Poprzednie częściWiśniowa Driada — rozdział 01

Wiśniowa Driada — rozdział 04

Tym bardziej, że gdyby nie zdrada jej chłopaka z jej przyjaciółką to pewnie nie odzyskałaby kontaktu Kasumi’m. Widać było jak na dłoni, że musiała jednych stracić, aby odzyskać kogoś innego. Przez chwilę wyglądała przez okno, nim ocknęła się i odeszła od niego i skierowała się w stronę wyjścia ze swojego pokoju. Wolnym, acz zdecydowanym krokiem udała się do łazienki, aby załatwić swoje sprawy fizjologiczne. Ponownie w całym domu zapanowała zupełna i wszechobecna cisza, którą tak naprawdę wcale jej nie przeszkadzała.

 

Nawet wręcz przeciwnie, była z niej bardzo i to bardzo z niej jak nigdy dotąd zadowolona! W końcu mogła na spokojnie wszystko przemyśleć i ustalić plan, co ma dalej robić. Tym bardziej że Madeleine i Dustin zapewne ot, tak nie dadzą jej spokoju, tego była w stu procentach pewna. A co za tym idzie, pozostało jej przez jakiś czas unikać ich jak diabeł święconej wody. Nie miała ochoty z nimi na żaden temat rozmawiać, chociaż wiedziała, że będzie zmuszona mieć z nimi na paru zajęciach do czynienia.

 

— Nie pozwolę, aby takie osoby zrujnowały moje plany na przyszłość! — oznajmiła po chwili Vivienne, tuż po tym, jak wytarła mokre ręce po ich umyciu w suchy ręcznik.

 

Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że oni tylko czekali na to, aby się poddała i wróciła do nich z podkulonym ogonem. Jednak nie miała zamiaru dać im tej satysfakcji i wcale nie miała zamiaru pozwolić, aby im pozwolić na wygranie. Stąd, ruszyła w kierunku swojej torby, aby przygotować się na najbliższe zajęcia. To dla niej teraz było najważniejsze, poza oczekiwaniem na kontakt z Kasumi’m. Coś jednak mówiło jej, żeby miała się na baczności, bo po tamtej dwójce mogła spodziewać się wszystkiego. Co nie znaczyło, że miała zamiar się poddać i pozwolić, aby ją zniszczyli.

 

— Weź się w garść! Wszystko będzie dobrze! — mówiła do siebie Vivienne, tuż po tym, jak zrobiła sobie świeżej herbaty i kolacje.

 

Tuż po tym, jak, ogarnęła wszystkie rzeczy, które były jej na najbliższe zajęcia potrzebne. Nie mając już nic innego do zrobienia, skierowała się z herbatą i kolacja w kierunku salonu, aby przejrzeć, co było w telewizji. Po tym, jak postawiła na stoliku kubek z piciem i talerzyk z jedzeniem, ruszyła w kierunku poszukiwania pilotów do telewizora. Chwilę jej to zajęło, ale w końcu je znalazła i mogła w końcu usadowić się wygodnie na kanapie, zarazem popijając ostrożnie herbatę i przegryzając jedzenie, które sobie przygotowała.

 

— Hmmm... Ciekawa jestem, czy jest coś ciekawego do obejrzenia w telewizji... — mruknęła pod nosem Vivienne, tuż po tym, jak włączyła w końcu urządzenie.

 

Urządzenie, które początkowo nie miało zamiaru się włączyć, ale w końcu się włączyło. Ostatni kanał, jaki był oglądany, był ustawiony na program informacyjny. Przez jakieś paręnaście minut wysłuchiwała Vivienne najnowszych wiadomości. Nim na pilocie wcisnęła przycisk ze spisem wszystkich programów, aby zobaczyć, co na nich było. A że trochę tych programów było, trochę czasu jej zajęło, nim udało się jej je wszystkie przejrzeć. I jak na złość, nic ciekawego dziewczyna nie znalazła i trochę ją to pod tym względem dobiło. Stąd też powróciła na kanał informacyjnych, aby po chwili wyłączyć w końcu telewizor. Do tego czasu, udało się jej zjeść to, co sobie przygotowała i wypić herbatę i powoli wstała z kanapy. Kiedy wstała, podniosła ze stolika kubek i pusty talerzyk, aby zanieść je do kuchni.

 

W kompletnej ciszy udała się do kuchni i włożyła talerzyk do zmywarki. Miała zamiar włożyć do niego jeszcze kubek, ale w ostatniej chwili zmieniła pod tym względem zdanie. Poszukała w kuchni butelki z wodą mineralną i dopiero wtedy ruszyła w kierunku powrotnym do swojego pokoju. Postanowiła zajrzeć do laptopa, aby zobaczyć czy jakiś z jej ulubionych autorów mang, czy tak light noweli dodał nowy rozdział. Z drugiej jednak strony, nie miała ochoty tego robić, aby znowu nie natknąć się na znienawidzone przez nią osoby. Chwilę jej zajęło, nim w końcu przełamała się pod tym względem i wyjęła z pokrowca swój laptop. Aby po chwili wyciągnąć do niego ładowarkę, bo nie była pewna czy w trakcie jego używania on się jej nie wyłączy.

 

— Ugh... — wydobyło się z ust Vivienne, tuż po tym, jak gwizdnęła się nieco w głowę, tuż po tym, jak wciskała wtyczkę od kabla do łazienki do kontaktu.

 

A to dlatego, że zapomniała, gdzie on się aktualnie znajdował, bo jej myśli były w zupełnie innym miejscu. Nic już na to poradzić nie mogła i pozostało jej tylko masować sobie obolałą głowę. Wróciła na swoje łóżko i podłączyła drugą stronę ładowarki i wtyczkę do laptopa. Dopiero wtedy mogła otworzyć laptopa i wcisnąć przycisk oznaczający jego włączenie. Pustym wzrokiem spoglądała, jak się on włączał, aż ustawił się na momencie, gdzie musiała wpisać login i hasło. Dopiero wtedy oprzytomniała i wpisała, co musiała wpisać, aby móc z niego skorzystać. Przez chwilę miała wrażenie, że źle wpisała hasło, ale na szczęście tylko system nieco z lagował. Wówczas odetchnęła z ulgą, bo nie miała zamiaru przeszukiwać telefonu i notesów w poszukiwaniu durnego hasła dostępu do konta.

 

— Mało brakowało... — mruknęła pod nosem Vivienne, oddychając z ulgą, że jednak nie musiała tego robić.

 

Zaraz też skupiła się na otworzeniu przeglądarki, aby móc poszukać strony z tym, czego aktualnie szukała. W końcu jednak udało się jej je znaleźć i zaczęła sprawdzać, czy żaden nowy rozdział, czy nowa ciekawa historia się nie pojawił. A kiedy znalazła, zaczęła na spokojnie nadrabiać rozdziały, ulubionych historii. Zarazem zaczęła myśleć, czy nie powinna sama zacząć jakąś ot, tak pisać. Mogłaby dzięki temu się nieco wyżyć i wyrzucić z siebie to, co w niej od dłuższego czasu siedziało. Przez chwilę zastanawiała się, czy powinna to zrobić, ale w końcu podjęła decyzję. Stąd jak już nadrobiła to, co miała do czytania, otworzyła Worda i zaczęła myśleć nad tytułem. Nawet nie zauważyła, kiedy wybiła jedenasta w nocy, co było dla niej niemałym zdziwieniem.

 

A ona zapisała ponad dwadzieścia plus stron swojej historii, co było niemałym zaskoczeniem. Tak czy inaczej, zapisała to, co na tę chwilę miała napisane i zamknęła Worda. Aby potem kompletnie wyłączyć laptopa i odstawić go na bezpieczne miejsce. Westchnęła cicho i skierowała się w stronę swojej walizki, aby wyciągnąć z niej czystą piżamę. Dopiero wtedy udała się do łazienki i wzięła krótką kąpiel i przebrała się w piżamkę, którą, że sobą zabrała. Zgasiła światło w łazience i zamknęła ostrożnie drzwi od niej i wróciła Vivienne do swojego pokoju. Zasunęła ostrożnie kotary i zgasił światło, nim położyła się do łóżka i przykryła się kołdrą. Nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła, bo ostatnie co pamiętała to przyłożenie głowy do poduszki. Widać było jak na dłoni, że musiała być bardzo zmęczona, bo innego wytłumaczenia na to nie widziała.

 

***

 

Vivienne przez kolejne paręnaście kolejnych dni, unikała konfrontacji z tamtą dwójką, jak tylko mogła. Na ich widok, robiło jej się niedobrze i miała ochotę przywalić im z prawego sierpowego. Aby tego nie zrobić i nie wygarnąć im, co o nich myśli, które ciskało jej się na usta, musiała ich unikać. Zarazem po całym Koledżu chodziły dziwne pogłoski na jej i tamtej dwójki temat. Z każdym dniem stawały się one coraz bardziej niedorzeczne i wyssane z palca. Vivienne była w stu procentach pewna, że za nimi stali Dustin i Madeleine. Bo tylko oni byli do czegoś takiego według niej zdolni, aby zwrócić na nią uwagę. Dziewczyna wszakże nic sobie z tego nie robiła, bo sama doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaka była prawda.

 

A z tego, co mogła się dowiedzieć, wyglądało na to, że to ona zdradziła swojego chłopaka i zerwała, co jak wiadomo było nieprawdą. Bo to jej najlepsza przyjaciółka zdradziła ją z jej chłopakiem, który jak widać, miał coś za skórą od jakiegoś czasu. Gdyby wcześniej zorientowała się, że coś jest na rzeczy, to pewnie już przed samym rozpoczęciem zajęć się z nimi rozprawiła. Teraz już odwrotu nie było i pozostało jej tylko jakoś to przebrnąć, bo za jakiś czas ich zainteresowanie się skończy. Do czasu, kiedy jakąś grupką osób ją zaczepiła, nie dając jej udać się w kierunku biblioteki.

 

— Jak mogłaś zdradzić Dustina i ot, tak zerwać kontakt z Madeleine? — spytała po chwili jedna z dziewczyn z grupki, która ją zaczepiła.

 

— Że co proszę?! — wyrwało się z ust Vivienne, tuż po tym, jak usłyszała, co jedna z nich do niej powiedziała.

 

Przez chwilę miała wrażenie, że się przesłyszała, ale po wyrazie ich twarzy mogła wywnioskować, że jednak dobrze usłyszała. Nic więc dziwnego, że krew w jej żyłach zaczęła mocniej płynąć na nowo, powodując u niej nieopisane zdenerwowanie.

 

— Głucha jesteś czy co?! Pytałam się, czemu zdradziłaś Dustina i zerwałaś kontakt z Madeleine!? — ponowiła swoje słowa tamta dziewczyna, zaczynając być nieco poirytowaną.

 

A reszta z tej grupki zaczynała jej pod tym względem przytakiwać i wymawiając swoje opinie. Vivienne na dźwięk tychże słów, jedynie ciężko westchnęła, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że trudno im będzie przemówić do rozumu.

 

— A co byście zrobili na moim miejscu, gdybyście znaleźli swojego chłopaka lub przyjaciółkę zdradzających was z waszym przyjacielem, lub przyjaciółką i znajdując ich razem w łóżku? — spytała po chwili Vivienne, będąc zarazem ciekawą, jak zareagują na zadane przez nią pytanie.

 

Mijały kolejne minuty, a oni trwali w kompletnej ciszy, nie wiedząc, co mają odpowiedzieć na zadane przez Vivienne pytanie. Widać było jak na dłoni, że musiało ich mocno zaskoczyć, bo się wcale jego nie spodziewali. Na twarzy blond włosej zaczął pojawiać się nikły uśmiech, którego nie potrafiła, jak wiadomo zamaskować. Z drugiej jednak strony, nie miała zamiaru tego właśnie robić, bo teraz już wiedziała, że ich trzymała ich w szachu. Stąd, chciała jak najszybciej zakończyć tę durną pogawędkę, aby ruszyć do biblioteki.

 

— Nie mów mi, że Dustin zdradził cię z twoją przyjaciółką? — spytał jeden z chłopaków z tej grupki, zarazem przerywając tę upiorną ciszę, jaka między nimi się wywiązała.

 

Vivienne tylko odetchnęła z ulgą, że chociaż jedna osoba z tej grupki miała mózg na swoim miejscu.

 

— Tak właśnie było i dlatego nie chcę mieć z nimi do czynienia, aby niczego wbrew prawu dokonać! Stąd, unikam ich jak ognia do czasu, gdy nie staną się dla mnie obojętni! — odpowiadając na zadane przez niego pytanie Vivienne, nie mając zamiaru niczego przed nimi ukrywać.

 

W końcu mogła wyrzucić z siebie to, co od parunastu dni siedziało jej na sercu. A tym bardziej że dzięki tej konfrontacji mogła w końcu wyjawić to, jaka naprawdę była prawda. I to, że to nie ona zdradziła tamtego i zerwała z byle powodu kontakt z tamtą, tylko dlatego, że tamci zdradzili ją za jej plecami. A co za tym, miała im to ot, tak wybaczyć i przejść do porządku dziennego? Niedoczekanie ich było, tego była Vivienne w stu procentach pewna i nic nie mogło pod tym względem zmienić jej zdania. Dlatego cieszyła się w środku, że w końcu te głupie plotki przestaną mieć swój byt.

 

— Wybacz, za wcześniejsze wypowiedziane przeze mnie słowa! Wtedy jeszcze nie znałam całej prawdy! — rzekła po dłuższej chwili dziewczyna, która się do niej odezwała.

 

— Nie ma problemu. Cieszę się, że mogłam skorygować, to o czym od dłuższego czasu huczy między ludźmi w Koledżu! — odrzekła po chwili Vivienne, ciesząc się, że mogła wyjawić, jaka była prawda.

 

— Masz co do tego zupełną rację! Nie powinniśmy ufać jednej stronie, bez uprzedniego zapoznania się z drugą stroną! Gdybyśmy tak os samego początku zrobili, to tego by teraz nie było! — odparła po chwili dziewczyna, czując się zarazem okropnie, że skierowała takie słowa w jej kierunku.

 

Pozostali jedynie przytaknęli na znak, że się z nią pod tym względem zgadzają.

 

— Co ty nie powiesz?! A to mi nowina! Najpierw zmieszacie z błotem, a potem będziecie jak teraz przepraszać‽ Dobre sobie! Mam jednak nadzieję, że to nauczy was nieufania w pełni durnym plotkom! A teraz przepraszam, bo spieszę się do biblioteki! — skwitowała po chwili Vivienne, nie mając już zamiaru dłużej z nimi gadać.

 

Musiała jak najszybciej dotrzeć do biblioteki, nim będzie za późno i tak straciła sporo czasu na gadanie z nimi. W sumie nie należała zbytnio do towarzyskich osób, więc takie rozmowy nieco ją stresowały.

 

— Jasne, wybacz. Trochę się zagadaliśmy i mogę obiecać, że ta niesprawdzona plotka niebawem zniknie! — rzekła po chwili dziewczyna, już na odchodnym.

 

— No, mam nadzieję! — odrzekła zaraz Vivienne, nim skupiła swój wzrok na tym, co znajdowało się przed nią.

 

Nawet nie miała zamiaru czekać na odpowiedź z ich strony, tak bardzo chciała się z tego miejsca ulotnić. Na całe szczęście nie było tak źle, jak się jej na samym początku wydawało! Miała niemałe szczęście, że trafiła na grupkę, która jednak nie zasuwała niczym jak koń z klapkami na oczach. Westchnęła tylko cicho i poprawiła ramiączko od plecaka, które powoli zaczynało się jej zsuwać z ramienia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Sufjen 10 miesięcy temu
    Klimat koreańskich dram jest typem zadziwiająco chłonnym. Warsztatowo dobrze napisane. Klimatycznie nadal nie moja bajka, ale to już "de gustibus" - inne kwestie bardzo na plus. Pozdrawiam! :)
  • MANACHI 10 miesięcy temu
    Dziękuję za komentarz. Ja zwykle takowe piszę, więc może dlatego mało kto chce przeczytać ^^
  • Sufjen 10 miesięcy temu
    MANACHI I dobrze, trzeba pisać w klimatach, które się lubi.
  • MANACHI 10 miesięcy temu
    Sufjen To też prawda i to właśnie robię ^^
  • Lotos 10 miesięcy temu
    Podoba się dużo niedociągnięć gramatycznych ale piszesz na telefonie, No to ok
  • MANACHI 10 miesięcy temu
    Zawsze coś się znajdzie, nie ma mocnych aby wszystko wyłapać na telefonie ^^

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania