Poprzednie częściJesień - rozdział 1

Jesień - rozdział 3

Automatyczne drzwi rozsunęły się wolno przed Ludwikiem, ukazując mu ogromną, przeszkloną salę lotniska. Przystanął w progu omiatając wzrokiem tłum ludzi z walizkami. Przeciskali się między sobą żeby dostać się do właściwego okienka odprawy, miotając się przy tym na wszystkie strony i przypominając w tym mrówki, których mrowisko właśnie rozgrzebane zostało kijem. Sezon wakacyjny dawno się już skończył, dlatego przeważającą ilość podróżników stanowili biznesmeni, a najmniej dało się dostrzec rodzin z dziećmi. Ludwik zamyślił się, lecz po chwili jakaś para trzymająca się za ręce wybiegła zza jego pleców potrącając go dość mocno, ale zupełnie nie zwracając na to uwagi. Skutecznie wytrąciło go to z równowagi więc zrezygnował z dalszych obserwacji i blokowania tym samym wejścia. Potarł ramię podążając wzrokiem za tamtymi, ale w tym momencie w drzwiach ukazała się ruda kobieta z piegami na twarzy i zachichotała. Najprawdopodobniej rozbawiła ją jego zezłoszczona mina. Ruda pociągnęła za sobą wielką, ciemną walizkę i odeszła, po chwili wtapiając się w tłum. Ludwik westchnął i ruszył przed siebie. Kiedy wyobrażał sobie tą chwilę w przeszłości zawsze wydawało mu się, że wyjazd do wymarzonego Paryża wzbudzi w nim niepohamowaną euforię. Tymczasem snuł się powoli przez wielką halę, a jego myśli zamiast ku miastu świateł kierowały się wyłącznie w jednym kierunku. Katarzyna. Jego Kasia. Kasia, którą tak bardzo niegdyś pokochał i o życiu z którą marzył. Najpiękniejsza studentka, wysoka i szczupła, o długich blond włosach opadających jej na ramiona i zniewalającym uśmiechu. Właściwie niemal tak samo wygląda teraz ich córka, Lili.

Obecna Katarzyna nie przypominała już tamtej dawnej, beztroskiej dziewczyny i nie było to kwestią wyłącznie ścięcia i przefarbowania włosów. Od kiedy tylko otrzymała niespodziewanie posadę kierowniczki działu w wielkiej międzynarodowej firmie, stała się zupełnie inną osobą. Niegdyś serdeczna, ciepła i czuła, potrafiła poświęcić wiele by jak najwięcej czasu spędzić u boku męża. Mieli wielkie plany, marzyli o trójce dzieci i domu z ogródkiem, w którym postawią małą, drewnianą ławeczkę. Kasia miała siadywać na niej i czytać książki, które tak kiedyś kochała i łapczywie pochłaniała, zapominając wręcz o otaczającej rzeczywistości i poświęcając lekturom naprawdę długie godziny. Dziś jednak mieszkali w mieszkaniu na obrzeżach miasta razem ze swoją jedyną pociechą, nastoletnią już Lili. Mieli wystarczająco dużo pieniędzy żeby kupić dom, ale żadne z nich nie podejmowało tego tematu. Było dobrze tak, jak było. Przecież mijali się, prawie nie rozmawiali, Kasia poświęcała się pracy zapominając o własnej rodzinie. Miało znaczenie czy to wszystko rozgrywa się na małej czy dużej przestrzeni? Nie tylko odsunęła się od niego. Czy nie wiedziała, jaką krzywdę wyrządza jedynej córce? Pochłonięty myślami Ludwik ocknął się zauważywszy, że nadeszła jego kolej by podejść do okienka linii lotniczych, których lot wykupił.

- Dzień dobry, poproszę o pana bilet oraz paszport lub dowód osobisty. - Wyrecytowała automatycznie pracownica lotniska. Przez chwilę Ludwikowi wydało się to nawet zabawne, że kobieta ubrana jest tak elegancko. Spróbował wyobrazić ją sobie w czymś innym, co odjęłoby jej powagi i wieku. Po chwili był już jednak w drugiej hali, usiadł na jednym z metalowych krzesełek i wyjrzał przez ogromną szybę, będąc akurat świadkiem lądowania jednego z samolotów. Przypomniał sobie podróż poślubną na Majorkę. Spędzili tam z Kasią niecały tydzień, ale były to jedne z najpiękniejszych związanych z ich małżeńskim życiem wspomnień. Opalali się za dnia, wieczorami jedli romantyczne kolacje i rozmawiali spacerując brzegiem morza, a nocami kochali się namiętnie. Z późniejszych szczęśliwych chwil wspominał jeszcze wczesne lata z Lili, kiedy oboje bawili się z nią i czytali jej bajki na dobranoc. Wszystko to wydawało się być teraz strasznie odległe. Z czasem gdy oddalili się od siebie z żoną, córka również zaczęła żyć własnym, niezależnym od obojętnych na nią rodziców życiem. Ludwik cierpiał, czując jak traci kontakt z ukochaną córeczką, ale nigdy nie potrafił z nią porozmawiać ani w żaden inny sposób zapobiec rozwojowi wydarzeń. Dziś nienawidził się za to. Wyjeżdżał na miesiąc, a żadna z kobiet jego życia nie odprowadziła go na lotnisko ani nie życzyła mu udanego pobytu. Kasia wyszła rano jeszcze przed nim, zostawiając na stole karteczkę, na której napisała "Do zobaczenia niedługo!". Lili nocowała u koleżanki, rozmawiali tylko krótko przez telefon poprzedniego wieczoru. Wszystko wokół straciło dla Ludwika sens.

O szesnastej trzydzieści jego samolot wylądował w Paryżu. Włączył telefon żeby sprawdzić, czy ktokolwiek zainteresował się jego podróżą. Jedyna wiadomość, o treści "Jesteś już na miejscu? Wszystko w porządku?" pochodziła od jego matki.

Następne częściJesień - rozdział 4

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Amatorka 31.08.2014
    Wow! świetne! Czekam na więcej!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania