Poprzednie częściNa przedmieściach losu — PROLOG

Na przedmieściach losu — ROZDZIAŁ 1

Słońce wychynęło wreszcie zza szarzyzny postrzępionych chmur niby maleńki świetlik w czarną noc, wśród ciężkich kropel deszczu. Był to jednak dzień, więc mieszkańcy Warszawy, jak to mieli w zwyczaju, przemierzali warszawskie ulice. Zapatrzeni w najnowsze numery gazet albo prowadząc swoje psy na smyczach, trzymając drugą ręką kapelusze, żeby nie strącił ich złośliwy wiatr. Niektórzy jeszcze, miast czworonogów, taszczyli walizki i torby, czasem pytali przechodniów o drogę, nerwowo zerkając na zegarki.

Inni zaś, prawdziwie rodowi obywatele, tradycyjnie pili, chlali cokolwiek, na co starczyło im parę groszy, wyłuskanych naprędce z pijackich, wełnianych kamizelek, zapiętych rzecz jasna tylko na jeden nędzny guzik.

Patrząc na nich, urżniętych w sztok, nabierałam coraz to większej ochoty na mojego ulubieńca — rum. W bidulu często smakowaliśmy go na zmianę ze wciąganiem sproszkowanego tytoniu.

Warszawa bezsprzecznie tętniła życiem, a najlepszym tego dowodem były biegające dosłownie wszędzie dzieci i pobliska nadwiślana restauracja. Właściciele zadbali o śnieżnobiałe stoliczki przykryte czerwonymi obrusikami — względnie elegancki wystrój.

Ludzie jedli, śmiejąc się, a ja brodziłam nagimi, poranionymi stopami w tej niezbyt czystej, ciemnej, nieklarownej wodzie, zataczając koła i ósemki, mocząc raz po raz podwinięte nogawki spranych spodni, podobnych dżinsom. Swoją drogą, nie wyglądały one aż tak źle, tylko w paru miejscach widniały niemal niewidoczne dziury. Co starsze były już załatane, jeszcze za tych znośnych czasów, gdy grzałam wiecznie chłodną posadę w przytułku. Stara Graine zawsze zakrywała zadarcia materiału kolorowymi naszywkami, które zdobywała hurtowo w małej pasmanterii.

Może to i lepiej, że nikt nie zechciał mnie stamtąd, z sierocińca, zgarnąć? Skonam sobie tutaj, po cichu, na gruźlicę czy cholerę, albo podetnę żyły odłamkiem szkła ze stłuczonej butelki taniej wódki, co tu leży zagrzebana po gwint w piachu. Jak się nie wykrwawię, to dostanę tężca. Zjedzą mnie szczury jak martwą rybę, strutą resztkami pływających w rzekach detergentów.

Przynajmniej nie zgniję na marne, a raczej ta jakaś mnie część, co zostanie strawiona i wydalona.

Odgarnęłam z twarzy blond włosy, delikatnie, bo nie chciałam znów trzymać w garści swoich jasnych kosmyków.

— Wynoś się stąd! — usłyszałam nagle, kogoś stojącego możliwe, że na moście. Ja mam się wynosić? A kto inny? Nie odpowiedziałam na głos. Nie miałam sił choćby całkowicie zacisnąć pięści, a co dopiero wykrzyczeć pytania.

Mimo wszystko podniosłam się i lewą ręką wygrzebałam spod piachu w połowie stłuczoną flaszkę.

— Dziewczynko — wnet zobaczyłam przed sobą niewiele starszego mężczyznę, przebranego w czarny, nieprześwitujący wór na śmieci. Wyraz jego twarzy nie wyrażał sympatii. Bardziej coś, na kształt skrajnej nienawiści. — Wynoś się stąd.

— Dlaczego? — spytałam cicho, chrapliwie.

— To niebezpieczne miejsce dla takich dzieciaków, jak ty, a w dodatku... — nie dokończył. Wypluł trochę krwi, a ja przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, co takiego miało miejsce. Człowiek zdążył przez ten krótki czas paść na kolana, trzymając obiema dłońmi swoją krtań, a potem całkiem znieruchomiał.

Obejrzałam się wokół, jakbym szukała sprawcy, drżąca i ze strachem w oczach, wyrzuciwszy skąpaną w czerwonej cieczy butelkę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (18)

  • TeodorMaj 30.07.2016
    Bardzo dobry rozdział. Stworzyłaś dobry klimat i podobają mi się opisy emocji głównej bohaterki. Zostawiam 5
  • 60secondsToDie 30.07.2016
    Dziekuje :3
  • KarolaKorman 30.07.2016
    Widzę, że jest kontynuacja, super :) Czyżby to ona poraniła mężczyznę? Jeszcze nie mogę się doliczyć czasów w jakich dzieje się akcja, ale poczekam na dalszy ciąg i może wtedy się coś wyjaśni. Dziewczyna wydaje się beztroska, brodząc tak po wodzie, ale czuje się jej wewnętrzną rozpacz. Świetna część, 5 :)
  • 60secondsToDie 30.07.2016
    Milo mi, dziekuje. Na pewno sie cos wyjasni, chociaz niekiedy mam tendencje do chowania tych faktow miedzy slowami :D
  • KarolaKorman 30.07.2016
    Będę więc szukać :)
  • 60secondsToDie 30.07.2016
    Dzieki jeszcze za dwie anonimowe piatki i jedynke ;3
  • the_endrju 30.07.2016
    Moja ocena jest chyba oczywista :)
    Średnia ocena tekstu boli, przecież ten tekst jest wspaniały!
  • 60secondsToDie 30.07.2016
    Zawsze sie znajdzie ktos, kto oceni zle i nie poda nawet jakiegokolwiek powodu ;_;
    Dzieki!!
  • the_endrju 30.07.2016
    Idioci, wszędzie idioci...
  • 60secondsToDie 31.07.2016
    the_endrju, tak bywa xD
  • Specific_girl 31.07.2016
    Pierwsze co, to chciałąm Ci powiedzieć, że pierwsze zdanie czytałam trzy razy, zanim zdążyłam poprawnie w myślach wymówić kilka wyrazów, matko boża!
    Po drugie, pięknie tworzysz opis sytuacji, niby coś nie potrzebnego, a jednak uświadamia mi, jak wiele brakuje w moich opisach.
    Po trzecie, nie rozumiem dlaczego dziewczyna nie chciała trzymać swoich włosów?
    Po czwarte, czekałam na następny rozdział, a teraz będę czekać na okolejny.
    Po kolejne, piąte chyba, co się stało facetowi?
    Po szóste, daję pięć. :)
  • 60secondsToDie 31.07.2016
    O Jezu, teraz nie wiem, czy to dobrze, czy źle, że użyłam jakichś zagmatwanych sformułowań, ale raczej chyba dobrze.
    Bardzo dziękuję, miło mi niezmiernie :3 bo sama uważam, że w moich opisach i tak wiele brakuje, tylko niekiedy mi się podobają. I miło mi też, że czekasz na kolejne rozdziały.
    Na trzecie i piąte znajdziesz odpowiedź w następnej części.
    Dzięki za 5 :)
  • Niemampojecia96 04.08.2016
    ''mieszkańcy Warszawy, jak to mieli w zwyczaju, przemierzali warszawskie ulice.'' - moje ulubione : )

    Jak ja lubię, jak mnie karmić takimi zdaniami xd
  • 60secondsToDie 04.08.2016
    Dzieeki.
    Wznowimy kiedys listy?
  • Niemampojecia96 04.08.2016
    60secondsToDie,

    Zawsze, kiedy chcesz.

    Dzisiaj, w sensie teraz: chciałam sobie pousuwać to, co jest tak literackonieliteracko ble, że się skręcam jak się czytam. Stąd.

    I popisać sobie, bo jestem obłożona kartkami, pierwszy raz od x czasu mam dostęp do komputera, poprzenoszę to.

    Ciebie zawsze czytam chętnie,
    Tobie zawsze odpiszę,

    tylko może to potrwać do wschodu słońca.

    Będę czekać na ten list.
  • 60secondsToDie 04.08.2016
    Niemampojecia96, okej. No to ja, jezeli znajde czas, to napisze do Ciebie. Wysle siebie. Ten list, w tym liscie. Pewnie jutro. Albo dzis.
  • Niemampojecia96 04.08.2016
    60secondsToDie, będę się bać trochę.
    W każdym razie; spotkamy się w połowie drogi na mejlu.
  • 60secondsToDie 04.08.2016
    Niemampojecia96, nie boj sie.

    Tak. Spotkamy sie tam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania