Poprzednie częściMortem Civitas - Wstęp

Mortem Civitas - Cz. 1

Nadchodziła noc, a niebo zaczęły spowijać czarne chmury, światło księżyca padało na Mortem czyniąc je naprawdę pięknym miastem, a może raczej jego pozostałościami. Na zachód od zamku, w największym z obozów, nikt nie spał pomimo tak późnej pory, wszyscy rozpalili ogniska przed chatami i siedzieli wspominając stare czasy. Jedynie były kapitan straży postanowił nie dołączać do reszty, zamknął się w swojej chacie, zasiadł na krześle, zapalił świeczkę i zaczął polerować swoją zbroję zatracając się we wspomnieniach z nią związanych.

Z transu wyrwał go delikatny podmuch wiatru, który poczuł na swoich plecach. Nie zdążył się w pełni odwrócić, kiedy świeczka zgasła, a do jego uszu dotarł znajomy głos.

- Żałosne, zamiast wyjść do ludzi, siedzisz tu i użalasz się nad sobą.

- Betsalel? Więc teraz kolej na mnie? - odpowiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy, wciąż siedząc plecami do rozmówcy.

- Nie bądź głupi, gdybym przybył po Ciebie już dawno byś nie żył, doskonale o tym wiesz.

- W takim razie co sprowadza Cię do Mortem?

- Powiedzmy, że mamy wspólny cel.

- Słucham? Przybyłeś tu, żeby zabić Raza? Nie rozśmieszaj mnie. - odburknął kapitan.

- Hmm... Można tak powiedzieć, chociaż nie do końca.

Niespodziewanie drzwi od chałupy się otworzyły, a do środka wszedł jeden z mieszkańców.

- Kapitanie Agro może... - przerwał zdanie spoglądając w stronę rozmawiających. Jego uwagę przykuł mroczny elf stojący za dowódcą. Średniego wzrostu, czarnoskóry, z czarnymi włosami sięgającymi do jego ramion. Betsalel skierował swoje czerwone, żądne krwi oczy w stronę "intruza", minęła dosłownie chwila, a nieproszony gość zaczął się pocić ze strachu, wykonał kilka powolnych kroków w tył, zamknął za sobą drzwi i zaczął biec w stronę swojej chatki.

- Na mnie już czas, nie chcę żeby zrobiło się nieprzyjemnie. - rzekł cicho elf.

- Wiem, że jeszcze nie istnieje nikt żywy, kto widział Twoją twarz, chyba nie zamierzasz go zabić? - zapytał kapitan z wyraźnym zmartwieniem w głosie.

Siedział, oczekując odpowiedzi, lecz jej nie usłyszał, powoli i niepewnie odwrócił głowę za siebie, ale nie było tam już nikogo. Westchnął głęboko, ponownie rozpalając świeczkę, wrócił do polerowania swojej zbroi.

Nie trzeba było czekać długo na konsekwencje tego zdarzenia, ludzie zaczęli się interesować, dyskutować i tworzyć przeróżne, wręcz bajkowe tezy. Niektórzy wpadli w histerię, że ich dowódca współpracuje z czarnoksiężnikiem, na szczęście szybko rozwiano ich wątpliwości, chaos spowodowany takimi teoriami mógłby być nieciekawy w ich obecnej sytuacji. Na obrzeżach Mortem, przy swojej chacie siedział uczestnik tego zdarzenia, próbując dojść do tego co konkretnie zobaczył. Jeden z jego sąsiadów dosiadł się obok niego, poklepując go po plecach.

- Słuchaj, co dokładnie widziałeś? - zaczął rozmowę, dość cichym tonem.

- S... sam nie... nie wiem. - wyjąkał.

- Skup się, spróbuj sobie przypomnieć.

- Ciemna, str... straszna istota, krwiste o... oczy.

- Czy to był elf?

- Chyba tak.

- Naprawdę Ci współczuję. - odpowiedział ciut smutniejszym tonem, ponownie klepiąc towarzysza po plecach na znak pożegnania. Wstał z ławki i poszedł w stronę swojej chaty.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Emi Ayo 13.01.2017
    Tak jak we wstepie uważam,że bardzo ciekawa fabuła :) Czekam na nastepne części.
  • CheckYourRed 13.01.2017
    Dziękuję bardzo. :) Nie jestem w stanie określić kiedy pojawi się kolejna część, chciałbym to ładnie ubrać w słowa, żeby jeszcze nie ujawniać zbyt wielu faktów oraz podtrzymać napięcie. Postaram się do jutra skończyć. :)
  • Emi Ayo 13.01.2017
    CheckYourRed Będę czekać :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania