Leśny oddech ("wstęp tylko dla obłąkanych") część 3 z niewiadomych
Kochanku mój! Rozkwitaj powoli niczym pąk białej róży. W miłości naszej nie doszukuj się wad, albowiem wszystko przeminie. Świat nasz trwać będzie jeno chwilę. Jak wiosna rozpieści nas ciepłym promieniem słońca, by potem lato mogło wypalić w nas wszelkie uczucia. Ostaną się popioły, nicość i sen. Będą śnić o nas nasze dzieci.
***
WIOSNA
Tego roku wiosna nie przyszła. Dookoła malował się zgniły świat. Choć śniegi dawno już stopniały, nic nie chciało rozkwitać, wzrastać i powstawać z gleby. Pąki skamieniały w swych powłokach, nie uchyliły nawet rąbka zieleni. Chmury zsiniały, spurpurowiały, zbrązowiały i nigdy w swym byciu nie były tak dalekie. Działo się coś okrutnego, bowiem natura cierpiała i płakała. Zdarzało się to bardzo rzadko, jednak co kilka lat miało swe miejsce. Świat opłakiwał ludzkość.
Jakże smutny był to widok. Kwiaty, drzewa, wszelaka roślinność nosiły żałobę po człowieku. Po istocie, która wciąż dążąc do doskonałości, zapomniała jak cudownie jest oddychać. Jak niesamowite jest to, że wplatając dłonie w trawę - czujemy ją. Jak ulotne są kwiaty bzu, gdy drażnią nasz zmysł powonienia. Jakże smutna bywa świadomość, że zarazem żyjemy i nie żyjemy.
Komentarze (2)
Całość subtelna, delikatna nawet. Bogate słownictwo.
Jest tu "pewien czar", tylko... Czemu takie krótkie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania