Poprzednie częściLazurowe oczy 1

Lazurowe oczy 2

Następnego dnia obudziłam się w dobrym humorze. Spojrzałam w bok, ale nie zobaczyłam chłopaka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nigdzie go nie było. Zaczęłam myśleć o tym co między nami wczoraj zaszło. Nie wiedziałam czy kocham chłopaka, ale wiedziałam, że czuję do niego coś więcej. Wstałam z kanapy i podeszłam do okna. Niebo było zachmurzone. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Do środka wszedł Aleks. Podeszłam bliżej z zamiarem pocałowania jego, ale on zwinnie mnie wyminął nie zaszczycając spojrzeniem. Poczułam się jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Do oczu napłynęły mi łzy. Chłopak odwrócił się w moją stronę i teatralnie przewrócił oczami.

 

- Kupiłem bułki - powiedział patrząc na reklamówkę - zrób sobie śniadanie - dodał i poszedł na górę. Gdy usłyszałam trzask drzwi od pokoju chłopaka biegiem popędziłam do swojego.

 

Po godzinie wyszłam z pokoju. Aleks powiadomił mnie, że zaraz się zbieramy. W samochodzie panowała dziwna atmosfera. Spojrzałam w lusterko. Na moim policzku nie było już czerwonego śladu. Odwróciłam głowę w stronę Aleksa. Miał zacięty wyraz twarzy i patrzył przed siebie.

 

- Aleks - zaczęłam niepewnie - czy to wczoraj coś dla ciebie znaczyło? - spytałam. Chłopak przez chwilę się nie odzywał, a ja sama nie wiedziałam czy chciałam usłyszeć odpowiedź.

 

- Nie - powiedział hardo - Dla mnie nie miało to najmniejszego znaczenie. Dla ciebie też nie powinno. Zapomnij o tym - dokończył. Poczułam jakbym ponownie dostała w policzek. Odwróciłam się w stronę okna, aby nie zobaczył moich łez.

 

Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie słowem. Dopiero kiedy stanęliśmy przed moim domem ustaliliśmy wspólną wersję.

 

&-&-&

Mijały dni, a my nie rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji. W ogóle nie rozmawialiśmy. Aleks mnie unikał. Widywaliśmy się tylko przy stole. Kiedy mijaliśmy się nie zaszczycał mnie spojrzeniem. Czułam się okropnie. Bolała mnie jego obojętność. Przez te pare dni zdążyłam coś do niego poczuć. Nie wiem czy mogę nazwać to uczucie miłością, ponieważ nie jest ono tak silne. Chyba...

 

Dzisiaj przy obiedzie rodzice zapraponowali wspólne wyjście. Wiedziałam, że to oznacza spędzanie czasu z Aleksem, więc chciałam zaprzeczyć, ale zanim zdążyłam się odezwać było postanowione. Wolałam spędzić czas w pokoju, niż znosić jego obojętność.

 

Pojechaliśmy na piknik do parku. Jeden mały koc, a na nim my. Głównie chodziło mi o mnie i Aleksa. Przez drogę cały czas miałam nadzieję, że zepsuje się samochód, albo zacznie padać deszcz. Niestety...

 

Po dłużącej się godzinie postanowiłam się przejść.

 

- Pójdę się przewietrzyć - zawiadomiłam rodziców i skierowałam się w stronę lasu. Bałam się, że rodzice zaproponują mi towarzystwo Aleksa. Nie zaprzeczyła bym. Nie dlatego, że chciałabym, a dlatego, że to nieładnie. Poza tym mogliby coś podejrzewać.

 

Parę minut chodziłam i zastanawiałam się ile czasu jeszcze pomieszka u nas rodzina Maes. W końcu znalazłam jakiś większy kamień, na którym usiadłam. Było ciepło, więc zdjełam z siebie cienki sweterek. Po chwili usłyszałam jak ktoś idzie. Nie przejęlam się tym za bardzo, ponieważ większość osób tutaj bedących była w podeszłym wieku.

- Patrzcie chłopaki! To nie ta dziewczyna, którą uratował chłopak? - spytał ktoś, a ja na ten dźwięk zamarłam. Wiedziałam kto to był. Odrazu przypomniał mi się tamten dzień. Oczy podeszły mi łzami - No to teraz Cię chłopa nie uratuje, co? - powiedział i zaśmiał się szyderczo, a zaraz za nim jego koledzy. Złapał mnie za rękę i przyciągnąl do siebie.

 

- Na twoim miejscu bym tego nie robił - usłyszałam ostry głos... Aleksa. Chłopak tym razem noża nie miał, więc nie wiedziałam czy sobie poradzi. Mężczyzna mnie puścił.

 

- Tak? A co tym razem mi zrobisz? - spytał, ale nie uzyskał odpowiedzi - Chłopaki! Zajmijcie się nim! - rozkazał, a oni jak na komendę rzucili się na Aleksa. Zamknęłam oczy nie chcąc na to patrzeć. Po chwili jednak uścicpsk na mojej ręcę zelżał, a następnie zniknął. Otworzyłam oczy. Nie mogłam uwierzyć kiedy Aleks górował nad całą trójką mężczyzn.

 

- Nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - spytał, poważnie, a ja nie mogąc wydusić z siebie słowa przytaknęłam głowa. Uśmiechnął się rozbawiony - Znowu wyciągnąłem cię z opresji.

 

Nie wiedziałam co zrobić. Stałam i patrzyłam w oczy chłopaka. Naprawdę można się było rozpłynąć. Teraz byłam w stanie wszytko chłopakowi wybaczyć. Chciałam go przytulić, ale jego głos mnie wyprzedził.

 

- Wracajmy - powiedział oschle.

 

Czy on musi być bipolarny? - pomyślałam z żalem.

 

Chłopak poszedł pierwszy. Nie chciałam wracać, ale gdy odwrócił się i na mnie spojrzał przyszło mi na myśl, że rodzice mogą się faktycznie martwić. Ruszyłam z miejsca.

Następne częściLazurowe oczy 3 Lazurowe oczy 4

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Megi :3 09.02.2015
    Ciekawe... Zachowanie Aleksa jest dziwnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu ;). Pojawia się nuta tajemniczości, co sprawia, że chętnie przeczytam dalszą część :).
  • BreezyLove 10.02.2015
    Bardzo ciekawe :)
  • Prue 10.02.2015
    Opowiadanie jest lekkie, interesujące a postacie naturalne co jest na plus w takich historiach. Ode mnie 4.
  • magda 12.02.2015
    bardzo podoba mi się postać Aleksa B) ciekawie piszesz, jednak zwróć uwagę na błędy tego typu: chciałam pocałować JEGO? jego usta? jego nos? jeśli nie dopisujesz np.jego usta, to powinno być - chciałam GO pocałować, zauważyłam jeszcze jedną drobną nieścisłość - będąc na pikniku (np. na polanie) na świerzym powietrzu stwierdzenie, że dziewczyna poszła się przewietrzyć, niezbyt pasuje ;p niemniej jednak zasłużyłaś na 5 ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania