Nawet jeśli nie myślisz logicznie, zostaje ci wyobraźnia! Rozdział 4

Ewa ze zniecierpliwieniem patrzyła to na zegar, to na okno. Łukasz pobiegł po rozpuszczalnik do sklepu dziesięć minut temu. W tej chwili żałowała, że jednak nie zrobił sobie prawa jazdy na motorower, bo do najbliższego marketu było dość daleko.

Nie miała nawet pojęcia, czy rzecz taka jak rozpuszczalnik zadziała. Ania moczyła teraz włosy w łazience na piętrze. Była godzina piętnasta, a mama przychodziła zawsze o osiemnastej. Z tatą bywało różnie, ale zwykle wracał późno.

- No, teraz zobaczą mnie w akcji! Będę jak James Bond! Zaraz… Jakie porównanie by tu pasowało… - Ewa mimo okoliczności starała się nie tracić głowy.

Zamyśliła się na chwilę, jednak za niedługo jej oczy znów zalśniły podekscytowaniem.

- Jak Bond, tylko bez numeru! – pokiwała głową. – Jaki mogłabym mieć numer, gdybym była agentem? – zastanawiała się na głos wchodząc po schodach. – Zero trzynaście? Hm… „Ewa Drabik, Agent 013”… Tak, może być.

Mówiąc to wyobraziła sobie samą siebie w ciemnym garniturze i czarnych okularach. Uśmiechnęła się szeroko, lecz spochmurniała, gdy zobaczyła Anię. Miała na sobie tylko zielony szlafrok mamy i ręcznik na głowie. Wyglądała na nieco obrażoną.

- Łukasz powinien zaraz przyjść z rozpuszczalnikiem – powiedziała Ewa. – Nie wiem, czy to zadziała, ale spróbujemy.

Ania popatrzyła na siostrę i skrzyżowała ręce pod piersiami. Próbowała sprawiać wrażenie poważnej, ale jej mina i tak zdawała się być dla Ewy niezwykle głupia. „Nie odezwę się. No dalej, poczuj mojego focha. No, przeproś. Niech wzbudzi w tobie poczucie winy”, myślała młodsza z sióstr. Nie wytrzymała jednak długo.

- Co tak stoisz?! Mojego focha nie da się od tak zignorować!

- Da się, uwierz – Ewa poklepała ją po ramieniu.

Nagle usłyszały trzaśnięcie drzwi. „No, w końcu! Łukasz wrócił”, myślała dziewczyna z dumą, „Teraz ja wkraczam do akcji! Ja, Agent 013!”.

Obie szybko zeszły na parter do brata. „Agenta 013” ponownie porwało zdenerwowanie i bezradność. Łukasz w rękach trzymał opakowanie twarogu.

- Co to ma być?! Miałeś kupić rozpuszczalnik, cokolwiek, co mogłoby pomóc! A twaróg nie pomoże!

- No, ale wiesz… Mama mówiła, że w piątek zrobi pierogi. Z twarogiem.

Ewa spojrzała na brata zabójczym wzrokiem. Znów poczuła drganie prawego oka.

- Nasza siostra przefarbowała sobie włosy. Mama wraca za niecałe dwie godziny. A ty kupujesz twaróg do pierogów!

- Ale… Dla pierogów mamy warto… Pierogi mamy są najlepsze z twarogiem – tu dziewczyna musiała przyznać mu racje.

„Cholera”, myślała, „Co teraz? Co wymyśliłby Herkules Poirot albo Sherlock Holmes…? Hm…”

- Mam! – krzyknęła Ewa. – Anka, czy w tych twoich bajkach ktoś sobie farbował włosy, a potem próbował wrócić do ich naturalnego koloru?

- Tak! – ucieszyła się Ania. – I to całkiem realnym i łatwym sposobem!

- Jakim?

- Jak to jakim? – oburzyła się siostra. – Magią, to oczywiste! Teraz musimy znaleźć taką księgę… Znajduje się na północy takiego świata, zapomniałam jego nazwy… Hm, jakiego świata…

Ewa ponownie się załamała. „Panie Boże, chyba jednak mnie opuściłeś”, pomyślała opadając ze zmęczenia na sofę w salonie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • levi 22.08.2015
    wesoludkie rodzeństwo :) jak zwykle 5
    ps. jestem ciekawa czy sobie poradzą z tymi włosami :)
  • Legato 22.08.2015
    Dziękuję ^^
  • NataliaO 22.08.2015
    ja często myślę panie Boże chyba mnie opuściłeś, estetyka i dobrze napisane, przyjemnie się czyta; 5:)
  • Legato 22.08.2015
    Dziękuję ^^ Nam tak mówiła nauczycielka od biologii, gdy widziała jak "dobrze" się nauczyliśmy na lekcje xDD
  • Grin 22.08.2015
    Przyjemnie się czytało :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania