Poprzednie częściLex amor

Lex amor Rozdział I cz 3

Ostatnia próba. Jak uznacie ,że to do bani to znikam. Nie piszcie proszę o błędach. Wiem ,że są i nie chcę mi się na nie patrzeć.

 

 

-Dobra powiedz dziewczynom ,że spotkamy się tutaj wypijemy po drinku z chłopakami i idziemy na miasto. Kiedy zaczynasz tą twoją praco-nagrodę?-Ida instruowała Lenę co do ich planów imprezowych na piątkowy wieczór.Koleżanki chciały świętować jej sukces ,jednak Lena w tej chwili była pochłonięta myślą ,że spóźni się na wykład z najgorszą kosą na wydziale.

-Tak powiem same mi nie dadzą żyć ,tylko chodź już , co ty tam robisz?!

-Rękawiczek szukam ,ale nie powiedziałaś kiedy?-Ida potrafiła zgubić wszystko ,ostatnio zgubiła projekty ,które miała oddać na zaliczenie miesiąc temu zgubiła słoik z domowym bigosem ,teraz rękawiczki. Współlokatorzy zabrali jej kluczę ,dlatego Ida wychodziła i wracała zawszę z którymś ze znajomych ze stancji.

-W poniedziałek. Chodź natychmiast ,bo cię zamknę!!!-Lena była kłębkiem nerwów ,już wiedziała ,że nie zdąży.

 

Wpadła do holu na wydziale jakby goniło ją stado wilków. Przez cholerne poranne korki ,była spóźniona już 10 minut. po 15 nie miała po co wchodzić na aulę.Lena chciała wemknąć się niezauważona jednak ten stary grzyb miał wzrok jak

-Aaa witamy nasza gwiazdę. Czuję się zaszczycony pani obecnością na moim wykładzie. Może napiłaby się pani kawy?-profesor był jak zwykle pełen złośliwej ironii.

-Przepraszam. Korki.-Lena chciała zapaść się pod ziemię.

-Siadać!! Myśli pani ,że teraz będzie mieć specjalne względy?! My tu celebrytów nie kochamy!

Dziewczyna usiadła obok koleżanek marząc jednie aby ten wykład minął jak najszybciej. Albo lepiej ,żeby ona sama stała się niewidzialna. Miała wrażenie ,że wszyscy patrzą na nią z drwiącymi uśmieszkami i szepcąc.

-Hej mała nie przejmuj się tak. Każdemu się może zdażyć spóźnienie.-Natalia starała się pocieszyć koleżankę.

-Każdemu ,ale widocznie nie mi.-Lena patrzyła w pustą kartkę zeszytu. Nawet nie słyszała głosu profesora.

-Ja też wczoraj wbiegłam na ćwiczenia ,a pamiętasz jak Kaśka wpadła na zajęcia naszej grupy?-Agnieszka nie rozumiała czym przejmuję się Lena.

-Czy panie maja coś ciekawego do powiedzenia na temat Kodeksu Pracy?-Dziewczyny jak na zawołanie opuści głowy udając ,że pilnie notują

-Tak myślałem.

 

Po wykładzie dziewczyny usiadły na ogromnych schodach. Te schody były piękne , były chlubą budynku i miały wspaniałe zdobione poręcze.Siedziały milcząc ,stary wykładowca każdej z nich zwarzył humor.Lena z minuty na minute traciła chęci na wieczorna imprezę.

- No proszę kogo my tu mamy?-nagle tuz obok pojawiła się Sylwia. Nie lubiły jej. Była zarozumiała i wyzywająca. Całą swoja postawa zdawała się mówić"Mam was za nic".-Jak to powiedział Lachowski? Nasze gwiazdy.

-Sprawdź może czy nie straszysz gdzieś indziej.-Agnieszka popatrzyła na Sylwie z niesmakiem.

-Spoko zaraz znikam sierotki. Helenko chciałam ci tylko powiedzieć ,że od poniedziałku pracujemy razem. Cudnie prawda?-Sylwia aż kipiał jadem

-Jak to ?! co ty mówisz?! Ty masz mieć praktyki ze mną? Oszalałaś?? Przecież ty nawet nie startowałaś w tym konkursie!

-Wuj uruchomił swoje kontakty..

-Tak ciekawe co ty za to uruchomiłaś temu niby wujowi ,bo to ten któremu dajesz....-Aga nie mogła pozostać Sylwii dłużna

-Milcz!! Nic nikomu nie daje i to nie jest wasza sprawa!

-Sama nam powiedziałaś wiec teraz trochę nasza.-Lena nagle znienawidziła wygraną praktykę.

-Tylko po co ? Akurat w tej kancelarii? Mógł ci załatwić tą praktykę wszędzie.-spytała Natalia. Czuła jakiś podstęp ze strony jadowitej żmij.

-Chciałam właśnie w tej kancelarii. Dwóch przystojnych właścicieli.Dla mnie to idealne miejsce.-Sylwia zawsze szukała dróg na skróty i teraz nie kryła jak zamierza "pracować" na praktykach-To paa głupie gąski.

Lena była załamana. marzenie zmieniło si w koszmar. Chciała wycofać się z tego wszystkiego i uciec do domu.

-Laski ja rezygnuje. Rzucę to wszystko w cholerę i wracam do domu.-Lena była bliska łez .Wiedziała ,że Sylwia jest zdolna do wszystkiego jeśli zechce to dla zabawy zniszczy wszystko na co Lena tak ciężko pracowała.

-Co ty wygadujesz ?! Opanuj się uspokój. Wszystko będzie dobrze.-Natalia w matczynym odruchu przytuliła Lenę i zaczęła kołysać tak jak często usypiała swojego synka.

-Nie pójdę tam! Ona mnie zje!! Nie dam rady!!-Lena zaczynała histeryzować.

-Spokojnie poradzisz sobie. Jesteśmy razem z tobą. Będziemy ją miały na oku. Prawda Natka?

-Jasne. Jak będzie trzeba to ją przywiążemy do kaloryfera.

-No Lenka ty tylko rób swoje jesteś zdolna poradzisz sobie a ta wiedźmą się nie martw.

-Kochane jesteście dziewczynki co ja bym bez was zrobiła?. Co za straszny dzień niech juz się skończy.-Lena wstała wyciągając ręce do dziewczyn.

-Spoko na imprezie się odstresujesz my o to zadbamy.-Natalia i Aga podały ręce Lenie i we trzy poszły do sali.

 

 

******

 

Hałas w klubie mógł rozsadzić uszy ,ale dziś wyjątkowo nie przeszkadzało to Lenie. Była naprawdę wyluzowana drinki wypite z chłopakami w mieszkaniu bardzo jej pomogły i zaczynała się coraz lepiej bawić. Ze zdziwieniem odkryła ,że jej współlokatorzy Robert i Paweł to całkiem przystojni faceci ,nigdy wcześniej tak na nich nie patrzyła bo mieli dziewczyny ,które Lena dobrze znała i bardzo lubiła przecież mieszkali wszyscy na tej samej stancji. W tej chwili czyjeś spojrzenie jak na niewidzialnym sznurku pociągnęło jej uwagę w stronę baru. Mogłaby się założyć ,że widziała tam pana mecenasa. Zrobiło jej się strasznie gorąco te oczy były jak lasery ,przeszywały jej ciało. Miała wrażenie jakby ten wzrok ją związał ,nie mogła się ruszyć ani nawet oddychać. Niespodziewanie na

talii poczuła dłonie ,wyrwała się szybko z natrętnych objęć.

-Mateusz odbiło ci ?! Przestraszyłeś mnie!!-Lena wiedziała ,że chłopak od dawna próbuję ją poderwać. Nie ufała mu. Jego próby nawiązywania kontaktu uważała za obrzydliwe.

-Sorki Lenka . Zatańcz ze mną nie daj się prosić. Wiesz jak na mnie działasz.-Mateusz szeptał do ucha Lenie słowa ,które zjeżyły jej włosy na karku. Prawie siłą chłopak prowadził ją w stronę parkietu. Lena czuła ostry i kwaśny zapach alkoholu. Wzrokiem szukała twarzy znajomych z którymi przyszła. Ponad głowami tańczących ujrzała twarz Wiktora ,kolegi z wolontariatu. Starała się przekazać mu ,że ma kłopoty. Wiktor jej nie zawiódł.Szybkim krokiem znalazł się przy Lenie i Mateuszu.

-Lenka no co ty przecież obiecałaś ,że ze mną zatańczysz. Chodź postawię ci drinka ,albo lepiej sok.-Wiktor stanął miedzy nią ,a Mateuszem.-Koledze już dziękujemy. Spadaj!

-Wiktor ! O matko !Dziękuję nie wiedziałam jak się go pozbyć!

-Spokojnie nie ma go. Wszystko ok!?

Lena miała nogi jak z waty.

 

PIOTR

 

Oczywiście ,że ją widział. Dojrzał ją gdy tylko weszła do klubu z jakąś bandą.Pijąc setkę za setką obserwował jej każdy ruch. Gdy tańczyła z jakimiś fagasami poczuł tak silna zazdrość ,że musiał rozbić butelkę.Ręka sam wykonała ruch.

-Spokojnie zapłacę za to.-Powiedział wyciągając banknot.

Coś kazało mu znów spojrzeć w jej stronę. Wyrywała się z łap jakiegoś pijaka. Piotr gwałtownie wstał , miał podejść i skopać gówniarzowi dupę. Nie myślał ,uczucia decydowały za niego. W tym samym momencie jakiś wysoki facet Wyrwał Lenę z łapsk tamtego.Już się nie opierała. Piotr w przypływie gniewu mocno objął ładną blondynkę ,która cały czas starała się go zagadywać. Pocałował ją natarczywie i namiętnie chcąc w tym pocałunku wyrzucić z siebie całą frustrację ,rozgoryczenie i zazdrość. Nie panował nad sobą .ta sytuacja wybiła go z równowagi i nie potrafił zrozumieć dlaczego Lena wywołała w nim takie emocje. Spojrzał na nieznajomą , uśmiechnęła się zachęcająco ,złapał ja za rękę i poprowadził w stronę wyjścia.

 

****************

 

Ten weekend był straszny. Lena nie mogła znaleźć sobie miejsca ,nie potrafiła zagłuszyć w głowie tej myśli o niesamowitych ,pięknych hipnotyzujących oczach. Nie mogła też pozbyć się wrażenia ,że te oczy należały do jej szefa.Na szczęście dwa dni upłynęły jej szybko na porządkach i nauce. W niedzielny wieczór dziewczyna czuła ,że przepisy i artykuły kodeksów wychodzą jej nosem ,oczami i przez paznokcie. Lena siedziała na parapecie okna ,za szybą miała swoje ukochane miasto ,w pokoju zrobiła się romantyczna atmosfera ,mała lampka rozjaśniała jedynie blat biurka ,a płomień świecy rzucał nastrojowe cienie na ścianę. Lena uwielbiała takie wieczory ,gdy mogła marzyć i snuć swoja bajkę ,jednak tym razem czuła się samotna. W każdym z pokoi za ścianą jej przyjaciele spędzali wieczór z ukochaną osobą. Wzięła na kolana kota , zwierzak cicho mruczał ,a jego aksamitne futro ogrzewało wiecznie chłodne dłonie.

-I co mały? Nawet nie wiesz jak masz fajnie. Wszyscy cię kochamy zawsze masz komu pomruczeć,a ja zostanę starą panna. Samotną wściekłą wiedźmą jak ta sąsiadka z dołu. Okropne nie? Może chociaż kota będę mieć co? Zostaniesz ze mną?- Kociak zdawał się ignorować Lene .wyraźnie zamierzał uciąć sobie drzemkę na jej kolanach.

-Dobra możesz tu zostać na noc tylko nie zasypiaj na mnie. Chodź ,od spania jest łóżko ,mogę nawet cię przykryć.

-Słuchaj chyba Eustachy nam uciekł!!-do pokoju z przerażeniem w oczach wpadła Ida.-On tu jest ?! Ja się tak martwiłam wszędzie go szukam ,a ten sobie śpi!-Ida udawała złość na pupila.

-A co od niego chcesz?

-Nic takiego. Uff ale się zdenerwowałam. Chyba muszę wypić jakąś walerianę. Mamy coś takiego?

-Napij się wódki podobno też działa-zażartowała Lena.

-Masz rację tak zrobię. Cześć. Dobranoc.

-Słodkich snów.

Lena podeszła do szafy ,chcą wybrać coś na jutro. Bezwiednie siegnęła po sukienkę ,która miała na imprezie. Pogładziła koronkowy rękaw ,ale szybko potrząsnęła głową chcąc pozbyć się dziwnych ,choć przyjemnych uczuć. Przygotowała sobie strój i zgasiła lampkę. Śniła o ciemnych oczach.

 

PIOTR

 

Nie potrafił rozładować napięcia ,ciągle był poddenerwowany ,wkurzało go wszystko i wszyscy.Przygodny seks w najmniejszym stopniu nie przyniósł satysfakcji. sobotę spędził na treningu odmawiając znajomym wyjścia do baru choć wiedział ,że znów nie zmruży oka. Sam nie wiedział co właściwie go tak denerwuję ,wspomnienie Leny w objęciach jakiego faceta czy fakt ,że w ogóle o niej myśli. W niedzielę wykręcił się od cotygodniowego obiadu u rodziców nadmiarem pracy. Do swojego kalendarza wpisał wszystkie możliwe spotkania ,tak aby jak najmniej przebywać w kancelarii. Zdawał sobie sprawę z tego ,że kiedyś będzie musiał porozmawiać z tą dziewczyną przecież miał ją uczyć ,ale chciał to odwlec w czasie dopóki mógł. Wieczorem w jego mieszkaniu rozległ się dzwonek.

 

-Jak tu wlazłeś?-spytał poirytowany Piotr

 

-Cześć jakie miłe powitanie. Też się cieszę ,że cię widzę przecież nie gadaliśmy od czwartku.-Marek znał wspólnika i wiedział ,że tak długie milczenie nie jest dobrym sygnałem.

 

-Dobra sorry. Nosi mnie ,mam kiepski nastrój.

 

-No co ty powiesz? Sam bym nie zauważył.

 

-Zejdź ze mnie. Siadaj gdzie chcesz rób co chcesz wiesz co i jak. Chcesz coś do picia?-Piotr skierował się w stronę kuchni zostawiając Marka ,który wygodnie rozsiadał się na sofie-Słuchaj masz do mnie coś ważnego czy tylko mnie sprawdzasz?

 

-Yy no to daj mi jakiś sok. Może mam ,ale teraz myślę ,że to może poczekać. No popatrz takie coś ładne znalazłem za oparciem-Marek na palcu bujał różowym stanikiem ,gdy Piotr wchodził do salonu ze szklanką soku.-Mówiły mi ptaszki na mieście ,że wyrwałeś jakąś laskę ,ale nie myślałem ,że przyprowadzisz ja do domu.

 

-Masz pomarańczowy. Wyrzuć to do śmieci. Tak wyszedłem w piątek z laską ,ale to nie jej.Nie przywiózłbym jej tu ,pojechaliśmy w plener. Sam nie wiem ,której to jest. W sumie dobrze ,że to znalazłeś wyrzucisz po drodze ,a pani Bogusia by mi truła głowę miesiącami.

 

-Ok poświęcę się. Co z tą praktykantką? Byłeś na tej uczelni?

 

-Byłem. cholera stary czemuś ty mi nie powiedział ,że to wygra dziewczyna? Nie wiedziałeś?

 

-Wiedziałem ,ale po co miałem mówić jak i tak byś ją zobaczył ,to nic nie zmienia.

 

-Nie zmienia ,ale ja się mogłem wydurnić.

 

-Daj spokój o co ci chodzi? Coś się tam wydarzyło?

 

-Nic się nie wydarzyło ,ale mogłem wyjść na idiotę.-Piotr prawie wykrzyczał te słowa. Marek nie rozumiał o co chodzi przyjacielowi.

 

-weź może coś na uspokojenie ,wyśpij się porządnie ,bo masz oczy jak jakiś przepity królik. Pogadamy jutro. Cześć.

 

Piotr nie odpowiedział. Usłyszał trzaśnięcie drzwiami i dopiero wtedy wstał ,żeby zamknąć drzwi na klucz. Podszedł do okna w kuchni ,zobaczył marka już po drugiej stronie ulicy jak wyrzucał ten wstrętny stanik.

 

-Kurwa co się ze mną dzieję?! Jeszcze gadam do siebie.

 

Z lodówki wyciągnął butelkę whisky i nalał sobie całą szklaneczkę. Uznał ,że bez porządnego "wspomagacza" nie zaśnie. Zaniósł alkohol do sypialni zrzucił ubrania na podłogę i poszedł pod zimny prysznic.

 

 

**************

 

-Witaj aniele. Jak po weekendzie? Rodzinny obiadek był?-Piotr robił dobra minę do złej gry. Postanowił za wszelką cenę nie okazywać ,że Lena wzbudza w nim jakiekolwiek emocję. Sam zresztą nie potrafił ich sprecyzować.

 

-Dzień dobry. A był obiadek i nawet nie ja musiałam gotować. Aż szkoda było wracać do pracy.-Ilona od rana była w ruchu ,nawet rozmawiając z Piotrem podawała mu równocześnie kawę i kilka listów.

 

-Tak ci źle u nas?-Piotr parzył usta w gorący czarnym naparze.-Ja się ciesze ,że jednak wróciłaś do pracy. Strasznie bym tęsknił. Marek u siebie?

 

-Czaruś z ciebie ,ale ja już cię znam. Nie ma go jeszcze możliwe ,że będzie później ,przyjedzie dopiero po rozprawie.

 

-Ok. Mam prośbę Panią yyy Kuczewską umów na 11.30 ,a panią praktykantkę na 12 dobrze? Proszę zajmij się tym tej klientki nie możemy stracić a była przekładana już dwa razy.

 

-Spokojnie już do nich dzwoniłam. Pani Kuczewska powiedziała ,że to piękna godzina na spotkanie z tobą ,a ta dziewczyna bardzo mi dziękowała ,bo zdąży coś tam sobie pozałatwiać. W dziekanacie pewnie.

 

-Dzięki wielkie. Mówiłem anioł nie kobieta. Idę do siebie. Mogłabyś przynieść mi kawę?-Piotr udawał,że pilnie przegląda korespondencję. Nie chciał się zdradzić przed Iloną ,a czuł jak wzmianka o Lenie przyśpieszyła mu tętno. Trzęsącymi się dłońmi za nic nie doniósłby sobie sam filiżanki.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Caroline 21.08.2017
    Skoro wiesz, że są błędy to dlaczego nic z nimi nie robisz? Nie musisz znikać. Wystarczy, że popracujesz nad błędami, które (przynajmniej mnie) kłuje w oczy. Może i jestem nudna, bo się powtarzam. Może i jestem wredna, bo wciąż się czepiam.
    Jakość nie potrafię się wczuć w to opowiadanie :/
    Nie oceniam.
    Pozdrawiam.
  • Caroline 21.08.2017
    kłują*
  • MeMyszMiss 21.08.2017
    Tak jestes wredna i czepiłaś się mojego opowiadania i mnie. Zegnam. Nie było miło.
  • Caroline 21.08.2017
    MeMyszMiss trzeba umieć przyjąć krytykę.
  • literatx 22.08.2017
    MeMyszMiss po chuj piszesz, jak masz w dupie blędy? Nie rozumiem takiego podejścia. ŻEGNAM.
  • Pan Buczybór 21.08.2017
    "Nie piszcie proszę o błędach. Wiem ,że są i nie chcę mi się na nie patrzeć." - Ta. Zdrowe podejście. Powodzenia.
  • ausek 21.08.2017
    Przyznam się, że przemknęłam przez opowiadanie niczym strzała. Błędów jest dużo i są to nie tylko typowe interpunkcyjne. Musisz popracować na zapisem dialogów, bo niektóre kwestie, są źle rozpisane. Sama treść nie powala, bo piszesz tak jak mówisz. Już tłumaczę o co mi chodzi. Mianowicie autor jest zobowiązany do w miarę poprawnego zapisu. Narrator nie mówi potocznie, nie połyka przy tym słów. Możesz tak pisać w dialogach - bohater może się nawet jąkać, bo wtedy wypowiedzi są bardziej autentyczne i pokazują nam daną postać i jej charakter, ale narrator nie możesz utożsamiać się z niepoprawnym wysławianiem się. Proszę, zajrzyj do książek i podpatrz co nieco. W Twoim opowiadaniu postacie są jednolite, niczym szczególnym się nie wyróżniają, no i do tego narrator nawija w takim samym tonie. Sama fabuła mnie nie porwała. Przykro mi.
    Czytaj dużo, a pisz jeszcze więcej. ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania