Poprzednie częściKroniki senne

Kroniki senne Miłość jest tylko snem

Pocałunek trwał dopóty nie zabrakło mi tchu. Otworzyłam oczy i wstrząsnęły mną dreszcze. Wszystko się zmieniło. Stałam z powrotem na brukowanej uliczce w Międzyświecie, siąpił zimny deszcz, który wsiąkał w moje ubranie. Nie to jednak było największym zaskoczeniem. Okazało się, że osobą, która mnie całowała był nie kto inny jak Hypnos... Powinnam cieszyć się, że go widzę, wtulić się w jego ramiona i zapomnieć o wszystkim... Co zamiast tego zrobiła mądra Sophie? Zmroziłam go wzrokiem i niewiele myśląc kopnęłam z całej siły( tak jak uczyli mnie znajomi dresiarze). Jak można było przewidzieć na Hypnosie nie zrobiło to dużego wrażenia ( facet jest bogiem, chyba nie odczuwa bólu) za siła z jaką wymierzyłam kopniaka odepchnęła mnie, tak że wylądowałam tyłkiem w błotnistej kałuży...

-Kurwa! Nie podchodź do mnie!- Hypnos zawahał się, ale w końcu pozostał na miejscu szczerze zdumiony całą sytuacją- Odkąd tu przyszłam jestem pozbawiona własnej woli. Nie wiem co się dzieje! A tak w ogóle co ty tu do cholery robisz!? I czemu się do mnie dobierasz? Jak tylko wrócę do domu to cię pozwę!- osunęłam się na wilgotny bruk, miałam gdzieś to, że wszędzie były kałuże. Moje dresy i tak były do wyrzucenia.- Chyba zaczynam tracić zmysły.

-Już dobrze, Sophie. Przepraszam za to co zrobiłem. Ja tylko... cieszę się, że tu jesteś. Bardzo długo cię nie było. Już martwiłem się, że coś ci się stało, że nie dałaś sobie rady, że koszmar z tobą wygrał. Całe szczęście, że nic ci nie jest.

-To był tylko sen?

- Tak. To były jedne z drzwi. Co się za nimi kryło. Opowiadaj...- przysiadł koło mnie tak, że stykaliśmy się ramionami. Jego skóra była przyjemnie ciepła. Znowu przez moje ciało przeszedł przedziwny prąd, tak jak na początku, gdy dotknął mojej dłoni.

-Hmm... gonił mnie nożownik- mruknęłam. Wyznanie prawdy w takim momencie wydawało mi się absurdalne. Jakby to brzmiało" Śniło mi się, że obściskuję się z twoim demonicznym bratem." Ewentualnie." Chciałam pomóc Tanatosowi zawładnąć światem." Mimo ze kłamstwa nie były dobrym fundamentem związku, postanowiłam puki co nie opowiadać co na prawdę stało się za witrażowymi drzwiami.

-Ach tak. Dobrze, że sobie z tym poradziłaś. Dzielna z ciebie dziewczyna- zgrabnie wstał i podał mi rękę.- Wydaje mi się, że to już koniec. Chwyciłam go, podniosłam się ociężale i przysłuchiwałam się z uwagą w słowa, które wypowiada. Koniec? Jak to? Mam tak po prostu wrócić do rzeczywistości? Do sierocińca w którym dla nikogo się nie liczyłam? Do świata który mnie nie chciał?

-Muszę wracać? Czy jest jakaś szansa żeby zostać tu... z tobą?- Hypnos stanął na przeciw i chwycił mnie w tali.

-Moja Sophie, moja mała, naiwna Sophie... Na prawdę myślałaś, że cokolwiek dla mnie znaczysz? Błagam... Jestem bogiem! Uosobieniem ideału, a ty... Spójrz na siebie. Wykazywałem zainteresowanie tobą tylko dlatego, że nie mam tu nic ciekawego do roboty. Moja fucha jest bardzo monotonna. Oprowadzanie śmiertelników od drzwi do drzwi, usnąć można. Krótki flirt z tobą był interesującą formą rozrywki- zacisnęłam pięści tak mocno, że paznokcie przebiły mi skórę. Na ulicę spadło kilka kropel mojej szkarłatnej krwi. Miałam ochotę wydrapać Hypnosowi te śliczne, czarne oczka. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie zranił. Owszem bywałam zakochana kilka razy, rozstawałam się z dziesiątkami chłopaków, ale to co się teraz wydarzyło przechodziło wszelkie pojęcie. Mimo że łzy napływały mi do oczu, to postanowiłam, że będę twarda. Nie dam po sobie poznać jak bardzo cierpię.

-Którędy mogę się stąd wydostać?- wydukałam, a dolna warga zaczęła mi się lekko trząść.

Hypnos z kpiącym uśmiechem na twarzy wskazał na monumentalne, mahoniowe drzwi. Ich lico było zdobione płaskorzeźbami, przedstawiającymi sceny mitologiczne. Fauny i driady kąpiące się w rzece, górę Olimp i masę bóstw, których nie była w stanie rozpoznać. Przez moment w głowie zaświtała mi myśl Jak kończyć to w wielkim stylu... Nic nie mówiąc ruszyłam w kierunku portalu. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o upokorzeniu jakiego doświadczyłam w tym pomylonym świecie. Otworzyłam masywne wrota i już przeszłam na drugą stronę. Ku mojemu zdziwieniu w ostatniej chwili Hypnos chwycił się rękaw mojej bluzy. Tak, że pociągnęłam go za sobą.

Obudziłam się tuż po wschodzie słońca. Ostre, pomarańczowe światło oświetlało ściany w mojego małego pokoiku. Leżałam na łóżku cała mokra od potu, kołdra spoczywała niedbale zwinięta na podłodze. Usiadłam po turecku i omiotłam wzrokiem pomieszczenie. Wszystko było po staremu. Porozrzucane książki, ubrania w nieładzie rzucone na krzesło, na wpół dopita cola na biurku. Był tylko jeden malutki, maciupeńki niepokojący szczególik, można by było powiedzieć szczególiczek... Prawie dwumetrowa postać stojąca przy oknie i oglądająca wiosenny krajobraz.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania