Nocne Bestie ~ Rozdział 7
W środku panował półmrok, a jedynym źródłem światła była na wpół wypalona świeca, stojąca na kamiennym ołtarzu pośrodku sali. Leżące wokół niej kości pobrudzone były sadzą, a nad zwierzęcymi wnętrznościami, ułożonymi w okrąg, unosił się ledwie zauważalny obłoczek dymu. Podchodząc bliżej, Mirena wyciągnęła dłoń i opuszkami palców dotknęła przygasającego płomienia. Nagle na jej oczach świeca zniknęła, zabierając ze sobą jedyny promień światła. Rozejrzawszy się dookoła, kobieta nie mogła dostrzec wyjścia ani śladów, po których weszła do świątyni. Sięgając po przewieszoną przez plecy torbę, wyjęła niewielki kryształ, który zaczął jarzyć się bladym, błękitnym światłem. Dopiero po chwili kobieta zrozumiała, że stoi sama w ciemnościach, otoczona przez demoniczne rzeźby wykute w skale. Kharim i Łowca zniknęli.
Po chwili zastanowienia i wnikliwym obejrzeniu mrocznej sali, Mirena odnalazła wąskie, kręte schody prowadzące do podziemi. Zaklinając w duchu waragaskich kapłanów, ruszyła przed siebie. Każdy kolejny stopień był mniejszy i bardziej śliski od poprzednika, co bardzo utrudniało stawianie pewnych, ostrożnych kroków. Wyglądało to, jakby ktoś budował okrągłą wieżę, której schody robią się coraz bardziej przyległe do ścian, a zakończeniem będzie głęboka przepaść najeżona ostrymi palami. Nie zniechęciło to jednak Mireny, która już przywykła do bijącego dookoła smrodu zgniłego mięsa i ludzkich odchodów. Robiąc co kilka sekund mocny wdech, brnęła w dół.
Nagle drogę zagrodziły jej solidne, drewniane drzwi z żelaznymi okuciami i pozbawione zamka. Na środku posiadały małą kratę, zaryglowaną przez pomniejsze drzwiczki. Chowając kamień do kieszeni, kobieta zapukała.
Odpowiedziały jej trzy krótkie zapukania i jedno mocne kopnięcie. Nie wiedząc, co robić dalej, Mirena zagwizdała.
Nieoczekiwanie odgłos naciskanej klamki wprawił ją w dobry nastrój, a na widok otwierającego drzwi Łowcy prawie zemdlała.
— Ja was szukam po całej świątyni, a wy siedzicie w piwnicy — powiedziała z lekkim oburzeniem i wprosiła się do środka.
W piwnicy było ciemno. Nawet za ciemno jak dla niej, więc z powrotem sięgnęła po kamień. Błękitne światło wypełniło niewielkie pomieszczenie, ukazując stertę beczek, stary metalowy stół i przykutego do ściany Kharima, miotającego się w żelaznych łańcuchach.
— Co się tu dzieje?! — wrzasnęła, stając pośrodku izby.
— Niodo zwariował — odparł mężczyzna, wypluwając kawałek szmaty. — To przez te opary. Nawdychał się, ogłuszył mnie i zawlókł na dół. Myśli, że jest waragaskim kapłanem i chce mnie spalić żywcem.
— Oszalałeś?! — zwróciła się do Łowcy.
— Za naruszenie świętego miejsca należy się najwyższa kara. Oboje zginiecie w ogniu piekielnym — mówiąc to, wskazał na zamurowany kominek.
— Chyba żartujesz! — Mirena uśmiechnęła się pod nosem. — Nikogo nie spalisz w tym piecu. Zamurowali go jakiś czas temu.
Mężczyzna przetarł oczy i kilka razy zamrugał. Ziołowe opary mąciły jego zmysły.
— W takim razie — odparł — Ucieknę do staromodnych metod.
Niodo obrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę beczek. Po kolei otworzył wszystkie, uwalniając zapach ich zawartości. Rum, oliwa i zwykła wódka. Kobieta nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczyła, jak jej towarzysz rozlewa kolorowe ciecze i kieruje się w stronę wiszących pochodni. Jak najszybciej doskoczyła do Awara i zaczęła mocować się z grubym łańcuchem.
— Nie rób tego! — wrzasnęła.
— Muszę złożyć ofiarę Keglarowi. Niech jego duch rośnie w siłę i napełni lękiem serca jego wrogów.
— Oszalałeś! — ryknął Kharim, czując jak jeden z kajdan puszcza. Po chwili jego ręka była wolna.
— Może. — Niodo zapalił pochodnię i rzucił ją w sporych rozmiarów kałużę, przesuwającą się w szybkim tempie w stronę towarzyszy.
Fala trawiącego wszystko na swojej drodze ognia wypełniła piwnicę i pochłonęła trzy bezbronne ciała.
~~~♤~~~
— Mirena! — krzyknął Kharim, potrząsając zdezorientowaną dziewczyną. — Zbudź się!
— Co się dzieje?! — zapytała wystraszona.
— Śniłaś na jawie, czy co? — zapytał Niodo, przekładając nogę przez próg świątyni.
— Czekaj! — wrzasnęła — Nie wchodź tam.
— Dlaczego?
— Miałam wizję. Jeśli tam zejdziemy, czeka nas zguba. Odjedźmy stąd jak najszybciej. Proszę.
Mężczyźni popatrzyli po sobie i wzruszyli ramionami. Odnajdując wiodącą do świątyni ścieżkę, powrócili na główny trakt i w milczeniu ruszyli dalej na wschód.
Słońce po raz kolejny schowało się za śnieżnymi szczytami gór, pogrążając dolinę w półmroku. Błyszczący na bezchmurnym niebie księżyc przedzierał się przez gęste korony drzew, oświetlając wędrowcom drogę.
Komentarze (14)
"wnętrznościami, ułożonymi w okrąg(,) unosił się" - bo to wtrącenie
"dotknęła przygaszającego płomienia" - przygasającego - bo ogień sam w sobie przygasa, "przygaszać" może go ktoś, ale w tym kontekście musiałoby to być inaczej zbudowane, np. "dotknęła płomienia, przygaszając go palcami"
"obejrzeniu mrocznej sali(,) Mirena"
"co robić dalej(,) Mirena zagwizdała"
"na widok otwierającego drzwi Łowcę" - Łowcy
"za ciemno, jak dla niej(,) więc" - przecinek po "ciemno" zbędny
"Bijący na bezchmurnym niebie księżyc" - zamiast "bijący" bardziej by mi tu pasowało jakieś inne słowo, choćby "błyszczący" albo "lśniący"
Jednakże klimat jak zawsze stwarzasz bardzo dobrze, także nie widzę większych przeciwwskazań do zostawienia 5 :)
wnikliwym obejrzeniu - wnikliwym czyli jakim?
mrocznej sali - czyli jakiej?
nie opisuj nam tego, OPOWIEDZ to :)
"Każdy kolejny stopień był mniejszy i bardziej śliski od poprzednika, co bardzo utrudniało stawianie pewnych, ostrożnych kroków." - piłeś coś czy jak? śpiący? zmęczony? czy po prostu ktoś Cię okłamał, że musisz więcej opisywać :) znów opisujesz, zamiast pokazać jak kobieta stara się utrzymać równowagę, jak musi poprawiać stopę, by się zmieściła na stopniu, jak czuje pod podeszwą śluz, jak ... działanie NIE opisywanie :)
Dobry twist pod koniec. A będzie jeszcze lepszy, jeśli będzie w przyszłości jakieś nawiązanie do tej wizji, tak by nie pozostała po prostu sceną bez konsekwencji - czytaj zbędną. Dowiadujemy się jednak, że Mirena ma zdolności wieszczenia - jeśli tylko temu miało to służyć, to ok, nie czepiam się.
2) tutaj się zabardzo pośpieszyłem. sorry
3) tutaj zmęczenie. widziałem co drugie pisane słowo.
4) bardziej chodziło mi tutaj o zapchanie luki. Po edycji została mi wyrwa między przyjazdem Waragów do Gospody a Dalszą wędrówką. więc upchałem wizję.
nie pokazuj nam niczego, co nie ma znaczenia :D czytelnik wcale nie chce zapychania luk, on chce mięsa, treści, chce historii! To jest super scena, tylko po prostu ją wykorzystaj. Skoro Wargowie jadą za nimi i mają plan na odwiedzenie tej samej świątyni, to niech tam dotrą! Nie musisz wtedy opisywać tego co tam zaszło, tylko kilka scen później pokazać ich przywódce w osmolonym płaszczu jak tłumaczy komuś o szaleństwie jakie opętało jednego z jego ludzi w starej świątyni. Nie musisz wtedy opisywać całej sceny, bo czytelnik już doskonale wie co się najpewniej wydarzyło.
nie stań się więźniem własnej historii :) jesteś pisarzem, masz w ręku tworzywo, masz prawo dowolnie je kształtować póki nie postanowisz go postawić czytelnikowi na półce - a tak między nami masz prawo nawet potem - żyjemy w zupełnie innych czasach niż tworzył Sienkiewicz. Coś co nie było możliwe wtedy, teraz spokojnie da się wykonać. Pomyśl co by było, gdybyś swoja powieść w rok po wydaniu, raz jeszcze puścił do sklepów, ale zmieniając kluczowe rozstrzygnięcia. Mogłaby to być gratka dla fanów :D ... Gdyby co klepię ten pomysł jako mój!
Wracając jednak do meritum. Każda scena musi mieć znaczenie, inaczej napisałeś ją BEZ SENSU, a nam tak samo kazałeś ją czytać :) Tak konkretna broni się tym, że pokazujesz zdolności wiedźmy i odsłaniasz kawałek magii Waragów. Można jednak wyciągnąć z tego więcej, a jeśli można, to czemu nie skorzystać :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania