Poprzednie częściMag - Rozdział I

Mag - Rozdział III

Rozdział III

 

Początek dnia nie zapowiadał się zbyt optymistycznie. Na niebie zbierały się ciemne chmury. Wiatr złowieszczo targał gałęzie drzew. Słońce ledwo przebijało się przez obłoki. Arc od dłuższego czasu, niespokojnie wiercił się na kupce siana, która zastępowała mu łóżko. Ostatecznie chłopak obrócił się na plecy i przetarł oczy. Wbił wzrok w dach stodoły. Niektóre deski wyglądały tak, jakby miały zaraz spaść, ale nie to przyciągnęło uwagę kruczowłosego. Na jednej z belek siedziała dziwna istotka.

- Onyks? - wypowiedział sennie, imię swojego przyjaciela.

Odpowiedziała mu cisza.

Chłopak podniósł się do siadu. Rozejrzał się dookoła, ale nie było widać śladu po zrzędliwym smoku.

Nagle do uszu Arca dobiegł dziwny dźwięk. Jego spojrzenie znów powędrowało w górę. W miejscu, gdzie znajdowała się tajemnicza istotka, nie było już nic.

- Majak? - wyszeptał do siebie.

Puf.

Dziwaczny dźwięk powtórzył się. Istotka niespodziewanie dla chłopca pojawiła się na jego kolanach.

- Aaaa…! - Kruczowłosy z krzykiem poderwał się do góry.

Istotka odskoczyła na większą odległość. Dwa czarne, koralikowe oczka, wpatrywały się w Arca. Stworzonko przypominało futrzaną kulkę. Wspierało się na czterech malutkich łapkach. Futerko miało barwę jaskrawego różu. Pyszczek odsłaniał dwa wampirze ząbki.

- Czym ty… - Kruczowłosy stał, osłupiały.

Rozległo się kolejny puf. Różowa kulka zniknęła, zostawiając po sobie, tylko obłok różowego dymu.

Co tu się dzieje? Mam zwidy? Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Spotkałem kilka dziwnych stworzeń, w przeszłości, ale żadne nie przypomina tego czegoś. - Pomyślał.

Arc rozejrzał się po całej stodole, ale po futrzanej kulce, nie było śladu. Porzucił szukanie tajemniczej istotki i zajął się rozglądaniem za Onyksem, który także gdzieś zniknął. Zdążył się już upewnić, że w środku go nie ma.

Wyszedł na zewnątrz. Chłodny wiatr owiał twarz chłopca.

- Miła odmiana po ostatnich upałach. Tylko gdzie ten smok się podział? - powiedział do siebie.

Kruczowłosy ruszył przez małą łąkę, która oddzielała teren stodoły od pól.

Musi być gdzieś niedaleko… Nigdy nie oddalał się za daleko. Czasami przechadza się między polami. Może powinienem tam poszukać? - Zaginięcie smoka coraz bardziej go martwiło.

 

 

Chłopak przeszedł pola wzdłuż i wszerz. Zajęło mu to sporo czasu. Słońce na niebie pokazywało już południe. Zmęczenie zaczynało go dopadać. Pogoda z godziny na godziny pogarszała się. Młody mag, ze zmartwioną miną, spojrzał na rysującą się w oddali wioskę.

Przecież nie mógłby… Jeśli ktoś go zauważy…

Arc rzucił się biegiem na północ. Z gulą w gardle i supłem w żołądku, pędził ile sił w nogach w stronę zabudowań. Nieprzyjemne myśli pojawiały się w jego głowie. Prawda była taka, że nie wyobrażał sobie swojego życia, bez przewodnictwa błękitnego smoka. Byli razem odkąd pamiętał. Miał tylko jego. Reszta…

Reszta go zostawiła.

Nie mogę go stracić. Nie teraz - Zaczął panikować.

Chłopiec starał się nie rozklejać, ale łzy w końcu znalazły drogę do jego oczu. Szybciej niż kiedykolwiek wcześniej, znalazł się na brukowanych uliczkach wioski. Pobiegł w stronę rynku, nie dbając o to, że co jakiś czas potrąca niewinnych przechodniów. Arc nie wiedział gdzie szukać Onyksa. Gnał na oślep. Smok nigdy wcześniej nie zapuszczał się do wioski. Gdyby ktoś zauważył jego obecność, nie skończyłoby się to dobrze. Kruczowłosy nagle przypomniał sobie o rozmowie, którą kiedyś odbył z wężowatym.

- Dlaczego nie chcesz pójść ze mną? Byłoby łatwiej.

- Ściągnąłbym na ciebie, niepotrzebne kłopoty.

- Mnóstwo magów ma takich przywołańców jak ty. Nie widzę problemu. - Chłopak naciskał.

Błękitny smok poruszył się nerwowo, na ramieniu Arca. Siedzieli na dachu, starego, opuszczonego domku. Niebo pokrywały groźnie wyglądające chmury.

Zbiera się na deszcz – pomyślał Onyks.

- Nie jestem przywołańcem – fuknął gniewnie.

- Więc czym jesteś? - Zapytał z lekkim uśmiechem na twarzy.

- Czymś, czego twój mały, niedorozwinięty móżdżek nie pojmie.

- Nie musisz być niemiły…

- Posłuchaj mnie mały – smok wydłużył swoje cielsko, tak by być na wysokości twarzy chłopca, zostając tym samym na jego ramieniu – Ludzie boją się tego, czego nie rozumieją. A nie rozumieją latających smoków, bez właściciela przy boku. Niestety mały dzieciak im nie wystarczy. - Zamilkł, wracając do poprzedniego rozmiaru ciała.

Chłopak westchnął ciężko i nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć, poklepał smoka po łbie. Ten od razu wywinął mu się.

- Nie traktuj mnie jak psa. - Wyszczerzył groźnie zęby.

Arc roześmiał się.

Wężowaty tylko kłapnął pyskiem i poszybował w dół budynku.

- Hej! Gdzie lecisz? Nie zostawiaj mnie tu! Onyksie!

Z nieba poleciał gęsty deszcz.

 

Arc poczuł, jak kilka kropel deszczu rozbija się o jego policzek. Kilka kobiet przebiegło koło niego, z wysoko uniesionymi chustami nad głowami. Gdy chłopak dotarł na targ, ledwo potrafił utrzymać się na nogach. Przebiegł wzrokiem po straganach i krzątających się przy nich kupcach. Nigdzie nie dostrzegał wężowatego smoka. Jego wzrok natomiast, przykuła grupka ludzi stojąca na samym środku, przy fontannie. Grupa ludzi była odziana w białe szaty, z niebieskimi akcentami. Każdy z nich trzymał długie, białe kostury.

- Straż Świątynna. - Wyszeptał do siebie.

Chciał zaryzykować i sprawdzić, czy wśród odzianych w biel mężczyznach, znajduje się Onyks. Zrobił krok do przodu, ale coś go powstrzymało. Nagle wśród grupki dostrzegł grubego człowieka, ubranego w długą beżową tunikę, przepasaną sznurem. Kupiec odwrócił się w stronę kruczowłosego, zupełnie jakby wiedział, że ten na niego patrzy.

- To on! To ten złodziej! - Mężczyzna wydarł się, majtając palcem wycelowanym w chłopca.

Arc zastygł.

Mężczyźni z kosturami w rękach spojrzeli w jego stronę. Ich twarze przysłaniały cienie, rzucane przez założone na głowy kaptury. Ruszyli w jego stronę.

Chłopak instynktownie sięgnął na plecy, ale nie znalazł tam nic.

- Uciekaj Arc! - Do uszu chłopca dobiegł znajomy głos.

Kruczowłosy otrząsnął się z osłupienia i rzucił w najbliższą uliczkę. Za nim rozległ się stukot ciężkich butów. Arc przyspieszył. Choć był zmęczony wcześniejszym poszukiwaniem Onyksa, nie zważał na to i biegł ile sił w nogach. Nagle jednak coś łupnęło o niego z taką siłą, że chłopak wpadł do pobliskiego pomieszczenia. Gdy wylądował na ziemi, drzwi, które były otwarte, zatrzasnęły się. Chłopak poczuł, jak ból promieniuje z jego pleców i rozlewa się na całe ciało. W głowie zaczęło mu szumieć. Spróbował podnieść się z zimnej posadzki, ale bez skutku. Coś owinęło się wokół jego ciała.

- Zaraz postawie cię na nogi. Musiałem to zrobić, gdybyś się zatrzymał, zauważyliby cię. - Usłyszał głęboki głos Onyksa, tuż przy uchu.

- No, ale twardy z ciebie dzieciak. Nawet się nie zająknąłeś.

Arc mógł niemal usłyszeć, jak smok się uśmiecha.

Kruczowłosy nie miał nawet siły, by się odezwać.

 

 

- Ale to niemożliwe!

Starzec spojrzał na jedno z bliźniąt, ze zdziwieniem na twarzy.

- Co jest niemożliwe, mój malcu?

- Przecież musiało go bardzo boleć! - krzyknął oburzony. Nadął policzki zupełnie tak, jak jego siostra wcześniej.

Staruszek głośno się roześmiał.

- Masz rację, ale Onyks upewnił się, że Arcowi nic nie będzie.

- Przecież to tylko głupi smok.

Z kąta chaty rozległo się ciche zgrzytnięcie.

- Głupi? Dlaczego tak myślisz? - Zapytał kruczowłosego bliźniaka.

- Zostawił go. To przez niego Straż goni Arca.

- Nie zostawił go głupolu! - Teraz odezwała się starsza siostra chłopca. - Gdyby tak było, to by po niego nie wrócił. Prawda dziadku? Właśnie dlatego Onyks tam był, bo wrócił po Arca?

- Naprawdę nie musicie się o to spierać – uśmiechnął się do nich ciepło – wysłuchajcie opowieści do końca.

 

Arc poczuł, jak chłód ogarnia całego jego ciało. Ból, który wcześniej czuł, powoli znikał. Nadal leżał na posadzce z owiniętym wokół niego smokiem.

- Powinno już być lepiej. Możesz wstać?

- Myślę, że tak.

Wężowaty ześlizgnął się z ciała chłopca i podfrunął do góry.

- Nie musiałeś mną rzucać, wiesz? – burknął, rozmasowując sobie kark – gdzie my w ogóle jesteśmy?

- To opuszczone mieszkanie. Nie ma się czym martwić. Przynajmniej na razie.

Błękitny smok sapnął ze zmęczenia.

- Nic nie jest?

- Nie. Dawno nie używałem takiej ilości energii. Nic mi nie będzie.

- Gdzie byłeś cały ten czas?! Szukałem cię! - chłopak wydarł się, roztrzęsionym głosem.

- Rankiem poczułem dziwny niepokój. Nie wiedziałem co, go powodowało, więc postanowiłem sprawdzić wioskę. Jak się okazuje, przeczucie mnie nie myliło. Handlarz, z którym ostatnio zadarłeś, wezwał Straż Świątynną. - Smok podleciał do okna, dyskretnie spojrzał przez nie, by upewnić się, czy nikt nie kręci się w pobliżu.

- Gdy tylko się dowiedziałem, chciałem wrócić, ale to ty znalazłeś ich pierwszy – mruknął – nie spodziewałem się, że będziesz mnie szukać…

Na zewnątrz dało usłyszeć się, zbliżające się głosy.

- Gdzie on jest?! - Stanowczy głos ryknął tak głośno, że prawdopodobnie cała wioska, wiedziała już o pogoni.

- Zniknął gdzieś tutaj! Musi tu być! - odpowiedział mu równie twardy ton.

- Musimy się pospieszyć. - Syknął Onyks.

- Ale…

- Właź na górę!

W momencie, w którym Onyks krzyknął na Arca, do pokoju wpadło pięciu, ubranych w biel mężczyzn.

- Tutaj jesteś, ty parszywy odszczepieńcu!

To były ostatnie słowa, jakie Arc usłyszał przed uderzeniem białej kuli światła, prosto w jego twarz i utratą przytomności.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Pan Buczybór 02.08.2016
    Robi się coraz ciekawiej.5
  • Katra 03.08.2016
    Ciesze się i dzięki za 5 :D.
  • Margerita 08.08.2016
    Pięć jak zawsze
  • Katra 09.08.2016
    Dziękuje :D
  • little girl 12.08.2016
    " że będziesz nie szukać…" - mnie?
    No robi się coraz ciekawiej :) Jedno mnie dziwi, skoro wnuczęta same chciały, aby dziadek opowiedział im historię Arca, myślałam, ze słyszały ją przedtem, a po prostu jest ich ulubioną, a teraz wychodzi na to, że nie znają jego dalszych losów, chyba :D A moze ja coś pokręciłam xD
    Mniejsza z tym, zostawiam 5, bo naprawdę przyjemnie się czyta. :)
  • Katra 13.08.2016
    Co do twojego spostrzeżenia to może znają może nie... Stay tuned! :P
  • Katherine531 13.08.2016
    wyłapałam kilka literówek, jednak nie przeszkadzały mi zbytnio :) jak zwykle piąteczka

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania