma to, jak jej szczęście — zawsze, ale to zawsze musi na niego trafić w takim momencie, chwili wahania, a on wykorzystuje takie sytuacje doskonale. Wszystko, by zbić ją z tropu, żeby znowu nie wiedziała, na czym dokładnie stoi.
Unosi pytająco jedną brew, patrząc na nią znacząco.
— Chciałaś coś? — Ton ma pretensjonalny, tak dla niego charakterystyczny.
— Wiesz, chyba jednak nic — odpowiada nieco opryskliwie. Jak małe dziecko, które nie dostało lizaka w sklepie od rodzica, ale było zbyt dumne, żeby zapłakać.
— Więc przestań blokować mi przejście.
Cofa się odruchowo, jednak gdy ten dotyka klamki, staje między nim a drzwiami, by nie mógł ich otworzyć.
Chłopak wzdycha wyraźnie zirytowany.
— Co ty dzisiaj odwalasz?
— No bo ja… — Zaczyna się jąkać. Jak ona tego nienawidzi. — Chciałam cię przeprosić.
— Przeprosiny przyjęte, a teraz już idź.
— Ale… Cholera, w co ty ze mną grasz? — nie wytrzymuje. — Mam wrażenie, że każde z was gra ze mną w jakąś gierkę! Ty w szczególności!
— Ach tak? — Unosi do góry jedną brew. — Mów dalej.
— Całe moje życie to jakaś pierdolona gierka.
— W życiu nie wczytasz poziomu.
— Ale każdy próbuje ugrać coś dla siebie.
— Cóż, tak jest, jednak grę w końcu wygrasz, a życie zawsze możesz przegrać.
— Co za dupek — mruczy oskarżycielsko. — Dopóki się nie poddam, życie również mogę wygrać.
— Myślę, że najlepiej będzie, gdy zatańczysz mi, jak ci zagram.
— Mowy nie ma!
— Więc nic tu po tobie. — Odsuwa ją zdecydowanie od ściany, chwytając za ramiona, i otwiera drzwi. Po chwili wahania dodaje: — Nie przychodź tu więcej.
Zamyka drzwi.
A więc nic się nie zmieniło. Nadal gra w grę zwaną życiem. Najgorsze jest to, że na cudzych zasadach.
I pojęcia nie ma, jak się od tego uwolnić.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania