Ona Nie Ma Twarzy.... [2]
[22.01.2016]
Faktycznie, spałam do piętnastej. Obudziłam się zlana potem, przynajmniej nie krzyczałam. Najwyraźniej bałam się reakcji Magdy i Dominiki na mój wrzask.
Edward nadal spał, siostry też. Farciarze, oni nie mają koszmarów każdej nocy, więc mogą się wyspać. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni. Ze stołu wzięłam chipsy i cole. W ogóle zdziwiona jestem, że cokolwiek zostało, Edward umie się zabawić, ale ja niestety nie umiem. W najlepszych chwilach mojego życia nagle słyszę krzyk dziewczynki. Przynajmniej na imprezie tak nie było.
Znowu usiadłam na kanapie, pochłaniałam wręcz chipsy, co i raz popijałam je colą. W ten oto sposób nic już nie zostało.
Wpatrywałam się w ekranik mojego telefonu, nagle ujrzałam krople krwi na nim. Wyrzuciłam odruchowo telefon przed siebie.
Podniosłam go. Cholera! Biedna szybka pękła, ale telefon działał. Nagle usłyszałam jak ktoś wstaje zza kanapy. Był to Edward.
-Alicjo, wszystko dobrze? - jeszcze nie zauważył pęknięcia.
-T...Tak, jest okej. - odruchowo spojrzałam na pękniętą szybkę, on spojrzał tam gdzie ja.
-Co ty zrobiłaś z telefonem? - wyraźnie był zdziwiony, nie dziwię mu się.
-Wpatrywałam się w niego, lecz nagle zobaczyłam na nim krople krwi... Odruchowo go wyrzuciłam przed siebie.
-Jak to krople krwi? Pokaż nos...
Posłuchałam się go. Ale nic tam nie było. Często krew leciała mi z nosa, ale nie tym razem.
Skąd się wzięła krew na mojej szybce? Muszę to przemyśleć i złożyć w kupę. To ona miała krew. Strużki ciekły jej z pustych oczodołów, ale również z jej paszczy. Było to bardzo podejrzane. Może ona istnieje, i to nie jest mój wymysł? Zawsze była ze mną, ale dopiero teraz dała o sobie znać.
Dlaczego ona wyszła poza strefę koszmaru? Z logicznego punktu widzenia...No tak, logika i ja, to rzeczy, które się nie łączą, nawet jeśli je się sklei.
Godzina dwudziesta trzecia, trzeba iść spać, Alicjo. Nikt ci nie pomoże uporać się z dziewczynką, jesteś zdana na siebie. Zamknęłam oczy, czekałam aż nadejdzie dziewczynka bez twarzy.
Dziewczynka podchodzi, znowu. Gnije raz jeszcze. Ja nie uciekam. A ona zatrzymuje się, widzi, że się nie boję. Nagle rozległ się cichutki chichot. To ona. Bawiło ją to, że udaję osobę odważną, mimo że nią nie jestem. Zaczęła rozmowę:
-Nie boisz się już mnie?
-Nie. Chcę się czegoś dowiedzieć. Najczęściej koszmary wiedzą wszystko.
-Więc słucham Alicjo.
-Po pierwsze, czego chcesz?
-Przyjrzeć się.
-Zawsze tak mówisz, a potem mnie atakujesz. Druga sprawa, dlaczego masz zaszytą twarz?
-Nie mam twarzy. Te szwy to jedyne co tam mam.
-Skąd wzięła się krew na mojej szybce dzisiaj? - tylko udawałam, że się nie boję.
Nie odpowiada. Podchodzi. Zaczynam panikować, nagle ją odpycham, i potem już nic nie widzę, tylko krew i mnie w centrum, oraz dziewczynkę z nożem. Wycięła mi oczy, moje oczodoły krwawią. Potem zwracam krwią, więc plama jest coraz większa. Coraz więcej krwi, więcej, plama rozrasta się cały czas, dopiero teraz zauważyłam, że jestem w białej sukni, niestety była poplamiona moją krwią. Krew ją oszpeciła. Potem pojawiłam się w tym na łące, ale łąka miała krwisto-szkarłatne barwy z czarnymi elementami.
Ciągle leżałam zakrwawiona, oczodoły niemiłosiernie piekły, za każdym razem gdy mrugnęłam, na moim ciele pojawiała się rana, która potem zabliźniała się w mgnieniu oka. Czułam, że jeśli nie umrę w śnie, to umrę w życiu...
I jak? Dreszczyk był? Oceń i napisz komentarz, dobra? I nie wytykajcie mi błędów o tak:
1. musi- ble ble ble
2. ble ble - ble ble
Tylko napiszcie, że były jakieś błędy, a ja sama je wychwycę i ewentualnie poprawię ;)
Komentarze (15)
5
Dobrnęłam do tego rozdziału i z przykrością informuję Cię, że dreszczyku nie było. Faktycznie mam wrażenie, że piszesz tak, jak to sam ujęłaś ''na spontanie''. ;) Za szybko pędzisz z akcją, zdarzają Ci się powtórzenia, jak w poniższym fragmencie, gdzie jest nieco nadużywany wyraz ''krew''.
'' Zaczynam panikować, nagle ją odpycham, i potem już nic nie widzę, tylko krew i mnie w centrum, oraz dziewczynkę z nożem. Wycięła mi oczy, moje oczodoły krwawią. Potem zwracam krwią, więc plama jest coraz większa. Coraz więcej krwi, więcej, plama rozrasta się cały czas, dopiero teraz zauważyłam, że jestem w białej sukni, niestety była poplamiona moją krwią. Krew ją oszpeciła. Potem pojawiłam się w tym na łące, ale łąka miała krwisto-szkarłatne barwy z czarnymi elementami.''
Troszkę mało u Ciebie opisów, widać zbyt duże nagromadzenie czasowników, tak jak w tym fragmencie: ''Nie odpowiada. Podchodzi. Zaczynam panikować, nagle ją odpycham...''.
Gatunek jaki sobie wybrałaś nie jest łatwy w poskromieniu. I to by było na tyle z mojej strony tego ''ble ble''. Pozostawiam bez oceny i powodzenia w dalszym pisaniu życzę. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania