Poprzednie częściMag - Rozdział I

Mag - Rozdział II

Rozdział II

 

Nad Grater słońce wisiało już wysoko. Ludzie przepychali się na targowisku, a dziatki biegały wokół wielkiej fontanny, położonej w centrum. Wrzawa trwała w najlepsze. Kupcy zdzierali gardła, wykrzykując ceny swoich towarów. Było słychać kłótnie sprzedających i kupujących. Wozy pędziły po brukowanych dróżkach wioski. W tym całym wiejskim amoku można było dostrzec pędzącego na oślep chłopca.

- Wracaj tu, ty suczysynie!

Jeden z kupców biegł co sił w nogach za kruczowłosym chłopcem. Krzyczał za nim i wyzywał od najgorszych.

Dwunastoletni chłopiec mknął przez uliczki, najszybciej jak mógł. Jedną ręką przyciskał do piersi kilka bułek. Prześliznął się pod jednym ze straganów. Handlarz, który przy nim stał, o mało nie zszedł na zwał. Gdy chłopiec nagle wyskoczył tuż obok niego. Z niezwykłą, jak na takiego malca zwinnością, manewrował pośród tłumu.

- Łapcie złodzieja! - krzyknął mężczyzna chrapliwym głosem.

Cały czerwony na twarzy, nie rezygnował z pościgu. Przeciskał się między ludźmi, rozpychając ich swoim grubym cielskiem pomimo wagi poruszał się całkiem szybko.

Nagle drogę kruczowłosego zagrodził wóz. Bez namysłu sięgnął po laskę, którą miał przewieszoną przez plecy. Tuż przed przeszkodą, odbił się za jej pomocą. Pod jego stopami uformował się mały wir, który przerzucił go na drugą stronę. Wylądował miękko na ziemi i pognał dalej, zostawiając wściekłego sprzedawcę za sobą.

Powędrował na południe wioski, w stronę pól. Słońce zaczęło przypiekać jego odsłonięte ramiona. Nosił na sobie wypłowiałą koszulkę bez rękawów i obszarpane, krótkie spodenki. Wierzchem dłoni otarł pot z czoła, po czym wepchnął sobie jedną z bułek do buzi. Jego stopy ubrane w trzewiki, cicho szurały po pisakowej drodze.

Chłodny wiaterek owiewał mu opaloną twarz. Przemieszczał się między polami zboża, pszenicy i innych nieznanych mu roślin. Wędrował tak przez jakiś czas, aż w końcu dotarł do opuszczonej stodoły. Budynek był umieszczony przy rzece, która oddzielała granice wioski. Chłopiec wszedł do środka. Omiótł spojrzeniem wnętrze i skierował się w stronę drabiny. Wokół leżało kilka porozwalanych desek, które najpewniej odczepiły się od spróchniałego dachu. Chłopiec ostrożnie wspiął się po drabinie, prowadzącej na poddasze. Na górze czekał już na niego Onyks.

Onyks swoją postacią przypominał błękitnego, wężowatego smoka. Jego ciało było zbudowane z kłębiącego się dymu. Ostrymi jak brzytwa pazurami, leniwie drapał drewniane belki.

- Już wróciłeś? - Spojrzał na kruczowłosego, żółto-złotymi ślepiami.

- Mhm.

Dwunastolatek rzucił ostatnią bułkę pod pysk smoka.

- Wiesz, że nie muszę jeść tak często, jak ty?

- Ja się już najadłem, wcinaj.

- Nie jesteś dobrym kłamcą.

Onyks jednym chapnięciem pożarł pieczywo, dobrze wiedząc, że nie przekona chłopaka do zjedzenia ostatniej bułki.

- Tym razem zeszło ci dłużej niż ostatnio, Arcu.

- Świniak nie chciał się odczepić. - burknął i oklapł na kupkę siania, niedaleko wężowatego.

- Wyrażaj się człowieczku.

Błękitny smok przeciągnął się leniwie. Podszedł do chłopca i owinął mu się wokół ramion.

- Mamy jakieś plany na jutro? - odezwał się zmęczonym głosem.

- To, co zwykle.

- Kupcy wkrótce będą cię rozpoznawać. Dobrze wiesz, że nie możemy pozwolić sobie na opuszczenie wioski.

- Zacznę zbierać jedzenie na drogę – odparł niepewnie Arc.

- To zajmie za dużo czasu… Jeżeli Straż Świątynna cię złapie… hmm…

- Nie złapie – powiedział zdecydowanie.

- Twoja magia nie wystarczy. Jesteś zbyt słaby. Na razie.

Onyks mruczał coś niewyraźnie na ramieniu Arca. Pewnie szukał sposobu, na zapewnienie im dalszego bytu w wiosce.

Chłopiec oparł się o belkę, podtrzymującą dach. Nigdy nie było łatwo. To już nasza piąta wioska z rzędu. Muszę coś wymyślić. Coś. Co pozwoli nam się wyrwać z tej beznadziejnej sytuacji. A gdyby udało mi się ukraść cały worek tych bułek? Nie. Zbyt ryzykowne... - Różne myśli zaczęły przelatywać mu przez głowę,

- Chcesz może wody? - Smok wyrwał go z zamyślenia.

Dopiero gdy Onyks wspomniał o wodzie, Arc zdał sobie sprawę, jak bardzo jest spragniony. Nic w tym dziwnego, w końcu przebiegł kilka kilometrów, w trakcie ucieczki przed tym knurem.

Kruczowłosy sięgnął po wodę, która schowana byłą pod jedną z desek. Zrobił kilka łapczywych łyków i odstawił bukłak z powrotem na miejsce.

 

Powoli wsunął stopę do wody. Gdy upewnił się, że jest wystarczająco ciepła, zanurzył się cały. Rzeka płynąca przy stodole stanowiła jedną z dwóch, które otaczały miasto. Była też kompletnie czysta w porównaniu do tej drugiej.Temperatura wody wystarczyła, by przynieść ulgę w gorący dzień. Arc przepłynął niewielki odcinek wzdłuż nurtu, kilka razy. Po jakimś czasie wyszedł na brzeg i założył na siebie suche ubrania.

- Wykąpałeś się już? - zapytał. Cały ten czas doglądał chłopca.

Arc skinął tylko głową.

- Dobrze. Chodź przed stodołę. - To powiedziawszy, poszybował przed siebie.

Kiedy chłopiec dotarł na miejsce, zobaczył narysowany na ziemi dziwny znak. Podszedł bliżej. Znak okazał się pentagramem, którego wnętrze było wypełnione dziwnymi napisami. Na środku symbolu leżała laska z jasnego drewna.

- O co z tym chodzi? - Zapytał nieco zdezorientowany.

- Mam zamiar cię czegoś nauczyć.

Wężowaty przycupnął obok chłopca i ruchem łba, kazał mu stanąć na środku pentagramu.

- Weź swoją laskę do rąk.

Arc posłusznie zrobił to, co mu kazano.

- Wystaw ją do przodu i rozłóż dłonie tak, by waga była równo rozłożona — smok przyglądał się chłopcu przez moment — trochę wyżej, na wysokości twojej klatki piersiowej.

Chłopiec poprawił się.

- Po co to wszystko?

Kruczowłosy spojrzał na swojego kompana, nie bardzo wiedząc, co właściwie planuje.

- Proste zaklęcie bariery. Może się przydać. - Wyjaśnił.

- A teraz skończ gadać i rób, co mówię — wyszczerzył lekko zęby w akcie zniecierpliwienia — rozstaw nogi szerzej, tak by zgadzały się z położeniem rąk.

Omiótł Arca czujnym spojrzeniem. Podfruną do niego i kilka razy okrążył. Gdy był już pewny, że postawa chłopca jest prawidłowa, wrócił na miejsce.

- Bardzo dobrze. A teraz się skup. - Wypowiedział to tak stanowczym tonem, że Arc poczuł lekki dreszcz przebiegający mu po plecach.

- Skoncentruj swoją energię na lasce, a później rozprowadź ją na całej jej powierzchni.

- Co…? - Twarz Arca przybrała dziwny wyraz. Wyglądał tak, jakby wężowaty smok mówił do niego w innym języku.

- Wy ludzie i wasze małe mózgi… – westchnął poirytowany – wyobraź sobie, że… hmm…

Chłopak, widząc, jak jego towarzysz męczy się nad wymyśleniem lepszego wyjaśnienia, uśmiechnął się pod nosem.

- W porządku Onyksie! Spróbuję! - krzyknął zdeterminowany.

Pamiętam, jak kiedyś mówił, że magie można znaleźć wszędzie. We wszystkich żywiołach ziemi. Więc gdybym potraktował swoją energię jak wodę… Może coś mi to da?

Arc z wymyślonym już planem działania, wyprostował się. Wszystkie mięśnie na jego ciele spięły się. Próbował sobie wyobrazić wodę, spływającą z jego rąk i rozwidlając się przy spotkaniu z kijem. Stróżka potu ześlizgnęła mu się po czole. Na środku laski uformowała się kula. Chłopak zerknął na nią, ale ta od razu zniknęła.

Onyks mruknął.

- Nie było źle, ale się rozproszyłeś.

- To trudniejsze niż wygląda…

- Oczywiście, że tak, ale to proste zaklęcie. Uda ci się, jeśli trochę poćwiczysz.

- Poćwiczę? Już zużyłem całą energię, a wyszedł tylko bąbel. - fuknął.

- Odnowie ją. Siedź cicho i do roboty.

 

 

Kruczowłosy trenował aż do zmroku. Kompletnie opadły z sił, człapał powoli w kierunku stodoły. Onyks zaś wiernie towarzyszył mu obok.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Nekociaq 29.07.2016
    Uwielbiam "baśnie" w opowiadaniach :)
  • Katra 30.07.2016
    Ciesze się, że trafiłam w gust :P
  • Szaqu 30.07.2016
    Not bad, not bad 5.
  • Katra 30.07.2016
    Dziękuje :D
  • Pan Buczybór 30.07.2016
    Bardzo dobre.5
  • Katra 30.07.2016
    Dzięki! :)
  • Margerita 05.08.2016
    Pięć
  • Katra 06.08.2016
    Dziękuje :)
  • little girl 11.08.2016
    "Nad Grater słońce, świeciło już wysoko." - bez przecinka. Słońce może świecić wysoko? ;)
    "Jeden z kupców biegł co sił w nogach za kruczowłosym chłopcem. Krzyczał za nim i wyzywał od najgorszych.
    Dwunastoletni chłopiec mknął przez uliczki, ile sił w nogach. " - co sił w nogach - ile sił w nogach - to chyba podchodzi pod powtórzenie, może to jakoś zamienić?
    "Handlarz, który przy nim stał o mało, nie zszedł na zwał." - drugi przecinek jest w złym miejscu
    "- Łapcie złodzieja! - Krzyknął mężczyzna, chrapliwym głosem." - bez przecinka i "krzyknął" z małej litery. Czynności gębowe, nawet po kropce, pytajniku, czy wykrzykniku z małej litery.
    "rozpychając ich, swoim grubym cielskiem. " - bez przecinka
    "Pomimo wagi poruszał się całkiem szybko." - tu bym dodała wyraz "sporej", albo złączyła zdanie z poprzednim, wtedy jedno będzie wynikać z drugiego i tu chyba powinien być przecinek, ale nie jestem pewna.
    "wypłowiałą koszulkę, bez rękawów" - bez przecinka
    " owiewał mu, opaloną twarz" - tak samo
    "się między polami, zboża" - i tu też
    " ostatnią bułkę, pod pysk smoka." - i tu
    "Świniak nie chciał się odczepić. - Burknął " - burknął
    "Muszę coś wymyślić" - zmieniasz narrację
    "mi się ukraść, cały worek " - bez przecinka
    "Dopiero gdy Onyks wspomniał o wodzie. Arc zdał sobie sprawę," - to raczej nie powinny być 2 zdania, tylko jedno
    "była jedną z dwóch, które otaczały miasto. Była" - powtórzenia. Możesz zastąpić czymś typu "stanowiła"
    " Woda była na tyle zimna, by przynieść ulgę w gorący" - znów powtórzenie, nie łatwiej coś w stylu "woda na tyle zimna przynosiła ulgę w gorący, letni dzień, stanowiła idealne miejsce kąpieli, gdyż jej temp. (...)" czy coś. Unikaj powtórzeń.
    "- Wykąpałeś się już? - Zapytał Onyks." - zapytał. I wszystkie tym podobne tak samo. Nie ma sensu wypisywanie każdego z osobna.
    "Może coś mi to da?" - narracja
    "Onyks zaś, wiernie towarzyszył" - bez przecinka
    Nie wypisywałam Ci wszystkiego, bo i tak komentarz za dlugi już wyszedł, a ja sama nie jestem ekspertem i za bardzo też się na tym nie znam.
    Lubię fantasy, a w Twoim wykonaniu nieźle wychodzi. Czyżby chłopiec był starcem z początku opowieści, a ten stwór o żółtych oczach tym smokiem? 5
  • Katra 11.08.2016
    Bardzo mnie cieszy, że zostawiasz takie komentarze. Co do przecinków, zawsze były moją piętą achillesową, ale staram się z nimi walczyć. Powtórzeń staram się unikać jak ognia, ale jak widać, niektóre mi umykają, Niemniej jednak jestem wdzięczna za wytknięcie mi tych błędów :D.
  • Katra 11.08.2016
    Katra O i jeszcze co do zmiany narracji. Oryginalnie miałam to w kursywie, ponieważ chciałam przedstawić też myśli Arca, jedna na opowi to tak nie funkcjonuje, wiec chyba będę musiała z tego zrezygnować.
  • little girl 12.08.2016
    Katra Hmm, ja to robię coś w stylu "ble ble ble(...), pomyślał", spotkałam się też z zapisem;"coś tam, coś(...) - pomyślał" - chyba oba zapisy są poprawne, przynajmniej mi nikt jak dotąd uwagi nie zwrócił ;) W sumie dzięki takim wstawkom opowiadanie staje się ciekawsze, a skoro taka była Twoja wizja, to nie rezygnuj :)
  • little girl 12.08.2016
    Katra Hmm, ja to robię coś w stylu "ble ble ble(...), pomyślał", spotkałam się też z zapisem;"coś tam, coś(...) - pomyślał" - chyba oba zapisy są poprawne, przynajmniej mi nikt jak dotąd uwagi nie zwrócił ;) W sumie dzięki takim wstawkom opowiadanie staje się ciekawsze, a skoro taka była Twoja wizja, to nie rezygnuj :)
  • little girl 12.08.2016
    wstawiło 2 razy :c
  • Katra 12.08.2016
    little girl To powinno rozwiązać mój problem, jak będę miała chwile czasu poprawie to.
  • Katherine531 13.08.2016
    Świetnie, jak zawsze :D Miło się czyta - szczególnie zgrabne, śmieszkowate dialogi (a przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie) :D piąteczka!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania