Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Interesy Rodzinne rozdział 2

Link do rozdziału 1: http://www.opowi.pl/interesy-rodzinne-rozdzial-1-a29744/

 

Michael z wyciągnięta przed siebie bronią podszedł do przestraszonego na śmierć bankiera.

 

- Pieniądze na stół czy kulka w łeb? - rzucił krótko do zakładnika.

- A..a.aja.o.ooczywiście..już daję pie-pie-pieniądze...- zakładnik zaczął pakować pliki banknotów do brązowego worka podanego przez mafiosę.

 

Michaelowi i Vitowi zależało na tym, aby napad trwał jak najszybciej. Za kilkanaście mieli się tu zjawi członkowie Rodziny Pellosi.

Syn Dona Salvatore pilnował przerażonego bankiera wkładającego pliki z dolarami do worka. Vito mierzył z karabinka dość dużego kalibru do bezbronnych zakładników skulonych w rogu banku. Byli to dwaj mężczyźni, młodzi, nie mieli więcej niż 40 lat. Byĺ też pewien staruszek oraz młoda dziewczyna na którą Vito patrzył ze szczególną uwagą.

 

Mike odwrócił wzrok na bankiera.

- Skończyłeś?

-Proszę.pana.ja.aaa.a.a

Michael złapał dziadka za gardło.

-Ty mi tu kurwa nie sraj, tylko gadaj czy już skończyłeś?! - przestępca wkurzył się nie na żarty.

- Tatatatatk..tak..tak skoń.skoń.skońoń.. - bankier nie mógł wykrztusić słowa.

- Sroń chyba. Dobra. Vito, spadamy stąd.

- Gliny zaraz tu będą, szefie! - zawołał Vito z drugiego końca banku, trzymając karabinek.

-Tym bardziej musimy stąd spierdalać. Chodź.

Michael wziął worek i ruszył w kierunki wyjścia. Nagle usłyszał strzały. Okazało się, że to Vito zastrzelił zakładników siedzących w rogu banku.

- Mafia nikogo nie oszczędza, skurwysyny! - wrzeszczał zadziorny przestępca pomiędzy kolejnymi strzałami.

- Vito. - uciął Michael. - Ty i ten twój posrany łeb!

 

W jednej sekundzie włączył się alarm.

 

- Kurwa! - zaklął Mike biegnąc do drzwi wyjściowych. - Zaraz będzie tu pełno ps...

 

I w tym momencie syn Dona poczuł charakterystyczny pieczący ból w okolicach uda. Dokładnie taki sam rodzaj bólu jak wtedy, kiedy został postrzelony przez kolumbijskiego handlarza narkotyków z beretty. Czy to możliwe? Czy policja już przyjechała? Michael ujrzał twarz swojego komapana wykrzywioną w szyderczym uśmiechu.

- Don Pellosi będzie bardzo zadowolony. - powiedział Vito, po czym oddał strzał w skroń Michaela.

Potem Michael nie widział i nie słyszał już nic.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • athame 14.03.2017
    Proszę wybaczyć za Corleone. Mam nadzieję, że sie pan nie pogniewał. Przeczytałem opowiadanie i przypomniał mi się Ojciec chszestny. Mam nadzieję, że akcja się rozwinie. :) Pozdrawiam
  • Don Kylie 15.03.2017
    Rownież pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania