Marok, Fanthomas i Nuncjusz - Bocianie jaja - część 3

Starzec jednak zdążył się już wyżyć i wyokładać dmuchane lale swym sflaczałym przyrodzeniem, więc pozostawił w spokoju dziewczynę. To znaczy we względnym spokoju, gdyż przerzucił ją sobie przez ramię i wyniósł z chaty w celu jak najszybszego dostarczenia Bocianom. A były to istoty naprawdę potworne, zrodzone w głowie szalonego poety. Od czasu gdy wydostały się na wolność zamieszkały w gnieździe na Czarnym Bagnisku, a wokół nich powstał przedziwny kult prowadzony przez szalonych wieśniaków. Bociany zaś żywiły się tylko krwią dziewic, dlatego też dziad wlókł dziewczynę w tamto odludne miejsce. Problem był tylko taki, że ona wcale nie była dziewicą.

Właściwie, to Bociany powinny już dawno zdechnąć z głodu, gdyż w tych popapranych czasach dziewic praktycznie nie było. Stosowano jednak pewien prosty chwyt: zboczony Mag wszywał na powrót utracone dziewictwo przyszłym bocianim ofiarom. Jednak czarownik w zdemolowanym sex shopie nie bardzo nadawał się do czegokolwiek, a już najmniej do precyzyjnych zabiegów chirurgicznych.

Dziad, wiedział  jak bardzo pokpił sprawę, mimo to wlókł nadal dziewczynę, myśląc gorączkowo nad tym, jak opchnąć tym popapranym potworom wybrakowany towar. Nie czynił tego charytatywnie - miał w tym procederze niemały biznes. Bociany oferowały za dziewiczy cymes swoje jaja, które zawierały pewien tajemny składnik, niezbędny do uzyskania eliksiru młodości. Tak, tak - dziad pragnął się odmłodzić. Nie tyle chodziło mu o odzyskanie młodzieńczego wyglądu, pozbycia się zmarszczek i ubytków w uzębieniu, co przede wszystkim by jego fajfus znów był w stanie stanąć na wysokości adania.

Dotarli wreszcie do obozu bocianiej sekty, czyli kilku chat otaczających gniazdo. Czekał już tam Pizdyczny Szaman, który od razu wyczuł, że coś jest nie tak.

- To nie dziewica! - wykrzyknął.

-J-jak to nie? - wyjąkał dziad.

- A tak to. Zawaliłeś sprawę. Nie dostaniesz jaj.

- Ale to na pewno pomyłka.

- Ty jesteś pomyłką. Wynoś się!

- A co z dziewczyną?

- Niech cię juz o to dupa nie boli.

Wyrzucili dziada. On jednak nie zamierzał się poddać. Postanowił ukraść bocianie jaja za wszelką cenę.

Wykluł się w jego durnej pale znakomity plan. Udał się w tym celu do sex shopu Maga i wykorzystał niektóre akcesoria miłosne, by upodobnić się do zmutowanego bociana. Między innymi, zamiast nosa, przykleił sobie klejem silikonowym potężnego, czarnego penisa zasilanego bateriami typu "paluszek", obwiesił swój pokraczny korpus tysiącami kulek analnych, na nogi zaś naciągnął sztuczne pochwy z lateksu i tak wystrojony, powrócił do obozu bocianów.

Kroczył śmiało, po drodze, dla zmylenia przeciwnika, podjadając okoliczne żaby i ślimaki, które nie bardzo mu smakowały, ale łykał je z wielkim samozaparciem, bo wiedział o jaką stawkę toczy się ta zboczona gra.

Nie dość, że chciał odzyskać młodość i werwę seksualną, to jeszcze zamierzał odbić z bocianich "łap" dziewczynę, którą planował wychędożyć po odzyskaniu sił witalnych.

Dziad w końcu wkroczył do obozowiska Klękotów. Drapieżne boćki na jego widok zdębiały. Dzioby im się otwarły na oścież i czekały na pierwszy ruch dziwoląga. Nie dały się bowiem nabrać na jego przebranie, jednak nie wiedziały z jakim czernobylskim cudem mają do czynienia.

Dziad połknął właśnie żabę rzekotkę, nabrał już wprawy i łykał je gładko. Nawet zakumkał odruchowo, ale zaraz umilkł speszony i spróbował coś zagadać po bocianiemu, by przełamać pierwsze lody. Jednak z jego przepitego gardła wydobył się tylko charkot, nie przypominającego żadnego narzecza tutejszych ptaszysk.Jeden z boćków doskoczył doń i go dziobnął. Kolejny uczynił to samo. Dziad się spłoszył i chciał odlecieć, ale oczywiście nie dał rady. Zatem zaatakował kolejnych napastników, uruchomionym murzyńskim penisem, który począł furczeć, jazgotać, wywijać ósemki, nadął się do ogromnych rozmiarów i opluł agresorów zagadkową mazią.

To wstrzymało na chwil kilka wraże zastępy, lecz z tym większym impetem ponownie natarli. Trzeba przyznać, że nie brakowało im hartu ducha i sprytu, gdy jeden z nich, najbardziej sprytny, wykastrował dziada z ogromnego wibratora, czym uczynił go bezbronnym. Do pewnego stopnia. Miał jeszcze w zanadrzu pejcz zabrany z sex shopu, którym począł okładać zmutowane ptaszyska. One charkały na niego i klekotały po swojemu, aż w końcu przypuściły zmasowany atak na dziada. Nie miał szans w tym starciu. Wiedział że jaja będą musiały jeszcze trochę poczekać. Uciekł stamtąd, a na szczęście Bociany nie podążyły za nim. Cwany szaman na pewno miał jakiś sposób na bezpieczne podejście do ptaszorów. Dziad postanowił go obserwować.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • marok 17.01.2019
    Co za emocje. Napięcie rośnie. Co to będzie?
  • fanthomas 17.01.2019
    Na razie nie mogę zdradzić zakończenia ;)
  • stefanklakson 17.01.2019
    Też są dobre momenty i śmieszne.
  • stefanklakson 17.01.2019
    Piszta dalej.
  • stefanklakson 17.01.2019
    stalinowski uścisk i jeszcze pare innych rzeczy z poprzedniej wymiata
  • 00.00 18.01.2019
    Spokojniej, nadal zabawnie.
  • Agnieszka Gu 19.01.2019
    Zaznacza, później polecę...
  • Agnieszka Gu 20.01.2019
    Ok, no dobrze, dobrze... poziom absurdu i humoru utrzymany ;) podlecę i dalej...

    PS. "- Niech cię juz o to dupa nie boli." — już – literówka mi się widzi

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania