Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Bezpłatni Mordercy, czyli Rurką i Kijem: Rozdział III
- Już jestem! - zawołał Janusz, wchodząc do mieszkania. Marianna siedziała przy stole w kuchni z przenośnym komputerem. Na widok męża zamknęła pokrywę laptopa i podeszła do niego, uśmiechając się.
- Jak było w pracy? - spytała.
- Przecież wiesz, że tak jak zwykle. Jestem tylko woźnym, a nie dyrektorem czy inną osobistością. - Janusz zawiesił kurtkę na wieszaku, zdjął buty i rozłożył się na kanapie w salonie. - Czemu nagle mnie o to pytasz?
- Bez powodu - wzruszyła ramionami. - Odgrzać ci zupę czy chcesz najpierw się zdrzemnąć?
Mężczyzna uważnie przyjrzał się swojej żonie. To zachowanie nie było w jej stylu. Zazwyczaj po powrocie do domu mógł co najwyżej usłyszeć, żeby zamówił sobie pizzę, bo nie chciało się jej nic gotować.
- Co jest? Rozbiłaś samochód? Wydałaś całą moją pensję na ubrania? Twoja matka chce nas odwiedzić?
- Ja pierdolę, z tobą się jednak nie da porozumieć. - skrzywiła się Marianna. - Chciałam raz być dla ciebie miła, tak po prostu, dla odmiany. Jak sobie tego nie życzysz, to tym lepiej dla mnie. Idę wziąć prysznic.
- Wreszcie brzmisz jak kobieta, którą poślubiłem.
- Żryj cement - usłyszał w odpowiedzi, zanim jego żona zniknęła w łazience. Pokręcił głową z uśmiechem, ale ten szybko zniknął z jego twarzy; wszak miał powody podejrzewać, że za jej chwilową uprzejmością kryło się coś więcej.
Gdy usłyszał szum wody z prysznica, zakradł się do kuchni i otworzył laptopa Marianny.
- Niech to szlag - wyszeptał, ujrzawszy, że założyła hasło. Odgadnięcie go mogło zająć mu wieki… albo i nie. Postanowił podjąć próbę.
Wiedział, że większość ludzi ustawia jako hasło swoje imię, datę urodzenia albo coś w tym rodzaju. Do Marianny jednak za cholerę to nie pasowało. Skoro już zrobiła coś takiego, oznaczało to, że chce ukryć zawartość komputera przed nim, Januszem. A w takim wypadku musiała użyć hasła, na które według niej nigdy by nie wpadł.
Na próbę wpisał w okienko: mójmążtodupek. Nie udało się. Zmodyfikował trochę tę samą frazę. Może z wielkiej litery? Może ze spacjami? Efekt jednak pozostał ten sam. Podobnie stało się z mieszkamzidiotą, janusz-sranusz, starzymielirację, a nawet kiedyonwreszciezdechnie. Tymczasem po odgłosach z łazienki wywnioskował, że Marianna wyszła spod prysznica i zaczęła suszyć włosy. Podjął jeszcze kilkanaście nieudanych prób. Czas się kończył...
Wtem w głowie Janusza pojawił się jeszcze jeden, ostatni pomysł. Jak na złość, akurat wtedy suszarka do włosów ucichła i musiał wrócić na swoje miejsce na kanapie, żeby nie wzbudzać podejrzeń.
- Czemu masz taką głupią minę? - spytała go żona, wychodząc z łazienki w szlafroku. - Nie licz na nic, umyłam się dla siebie.
- Nawet przez myśl mi nie przeszło, że jest inaczej.
- Poza tym radzę zabrać się sprzed telewizora. Za chwilę będę oglądać mój serial.
- I tak miałem zamiar wstać. Chyba pójdę odgrzać sobie tę rzekomą zupę. - Janusz jak gdyby nigdy nic wrócił do kuchni, starając się nawet nie spoglądać na laptopa Marianny.
- Udław się nią - usłyszał jeszcze.
Cóż, może jednak rzeczywiście wszystko było po staremu.
Komentarze (2)
Dzięki!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania