Poprzednie częściOgień nienawiści. Prolog

Ogień nienawiści. Rozdział 6

Leoryk i krasnoludy szykowały się do wymarszu. Jego towarzysz zniknął gdzieś z samego rana i nie pojawił się. Zostawił tylko rozkazy dla wojska. Jeszcze raz auror sprawdził ostrość miecza i czy skrzydła mają dość miejsca pod płaszczem. Pewny swego zarządził opuszczenie kopalni. Kolumna liczyła około stu krasnoludów i dwa wielkie wozy, pełne jedzenia i broni. Nim opóścili płaskozwyż, dołączył do nich Haradarg siedzący na przygrubym kucu. Popijając piwo i wymachując toporem prowadził ich ku miastu Tristam.

- A Ciril i Mordrag?

- Będą czekać ze dwie mile od miasta.

- Nie odpuścisz tej rzezi?

- Nie mam zamiaru nawet ich ostrzegać.

- A co z wojskiem i najemnikami, którzy przybyli?

- Nie ma litości! - wrzasnął a wojsko powtórzyło chórem.

Leoryk przeglądał spokojnie mapę polityczną. Gdy był tu sto lat temu, krasnali druh miał nie spełna dwadzieścia pare lat a świat był podzielony. Teraz malował się tam tylko nazwy trzech państw. Azeram na północy, na południu Yohentam i wschodnia Cintra. Oglądając kawałek pergaminu zastanawiał się nad wielką, czarną plamą, specjalnie wypaloną. Podał ją krasnoludowi.

- Ten czarny kawałek.

- To - zbliżył papier do twarzy - To las Boronn. Niedostępny. Wrogi. Widnieje na mapach jako czarna plamka. Nikt nie wie czy przez niego prowadzi droga, rzeka. Nie wraca się z tamtąd żywym.

- Do kogo należy?

- Oficjalnie to teren Cintry. Jak i nasza góra lecz odkad Loki chce przejąć Azeram to Yohentam, prowincja Sodden. Tak to się teraz nazywa.

Siwy mężczyzna przypomniał sobie obraz z sadzawki. Teren lasu cały czas nie odkrywał swych tajemnic.

- A kto może tam żyć?

Krasnolud spojrzał na niego z ukosa. Potężny auror nie wie co się dzieje w lesie, myślałem, że oni wiedzą wszystko.

- I znów. Oficjalnie to między drzewami są ghule, wampiry, bruxy, harpie, podobno smok. Nieocicjalnie - zniżył głos do szeptu - Ostatni minotaur.

- Wyginęły ponad pół wieku temu podczas wojny cintryjskiej - z niedowieżaniem auror odsunął się od towarzysza.

Resztę drogi Haradarg i Leoryk milczeli. Kompania dotarła właśnie do brzegów rzeki Aser, której nie było na mapie. Krasnoludy mimo widocznego mostu szły swoim brzegiem, nie zerkając nawet na las po drugiej stronie. Był to Boronn. Omijany nawet przez silniejsze wojska, las nie nękany, rozrósł się do potężnych rozmiarów. Każdy jednak wiedział, że to magia za wszystkim stoi. Mężczyzna wprowadził nerwowego wierzchowca na mostek. Zdawało mu się, jakby z lasu docierały odgłosy rozmów. Ponaglany przez kolejnych żołnierzy, zawrócił.

 

Na skraju lasu Boronn, tuż przy głównym trakcie Czarna Armia rozbiła obóz. Między ścianami namiotów trwały głośne dyskusje. W największym z nich, wielkim, brązowo-żółtym dowódca formacji rozmawiał z czarownikiem.

- Co cię do nas sprowadza?

- Chciałem waz odnaleść i porozmawiać lecz wy znaleźliście mnie - Loki pomasował bolący tył głowy.

- Więc mów.

- Wiem, że zmierzacie na wojnę z Azeramem. Sęk w tym, że już od dłuższego czasu to ja knuję przeciwko im.

- To wiemy. Jesteś Loki z Erlandu? - czarownik przytaknął - Świetnie się składa. Wysłałeś list do mojego brata z prośbą żeby Czarna Armia pomogła ci w wojnie z północą. Tylko, że wtedy - uniósł i pociągnął z kufla - Nasze szeregi nazywały się Korsarzami Seberona.

Cisza zapadła w namiocie. Rzeczywiście, patrząc na niektórych dowódców przypomniał sobie wszystko. Przez ten stres zapomniał o sprzymierzeńcach, których już dawno zwerbował.

Do namiotu wbiegł właśnie, odziany w czarną jak heban zbroję, wojownik w rogatym hełmie. Jego niebieskie oczy świeciły strachem.

- Las ożył!

Wybiegając Loki potknął się o korzeń, który wyrastał w ziemi. Przed nimi stała właśnie chmara żywych drzew, owijająca korzeniami każdego wojownika. Otoczeni żołnierze, nie wiedząc jak się bronić wisieli kilka metrów nad ziemią. Czarownik ukrywając się za kamieniem rzucał kule ognia. W innym rejonie ktoś wymachiwał pochodniami i podpalał roślini. Każdy kto mógł próbował ich naśladować. Po godzinnej walce, dwudziestotysięczna armia opuściła las Boronn i skryła się w głebokiej dolinie. Zanim Loki przekroczył rzekę, odwrócił się. Stojący przed nim wojownik w czarnej zbroi i z żółtą tarczą ujrzał w cieniu drzew postać. Wytężając wzrok obaj spostrzegli mężczyznę z kopytami i rogatym łbem. Wymienili spojrzenia. Porozmawiają jutro.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Slugalegionu 24.08.2015
    Lakas włada lasem, jest ostatnim minotaurem na świecie, przynajmniej oficjalnie, bez problemu rozwala armia, a z jego powodu nikt się tam nie zapuszcza, nawet jak ma parutysięcy chłopa? Serio? Nie przegiołeś aby na pewnoXD
  • Slugalegionu 24.08.2015
    armię*
  • Vasto Lorde 25.08.2015
    No nie powiem, zauważyłem dopiero ostatnio, że tu już jest szósty rozdział i nieźle się wciągnąłem :D Tym bardziej, że moja postać już ma całkiem dobre zarysy i strasznie mnie ciekawi :D 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania