Jesień - rozdział 1

Pogoda w końcu uległa zmianie. Na niebie pojawiły się szare chmury, a poranek obfitował w trzydziestominutowy deszcz. Można było odczuć pierwsze oznaki jesieni.

Kosmyk blond włosów zatańczył chaotycznie na wietrze i na chwilę przysłonił jej oczy. Odgarnęła go pospiesznie wąską dłonią o długich palcach i pomalowanych na czerwono paznokciach. W kilku miejscach lakier był odpryśnięty.

- Kurwa.. - zaklęła pod nosem kiedy z rąk wypadła jej, w połowie pusta już, paczka waniliowych papierosów. Zsunęła się pospiesznie z wilgotnego oparcia obdrapanej, zielonej niegdyś ławki, podniosła paczkę z kałuży i otarła rękawem wystającego spod cienkiej kurtki swetra. Wyciągnęła papierosa i wetknęła go do spierzchniętych ust. Paczkę wepchnęła do wielkiej, czarnej torby, z którą nigdy się nie rozstawała i w której znaleźć można było dosłownie wszystko. Wyciągnęła z kieszeni wściekle różową zapalniczkę i po chwili mogła już głęboko zaciągnąć się trującym dymem, przymykając powieki i zapominając na sekundę o całej reszcie świata.

 

*

- Nie wiem, nie wiem, musi tu gdzieś być.. - szczupła, elegancka kobieta w marynarce i granatowej spódnicy przytrzymywała ramieniem komórkę, szperając jednocześnie w torebce. - Mam! - wykrzyknęła po chwili triumfalnie i zniknęła za drzwiami sypialni kontynuując rozmowę. Ludwik nie wiedział, co takiego znalazła. Od rana obserwował ją w milczeniu. Kolejny dzień, w którym zdawała się nie zwracać uwagi na otaczającą ją rzeczywistość. Na niego.

Poranki od dłuższego czasu wyglądały identycznie - ona zrywała się z łóżka wraz z idiotyczną melodyjką budzika, owijała się satynowym szlafrokiem, biegła do łazienki i rozczesywała krótkie włosy, sprawdzając przy okazji czy siwe kosmyki nie wydostają się na światło dzienne. Nakładała na twarz krem nawilżający i wchodziła do kuchni. Najczęściej -jeśli w ogóle- jadała płatki zbożowe z jogurtem naturalnym; zazwyczaj jednak wypijała tylko czarną, gorzką kawę. Notorycznie zostawiała pusty, brudny kubek na środku stołu. Nie musiała długo zastanawiać się nad strojem, ponieważ przygotowany czekał na nią już od poprzedniego wieczoru. Wystarczyło zrobić makijaż i włożyć kolczyki, złapać torebkę, krzyknąć "pa!". Ludwik, mimo że miał jeszcze mnóstwo czasu na wylegiwanie się w łóżku, po każdym jej wyjściu leżał na plecach i szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w sufit. W którym momencie kobieta, którą kochał najbardziej na świecie, zaczęła żyć obok, własnym życiem?

*

 

Adam stał w łazience półnagi. Na przeciwko niego wisiało spore lustro, w którym odbijał się jego zbyt mało umięśniony tors, wątłe ramiona i pojedyncze pryszcze na twarzy. Skrzywił się na ten widok i szybko wciągnął na siebie szary t-shirt. Spryskał się wodą, którą dostał na gwiazdkę od ojca, przeczesał ręką kręcone, ciemne włosy i wyszedł, zostawiając za sobą ten okropny wizerunek.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Nikey 28.08.2014
    Fakne :)
  • Tynina 28.08.2014
    byłam, czytałam, zaczynam rozdział 2
  • wybrana 30.08.2014
    super :) fajnie sie czyta mam nadzieje na dalsze czesci :)
  • Amatorka 31.08.2014
    Nie wiele mówi ta część, dlatego zaraz zacznę czytać następne :P

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania