Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

drugie piętro (1)

Na obskurwiałym, brudnym od krwi, moczu i innych wydzielin łóżku, znajdowała się postać. Nie można powiedzieć, że była to ponętna blondynka o bujnych kształtach, oczekująca na klienta z iskierką w oczach. Przeciwnie, była to odrażająco chuda istota, prawie na pewno ludzka - nie czarujmy się, żadne inne stworzenie nie doprowadziłoby się do takiego stanu bez pomocy specjalisty - ubrana w zwisający z niej kostium, strój, składający się z różowego topu i dżinsowej spódniczki. Obie te sztuki odzieży zwisały smętnie z istoty, która ponad wszelką wątpliwość usiłowała wypinać się zachęcająco.

Tu należy przerwać ten przydługawy opis tego, co dostrzegło oko podczas jednego, szybkiego rzutu nim w głąb pomieszczenia, i dodać, że to, co tu widać, tu czyli wszędzie, nie tylko na tym wstrętnym, zaklejonym od krwi, spermy i starych rzygów łóżku, ale wszędzie, w całym budynku, na całym piętrze, to chyba jakaś nowoczesna instalacja, albo coś takiego.

Albo, nieliteracko mówiąc, rudera pełna ludzkich strzępów, wyplutych ochłapów cywilizacji.

Trudno uwierzyć, że ktoś mógłby chcieć w ogóle dotykać coś tak aseksualnego. Tak przepotwornie chudą, zabiedzoną i niezachęcającą istotę, która może i miała atrybuty seksownej dwudziestolatki, ale pewnie gdzieś indziej.

Może w innym wymiarze.

Napis na ścianie głosił, że pół godziny na jeden numer najwyżej. Jeszcze raz: Na obskurwiałej, brudnej i pozaciekanej ścianie był napisany, może i palcem maczanym w gównie, tekst. 1/2 h na numer max. I obok dopisek: Wszystko za 10$. Na obłażącym z farby, krzywym stoliku stał tłusty od brudu słoik z pogniecionymi, wymiętolonymi banknotami.

W pomieszczeniu obok, w kupce śmierdzących, starych szmat na podłodze leżało dwóch, z braku lepszego określenia, mężczyzn. Można by uznać, że jest to coś na kształt barłogu, może nawet próba ucywilizowania. Była bowiem ohydna, wstrętna szmata, którą ktoś, zdaje się w jakimś celu, specjalnie, wypchał innymi szmatami, na kształt poduszki.

Leżący na niej człowiek miał jakieś może czterdzieści dziewięć lat, a wyglądał i pachniał, jakby był martwy od tygodni.

Wróćmy jeszcze do poprzedniego pomieszczenia, gdzie wypinając chude pośladki, przebywała ta dziewczynopodobna, anorektyczna osoba. W pokoju, pomieszczeniu raczej, jest - oprócz wilgoci, stęchlizny i rozkładu - charakterystyczny, słodkawy zapach, znany wszystkim użytkownikom najsłynniejszej na świecie firmy produkującej kondomy. Za łóżkiem leżało ich, w różnych stadiach rozkładu, co najmniej kilkadziesiąt. Nie będę wspominał o biegających wszędzie owadach biegających, bo po co się ma czytelnik zerzygać. Pod, hm, poduszką, istota ma wielką butlę żelu plej, o słodkawym zapachu. Który, ponad wszelką wątpliwość, jest jadalny. Na języku, jakby kto spróbował, czuć posmak sacharozy. Służy pewnie do, hm. Pewnie ma wiele zastosowań.

Muszę zmykać, bo oto uzbrojony w dziesięciodolarowy banknot, brudny jak on sam, po schodach spieszy mężczyzna. Ma tłuste włosy, które kiedyś mogły być fryzurą na czeskiego piłkarza, kilkutygodniowy wąsik i ciuchy, które ma na sobie, ostatni raz widziały pralkę, gdy obok niej przechodził. Ze starych, brudnych butów wychodzą mu palce.

Nie widać, co się dzieje, gdy wchodzi do pomieszczenia z istotą, nazwijmy ją dziewczyną, roboczo tak. Widać było tylko, jak ściąga spodnie, a ten zastygły, katatoniczny patyczak, och, przepraszam, dziewczyna, sięga pod poduszkę -

Ale do tej pory trzeba było wyjść. Dziewczyna ma na imię Lucy, nie wiem, czy na pewno, ale jakieś imię trzeba mieć, choćby w celach porządkowych. Tymczasowo, bądź co bądź jest główną bohaterką i poznajemy jej świat, tak po prostu, żeby zachęcić, być może, czytelnika, żeby został na tym piętrze dłużej i rozejrzał się dokoła.

Jest bardzo wiele nut zapachowych we wszechobecnym smrodzie panującym na tym piętrze. Statystyczny człowiek, instalator zabłąkany tu lub inny zgubiony, stracony, przypadkowy człowiek, ma szansę zostać na chwilę i nawet może rozpozna jedną czy dwie nuty. Typowy, zwykły człowiek, everyman, rozpoznaje różnicuje zapach ludzkiego gówna, psiego, kociego, wymiotów, pierdów, wie jak śmierdzi siarkowodór, jak pleśń, jak niemyte nogi, jak stęchlizna, jak mocz i jak szambo. Jak gnojówka. Jak zwiędłe kwiaty, skwaśniałe owoce, przetrawiony alkohol i kilka faz długo niemytego człowieka. Nie myśli o tym nasz zwykły Bolek, ale zna je.

Zapach popielniczki, mokrego popiołu, gryzący swąd dymu w połączeniu z wszystkim powyżej plus wiele, wiele więcej określonych i nieokreślonych nut składa się na kakofonię zapachów, jaką można wciągnąć nosem, stojąc na schodach między piętrami. Cdn

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Canulas 18.10.2017
    Ok, Panie Okropny. Mam trzy minuty. Jedziem.

    Dla mnie ten tekst, to trening. Strawny dość, jednak średnio celowy, by nie napisać: bez.
    Zawarte tu elementy turpizmu nie porażają, ale i nie dostają. Są całkiem ciekawe fragmenty, jak ten o zapachach, ale całość ma wydźwięk treningu w rzemiośle. Czasem mi się wydaje, że nawet to lub inne zdanie jest specjalnie ujęte "nad-byczo", by porazic czytelnika elokwencją.
    Dalej.
    Zbytnie dookreślenia i powtrzórzenia.
    O ile w Tulpach wpisują mi się w konwencję, o tyle w tym tekście budzą wątpliwości.
    Nie kopiuje tych momentów, które mnie rażą bo nie mam czasu, ale jeśli się uprzesz, to to potem ogarnę.
    Tak więc, podeszło mi na czwórkę i tyle dam.
    Sam się wywindowałeś na piedestał znakomitymi Tulpami, więc jak już wsiadłeś na wysokiego kunia, to tera musisz umić na nim hasać.
    Obraz całości strawny. Naskicowany z dbałością lub nawet Nad-dbałością, jesli idzie o szczegół. Podoba mi się, że epatujesz od różnych zmysłów, a nie tylko wyświechtanego wzroku.
    Nie mniej, ucieka mi sens nadrzędny.
    Chwilowo, może to się zmieni (nie mówię, że nie), nie umiem na to spojrzeć inaczej, niż na dobrze wykonane ćwiczenie.
    Peace.
  • Okropny 18.10.2017
    To wstęp do czegoś, klaruje mi się jakaś myśl, jedynie pisząc mogę do niej dojść - a jak zwykle, pisząc nie czytałem, ergo to, co tu widzicie, to jedna, prosta myśl.
  • Canulas 18.10.2017
    Okropny no ok, dlatego mówię, że jest to opinia niewiążąca, płynna i, jako taka, może ulec zmianie.
    Rozpoczynanie, in media res, jest popularne, polecane i wskazane, ale tu ten polot i naleciałości turpizmu, wrysowały mi się w pojęcie dobrze wykonanego, ale tylko ćwiczenia.
    Zobaczymy dalej.
    "Jedynie pisać, mogę do niej dojść. - to mnie się podoba. Fakt. Czasem można tylko tak.
  • Canulas 18.10.2017
    Dostają-odstają * autokorekta
  • Ritha 18.10.2017
    Przeczytałam Okropny i mam parę spostrzeżeń.
    "prawie na pewno ludzka" - a taki niuansik
    "Albo, nieliteracko mówiąc, rudera pełna ludzkich strzępów, wyplutych ochłapów cywilizacji." to jest ciekawe plus o "nowoczesnej instalacji", ogólnie lubię nazywanie czegoś "instalacją" :D nie wiem czemu

    "uzbrojony w dziesięciodolarowy banknot" - to mi się widzi bardzo
    Jakie fryzury mają czescy piłkarze?
    "Dziewczyna ma na imię Lucy, nie wiem, czy na pewno, ale jakieś imię trzeba mieć, choćby w celach porządkowych." - dobra logika

    Wiesz jaka myśl mi wierci dziurę we łbie jak Cię ostatnio czytam. Ocierasz się non stop o tematy, o jakie się ocierasz. Czyli - dziwki, spermy, kondomy, zeszmacone istotki, jakaś psychodela ukierunkowana w tą stronę. Nie odbierz tego jakoś negatywnie, luźna myśl. Bo wiem, że potrafisz inaczej i jesteś elastiko, więc to nie kwestia umiejętności, tylko inspiracji. Zastanawiam się po prostu czy sam siebie zbytnio nie szufladkujesz. Kumasz? Ale to taka myśl poboczna, bo do tekstu samego w sobie nie mam się powodów czepiać. Jest odjechany, jak zawsze i jak zawsze poza jakimiś ramami czegoś. No. "ramami czegoś". :D Chyb anie jestem dziś w komentatorskiej formie :p
  • Okropny 18.10.2017
    Ostatnio mroczne mam myśli, man. Inaczej tego z siebie nie wyrzucę, a to jest, hm, zalążek czegoś, hm
  • Ritha 18.10.2017
    Kumam ziom, czekam w takim razie na rozwinięcie :)
  • Agnieszka Gu 29.10.2017
    Oki, na początek drobiazgi:

    "biegających wszędzie owadach biegających" - to powtórzenie to zabieg celowy, rozumiem?
    "sięga pod poduszkę -" - na końcu myślnik?

    Świetnie opisujesz otoczenie, nastrój.
    Czyli mamy tu fajny, klimatyczny wstęp, zapoznanie z sytuacją i zaraz lecimy dalej...
  • Okropny 29.10.2017
    Narracja mówiona ma tendencje do powtórzeń, ten myślnik miał sugerować urwanie. Nie poprawiałem tego jeszcze.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania