Poprzednie częściNicość - Prolog

Nicość - Rozdział 2

Minęły trzy dni. Trzy bardzo długie dni. I jeszcze dłuższe, nieprzespane noce. Próbowałam wytłumaczyć sobie wszystko racjonalnie. Zapach, jego zapach, jeśli sen był prawdą, zniknął. A może nigdy go nie było, sama nie wiedziałam już, co jest prawdą, a co nie. Nie odróżniałam snu od jawy, jawy od snu. Moja logika wyparowała. Byłam bliska szaleństwa, o ile już nie zwariowałam. Chorobę psychiczną mam zapisaną w genach. Wszystkie kobiety z linii mojej matki były nienormalne. Co prawda wariowały gdzieś tak po pięćdziesiątce, ale może ja zestarzałam się wcześniej? W sumie od wielu lat czułam się już jak osoba po wieku średnim. A może ja urodziłam się już nienormalna i nie było żadnego „zapachu okrucieństwa”, ani walk z wampirami.

- Hej kochanie - czyjś głos wyrwał mnie z zamyślenia.

- Spadaj - warknęłam nawet się nie odwracając.

- Może najpierw zobacz, z kim rozmawiasz.

Zeszłam z barowego stołeczka z zamiarem powiedzenia palantowi, jak bardzo obchodzi mnie on i jego wygląd, ale stanęłam jak wryta. Mimowolnie otworzyłam buzię ze zdziwienia. Wampir, to był najprawdziwszy wampir. Stał koło mnie, mówił do mnie a ja nie zauważyłam, że to wampir. Powinnam go poczuć jeszcze przed tym jak wszedł do baru. Dla próby wciągnęłam powietrze nosem. Czysty zapach okrucieństwa, po którym wywnioskowałam, że musi mieć jakieś pięćdziesiąt lat. Norma. Ale jak mogłam go przeoczyć? Co się ze mną dzieje?

- Widzisz, co byś straciła. - powiedział, widząc moje zachowanie

Oj tak, widzę, odparłam w myślach.

- Em, ja…

- Wybaczam. - jaki wspaniałomyślny, pomyślałam zirytowana.

- Em, przysiądziesz się? - zapytałam.

- I tak powinnaś odpowiedzieć na powitanie.

Taa, na powitanie to powinnam ci była wbić srebro w serce.

- Och, przepraszam. Nawet nie wiesz ilu natrętów już dzisiaj odsyłałam... - przynajmniej to ostatnie było prawdą.

- Nie wątpię... – przeszedł na flirt.

- No cóż czekałam na ciebie- wcześniej byłam tego nieświadoma, ale teraz byłam pewna, że to mi właśnie pomoże.

- Ktoś taki jak ty nie powinien siedzieć w takim miejscu, a już na pewno nie sam. Bo jesteś sama, prawda? - upewniał się.

- Och, tak. Bardzo sama. A co do lokalu, masz rację. Może przeniesiemy się gdzieindziej – zasugerowałam.

Dla potwierdzenia swoich słów pogłaskałam go po udzie.

- Ile bierzesz? – spytał zirytowany, najwyraźniej uznając mnie za prostytutkę.

Ups, czas zmienić strategię.

- Nie jestem dziwką.

- Więc, kim? Jak nazwiesz swój zawód?

- Studiuje. Utrzymują mnie rodzice.

- Och. Przepraszam. Oczywiście możemy zmienić lokal - ostatnie zdanie wymruczał.

Punkt dla mnie.

Na dworze było zimno, a ja byłam wyczerpana. On powiedział, że niema samochodu. „Szedł do baru, zamierzał pić. A on nie jeździ po pijaku.” Tak, więc szliśmy na piechotę, a on z jakiegoś powodu jeszcze mnie nie zaatakował. Przy każdej ciemnej uliczce czekałam, i nic. Postanowiłam przejąć inicjatywę. Zastąpiłam mu drogę. Zdziwiony chciał mnie wyminąć, ale położyłam mu ręce na szyi. Tyle wystarczyło, zaczął mnie całować i po chwili znaleźliśmy się na końcu ślepej, nieoświetlonej uliczki. Przyparł mnie do ściany, co nieco utrudniało mi ruchy, niedobrze. Ale on nadal mnie całował, nawet nie wysunął kłów. Czyli trafił mi się wampir lubiący grę wstępną? Super. Przegryzłam wargę, efekt był natychmiastowy. Zanim się zorientowałam był przy mojej szyi z wydłużonymi kłami. Zerwałam naszyjnik ze srebrnym krzyżem i wbiłam mu go w klatkę piersiową. Wypaliłam porządną dziurę. Nauczona doświadczeniem wyjęłam wisiorek i dźgnęłam go nim jeszcze raz w sam środek rany. W ciągu sekundy zmienił się w rzadki dym, śmierdzący spalonym okrucieństwem.

Im starszy wampir, tym gęstszy i ciemniejszy dym. Nieraz, kiedy zabijałam wampira nie mogłam zmyć tego zapachu z włosów. Tym razem powinno pójść gładko. Gdy odchodziłam z mojej ofiary pozostała już tylko nicość. Weszłam do domu, zdecydowana, że tą noc prześpię. Wzięłam prysznic i skierowałam się do omijanej przez mnie sypialni. Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam. Ale mogłabym przysiąc że widziałam coś w oknie oraz że tym czymś był ON.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • astri79d 17.12.2014
    Sama już wyłapałam sporo błędów :/. Przepraszam, miałam dzisiaj ważny mecz i ledwo widzę na oczy, ale postanowiłam wstawiać rozdziały regularnie, więc oto i jest. już zauważyłam że interpunkcja leży, no ale nie będę przez to wstawić jeszcze raz rozdziału. mam nadzieję że wybaczycie mi te błędy, z tego co widzę nie można raz wystawionego rozdziału edytować (jeśli się mylę, v
    będę wdzięczna za info, jestem tutaj nowa i słabo się orientuje co i h
    jak).
  • NataliaO 17.12.2014
    Nie można edytować, usuwać dodanych opowiadań .
  • joana 17.12.2014
    Oprócz błędów jedynie przyczepiłabym się do dialogów, które są dla mnie niezbyt rozbudowane. np. "em, ja..." moim zdaniem powinno być opisane, co bohater w tym momencie robi lub jak się czuje. Ale poza tym bardzo fajnie się czyta.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania