Poprzednie częściOczy w Ogniu (Rozdział 1)

Oczy w Ogniu (Rozdział 4)

Rozdział 4 (fragmenty)

 

Zapraszam do odwiedzenia bloga --> http://oczy-w-ogniu.blogspot.com/

Tam znajdziecie rozdział w całości.

 

(...)

W dystrykcie nowojorskim znajdują się jedynie dwie uczelnie. Wbrew pozorom nie są przepełnione, gdyż w dzisiejszy czasach większość młodych ludzi od razu trafia do fabryk lub elektrowni, drugie tyle jest przydzielone do osiedli robotniczych, okalających cały dystrykt. W osiedlach ludzie są parowani jak zwierzęta, aby się rozmnażać i powiększać siłę roboczą. Ponadto pracują jako robotnicy na roli, w ogrodach warzywnych lub przy zwierzętach. Produkują żywność dla całego dystryktu.

Oficjalne źródła podają, że o przyszłości jednostki decydują wyniki w nauce, jednak to bujda na resorach. Władza wypuszcza takie bzdury by zapewnić opinię publiczną o najwyższym porządku jaki sprawuje. Prawdą jest, że selekcja odbywa się z góry, nikt jednak nie wie jak cała rzecz przebiega. Wielu sądzi, że ma to związek z Baptyzmem, który przeprowadzany jest kilka godzin po narodzeniu dzieciaka.

Nadchodzi dzień, w którym Kath po raz pierwszy przychodzi na uczelnię jako studentka. Idąc ciemnym korytarzem, próbuje powstrzymać drżenie rąk. Jest przydzielona do laboratorium, a to oznacza, że w przyszłości poświęci swoje życie medycynie lub chemii. Idzie wyprostowana, lecz ma nietęgą minę. Przed sobą widzi wielu ludzi w podobnym wieku, tylko kilka osób kojarzy ze swoją stara szkołą w osiedlu robotniczym. Stojąc z dala od jakichkolwiek ludzi, słyszy obok wymianę zdań. Dwójka mężczyzn rozmawia o jakichś bombach, wybuchach i przesiedleniach. Kath podchodzi bliżej.

— Na zachodzie znów zrobiło się gorąco. Taki jeden mówił, że wrony spadły z nieba. — Okularnik mruga do rówieśnika znacząco.

— Wątpię, że posuną się do tego tutaj. Skauci zawsze mają wszystko pod kontrolą, nie pozwoliliby na taki chaos. — Ten drugi odgarnia spadające na czoło włosy.

— No wiesz, z zaufanego źródła mam informację, że Zjednoczeni przedarli się przez Ogrodzenie. Podobno idą jak burza, zdobywają kolejne osiedla, a potem... Dystrykt Indiana już opanowali, Południe jeszcze walczy.

— Podobno Południe stawia niezły opór. Wystawili liczną armię. — Mówi, jakby chciał przekonać rozmówcę, że Południe mimo wszystko da radę się obronić przed inwazją.

— Południe to nie Nowy Jork. Tam jest jedność, u nas jest reżim. Tutaj nie damy rady. — Powątpiewa, poprawiając okulary na nosie.

— Jakoś nie chce mi się wierzyć, że cały chaos przyjdzie tutaj… Ta cała kontrola, równowaga Skautów.

— Ludzie swoje gadają. Wiedzą, co wiedzą, albo co im się wydaje.

Oboje odchodzą w przeciwnym kierunku. Kath opiera się o ścianę i wodzi wzrokiem za rozmawiającą wciąż dwójką. Ludzie w osiedlu też szepczą o wojnie odkąd konflikt między dystryktami, a WNPA zaczął się kilkanaście lat temu. Kath zakłada ręce na pierś i przygląda się ludziom dookoła. Analizuje zdobyte informacje.

 

(...)

 

W głębi pomieszczenia na stalowym blacie stoi coś, co przypomina misę. Kath podchodzi w tym kierunku, ponieważ to stamtąd, wydostaje się śmierdzący dym, który najprawdopodobniej zapełnił już cały korytarz. Dziewczyna ze zmarszczonym czołem zbliża się do obiektu, jednak napotyka przeszkodę w postaci ogrodzenia. Jest to coś, co przypomina pole siłowe, jednak nie jest utrudnieniem dla wydobywających się oparów. Kath pchnięciem nogi otwiera furtę, która otwiera się bez trudu. Wewnątrz fetor jest jeszcze bardziej wyczuwalny. Dziewczyna kojarzy go ze smrodem spalonego ciała, który tak często czuła żyjąc w obozie, ponieważ tam nikt nie grzebie zmarłych, nie ma na to miejsca, pieniędzy ani czasu.

Tajemniczy obiekt stoi na drugim końcu połyskującego blatu. Kath nie próbuje podejść bliżej, przygląda się oparom, wychodzącym z wewnątrz misy. Nagle w powietrzu czuć coś więcej niż sam odór, wyraźnie można wyodrębnić zapach ulatniającego się gazu. Kath marszczy czoło i odwraca się, by jak najszybciej opuścić pomieszczenie. Gwałtownie odskakuje jednak, widząc przed sobą potężnie zbudowaną postać, która stoi w cieniu. Człowiek podchodzi o kilka kroków. Kath pomimo ciemności, widzi, że jest to ten sam murzyn, z którym miała już do czynienia.

 

(...)

 

Zapraszam do odwiedzenia bloga --> http://oczy-w-ogniu.blogspot.com/

Tam znajdziecie rozdział w całości.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania