Poprzednie częściAutostop Kostuchy - 1.

Autostop Kostuchy - 2

...okazje, na tym zależało mu w tym momencie, trzecia okazja tego dnia była by świetna dla niego, łupy z poprzednich dwóch były wspaniałe. Idzie wzdłuż drogi, w kierunku północnym, i rozmyśla o dzisiejszym "utargu". Rudy drwal z brodą w półciężarówce i tleniona blondynka w cadillacu. Zdobycze miał w plecaku który miał przewieszony przez prawe ramie. Szedł i rozmyślał kiedy zobaczył światła, odwrócił się i wystawił rękę w rękawiczce z kciukiem do góry, kierowca przejechał koło niego i zatrzymał się cztery metry dalej. Był to nowy ford fiesta. Kierowcą był starszy pan, koło siedemdziesiątki.

- Dokąd to Pan zmierza?- zapytał kiedy młody mężczyzna o krótkich brązowych włosach i w rękawiczkach, wsiadał do jego wozu.

- Na północ- odpowiedział.

- Gdzieś dokładniej?

- Jakieś 100 kilometrów.

- Tyle cię mogę podwieźć - stwierdził starzec.

- To co jedziemy?

- Tak.

Przejechali jakieś sześćdziesiąt kilometrów kiedy to autostopowicz poprosił kierowcę żeby się zatrzymał bo on musi się wylać.

-No dobrze- stwierdził starzec- już się zatrzymuje.

Kiedy się zatrzymali pasażer rozejrzał się czy nie przejeżdża jakiś samochód. Kiedy zobaczył że nic nie jedzie z obu stron złapał starca za głowę w skręcił mu kark. Starszy pan nawet nie zdążył zareagować kiedy osoba którą postanowił podwieźć złapała go i skończyła jego żywot.

Kiedy ten staruszek już nie żył jego pasażer wyjął nóż wojskowy i odciął mu głowę, zawinął w plastikową torbę i wsadził do plecaka gdzie miała towarzystwo dwóch wcześniejszych "zdobyczy". Po zapięciu plecaka z głowami wyciągnął resztę ciała przez drzwi od strony pasażera i wciągnął je dwieście metrów w głąb lasu. Wyciągnął saperkę i wykopał płytki dół wrzucił bezgłowe ciało do dziury i zasypał. Nie usypywał kopczyka, nikt nie musiał szybko tego znaleźć. Po skończeniu tych czynności skierował się na południe, po przejściu kilometra lasem wyszedł na szosę.

Teraz też chciał złapać okazję, tylko w kierunku południowym. Tym razem kierowca przeżyje, bo teraz już musi wrócić do domu - tu dziadek przerwał i pogrzebał w kominku.

-Dziadek ale dlaczego mi to opowiadasz?- zapytałem pełen pretensji

-Pytać będziesz jak skończę- odpowiedział i powrócił do opowieści.

Przeszedł prawie pięć kilometrów, minęły go trzy samochody, ale żaden się nie zatrzymał. Kiedy już stracił nadzieje usłyszał warkot silnika. Odwrócił się i zobaczył właściciela tego warkotu, był to czarny Chevrolet Camaro rocznik '69 i miał czerwone światła. Na początku go to zdziwiło ale stwierdził że to nic znaczącego i wystawił kciuk. Camaro się zatrzymał, wsiadł i zobaczył że kierowcą była rudowłosa piękność. Wsiadł z myślą że jednak dzisiaj będzie jeszcze jeden łup.

Ona.

-Gdzie się wypierasz?- zapytała aksamitnym głosem.

-Na południe.

-Wspaniale.

Ruszyli. Po już trzydziestu kilometrach postanowił że wcieli swój plan w życie.

- Czy możemy się zatrzymać?- zapytał- musze siku.

- Nie,- odpowiedziała ona pewnym głosem- nie odetniesz mi głowy, o to się nie martw.

Zamarł po tych słowach. Skąd ona wie?- pomyślał.

- Wiem bo jestem ty co ty dajesz tamtym ludziom,- odpowiedziała na jego myśli- moje imię brzmi śmierć.

- Ale jak to? Co ty tu robisz- powiedział pewnym głosem, nie bał się co go dziwiło skoro siedzi teraz w tym pięknym aucie z samą śmiercią. Może dlatego że była piękną kobietą, a jego takie piękności nie przerażały.

- Jestem tu żeby cię zabrać ze sobą, kochaniutki- powiedziała odwracając się do niego. W tedy on zobaczy pewną rzecz. Jej twarz zmieniła się w trupią czaszkę, co potwierdziło mu jej słowa. Potem jej twarz wróciła do ludzkiego stanu i w tedy spostrzegł coś na jej twarzy małe rumieńce. Czyżby się w nim zauroczyła,chyba tak. Wywęszył okazje wynikającą z tego zauroczenia. - Skoro ona jest kostuchą to z tego wynika że zabiera ludzkie życia. Jeśli jest we mnie zakochana to będę zabierać te życia z nią- pomyślał- nie mam nic do stracenia. Postanowił spróbować poderwać samą śmierć.

-Wiesz że masz piękne oczy?- Zaczął- Od patrzenia w nie można wpaść w obłęd.

-Dziękuje- powiedziała zakłopotana.

- Nie dziękuj, to szczera prawda. Naprawdę jesteś śmiercią? Lubisz ludzki ból?-Zapytał.

- Tak jestem, i uwielbiam ludzkie cierpienie - odpowiedziała. Teraz wiedział że ona jest już jego.

-W takim razie, pokaże ci coś- powiedział rozpinając plecak i wyciągając głowę starszego pana,- ładna prawda?- zapytał.

- Tak piękna - prawie krzyknęła z radości na widok staruszka- masz więcej?

-Tak- odpowiedział i wyciągnął dwie pozostałe

- Wiedziałam że skręcasz karki, ale że bierzesz takie trofea, to już nie.

- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz, ale jeśli będę mógł z tobą jeździć i zabierać ludzi z tego świata to lepiej się poznamy- zaproponował- co ty na to?

-Tak, tak zgadzam się. Będziemy jeździć i zabierać życia autostopowiczom, już nie będę sama tego robić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • katharina182 03.11.2016
    To się dobrali;) morderca i śmierć. Fajny rozdział. Lubię takie mrożące krew w żyłach opowieści: ) zauważyłam kilka literówek. Przeczytaj tekst uważnie to też je wyłapiesz. Zostawiam 5 i lecę do kolejnego rozdziału

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania