K project: Revolution - rozdział 5 - moc królowej 2/2

Kama opowiedziałam im wszystko.

O odkryciu swoich mocy, jak one działają, a nawet wczorajsze wydarzenie, które miało miejsce.

Wszyscy zrozumieli bez trudu, na co Kama niezmiernie się ucieszyła z tego powodu.

Później siedziała ona z Yattą przed wejściem do baru pijąc zimne napoje, które przygotował akurat Kusanagi.

Ciepłe promienie słońca padały wprost na ich twarze, powodując malutkie kropelki na ich skórach.

Po pewnym momencie Yata spytał:

- Kama… powiedz mi. Czym chcesz się zajmować przyszłości? -

- Cóż, chcę kiedyś tworzysz mangi. Pod koniec wakacji składam papiery do pewnego wydawnictwa – powiedziała odgarniając grzywkę z spoconej twarzy do tyłu.

- Serio? Ale jeszcze chodzisz do szkoły i w ogóle jesteś niepełnoletnia – powiedział zaskoczony rudowłosy.

- Mimo wszystko chcę spróbować. Bardzo lubię rysować i chcę wykorzystać moją pasję do tego. Gdy tylko stworzę swoją pierwszą mangę, będziesz pierwszą osobą, która ją przeczyta – mówiąc uśmiechnęła się do niego.

- J-Ja?... Pierwszą osobą? Dlaczego nie kto inny? – spytał lekko czerwieniąc się Yata.

- Ponieważ ty najbardziej jesteś przy mnie. Ratujesz mnie, chronisz, pocieszasz, bardzo cenię twoje gesty i ja bardzo chcę ci się w ten sposób odwdzięczyć. Choć to trochę potrwa -

- Kama ja… -

- Kama! Yata! Chodźcie szybko! – zawołał ich Masaomi.

Zdziwieni natychmiast weszli do środka, jak się okazało przyszło nowe nagranie.

Otwierając natychmiast walizkę włączyli urządzenie gdzie tym razem był pokazany Mikoto.

Czerwonowłosy był przykuty dziwnymi łańcuchami do betonowej ściany, obok niego był nie kto inny jak król niebieskiego klanu „Septer 4” i tak jak on był przykuty tymi łańcuchami.

Wszyscy obecni byli w szoku, nie mogli uwierzyć że ich szef był od tak uwięziony.

Ale to była prawda, miejsce jego nadgarstków były ślady ognia, zapewne próbował stopić łańcuchy by móc się uwolnić.

- Teraz widzicie? Macie dzisiaj o 18:00 przyprowadzić naszą królową do parku i pamiętajcie bez żadnych sztuczek. Inaczej wasz „król” znów trafi do tamtego świata – po czym urządzenie same się wyłączyło.

Kama patrząc na resztę widziała w nich obawę, nie tylko bali się o swojego szefa ale i o nią.

Nikt nie wie co oni chcą z nią zrobić.

A co jeżeli oni zabiją Mikoto nim oni będą chcieli na własną rękę go ratować.

Tym razem postanowiła ona przejąć inicjatywę.

- Zrobimy to – powiedziała na co inni spojrzeli na nią zdziwieniem.

- Chwila, Kama! Ty chyba nie mówisz poważnie?! – spytał Shouhei.

- Mówię i to całkiem poważnie. Skoro oni chcą mnie to dostaną -

- Kama to niebezpieczne. Nawet nie jesteśmy pewni czy spełnią obietnicę – powiedział Kusanagi.

- Skoro jestem ich królową to zmuszę ich by spełnili! -

- Nie ma mowy! – krzyknął Yata uderzając pięścią o blatę.

- Y-Yata… - dziewczyna aż podskoczyła.

- Nie możemy pozwolić byśmy ciebie stracili! Jak coś ci się stanie nie wybaczę sobie tego! -

W tym momencie Kama podchodząc do niego uderzyła go pół mocno w głowę, ten automatycznie złapał się za głowę.

- itaiiii~ za co to było? – pytając spojrzał na Kamę.

- Yata słuchaj mnie uważnie. Nic mi się nie stanie, obiecuje ci to że będę na siebie uważać. Ja sobie nie wybaczę tego że wy będziecie cierpieć, tylko dlatego by mnie chronić. Proszę Yata – mówiąc spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.

Yata mimo wszystkiego zgodził się.

Tak jak było o 17:55 byli w parku czekając na porywaczy, którzy mieli oddać Mikoto im.

Po niecałych 5 minutach w ich stronę szła 2 osób, wysoki mężczyzna o turkusowych włosach i zielonych oczach, a drugi był to niższy od niego chłopak o blond włosach oraz niebieskich oczach.

Stanęli niedaleko nich, wokół tej dwójki unosiła się ta sama aura jaką ma Kama tyle że trochę o słabszej mocy.

- Wybraliście dobrą opcję, jestem pod wrażeniem. – oznajmił ze spokojem turkusowłosy.

- Gdzie jest Mikoto? Mieliście nam go oddać – powiedział wrogo Yata stojąc obok Kamy.

- Nie gorączkuj się tak mikrusie, najpierw chcemy naszą królową – powiedział wystawiając język blondyn.

- Jak tyś mnie nazwał!?!? -

- Yata spokojnie – powiedziała Kama kładąc dłoń na ramieniu rudowłosego, co ten od razu się opanował.

Kama wyszła przed szereg, ustawiła się naprzeciwko dwójcie.

- Jestem jak obiecano, podobno to mnie szukacie czyż nie? – spytała kierunku dwójki.

Turkusowłosy podszedł do niej, uważnie jej się przyjrzał swoimi fioletowymi oczami.

Przejechał swoimi szczupłymi palcami po liniach jej szczęki, sprawdzał ją całą tak że Yata ledwo się powstrzymywał by zaraz nie pobiec do nich i przywalić temu pięknisiowi z deski.

- Tak, to jest nasza królowa – powiedział po chwili Turkusowłosy po czym objął niespodziewanie Kamę.

- Nareszcie wróciła do nas -

- Dobra starczy tego! A teraz oddawaj Mikoto-san!!! – krzyknął już nie wytrzymując Yata.

- Skoro tak się palicie… Aleksander – zwrócił się mężczyzna do blondyna.

- oczywiście -

Nagle blondyna zaczęła otaczać tęczowa poświata, z szyderczym uśmiechem wyjął swój pistolet i skierował go w ich kierunku.

Z lufy wystrzelił kilka kul, te lądując przed nimi wybuchły tak by powalić ich na ziemię.

Wszyscy członkowie Homry ledwo pozbierali się z ziemi, siła wybuchu była dość mocna by zadać im obrażenia.

- Yata-kun!!! Przyjaciele!!! – krzyknęła przerażona Kama, która próbowała się wyrwać z objęć turkusowłosego.

- Wy dranie! Była umowa!!! – krzyknął Yata zbierając się jakoś z ziemi.

- Cóż raczej nie jesteśmy osobami, które zawsze dotrzymują słowa. Ale nie martwcie się zajmiemy się dobrze waszym szefciem – po czym zaśmiał się blondyn.

- Macie im oddać Mikoto!!! Nie możecie tak!! – krzyknęła Kama.

- Wybacz pani, ale nie możemy wykonać tego rozkazu – oznajmił turkusowłosy.

Gestem dłoni wokół nich powstało coś rodzaju tęczowej kuli, która po chwili znikając nie było po nich najmniejszego śladu.

Wszyscy z Homry czuli się jak ostatni kretyni, że im uwierzyli na słowo.

Wkurzony Yata upadając na kolana uderzał swoimi pięściami o betonową ziemię, czuł cały narastający w nim gniew.

- Cholera!!! Nie daruje tym dupką tego!!! Odbijemy Mikoto!!! Odbijemy Kamę i rozprawimy się z nimi że popamiętają nas do końca życia!!!! –

/// Tym samym czasie, gdzieś po drugiej części miasta ///

Kama została zabrała do ich kryjówki.

Jak się okazało to dom jednego z członków, a ona została zamknięta „swoim” pokoju.

Był całkiem duży, można by powiedzieć że większy od innych pokoi.

Ściany pomalowane w krwisty kolor, niektóre zaś fragmenty były w białym kolorze.

Meble pokryte ciemną skórą stały po całym pokoju, łóżko na którym ona była miała czarną pościel jak i poduszki, koc tak jak ściany miał krwistą barwę.

zasłony wiszące na oknie były z białego jedwabiu, gasząc światło można zobaczyć jak światło księżyca pada przez nie do pokoju.

Dziewczyna siedząc na owym łóżku wgapiała się na jeden punkt jaki była podłoga, czuła się winna.

Winna że jej przyjaciele nie odzyskali swojego szefa, a tym bardziej już nigdy ich nie zobaczy.

Nie zobaczy ich szczęśliwych wyrazów twarzy, ich humoru, już nie zobaczy Yaty.

Osoby będącej przy niej niczym anioł stróż, nie spotka już osoby, dzięki której jest jeszcze tutaj.

Po chwili drzwi otworzyły się z głuchym skrzypnięciem, ta podskakując spojrzała tamtą stronę.

Do pokoju weszła dziewczyna, z wyglądu była w jej wieku tyle że niższa.

Miała krótkie różowe włosy, jej duże zielone oczy wyrażały delikatność i łagodność.

Różowowłosa patrząc na Kamę, nagle stała się dziwnie szczęśliwa.

- To naprawdę ty! – krzycząc podbiegła do niej i rzuciła się na nią.

Szokowana Kama nie wiedziała co ma zrobić, taki niespodziewany gest sprawiał że zabrakło jej słów.

- umm.. przepraszam… Ale kim ty jesteś? – spytała niepewnie Kama.

Rówieśniczka spojrzała na nią, po czym uśmiechnęła się do niej szeroko.

- Nazywam się Ayano! Jestem jedną z tęczowego klanu – powiedziała pełną ekscytacją.

- oh, to… miło mi cię poznać, Ayano – Kama już nie wiedziała co myśleć, na oko różowowłosa wyglądała niegroźnie.

- mi również! Tak bardzo na ciebie czekaliśmy, nawet Ru-san się ucieszył! -

- Ru-san? -

- Ru-san to ten z ślicznymi fioletowymi oczami! To on się nami zajmował kiedy ciebie nie było królowo -

- oh rozumiem…. A czy możesz do mnie mówić po prostu Kama? Jakoś tytuł „królowej” sprawia u mnie zakłopotanie -

- mhm! Dobrze Kama-chan! Chodźmy reszta czeka na nas z kolacją! – krzycząc Ayano złapała Kame za rękę i pociągnęła ją za sobą z pokoju.

Po wielu przejściach przez korytarze, wreszcie dotarły do sali, która najprawdopodobniej była jadalnią.

Była dość ogromna, bardziej mogła przypominać sale gimnastyczną lub coś innego.

Przy stole siedziało około 7 osób, tym dwójka, która „zabrała” Kamę do temu miejsca.

- Ru-san! Przyprowadziłam naszą królową – krzycząc różowowłosa z radością podbiegła do turkusowłosego i przytuliła się do niego.

Mężczyzna podniósł swój wzrok na stojącą przy drzwiach Kamę, jego wyraz twarzy był taki sam: opanowany i pełen spokoju.

Podnosiwszy się z miejsca przy stole turkusowłosy poszedł w jej kierunku, podchodząc do niej uklęknowszy przed nią złapał delikatnie za jej dłoń.

- jesteśmy zaszczyceni królowo, że zechciałaś zjeść z nami kolację – oznajmił mając spuszczoną głowę.

- „trochę się nieswojo czuję jak mówią wciąż na mnie królowa” (…) Przepraszam, ale czy mogę poprosić o nienazywanie mnie wciąż królową? To trochę.. zawstydzające -

- proszę wybaczyć, ale my tak długo oczekiwaliśmy na twoje pojawienie się -

- moje pojawienie się? -

- otóż nasz poprzedni władca w dniu swojej śmierci powiedział nam, że dokładnie za rok zostanie wybrany nowi przywódca klanu. Czekaliśmy, czekaliśmy na twój znak, znak że tu jesteś – mówiąc turkusowłosy zaprowadził Kamę do stołu.

Niepewnie usiadła na wielkim fotelu, można rzecz że wyglądała jak kruszynka przy tym.

Czuła na sobie te spojrzenia, nie mogła uwierzyć w to jakiej się znalazła sytuacji.

Ona ma zastąpić ich władcę?

Dlaczego to ją wybrano? Kim był ich władca?

Kama gubiła się własnych myślach, miała tylko nadzieję że uda jej się uwolnić Mikoto i powrócić do swoich przyjaciół.

Powrócić do Yaty.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pusiasta4 25.04.2020
    Daję 5 gwiazdek. Bardzo mi się podobało, chociaż znalazłam dużą ilość błędów ortograficznych.
    Pisz dalej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania