Chłopak o stu twarzach - Rozdział 1
Wiki:
Kolorowe światła migocą się nad moją głową, a ja ruszam się w rytmie głośnej i energicznej muzyki. Co chwilę trąca mnie jakaś nieznana mi osoba, próbująca wydostać się z przepełnionego ludźmi budynku. Od czasu do czasu miękną mi nogi, kręci mi się w głowie i całkiem przypadkiem ocieram się o tańczących wokół ludzi. Nie przyglądam się wystrojowi jaki panuje w tym pomieszczeniu, lecz spoglądam na moją przyjaciółkę, dla której zabawa od zawsze jest bratnią duszą. Niebieskooka blondynka siedzi na sofie i flirtuje z nowo poznanym chłopakiem, który jak widać nie potrafi się jej oprzeć.
- Wiki, chodź do nas! - krzyczy i macha w moim kierunku.
Spoglądam na nią i ręką przeczesuję swoje rozczochrane, czarne włosy sięgające mniej więcej do ramion.
- Idę! - krzyczę i równocześnie przepycham się przez tłum roztańczonych i upitych nastolatków - Przepraszam, przepraszam.. - bełkotam odwracając się, co chwilę w ich stronę.
Jednak w pewnym momencie na mojej drodze napotykam jakąś przeszkodę. Podnoszę wzrok ku górze, ale widzę tylko czarną, skórzaną kurtkę będącą własnością kogoś o dwie głowy wyższego ode mnie.
- Uważaj, jak chodzisz! - Wkurzony chłopak odtrąca mnie na bok, aby zrobić sobie miejsce i odejść bez słowa.
Zawroty w mojej głowie spowodowane dużą ilością alkoholu zwiększają się. Przed oczami mam mroczki, a moje ciało zatacza się na wszystkie strony.
- Sam uważaj! - warczę ledwo trzymając się na nogach.
Odważam się na zobaczenie kim jest ten przemiły pacan, ale gdy to robię uświadamiam sobie, że widzę go po raz pierwszy. Oznacza to, że nie chodzi do naszego liceum, ponieważ wszyscy uczniowie przychodzą tu w piątkowe wieczory, aby odreagować i zabawić się, a on nigdy wcześniej tu nie wpadał. Jego ciemne włosy są w nieładzie, twarz obojętna, a oczy rażą tajemnicą i mrokiem.
- Wiki, no chodź! - Przyjaciółka podchodzi do mnie i ciągnie za rękę w kierunku stolika, w którym ciągle siedzi nowo poznany dwudziestolatek.
- Anka, chłopak nie zając, nie ucieknie - mówię z uśmiechem na twarzy.
- A prawda, że zając - wybucha śmiechem i ciągnie mnie coraz mocniej i mocniej.
- No to chodźmy - parskam i pozostawiam niemiłego pacana wśród tłumu.
Parę minut później wraz z Anką siedzę na szarej sofie, a obok nas Wojtek - chłopak, którego poznała dziś wieczorem.
- Za chwilę przyjdzie mój kumpel. Mam nadzieję, że go polubicie - oznajmia chłopak.
- Wiki, może poznasz tego kolegę - mówi Anka, puszczając mi oczko.
- No nie wiem.
- Oj, nie marudź - Podszczypuje mnie pod stolikiem.
- Anka! - krzyczę ledwo powstrzymując śmiech.
- Oto i on - Wojtek wstaje i przedstawia nam swojego kolegę, który zjawił się właśnie przed momentem.
Co za pech! Przed moimi oczami stoi chłopak, na którego niedawno wpadłam. Teraz, gdy nie ma na sobie kurtki zauważam tatuaż w kształcie wilka na jego prawym ramieniu.
- Chyba już się widzieliśmy - Wyraz jego twarzy nadal jest obojętny.
- Chyba tak - Przeszywam go morderczym spojrzeniem.
- Michał - przedstawia się.
- Wiki, to znaczy Wiktoria.
- Może odwieziesz Wiki do domu? - pyta Wojtek patrząc na chłopaka.
- A ty nie możesz?
- Muszę odwieźć Ankę.
- Skoro nie mam innego wyjścia - warczy i zaczyna tupać nogą.
- Poradzę sobie.
- Zawiozę cię. Sama sobie nie poradzisz - oznajmia, a ja podnoszę się i idę prosto za nim. Teraz naprawdę czuję się niezbyt dobrze.
- Wszystko okej? - Odwraca się i widać, że jego mocną stroną napewno nie jest cierpliwość.
- Tak, tak - Kiwam głową na potwierdzenie.
Komentarze (14)
,,- wyraz jego twarzy'' - Wyraz dużą
,,- podszczypuje mnie '' - dużą
,,przeszywam go'' - dużą
,, odwraca się '' - dużą
,, kiwam głową'' - dużą
Wszystko w narracji, co nie dotyczy mowy, piszemy z dużej litery
Fajnie opisana scenka, ciekawe, czy ten wyrośnięty przyjemniaczek spodoba się Wiktorii, czy będzie dalej niemiluchem. I jeszcze jedno. Ja bałabym się tak pojechać z nieznajomym. Dam 4.5 czyli 5 :)
A tak z innej beczki to kiedy dodasz następny rozdział twojego pierwszego opowiadania?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania