Poprzednie częściDziewczyna od duchów, 1. Klara

Dziewczyna od duchów, 3. Osobiste demony

„Zacznie dostrzegać to, czego inni widzieć nie będą.”

 

Po tym, jak Klara gdzieś „wsiąkła” rzuciłam się na łóżko i bezmyślnie gapiłam w sufit. Przeszła mi ochota na cokolwiek. Uderzyły we mnie demony przeszłości, które do tej pory tak skutecznie udawało mi się trzymać od siebie z daleka.

Przymknęłam powieki i zaczęłam rozmyślać o wydarzeniach, które zrujnowały moją rodzinę. Czternaście lat temu moja o dwa lata starsza siostra, Natalka, utopiła się w basenie.

Na myśl o niej coś ścisnęło mnie w gardle. Tragiczna śmierć mojej siostry zapoczątkowała kolejne nieszczęścia. Mój ojciec, który tamtego feralnego dnia się nami zajmował, nie mógł przebaczyć sobie przebaczyć tego, że dopuścił do nieszczęśliwego wypadku. W kilka tygodni po pogrzebie Natki matka znalazła go martwego na strychu; powiesił się, nie mogąc znieść wyrzutów sumienia, które go gryzły.

Po tym wszystkim, moja rodzicielka sprzedała dom, w którym dotychczas mieszkałyśmy i przeprowadziłyśmy się do innego miasta. Domyśliłam się, że matce musiało być ciężko: straciła ukochane osoby, w dodatku musiała sama zajmować się malutką córeczką.

Bardzo szybko, raptem trzy miesiące po tym, jak owdowiała, związała się z kolejnym mężczyzną. Był nim Rafał, mój przyszły ojczym. Matka wzięła z nim ślub i zamieszkaliśmy razem. Wyglądało na to, że nasze życie się ustabilizowało.

Myliłam się. W dniu moich trzecich urodzin matka nagle zniknęła. Nie zostawiła nawet żadnego listu, który by wyjaśniał jej odejście.

Tragiczną historię mojej rodziny poznałam dopiero w dniu swoich piątych urodzin, kiedy babcia Mania, nie mogąc wytrzymać moich pytań, postanowiła zaspokoić moją ciekawość. Matka tylko jej wyjawiła tajemnicę naszej przeszłości; nawet Rafał, jej mąż, nie miał o tym żadnego pojęcia.

Miałam żal do mojej rodzicielki, o to, że postąpiła tak samolubnie. Nie było jej przy mnie, kiedy najbardziej jej potrzebowałam. To ona, nie babcia Mania, powinna mnie tulić, kiedy płakałam za siostrą.

Udręczona rozdrapywaniem starych ran, zasnęłam.

Uciekałam uliczkami jakiegoś nieznanego mi miasta. Intuicja podpowiadała mi, że ten, kto mnie gonił, nie miał wobec mnie dobrych zamiarów. Poczułam przypływ adrenaliny i przyspieszyłam, usiłując zgubić prześladowcę, ale on był jak pies gończy. Węszył i tropił.

Powoli zaczynałam opadać z sił. Wtedy dotarłam na krawędź przepaści. Odwróciłam się; on był już za mną. Nie zastanawiając się, zrobiłam krok w tył i rzuciłam się w bezdenną otchłań. Ostatnim obrazem, jakim zobaczyłam, była jego dłoń, wyciągnięta w moim kierunku.

Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam nad sobą czyjąś twarz. Krzyknęłam przerażona i usiadłam gwałtownie na łóżku.

- Nigdy więcej tak nie rób – wysapałam, poirytowana.

Klara, uśmiechając się jak niewiniątko, pochyliła się tak, że jej twarz znajdowała się zaledwie kilka centymetrów od mojej. Poczułam się niekomfortowo w tej sytuacji, ale starałam się się tego nie okazywać.

- Tak śmiesznie wyglądasz, kiedy śpisz – powiedziała cicho i odsunęła się szybko, jakby nagle zrobiło się jej głupio z powodu swojego zachowania.

Wypuściłam głośno powietrze i stanęłam na równe nogi. Czułam się nieco lepiej, niż przed tą krótką drzemką. Widać sen, mimo tych dziwnych koszmarów, miał na mnie zbawienny wpływ. Zaczęłam przeciągać się jak kot.

- W którym roku się urodziłaś? - zapytałam Klarę, kiedy ta zaczęła obracać się z gracją baletnicy.

- W tysiąc dziewięćset pierwszym roku – odparła i zatrzymała się, by popatrzeć na to, co robię.

Stała w bliskiej odległości ode mnie, więc mogłam się jej lepiej przyjrzeć. Jej oczy były jakieś matowe, pozbawione blasku. Skóra na twarzy, ramionach i szyi była idealnie gładka i biała jak mąka. Klara przypominała człowieka, choć wcale nim nie była. W porównaniu z filmowymi, półprzezroczystymi zjawami z horrorów, prezentowała się przy nich nieco skromnie.

Kiedy usiadłam na łóżku po turecku, zaczęła snuć swoją opowieść:

- Moi rodzice byli bardzo zamożnymi ludźmi. Ojciec, właściciel ziemski, miał we władaniu całą wieś. Wszyscy go szanowali i liczyli się z jego zdaniem – widziałam po jej zamglonych oczach, że powróciła myślami do zamierzchłych czasów. - Mieszkaliśmy w ogromnym dworku, mieliśmy swoją służbę i parobków. W moich czasach, kiedy modne były wielodzietne rodziny, los potwornie skrzywdził matkę. Tuż po moich narodzinach, okazało się, że nie będzie mogła mieć więcej dzieci. Rodzice przeżywali to bardzo, ale chcąc zapomnieć o cierpieniu, skupili całą uwagę na mnie – jej twarz wykrzywiła się w okropnym grymasie. - Zadbali o moją edukację, spełniali każdą zachciankę, bym była szczęśliwa. Uwierz mi, że było to straszliwie nużące... Mieć wszystko podtykane pod nos. Do czasu, gdy poznałam Jakuba. Miałam wtedy siedemnaście lat. To jemu oddałam swe serce – Klara uśmiechnęła się, rozmarzona. - Z nim przeżyłam najszczęśliwsze chwile swoje życia. Zakochałam się w nim, ale nie mogłam powiedzieć o tym ojcu. Mój ukochany był zwykłym robotnikiem, wieśniakiem. Wtedy było to nie do pomyślenia by szlachetnie urodzona panna związała się z wiejskim chłopakiem. Spotykałam się więc z Jakubem potajemnie, aż do dnia, w którym ktoś ze służby mnie wydał.

Jej oczy nagle zmieniły się w dwie szparki. Klara zaczęła nerwowo przechadzać się po pokoju. Zrozumiałam, że zawładnęły nią emocje.

- Ojciec rozgniewał się tak bardzo, że nawet matka nie mogła mnie przed nim obronić. Urządził mi karczemną awanturę i wpędził do lochu. Mój ukochany został wypędzony ze wsi, a wkrótce ja umarłam z tęsknoty za Jakubem...

Zorientowałam się, że słuchałam jej opowieści z otwartymi ustami, więc pospiesznie je zamknęłam. Byłam pod wrażeniem tego, co przedstawiła mi Klara, choć nie rozumiałam do końca mentalności XX wieku. Jak można było umrzeć z miłości?

Przełknęłam głośno ślinę i zapytałam:

- Nie myślałaś o zemście?

Obnażyła zęby w sposób, który przyprawił mnie o gęsią skórkę. Zrozumiałam, że popełniłam błąd, pytając ją o to.

- Oczywiście, kiedy tylko uprzytomniłam sobie, czym się stałam, wzięłam odwet. Mojego kochanego ojczulka oszczędziłam, ale temu, kto mnie sprzedał, nie mogłam darować. Do końca swoich dni ten człowiek nie mógł spać spokojnie.

Poczułam zimny dreszcz na całym ciele. Klara okłamała mnie, mówiąc, że zaakceptowała swoją przeszłość, ale nie zamierzałam jej tego wypominać. Obawiałam się jej reakcji, bo wydawało mi się, że nie umiała panować nad swoimi emocjami.

- Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz... - postanowiłam zmienić temat, by uniknąć stąpania po cienkim lodzie – Jak to możliwe, że rozmawiając z tobą, czuję się jakbym rozmawiała ze swoją rówieśniczką?

Klara wzruszyła ramionami.

- Ponad sto lat ziemskiej wędrówki robi swoje – odparła zupełnie obojętnym tonem.

 

**********************************

Miałam spore problemy z napisaniem tego rozdziału, więc będę wdzięczna za wszystkie uwagi :)

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • KarolaKorman 31.03.2015
    Rozdział wyszedł Ci super. Jedno zastrzeżenie (może zrobiłaś to specjalnie), napisałaś, że babcia wyjawiła tajemnice odejścia mamy, ale nie opowiedziałaś o tym. Zostawiam 5 :)
  • wolfie 31.03.2015
    Nie jestem pewna, czy dobrze Cię zrozumiałam, ale w fragmencie o którym piszesz chodziło mi o to, iż to babcia opowiedziała Werce o jej przeszłości.
  • Angela 01.04.2015
    Podoba mi się ta historia, a najbardziej fragment kiedy duch opowiada o swoim
    ziemskim życiu : ) 5
  • Redfiled 28.04.2015
    Pomimo kilku niedociągnięć (wspomniany fragment z babcią) wszystko ok. Daję 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania